Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

System emerytalny bez drugiego filara

Zamiast trzech filarów emerytalnych będą dwa. ZUS zostanie po staremu, trzeci filar czeka rewolucja, a filar drugi - OFE zostanie podzielony. 103 mld zł przejdzie przez Polski Fundusz Rozwoju do prywatnych funduszy inwestycyjnych polskich akcji, a 35 mld zł wchłonie Fundusz Rezerwy Demograficznej.
System emerytalny bez drugiego filara

Wicepremier Mateusz Morawiecki (Fot. PAP)

Propozycje te przedstawione zostały przez wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego i nazwane „Programem Budowy Kapitału”. W założeniach chodzi o zmobilizowanie długoterminowych oszczędności Polaków po to, aby zwiększyć inwestycje i po to aby przyszłe emerytury stanowiły większą procentowo część ostatniej pensji.

Drogą do tego ma być przede wszystkim zmiana w trzecim, dobrowolnym filarze. Dziś można go opisać trzema skrótami – IKE, IKZE i PPE. Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) powstały w 2004 roku i 859 tys. Polaków odłożyło na nich 5,7 mld złotych. Na Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) 598 tys. Polaków zgromadziło zaledwie 622 mln złotych, a w Pracowniczych Programach Emerytalnych zgromadzono od 1999 roku 13,3 mld złotych. W sumie w trzecim filarze jest odłożonych ponad 19,6 mld złotych, ale to odpowiednik tylko 1,1 proc. PKB.

Rząd chce dodatkowych 5 do 8 proc. PKB czyli od 120 do 208 mld złotych nowych oszczędności w ciągu 10 lat od wejścia w życie nowych rozwiązań.

Najważniejsze z nich nazywa się PPK – Pracownicze Plany Kapitałowe. W ich ramach pracownik deklarowałby minimum 2, a maksimum 4 proc. z obowiązkowej składki emerytalnej. Do tego minimum 2,  a maksimum 3 proc. składki przekazywanej do ZUS na pracownika deklarowałby pracodawca. Otrzymywałby on także dofinansowanie w wysokości 0,5 proc. z Funduszu Pracy. Pracownik przystępujący do programu zyskiwałby zaś opłatę powitalną 250 złotych z budżetu państwa. Wszyscy pracownicy w wieku 19-55 lat mieliby być domyślnie zapisani, a na ewentualne wypisanie się byłyby trzy miesiące.

>>czytaj także: Dodatkowe oszczędzanie na emeryturę nie całkiem dobrowolne

Zdaniem Ministerstwa Rozwoju 5,5 mln nowych uczestników trzeciego filaru powinno przełożyć się na 12 mld zł rocznie nowych oszczędności przy minimalnej składce 4 proc. i 22 mld zł przy maksymalnej składce 7 proc. W sumie po 10 latach to od 120 do 208 mld zł.

– Matematycznie to się zgadza. 4 proc. składki liczonej od średniej pensji daje około 11,5 mld złotych rocznie, a Ministerstwo Rozwoju mówi o 12 mld złotych. Nie wierzę jednak w 5,5 mln nowych osób w trzecim filarze, skoro rozmontowuje się jednocześnie drugi filar czyli OFE. Ja z moją dzisiejszą wiedzą z Pracowniczego Planu Kapitałowego szybko bym się wypisał, bo nie mam żadnej gwarancji, że i te pieniądze nie zostaną kiedyś zabrane – mówi dr Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku i autor raportu TEP poświęconego reformie trzeciego filara.

Nie da się bowiem ukryć, że 75 proc. dotychczasowych aktywów OFE ma trafić do Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych stworzonych w domyśle z dzisiejszych Towarzystw Funduszy Emerytalnych (czyli właścicieli OFE), ale w okresie przejściowym składkami zarządzałby Polski Fundusz Rozwoju, czyli de facto państwo. 25 proc. składek ma być zaś bez pardonu zabranych do Funduszu Rezerwy Demograficznej, który choć w założeniach służy wypłatom przyszłych emerytur niejednokrotnie był już wykorzystywany przez poprzednie rządy do łatania bieżących dziur budżetowych.

– Środki te nie będą przeznaczane na zasilanie budżetu, tylko mają służyć emerytom i rozwojowi PKB – uspokajał wicepremier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Agencją Reuters.

Jeszcze większe wątpliwości budzi slajd 27 z prezentacji wicepremiera, na którym czytamy: „Intencja przekazania z dniem 1 stycznia 2018 roku w trybie ustawy 75 proc. aktywów OFE na Indywidualne Konta Emerytalne wszystkich 16,5 mln uczestników OFE – średnio około 6,3 tys. zł na osobę.”

– Nie wiem skąd się wzięła ta średnia. Obawiam się, że aktywa OFE podzielono po prostu przez liczbę ich członków niezależnie od wysokości wpłaconych składek i wyszła kwota 6300 zł. Jeśli faktycznie każdemu mielibyśmy dać po równo niezależnie od tego ile kto wpłacił to byłby to zwykły komunizm – komentuje Wiktor Wojciechowski.

W każdym razie środki z dotychczasowych OFE byłyby zaksięgowane jako dobrowolne składki emerytalne w nowym trzecim filarze (dotychczasowe IKE i IKZE mają nadal istnieć ). I choć oszczędności byłyby dobrowolne to ich wcześniejsza wypłata niemal niemożliwa. Dopiero na emeryturze można byłoby wyjąć maksimum 25 proc. zgromadzonej kwoty. 75 proc. musiałoby pozostać do wypłacania w ratach jako dodatkowa emerytura gwarantująca wyższą niż dziś stopę zastąpienia. 15 proc. pieniędzy można by wycofać w przypadku ciężkiej choroby powodującej niezdolność do pracy. Wreszcie cześć składki można byłoby „pożyczyć” na pięć lat jako wkład własny na zakup pierwszego mieszkania. Po pięciu latach pieniądze musiałyby wrócić do funduszu.

„Program Budowy Kapitału” niesie też nowe propozycje dla rynku kapitałowego. Po pierwsze wicepremier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że będzie rozmawiał z ministrem finansów Pawłem Szałamachą o obniżeniu podatku od zysków kapitałowych z 19 proc. do 10 proc. w przypadku oszczędności dłuższych niż rok.

Po drugie przy ZUS miałaby powstać centralna ewidencja wszystkich programów trzeciofilarowych czyli przyszły emeryt mógłby sobie wybierać zarządzającego i strategię oszczędzania. Wyznaczona byłaby też górna prowizja za zarządzenie – 0,6 proc. rocznie.

Po trzecie miałyby pojawić się zupełnie nowe instrumenty. Najwięcej miejsca poświęcono REIT – czyli publicznym funduszom nieruchomości, które miałyby być notowane na giełdzie i nawet 80 proc. zysku wypłacać w formie dywidendy. Nowością byłyby też obligacje infrastrukturalne i obligacje premiowe (te ostatnie mają ciekawą konstrukcję – odsetki miałyby być zbierane w jedną pulę i losowani byliby posiadacze, którzy otrzymają oprocentowanie powyżej zera).

Ze slajdów wicepremiera Morawieckiego wynika, że cały program długofalowych oszczędności wymagałby zmiany 11 ustaw, dokonywanych po konsultacjach społecznych i międzyresortowych w przyszłym roku. Pełne wdrożenie nastąpiłoby zaś w latach 2018-2019.

Pomimo tylu niewiadomych precyzyjnie określono jednak korzyści z nim związane – podniesienie długoterminowego tempa wzrostu PKB o 0,4 pkt proc. rocznie i wzrost aktywów polskich gospodarstw domowych do 233 tys. zł po 40 latach oszczędzania i od 12 do 22 mld złotych nowych oszczędności w trzecim filarze rocznie.

>>Prezentacja dostępna jest na stronie Ministerstwa Rozwoju

Wicepremier Mateusz Morawiecki (Fot. PAP)

Otwarta licencja


Tagi