Stymulacja monetarna na długo nie wystarczy

Wrzesień nie potwierdził swojej złej sławy na rynkach akcji, do czego przyczyniły się banki centralne. W strefie euro, USA i Japonii zdecydowały się one na dalsze luzowanie ilościowe polityki pieniężnej, co zostało z entuzjazmem przyjęte przez inwestorów. Zapominając o słabych doświadczeniach skupili się na pozytywnych konsekwencjach tych decyzji.
Stymulacja monetarna na długo nie wystarczy

Od dawna nie widzieliśmy tak wyraźnego starcia faktów potwierdzających postępujące spowolnienie gospodarcze na świecie z nadziejami na jego przezwyciężenie. Praktycznie cały wrzesień przebiegał w takiej atmosferze. Podawane w pierwszych dniach tego miesiąca sierpniowe wskaźniki aktywności globalnej gospodarki, po krótkotrwałej poprawie, przyniosły znów osłabienie koniunktury.

Wrześniowe odczyty wskaźników makroekonomicznych sugerują utrzymanie się niekorzystnych tendencji. Co przy tym istotne w sierpniu symboliczny spadek zanotowały nowe zamówienia na świecie, co ma negatywny wydźwięk prognostyczny. Jednocześnie znacząco nasiliła się presja cenowa, co można wiązać ze zwyżką notowań surowców, do jakiej doszło od końca maja. We wrześniu nasilało się spowolnienie w strefie euro, nieco osłabiła się skala spadkowych tendencji w chińskim przemyśle, a w amerykańskim sektorze przemysłowym utrzymało się nieznaczne ożywienie.

Zrozumiały niepokój konsumentów

Szczególnie niepokojące doniesienia napływały z polskiej gospodarki. Blado wypadły sierpniowe produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, zatrudnienie i płace, a czary goryczy dopełniły wrześniowe wskaźniki koniunktury oraz nastrojów konsumentów. Tak złego września w przemyśle, budownictwie oraz handlu nie było od lat.

Postrzeganie obecnej sytuacji przez konsumentów jest gorsze niż w dołku z 2009 r., coraz słabiej oceniane są przez nich perspektywy sytuacji finansowej gospodarstw domowych, jak i kondycji całej gospodarki. W kontekście trwającej od kilku miesięcy presji na realny fundusz płac (jest wypadkową zmiany zatrudnienia, płac i cen w gospodarce) zrozumiałe są coraz większe obawy konsumentów o przyszłość i związany z tym spadek skłonności do wydawania pieniędzy.

Zjawiska zachodzące w sferze konsumpcji są kluczowe dla rozwoju koniunktury gospodarczej na świecie. W przeciwieństwie do przemysłu usługowa część światowej gospodarki doświadcza nieprzerwanego rozwoju od ponad 3 lat. Przemysł na świecie już w drugiej połowie minionego roku otarł się o spowolnienie, a teraz od kilku miesięcy pogrąża się w spadkowej tendencji.

Niepewność związana z kryzysem zadłużeniowym na Starym Kontynencie przekłada się zatem mocniej na decyzje przedsiębiorców niż konsumentów. Trzeba mieć jednak na uwadze, że decyzje tych drugich mają bardziej późno-cykliczny (potwierdzający sygnały ze strony wskaźników wyprzedzających). Natomiast zjawiska w branży przemysłowej można traktować jako przybliżenie bieżących trendów gospodarczych. Stąd ryzyko, że przedłużająca się dekoniunktura w przemyśle zacznie odciskać piętno na kondycji konsumentów.

Zyski spółek pod presją

Popyt generowany przez nich ma niebagatelne znaczenie dla wyników finansowych przedsiębiorstw. Zbieżność koniunktury w sektorze usług i zysków generowanych przez firmy nie podlega dyskusji. Zwłaszcza w gospodarkach rozwiniętych konsumpcja ma większy wpływ na gospodarkę niż produkcja. Już w drugim kwartale widoczna była presja na wyniki spółek. W efekcie w Europie obniżono prognozy wzrostu zysków z 6 proc. na koniec lipca do nieco ponad 2 proc. obecnie. W Ameryce w drugim kwartale zyski praktycznie nie zmieniły się w porównaniu z tym samym okresem 2011 r. W Polsce natomiast mieliśmy regres w ujęciu rocznym.

Trzeci kwartał według prognoz ma być jeszcze słabszy, ale analitycy liczą na poprawę sytuacji w ostatnich trzech miesiącach tego roku. Po spadku w kończącym się kwartale o 2 proc. w skali roku zysków spółek z amerykańskiego S&P 500 w ostatnich trzech miesiącach tego roku mają pójść w górę o przeszło 10 proc. Te wyraźnie optymistyczne oczekiwania są dziś największym wyzwaniem z punktu widzenia przyszłej koniunktury na rynkach finansowych. Oczekiwanie na powrót znacznej dynamiki wzrostu zysków jest odzwierciedleniem nadziei na szybkie pojawienie się gospodarczych efektów stymulacji monetarnej na świecie. Jednakże rezultaty wcześniejszych tego rodzaju działań, prowadzonych na znacznie większą skalę niż obecnie, były mocno ograniczone.

Symptomatyczne było w tym kontekście obniżenie długoterminowych prognoz zysków przez Caterpillar, giganta z branży przemysłowej. W perspektywie 2015 r. spółka oczekuje zysku na akcję rzędu 12-18 dolarów w porównaniu poprzednimi szacunkami na poziomie 15-20 dolarów. Przez najbliższe dwa lata Caterpillar oczekuje „anemicznego” wzrostu globalnej gospodarki. W tym roku analitycy liczą, że firma zarobi blisko 9,5 dolarów na akcję.

Równocześnie pojawia się coraz więcej głosów, że o ile stymulacja monetarna może przeciwdziałać recesji, to nie jest w stanie prowadzić do ożywienia koniunktury gospodarczej. Nawet z kręgów Rezerwy Federalnej płyną głosy powątpienia w skuteczność takich działań. Mówił o tym ostatnio Charles Plosser z filadelfijskiego oddziału Fed. Wskazywał, że ryzyka związane z trzecią rundą ilościowego luzowania polityki pieniężnej przewyższają korzyści, jakie można dzięki temu osiągnąć. W niewielkim stopniu pomoże to rynkowi pracy, a grozi napędzeniem inflacji.

Trzeba przy tym jednak przyznać, że są też zwolennicy bardziej radykalnych działań, jak Charles Evans z chicagowskiej Rezerwy Federalnej. Przestrzega, że jeśli działania władz monetarnych będą „ostrożne”, to USA mogą doświadczyć straconej dekady, podobnej do sytuacji Japonii w latach 90. XX wieku.

Chiny w defensywie

Najniższe poziomy od stycznia 2009 r., jakie we wrześniu odnotował chiński rynek akcji, pokazuje z jak wyjątkową sytuacją mamy do czynienia w przypadku tego państwa. Chodzi o notowania wszystkich akcji, bo w przypadku tylko tych walorów, które mogą kupować zagraniczni inwestorzy, sytuacja jest znacznie lepsza.

Kontekst chińskiej koniunktury jest wyjątkowy z uwagi na to, że w skali świata to wciąż jedna z najszybciej rosnących gospodarek, ale jednocześnie spowolnienie, jakiego obecnie doświadcza jest porównywalne z tym z 2008 r., a w pewnych obszarach nawet silniejsze. Chodzi na przykład o zyski spółek, które idą w dół, a w trakcie poprzedniego spowolnienia koniunktury powiększały się. Nastroje konsumentów są słabsze niż w dołku z 2009 r. Porównywalne z sytuacją z 2009 r. jest ochłodzenie na rynku nieruchomości.

W przeciwieństwie do kłopotów gospodarczych z jesieni 2011 r., które koncentrowały się na Starym Kontynencie i dosięgały głównie sektora przemysłowego, w tym roku niekorzystne tendencje dosięgają bardzo szerokiego spektrum państw oraz rozciągają się coraz wyraźniej na sektor usługowy. W konsekwencji trudniej odwrócić negatywne zjawiska.

Wszystko wskazuje na to, że ostatnie miesiące tego roku będą stać pod znakiem weryfikacji nadziei inwestorów na poprawę stanu globalnej gospodarki. Jeśli się one nie pojawią, to z napompowanego przez ostatnie tygodnie balonu optymistycznych oczekiwań szybko zacznie schodzić powietrze. To zaś oznaczałoby kolejne w tym roku schłodzenie nastrojów na rynkach ryzykownych aktywów, czyli osłabienie kursów akcji (zwłaszcza spółek z sektorów cyklicznych), walut z rynków wschodzących (w tym złotego), notowań towarów (zwłaszcza metali przemysłowych i paliw) i obligacji korporacyjnych (szczególnie typu high yield).

Krzysztof Stępień

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane