Ronalg Reagan w amerykańskiej komedii muzycznej „Going Places” z 1938 r. w reżyserii Raya Enrighta (©PAP)
Ronald Reagan przed objęciem fotela prezydenta USA był sześciokrotnie wybierany na przewodniczącego związku zawodowego aktorów. Stanął też na czele jednego z najskuteczniejszych strajków w historii Stanów Zjednoczonych.
Reagan rozpoczął karierę aktora w czerwcu 1937 r. Wayne Federman w artykule „What Reagan Did for Hollywood” („Co Reagan zrobił dla Hollywood”), opublikowanym 14 listopada 2011 r. na łamach magazynu „The Atlantic”, opisuje, że przyszły prezydent mimo nawet sporych jak na dzisiejsze standardy zarobków (dostawał ok. 900 dol. miesięcznie, wartych tyle co 16 tys. dol. obecnie, czyli ok. 70 tys. zł) dość szybko, bo już 30 czerwca 1937 r. stał się członkiem związku zawodowego aktorów Screen Actors Guild (SAG, Gildia Aktorów Filmowych). Niezwykle szybko wspinał się po kolejnych szczeblach kariery związkowca. W 1941 r. wszedł już do zarządu SAG, zaś w 1947 r. został jego przewodniczącym (miał wówczas tylko 36 lat). Na prezesa związku wybierano go także na jednoroczne kadencje w latach 1948, 1949, 1950, 1951 i 1959.
Ronald Reagan był działaczem związkowym wyjątkowo popularnym wśród ludzi, których interesy reprezentował, ponieważ bardzo skutecznie o nie walczył. Kiedy zaczynał szefować SAG, aktorzy filmowi otrzymywali zapłatę tylko raz, po wykonaniu pracy. Tymczasem wiele filmów zyskiwało popularność później i było wielokrotnie wyświetlane w telewizji. Na powtórnych projekcjach zarabiały jednak tylko wytwórnie filmowe.
Ronald Reagan przed objęciem fotela prezydenta USA był sześciokrotnie wybierany na przewodniczącego związku zawodowego aktorów. Stanął też na czele jednego z najskuteczniejszych strajków w historii Stanów Zjednoczonych.
W tej sytuacji w 1959 r. SAG zażądał płacenia aktorom nie tylko za wszystkie wyświetlenia nowo produkowanych filmów, lecz także tantiem z filmów wyprodukowanych w latach 1948–1959. Producenci kategorycznie odmówili, pytając, dlaczego ktokolwiek miałby otrzymać wynagrodzenie więcej niż raz za wykonaną pracę.
Prawdziwy powód braku zgody był jednak inny. Wytwórnie filmowe obawiały się podobnych żądań od pozostałych osób, które miały udział w tworzeniu produkcji, w szczególności scenarzystów i reżyserów. Aktorzy byli jednak przekonani o słuszności swoich postulatów. W końcu w dużej części to jakość ich pracy odpowiadała za sukces obrazów.
Ronald Reagan był działaczem związkowym wyjątkowo popularnym wśród ludzi, których interesy reprezentował, ponieważ bardzo skutecznie o nie walczył.
W 1959 r., po ośmioletniej przerwie, Ronald Reagan ponownie został wybrany na szefa SAG. Uznano bowiem, że jest on najlepszą osobą do walki o prawa pracowników kinematografii. Wobec nieprzejednanej postawy producentów filmów Reagan poprosił SAG, w lutym 1960 r., o zgodę na ogłoszenie strajku i ją otrzymał. Aktorzy ustalili, że w poniedziałek 7 marca 1960 r. nie pojawią się w pracy. Wytwórnie filmowe uważały, że to wybieg, ponieważ w 50-letniej historii Hollywood nigdy nie było protestu aktorów na taką skalę.
Reagan nie blefował i 7 marca, zgodnie z zapowiedzią, aktorzy nie przyszli na plany filmowe. Zdjęcia zostały wstrzymane. Dni mijały i sytuacja się nie zmieniała. Universal Pictures, jako pierwsza wytwórnia filmowa, zgodził się na wypłacanie honorariów aktorom za emisje filmów. Stopniowo dołączały następne: Paramount, Disney, Warner Brothers, MGM, Columbia i 20th Century Fox.
Po kolejnych pięciu tygodniach negocjacji ustalono szczegóły porozumienia. Przyjęto, że za wszystkie filmy od 1960 r. będą wypłacane aktorom tantiemy za emisje. W ramach kompromisu aktorzy zrezygnowali z tantiem za obrazy kręcone przed 1948 r. Za produkcje z lat 1948–1959 ustalono jednorazową wypłatę w wysokości 2,25 mln dol. (obecna wartość to 17,5 mln dol., czyli ok. 75 mln zł). Za te pieniądze SAG założył fundusz emerytalny dla aktorów oraz opłacił im składki zdrowotne. Członkowie SAG zgodzili się na te warunki, w głosowaniu za było 6399 członków, a 259 było przeciw.
Za produkcje z lat 1948–1959 ustalono jednorazową wypłatę w wysokości 2,25 mln dol. (obecna wartość to 17,5 mln dol., czyli ok. 75 mln zł). Za te pieniądze SAG założył fundusz emerytalny dla aktorów oraz opłacił im składki zdrowotne.
Wielu oskarżało Reagana, że niesłusznie zrezygnował z zaległych tantiem. On jednak utrzymywał, że ustępstwo było warte swojej ceny. W zamian aktorzy otrzymali prawo do profitów od wszystkich filmów, które miały być kręcone w przyszłości. „Myślę, że zyski dla artystów z kolejnych obrazów będą większe niż wszystkie dotychczasowe umowy, które negocjowaliśmy, razem wzięte” – podkreślał Reagan w czasie spotkania członków SAG w kwietniu 1960 r.
Prognoza okazała się wyjątkowo trafna, bo do tantiem za emisje na ogólnodostępnych kanałach doszły tantiemy za emisje w płatnej telewizji, wydania na taśmach VHS, płytach DVD, a ostatnio za streaming, na takich platformach jak Netflix. Dzięki walce Ronalda Reagana o prawa pracowników sprzed ponad 60 lat amerykańscy aktorzy do dzisiaj otrzymują tantiemy za wyświetlanie filmów, w których zagrali. A ci, którzy pracują, mają także ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne.
W budynku Frances Perkins Building przy 200 Constitution Avenue w Waszyngtonie jest ściana, na której od 1988 r. corocznie, tylko pośmiertnie, umieszcza się tabliczkę z nazwiskiem Amerykanina szczególnie zasłużonego w działaniach na rzecz poprawy warunków pracy obywateli Stanów Zjednoczonych. W 2017 r. to właśnie tam w Hali Sławy umieszczono nazwisko Ronalda Reagana.
Wiele osób czytających ten tekst będzie zdumionych. Historia działań Reagana jako bardzo skutecznego działacza związkowego została prawie zapomniana. Tymczasem wszyscy pamiętają, że 5 sierpnia 1981 r. zwolnił 11 359 strajkujących kontrolerów lotów w USA. Co więcej, dożywotnio zakazał zatrudniania zwolnionych przez Federal Aviation Administration (Federalną Administrację Lotnictwa) i doprowadził do rozwiązania Professional Air Traffic Controllers Organization (PATCO, Związku Zawodowego Profesjonalnych Kontrolerów Lotu).
Stąd powszechne przekonanie, że był on niechętny działaniom związków zawodowych i opowiadał się za nierealizowaniem ich postulatów. Było wręcz odwrotnie. Otóż w przedstawionym 3 sierpnia 1981 r. stanowisku Reagan podkreślił bardzo wyraźnie, że jest wielkim zwolennikiem walki pracowników prywatnych firm o swoje prawa za pomocą strajku. Przypomniał też o swojej działalności jako przywódca związków zawodowych.
Ronald Reagan nie był ani człowiekiem lewicy, ani prawicy, tylko mężem stanu o głęboko zakorzenionym poczuciu sprawiedliwości. Potrafił stanowczo, zdecydowanie i skutecznie opowiedzieć się po stronie pracowników…
Sytuacja amerykańskich kontrolerów lotu była jednak wyjątkowa. Pracownicy zatrudniani przez rząd USA, których praca wiązała się z bezpieczeństwem obywateli, mieli ustawowy zakaz strajkowania (z tego samego powodu nie wolno strajkować na przykład policji czy wojsku, także w Polsce). Co więcej, każdy amerykański kontroler w momencie przyjęcia do pracy przysięgał, że będzie przestrzegał prawa i nie będzie strajkować.
Reagan zwrócił uwagę, że w toku wielomiesięcznych negocjacji przedstawiciele kontrolerów już zgodzili się na podwyżkę, która miała kosztować budżet 40 mln dol. W efekcie mieli otrzymać dwa razy więcej pieniędzy niż inni pracownicy rządowi. Ostatecznie odrzucili jednak porozumienie i zażądali podwyżek, które kosztowałyby budżet USA 680 mln dol., czyli 17 razy więcej, niż pierwotnie ustalono. Prezydent uznał, że takie obciążanie podatników jest niemożliwe do zaakceptowania, i stąd jego odmowna decyzja w sprawie postulatów kontrolerów, a także decyzja o zwolnieniu tych, którzy zdecydowali się złamać prawo.
Świat, a w szczególności Polska, potrzebuje więcej takich ludzi jak Ronald Reagan.
Co z tej historii wynika? To, że tak naprawdę Ronald Reagan nie był ani człowiekiem lewicy, ani prawicy, tylko mężem stanu o głęboko zakorzenionym poczuciu sprawiedliwości. Potrafił stanowczo, zdecydowanie i skutecznie opowiedzieć się po stronie pracowników, gdy nie otrzymywali oni od pracodawców wynagrodzenia odpowiadającego ich wkładowi pracy. Ale umiał także postawić tamę żądaniom związków zawodowych, gdy te, wykorzystując swoją pozycję, próbowały dokonać czegoś zbliżonego do wymuszenia rozbójniczego. Świat, a w szczególności Polska, potrzebuje więcej takich ludzi jak Ronald Reagan.