Autor: Ignacy Morawski

Ekonomista, założyciel serwisu SpotData.

Strach napędza oszczędzanie

W Polsce trwa zaciekła debata o reformę emerytalną. Tymczasem badania ekonomiczne pokazały, że wzrost obaw o emerytury prowadzi do wzrostu oszczędności i ograniczenia konsumpcji. Czy ten efekt wystąpi w Polsce i wpłynie na tempo wzrostu PKB?
Strach napędza oszczędzanie

O spokojną starość lepiej zadbać samemu (CC By-NC-ND HelpAge)

Ekonomista Robert J. Shiller twierdzi, że decyzje o oszczędzaniu nie są tylko efektem racjonalnych kalkulacji, lecz w równym stopniu emocji i chwilowych impulsów. W wydanej niedawno w Polsce książce „Zwierzęcy instynkt“ wskazuje, że o wysokości oszczędności decydujemy pod wpływem m.in. mody, rad znajomych, chwilowych fanaberii, lub strachu.

Cała jego książka o emocjach w ekonomii jest wyjątkowo inspirująca, ale te spostrzeżenia chyba najbardziej dotyczą współczesnej Polski. Czynnik strachu może bowiem w najbliższym czasie odgrywać w Polsce dużą rolę. Również w skali całej gospodarki.

Cóż innego, jak nie wielkie emocje i obawy wywołuje najgorętsza od lat debata ekonomiczna w kraju – spór o zmiany w systemie emerytalnym. Ekonomia trafiła pod strzechy. Telewizja publiczna udostępniła prime time na debatę między byłym a obecnym ministrem finansów. W tym tygodniu Sejm ma przyjąć ustawę obniżającą składkę trafiającą do otwartych funduszy emerytalnych z 7,3 do 2,3 proc. wynagrodzenia brutto, pozostałe 5 proc. pozostawiając w ZUS. Ta decyzja nie obniży gwałtownie przyszłych emerytur, ale debata jej towarzysząca przypomniała Polakom, że ich przyszłe świadczenia będą – bez względu na zmiany – niskie.

Tymczasem wiele badań ekonomicznych potwierdza spostrzeżenia Shillera i dowodzi, że momenty zwiększonych obaw o przyszłość emerytur prowadzą do wzrostu stopy oszczędności i obniżenia konsumpcji. Do takich wniosków doszli m.in. Orazio Attanasio i Agar Brugiavini (2003), Keiko Murata (2003), a przed dwoma laty Francesco Giavazzi i Michael McMahon (2009). Szczególnie ostatnie studium jest ciekawe w kontekście polskich problemów. Bardzo możliwe, że niektóre mechanizmy opisane przez badaczy zostaną uruchomione w najbliższych kwartałach w Polsce.

Giavazzi i McMahon badali sytuację nieco podobną do polskiej. W 1997 r. niemiecki rząd Helmuta Kohla wprowadził reformę, której celem było ustabilizowanie systemu emerytalnego. Ogólna wysokość wypłat emerytalnych miała być uzależniona od średniej długości życia w Niemczech. Co jednak ważniejsze, niemieckie społeczeństwo po raz pierwszy tak wyraźnie zetknęło się z argumentami, że stary system emerytalny – opierający wysokość wypłat m.in. na wysokości płac – jest nie do utrzymania. W przeciągu kilku dekad niemieckiego rządu nie stać byłoby na wypłaty gwarantowanych świadczeń.

Rok po wprowadzeniu reformy Kohla w Berlinie zmienił się rząd, a kanclerzem został Gerhard Schroeder, lider lewicowej SPD. Jedną z pierwszych jego decyzji było wstrzymanie reformy emerytalnej i powrót do starego systemu. Wprawdzie w Polsce rząd nie likwiduje podstawowych założeń systemu emerytalnego, jednak efekt psychologiczny może być podobny. Giavazzi i McMahon zbadali, jak zmiana polityki o 180 stopni i wzrost obaw o emerytury wpłynęły na decyzje oszczędnościowe Niemców. Oparli się na corocznym badaniu statystycznym 10 tys. gospodarstw domowych (GSOEP – German Socioeconomic Panel) oraz wykorzystali fak, że pracownicy służby cywilnej w ogóle nie podlegali reformie Kohla (byli tzw. grupą kontrolną – ich zachowania były punktem odniesienia dla badaczy).

Badanie wykazało, że gospodarstwa domowe, których dotyczyła reforma Kohla, po jej odwróceniu zwiększyły swoje oszczędności, a efekt obaw miał na to istotny wpływ. Rewolta emerytalna doprowadziła do wzrostu dynamiki oszczędności w tej grupie o 1,3 pkt proc. dochodu w ciągu roku (czyli np. osoba, która oszczędzała 9 proc. dochodu, zwiększyła oszczędności do 10,3 proc. w ciągu roku).

– Nasze rezultaty wspierają tezę, że niepewność wywołana zminami politycznymi obniżyła konsumpcję, przyczyniając się do spowolnienia niemieckiej gospodarki na przełomie wieków – piszą Giavazzi i McMahon.

Innym efektem zawirowania z emeryturami była zwiększona podaż pracy ze strony tych, którzy mogli bać się o swoje przyszłe świadczenia.

– Na przykład głowa rodziny pracująca na czas określony 22 godziny w tygodniu zwiększyła swoje zaangażowanie do 26 godzin w tygodniu – piszą ekonomiści.

Opisywane przez Giavazziego i McMahona zjawisko nazywa się często „precautionary saving“, czyli – luźno tłumacząc – „przezorne oszczędzanie“. Jest to kumulowanie dodatkowych oszczędności motywowane wydarzeniami, które zwiększają ryzyko dotyczące przyszłych dochodów.

Czy takie zjawisko może wystąpić w Polsce w skutek wzrostu obaw o wysokość emerytur? Na pewno. Lecz najważniejsze pytanie brzmi, jaka będzie jego skala i czy może mieć realne konsekwencje dla gospodarki? Na takie pytanie bardzo trudno jest odpowiedzieć.

Istotny wzrost oszczędności kosztem konsumpcji w krótkim okresie mógłby negatywnie wpłynąć na gospodarkę, obniżając wzrost PKB z powodu niższego popytu krajowego. To standardowy mechanizm: ludzie mniej konsumują, gospodarka wolniej rośnie. Natomiast w średnim i długim okresie wyższe oszczędności mogłyby być korzystne dla Polski, jeżeli spełnione byłyby dwa warunku. Po pierwsze, musiałyby przyspieszyć inwestycje, a do tego potrzebna byłaby lepsza polityka bodźców dla firm ze strony państwa. Obecnie stopa inwestycji w Polsce (czyli udział inwestycji w PKB) jest na bardzo niskim poziomie niecałych 20 proc. Po drugie, rząd musiałby znacząco ograniczyć deficyt finansów publicznych, aby nie finansować z oszczędności prywatnych potrzeb socjalnych.

Gdyby te dwa warunki były spełnione, to zawirowanie emerytalne mogłoby mieć pozytywne skutki uboczne. Nawet jednak przy takich okolicznościach ogólna skala efektu „przezornego oszczędzania“ może być ograniczona.

Porównując Polskę i Niemcy trzeba bowiem brać pod uwagę różnice między tymi gospodarkiami. Polskę różni od Niemiec przede wszystkim poziom dochodu per capita, a wiadomo, że osoby mniej zamożne mniej oszczędzają. Dlatego najważniejszym argumentem zwolenników utrzymania wysokiej składki do OFE jest konieczność generowania wyższych oszczędności przez państwo (np. cięcia w wydatkach społecznych) w skutek prawdopodobnej niemożności generowania wyższych oszczędności przez samych obywateli.

Poza tym, Niemcy są krajem o tradycyjnie większej skłonności do oszczędzania, co wynika m.in. z modelu rozwoju opartego na eksporcie. Wysoka nadwyżka w bilansie handlowym Niemiec to właśnie efekt wysokich oszczędności w tym kraju. Trzeba być ostrożnym przy powoływaniu się na niemieckie doświadczenia i ocenie potencjalnych efektów „przezornego oszczędzania“ w Polsce, ale można przyjąć, że zjawisko to wkrótce i u nas wystąpi. W jakiej skali – będzie można ocenić dopiero za dwa-trzy lata.

O spokojną starość lepiej zadbać samemu (CC By-NC-ND HelpAge)

Otwarta licencja


Tagi