Telemedycyna zaoszczędzi czas i pieniądze

Dr Richard Pope jest diabetologiem i dyrektorem medycznym brytyjskiego szpitala Airedale NHS Trust w Steeton Keighley w West Yorkshire. Aby sprawdzić, jak czuje się kilkuset jego pacjentów chorujących na cukrzycę zaraz po przyjściu do pracy zagląda do komputera.
Telemedycyna zaoszczędzi czas i pieniądze

(CC BY-NC-SA) AMERICANVIRUS

Od lipca 2009 roku Pope prowadzi w szpitalu specjalny program, w ramach którego każdy pacjent objęty jest specjalnym monitoringiem stanu zdrowia. Elektroniczny czujnik przylepiony do skóry zbiera informacje o tętnie i poziomie cukru w organizmie. Stąd na bieżąco trafiają one do ustawionego w domu pacjenta komputera. Zainstalowane w nim oprogramowanie przetwarza dane i wysyła je przez internet do centralnego komputera – tego, który mieści się w gabinecie dr Pope’a.

Gdyby któremuś z pacjentów działo się coś złego, zanim Pope zobaczy dokładny zapis reakcji organizmu na ekranie komputera, już w chwili, gdy pacjentowi cukier skacze do poziomu zagrażającemu jego życiu, lekarz otrzymuje o tym informację na telefon komórkowy.

Od startu program zdążył już objąć monitoringiem 150 pacjentów. Do końca 2010 roku znacząco spadła liczba standardowych wizyt pacjentów w klinice. W 66 proc. przypadków konsultacja wideo okazała się wystarczająca, dzięki czemu pacjent nie musiał pojawiać się u lekarza osobiście. Organizatorzy oszacowali, że pozwoliło to zaoszczędzić szpitalowi blisko 93 tys. funtów brytyjskich. Szpital właśnie rozszerza zakres programu, dając klientom możliwość wideokonsultacji z lekarzami 21 specjalizacji.

Na początek SMS

Czy to koniec tradycyjnej medycyny i kolejek w przychodni? Dziś w niektórych przychodniach umówienie się do lekarza graniczy z cudem nie tylko dlatego, że skończyły się limity przyjęć. By się zapisać, trzeba się osobiście stawić w rejestracji wczesnym rankiem, bo nikt nie odbierze nawet telefonu w okienku rejestracji. W dużych miastach, w których jest konkurencja i prywatne przychodnie, sytuacja jest nieco lepsza. Firmy medyczne zainwestowały w technologię i niektóre prywatne przychodnie informują nawet klientów za pośrednictwem SMS o terminie i miejscu wizyty u lekarza.

Wyobraźmy sobie jednak, co by było, gdyby w większości przypadków w ogóle nie trzeba było pojawiać się u lekarza? Zamiast tego, wystarczyłoby wysłać SMS o chęci rozmowy ze specjalistą lub zadzwonić na specjalny numer, pod którym można skorzystać z konsultacji. Firmy z branży telekomunikacyjnej i nowych technologii są przekonane, że usługi na rynku telemedycyny i mobilnej medycyny (mMedycyny) będą jednymi z najszybciej rosnących segmentów rynku.

— To przyszłość biznesu w telekomunikacji i nowych technologiach — podkreślał podczas Mobile World Congress w Barcelonie Alessio Ascari, specjalista z firmy konsultingowej McKinsey, zajmujący się analizami globalnego rynku mobilnej służby zdrowia.

Lekarz w komórce

Temat mMedycyny był podczas tej największej na świecie imprezy telekomunikacyjnej jednym z motywów przewodnich. W targach uczestniczyło kilkadziesiąt firm zajmujących się tworzeniem aplikacji, czy rozwiązań technologicznych na potrzeby tele— i mMedycyny. Przez stoiska i sale konferencyjne, gdzie rozmawiano na ten temat przewinęło się ponad 500 uczestników z największych firm telekomunikacyjnych na świecie. Wszyscy zainteresowani tym, w co dziś zainwestować, by w przyszłości zarabiać na pacjentach chcących leczyć się przez telefon.

Alessio Ascari zaprezentował w Barcelonie globalne badania McKinseya, z których wynika, że już dziś ludzie bardzo cenią lekarza w komórce. Aż 57 proc. badanych powiedziało, że chętnie korzystałoby z porad lekarza na telefon, a kolejne 55 proc. zgodziłoby się na monitoring swojego stanu zdrowia za pomocą przenośnych urządzeń.

—Jest popyt na takie usługi — dodawał Ascari.

Niektóre firmy już ten popyt zaspokajają, a rynek rośnie. McKinsey szacuje, że cały rynek globalny warty jest już 60 mld dol. Według firmy badawczej Kalorama Information, tylko w USA rynek na tego typu usługi i urządzeń warty był w 2007 roku 2,7 mld dol., a do końca 2012 roku jego wartość wzrośnie do ponad 9,6 mld dol.

Lisa Ellis, główna analityczka McKinsey, wyjaśnia, że istnieje kilka modeli biznesowych, według których działa rynek tele— i mMedycyny. Najczęściej wykorzystywane są dziś konsultacje telefoniczne, a także wszelkiego rodzaju monitoring. Usługi powiadamiania pacjentów, najczęściej SMS-ami, nie tylko o wizytach u lekarza, ale także o konieczności zrobienia odpowiednich badań i przyjęcia lekarstw. Zarabiają na tym nie tylko firmy, które produkują sprzęt i oprogramowanie, ale także operatorzy telekomunikacyjni, którzy dostarczają je do klientów.

— Zmierzamy w kierunku, w którym będziemy podłączeni do opieki medycznej nieustająco — podkreśla Lisa Ellis.

Globalne bazy specjalistów

Według analiz McKinsey za pięć lat pacjent będzie mógł zadzwonić do lekarza, kiedy tylko poczuje się źle. Dzięki specjalnym urządzeniom do monitoringu, dane o naszym stanie zdrowia będą na bieżąco zbierane, aktualizowane i przesyłane do macierzystej przychodni. — Co więcej, w niektórych kwestiach nie będziemy musieli ograniczać się do określonej grupy lekarzy. Powstaną globalne bazy specjalistów, dzięki czemu będziemy mogli leczyć się wirtualnie na całym świecie — dodaje.

Eksperci i analitycy podkreślają, że rozwój technologii przyśpieszy czas, w jakim stawiane są diagnozy, oszczędzając zarówno czas pacjentów (i ich nerwy), jak i pieniądze.

– Koniec z szukaniem zastępstwa w pracy i marnowaniem czasu w poczekalni — zachwalał zalety telemedycyny jeden z pacjentów dr Richarda Pope’a. Pozwoli to także na oszczędzanie czasu lekarzy i pielęgniarek.

Sami lekarze też coraz chętniej sięgają już po nowe technologie. Z raportu kalifornijskiej HealthCare Foundation wynika, że jedna trzecia amerykańskich lekarzy używa Epocraters, oprogramowania na komórki i laptopy, dzięki któremu mogą na bieżąco śledzić najnowsze doniesienia na temat interakcji leków i rekomendacji dotyczących leczenia.

Każdy ma telefon, to okazja

Dziś na rynku tele- i mMedycyny zarabiają już firmy produkujące specjalistyczne oprogramowanie dla szpitali i klinik, aplikacje czysto konsumenckie, a także specjalistyczny sprzęt. W cyfrowym sklepie Apple z aplikacjami na iPhona i iPada, jest kilka tysięcy programów z zakresu zdrowia: na przykład pomagają ustawić odpowiednią dietę. Niektóre są płatne, a pieniądze trafiają do ich twórców.

Meksykańska firma Medicall Home oferuje konsultacje lekarzy przez telefon. Z jej usług korzysta dziś ponad 4,5 mln klientów, a miesięczny abonament za dostęp do konsultacji telefonicznych kosztuje 5 dol.

— Wielu naszych klientów nie ma ubezpieczenia zdrowotnego albo mieszka bardzo daleko od miasta, ale prawie każdy ma telefon komórkowy — mówi Pedro Yrigoyen, jeden z twórców Medicall Home.

Medicall Home rozpoczęła właśnie współpracę z inną firmę o nazwie Voxiva, by rozszerzyć usługę o inne kraje Ameryki Łacińskiej. Wspiera ich fundacja Carso, należąca do najbogatszego człowieka na świecie Carlosa Slima, właściciela m.in. operatora komórkowego America Movil. Voxiva działa już także w Peru oraz w Rwandzie. Firma pomogła też uruchomić amerykańskiemu departamentowi zdrowia bezpłatną kampanię edukacyjną Text4Baby, w ramach której kobiety otrzymywały SMS-y z poradami dotyczącymi ciąży, porodu i zdrowia dziecka.

Wiele firm na całym świecie stara się wciąż wymyślać nowe urządzenia i rozwiązania, które mogą poprawić zdrowie pacjentów i przyczynić się do rozwoju mMedycyny. Amerykańska firma Medtronic, która zajmuje się produkcją urządzeń na potrzeby służy zdrowia (narzędzia dla neurochirurgii, defibrylatory, produkty to terapii okulistycznych, pompy insulinowe) pracuje właśnie nad urządzeniem, które pozwoli na bezprzewodowy monitoring poziomu krwi u dzieci chorujących na cukrzycę. Koncern General Electric wynalazł czujniki do monitoringu pracy organizmu, dzięki którym można określić tętno, oddech, poziom cukru. Intel, globalny gigant w produkcji procesorów, pracuje nad urządzeniem o nazwie „magiczny dywan”, które po sposobie stawiania stóp przez pacjenta pozwala przewidzieć, czy dana osoba upadnie. Należąca do globalnego giganta kosmetycznego Johnson&Johnson firma HealthMedia, stworzyła internetowe narzędzie, pomagające pacjentom w kompozycji ich diety i zrzuceniu wagi.

Będzie nowy model leczenia

mHealth Company to z kolei pierwsza firma na rynku mZdrowia na Bliskim Wschodzie, która tworzy serwisy medyczne dla klientów operatorów komórkowych. Tylko w Arabii Saudyjskiej i Kuwejcie korzysta z nich 430 tys. klientów. Płacą za informacje (dostarczanie SMS-a i MMS-a) o diecie, seksualności, zdrowiu psychicznym, otyłości. Aplikacja pozwala też liczyć kalorie, ustalać dietę, a także oferuje konsultacje ze specjalistami. Z kolei firma Buddi stworzyła urządzenie z wbudowanym GPS, dzięki któremu można na bieżąco śledzić gdzie jest pacjent, ale także informuje, że na przykład upadł i ma problemy ze wstaniem.

— Mobilna medycyna zmieni ochronę zdrowia — podkreśla Harry Kim, dyrektor departamentu zdrowia globalnego producenta komputerów HP. Dodaje, że z analiz przygotowanych przez jego firmę na podstawie danych amerykańskiego departamentu zdrowia wynika, że dziś służba zdrowia marnuje od 10 proc. do nawet 30 proc. posiadanych środków.

— Wszystko dlatego, że w wielu sferach praca jest nieefektywna. Gdybyśmy stosowali szeroko rozwiązania mobilne, można by uniknąć marnowania czasu lekarzy czy pielęgniarek — dodaje.

Kim podkreśla, że technologia potrzebna do tego, by każdy z nas miał lekarza w kieszeni już istnieje.

— Właśnie obserwujemy, jak ten rynek startuje. Tempo rozwoju zależeć będzie jednak od wielu czynników. Służba zdrowia to sfera mocno uzależniona od regulacji państwowych. Bez wsparcia na tym poziomie, odpowiednich regulacji, rozwój nie będzie błyskawiczny — dodaje Harry Kim.

Branża telekomunikacyjna liczy jednak, że wdrażanie rozwiązań tele— i mMedycznych wymuszą sami pacjenci.

(CC BY-NC-SA) AMERICANVIRUS

Tagi