Siła nabywcza naszych pieniędzy coraz mniejsza

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w styczniu tego roku było o 0,5 proc. wyższe niż w analogicznym okresie ub.r.  i wyniosło 3231 zł brutto. Oznacza to, że mamy realny spadek wartości dochodów. - A to pod znakiem zapytania stawia tegoroczny wzrost popytu wewnętrznego, który jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na poziom PKB – ocenia Stanisław Gomułka, London School of Economics.

W styczniu przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 5,3 mln osób – podał GUS.  W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku spadło o 1,4 pkt. proc., gdy w grudniu 2009 r. licząc r/r spadek wyniósł 1,8 proc.  Analitycy spodziewali się, że w styczniu licząc r/r zatrudnienie w przedsiębiorstwach zmniejszy się o  2,1 proc.

Wyhamowywanie spadku zatrudnienia w średnich i dużych przedsiębiorstwach prywatnych, bo te obejmuje statystyka, może wskazywać na stabilizację kondycji finansowej firm. Więcej na ten temat dowiemy się już w najbliższy czwartek, kiedy to GUS opublikuje dane o produkcji przemysłowej w ubiegłym miesiącu.

W styczniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3231 zł. Było o 0,5 pkt. proc. wyższe niż przed rokiem. Analitycy spodziewali się wzrostu o 2,7 proc. W rzeczywistości oznacza to realny spadek wynagrodzeń, ponieważ w ubiegłym miesiącu inflacja liczona r/r wzrosła o 3,6 proc. Za średnią pensję możemy kupić coraz mniej.

W porównaniu z grudniem 2009 r. nasze przeciętne dochody spadły o 11,5 proc.  Wówczas wynosiły 3652 zł i licząc r/r były wyższe o 6,5 proc. nominalnie, a realnie, czyli powyżej inflacji – o 3,4 pkt. proc. Ale jak zgodnie twierdzą analitycy, grudzień był wyjątkowym miesiącem, ponieważ firmy, które ze strachu przed kryzysem przez cały rok oszczędzały, policzyły nadwyżki i wypłaciły pracownikom ekstra premie i nagrody. Taka sytuacja może się już szybko nie powtórzyć.

Beata Tomaszkiewicz

Opinie

Stanisław Gomułka, London School of Economics, główny ekonomista Busines Centre Club

Dane miesięczne są trudne do analizowania, ponieważ zaburzają je czynniki jednorazowe, tak jak to miało miejsce w grudniu, gdy przeciętne wynagrodzenie gwałtownie wzrosło.

Dane za styczeń w ujęciu rocznym pokazują, że nie tylko nominalnie wynagrodzenie niemal nie rośnie, ale przede wszystkim mamy już spadek jego wartości realnej. A to pod znakiem zapytania stawia tegoroczny wzrost popytu wewnętrznego.

Wzrost popytu wewnętrznego przynajmniej w 40 proc. zależy od dochodów z pracy. W 2009 r. wyniósł on 2 proc. dzięki realnemu wzrostowi wynagrodzeń. A to przełożyło się na dodatnie PKB. Jeśli w tym roku realne płace będą spadały, to może to mieć negatywne konsekwencje dla PKB.

Pozytywną wiadomością jest niższy od oczekiwań spadek zatrudnienia w przedsiębiorstwach, którym pomaga relatywnie słaby złoty. Firmy, które spodziewają się powrotu ożywienia w okresie 1-2 lat, jeśli nie muszą, nie zwalniają sprawdzonych pracowników. Jeśli nie dojdzie do znacznego umocnienia złotego, to gwałtowny wzrost bezrobocia raczej nam nie zagrozi.

Prof. Elżbieta Kryńska, Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego

W tym roku nie możemy spodziewać się dużego wzrostu płac. Nominalnie będą szły w górę, ale z powodu wysokiej inflacji, realne nie powinny urosnąć więcej niż o 1 proc. Sytuacja taka utrzyma się do czasu aż na rynku pracy nie nastąpi znaczna poprawa. Przewiduję, że wzrost bezrobocia wyhamuje w połowie roku, ale to nie będzie jeszcze moment, kiedy pensie znów znacząco zaczną iść w górę. Z powodu rosnącej wydajności pracy nie będzie zbyt dużego zapotrzebowania na nowych pracowników, a tym samym trudno będzie walczyć o podwyżki wynagrodzeń.

Nie przejmowałabym się natomiast danymi dotyczącymi spadków zatrudnienia. Oczywiście dobrze, że zatrudnienie spada mniej niż prognozowano, ale dane GUS dotyczą tylko osób na etatach w sektorze przedsiębiorstw. Ta grupa liczy nieco ponad 5 mln osób, to ledwie jedna trzecia wszystkich pracujących. Dlatego o tym, czy mamy duży spadek zatrudnienia będziemy mogli przekonać się dopiero wtedy, gdy zostaną opublikowane badania BAEL, które mówią o aktywności zawodowej Polaków. Jednak poznamy je dopiero za kilka miesięcy.


Tagi