Autor: Leon Podkaminer

Profesor ekonomii, doradca prezesa NBP

Spirala inflacyjna: „teoria” bardziej niż rzeczywistość

Przyspieszenie inflacji, zbiegające się z szybkim wzrostem płac,  sugeruje możliwość uruchomienia tzw. spirali inflacyjnej.
Spirala inflacyjna: „teoria” bardziej niż rzeczywistość

(©Envato)

Przyjmuje się zwykle, że mechanizm tejże spirali polega na tym, że wzrost płac powoduje wzrost kosztów produkcji. Ma to wymuszać podnoszenie cen – co z kolei ma prowokować wzrost żądań płacowych skutkujących dalszym wzrostem płac – i w konsekwencji dalszym wzrostem cen. Cykl podwyżek ma się tym sposobem powtarzać bez końca, z czasem windując poziom cen i płac (i kosztów) do stratosfery. W dodatku uważa się często, że zarówno pracodawcy jak i pracobiorcy mogą wyprzedzać wydarzenia – zawczasu podnosząc ceny i wymuszając podwyżki płac.

Powoływanie się na zjawisko spirali należy do arsenału ulubionych argumentów zwolenników zwalczania inflacji przy pomocy restrykcyjnej polityki pieniężnej – w tym zwłaszcza podnoszenia stóp procentowych banku centralnego.

Z koncepcją tak rozumianej spirali inflacyjnej mam pewne problemy. Po pierwsze jest oczywiste, że wzrost płac wcale nie musi się przekładać na wzrost jednostkowych kosztów produkcji – a więc wcale nie musi wymuszać wzrostu cen. (Jednostkowy koszt pracy definiuje się jako sumę płac i pozapłacowych kosztów pracy przypadających na jednostkę wolumenu PKB). Rosnąca wydajność pracy może istotnie niwelować (płacowe) koszty produkcji – i zmniejszać zachętę do podnoszenia cen.

Po drugie, przyjmijmy nawet, że spirala uwzględnia zmiany wydajności pracy – a więc dotyczy domniemanego związku inflacji z tempem wzrostu jednostkowych kosztów produkcji. Pojawia się pytanie, czy w praktyce gospodarczej rzeczywiście możemy stwierdzić występowanie takiej spirali (w skali makroekonomicznej)? Odpowiedz na to pytanie jest raczej negatywna.

W Obserwatorze Finansowym z dn. 28.08.2021 przedstawiłem wyniki moich kalkulacji ekonometrycznych dotyczących ewentualności występowania „spirali” w krajach UE – w tym w Polsce. Kalkulacje te były oparte na rocznych danych statystycznych, pochodzących z Eurostatu (AMECO) dla lat 2000–2019 (a więc bez uwzględnienia „Covidowego” 2020 r.).

Bardziej teoria niż rzeczywistość

Okazuje się, że w omawianym okresie w Polsce stopa inflacji była przyczyną (w sensie zdefiniowanym przez Noblistę Clive’a Grangera) stopy wzrostu jednostkowego kosztu pracy – ale stopa wzrostu jednostkowego kosztu pracy nie była przyczyną (w sensie Grangera) stopy inflacji. Mówiąc potocznie, inflacja istotnie przyczyniała się do wzrostu jednostkowego kosztu pracy – ale nie vice versa. Oznacza to, że doświadczenie Polski nie potwierdza występowania (w latach 2000–2019) klasycznej, samonapędzającej się, spirali inflacyjnej.

Taki sam kierunek przyczynowości stwierdza się w 12 innych krajach UE  (Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Austria, Szwecja, Belgia, Irlandia, Cypr, Słowenia, Finlandia i Rumunia). Tylko w jednym przypadku (Słowacja) stwierdza się przyczynowość przeciwną: od stopy wzrostu jednostkowego kosztu pracy do stopy inflacji. W 12 krajach nie stwierdza się w ogóle żadnych przyczynowości w odniesieniu do omawianych stóp wzrostu. Do krajów tych należą pozostałe „nowe” kraje członkowskie UE oraz Dania i Portugalia.

Tylko w jednym kraju stwierdza się przyczynowość dwukierunkową: od inflacji do wzrostu kosztów pracy i, jednocześnie, od wzrostu kosztów pracy do inflacji. Grecja jest jedynym krajem, w którym spirala inflacyjna w najbardziej „klasycznym” rozumieniu zdawała się funkcjonować (w latach 2000–2019).

Uzasadnione są więc dwa wnioski. Po pierwsze, w ostatnich dwu dekadach jednostkowe koszty pracy generalnie podążały za inflacją – ale same one nie były istotnym czynnikiem określającym dynamikę inflacji. Za procesem zmian poziomu cen stali więc „inni szatani” – a nie koszty pracy. Po drugie, koncepcja „spirali inflacyjnej”, dobrze prezentująca się na akademickich wykładach przedmiotu makroekonomia, ma chyba raczej niewiele wspólnego z makrogospodarczą rzeczywistością.

Niestety dane statystyczne dla lat najnowszych są zbyt skąpe by pozwolić na prawidłowe wnioskowanie statystyczne – nawet gdyby zadowolić się danymi kwartalnymi. Tym niemniej, wstępne kalkulacje oparte na danych kwartalnych Polski dla okresu 1 kw. 2019 – 3 kw. 2021 wskazują na dwustronny brak przyczynowości: inflacja nie była przyczyną (w sensie Grangera) tempa wzrostu jednostkowych kosztów pracy, a tempo wzrostu jednostkowych kosztów pracy nie było przyczyną (w sensie Grangera) inflacji. Nie ma więc żadnego dowodu na tezę, że w omawianym okresie w Polsce funkcjonowała  „spirala inflacyjna”.

Czy wnioski powyższe można ekstrapolować na sytuacje przyszłe? A może z jakichś względów powinniśmy teraz mimo wszystko obawiać się groźby uruchomienia „spirali inflacyjnej”? Sądzę, że groźby takiej nie można ani lekceważyć, ani – tym bardziej – przeceniać. O przyszłości lepiej jest jednak wnioskować na bazie doświadczeń empirycznych – a nie spekulacji umysłowych.

 

Autor jest Doradcą Prezesa NBP. W artykule wyraża własne opinie.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi