Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Transakcja, która zmieni Microsoft i Nokię

Zaczyna się nowy rozdział - tym hasłem Nokia komentuje wiadomość, że uzgodniono sprzedaż za 5,44 mld euro działu telefonów komórkowych i usług fińskiej firmy amerykańskiemu Microsoftowi. Jest w tym haśle dużo prawdy. Wszak jeśli ktoś słyszał o Nokii, to kojarzy ją przede wszystkim z produkcją telefonów komórkowych.
Transakcja, która zmieni Microsoft i Nokię

Stephen Elop (CC BY-SA 2.0 by Luca Sartoni)

Ogłoszony 3 września wcześnie rano zamiar kupienia przez Microsoft działu telefonów i usług komórkowych Nokii z jednej strony nie powinien nikogo dziwić, a z drugiej jest zaskoczeniem.

Fuzja w niszy

Nokia, która od chwili pojawienia się w 2007 roku na rynku pierwszego modelu iPhone, smartfonu produkowanego przez Apple, zaczęła tracić wcześniejszy blask i przez ostatnie lata z pozycji światowego lidera zjechała do drugiej ligi producentów. By bronić pozycji, pod naciskiem inwestorów, jesienią 2010 roku mianowała nowego prezesa. Został nim Stephen Elop,

Kanadyjczyk, który wcześniej był członkiem władz Microsoftu. Na początku 2011 roku nowy prezes zapowiedział restrukturyzację firmy i postawił na współpracę z Microsoftem.

Produkowany przez firmę z Redmond Windows Phone, system operacyjny do smartfonów miał pozwolić powrócić Nokii do światowej pierwszej ligi producentów najbardziej zaawansowanych technologicznie telefonów komórkowych. Microsoftowi sojusz miał dać szansę na silne wejście na rynek urządzeń mobilnych. Inaczej rzecz ujmując, sojusz dwóch co najwyżej mobilnych średniaków miał dać im pozycje w czołówce.

Spory o to, czy był to dobry wybór, czy Nokia nie powinna postawić na własny system operacyjny MeGoo, albo na Androida trwają od ponad dwóch lat. I chyba nigdy nie uda się ich rozstrzygnąć. Jedno jest pewne. Gdy Elop siadał na fotel prezesa akcje Nokii kosztowały 7,5 euro, czyli osiem razy mniej niż w szczycie z końca marca 2000 roku. Dzień przed ogłaszaniem transakcji sprzedaży działu komórek i usług Microsoftowi kosztowały niespełna 3 euro.

Nokia przez ostatnie lata nie tylko traciła udziały w rynku smartfonów na rzecz Samsunga i innych firm produkujących komórki z systemem operacyjnym Android, ale także wykrwawiała się finansowo. Co kwartał topniały zasoby gotówki jakimi dysponowała, a agencje ratingowe bezlitośnie ścinały oceny wiarygodności kredytowej fińskiej firmy. Ewentualny upadek Nokii, albo przejęcie jej przez któregoś z konkurentów produkujących smartfony z Androidem nie byłoby korzystne dla Microsoftu, bo Finowie produkują aż 80 proc. wszystkich sprzedawanych na świecie smartfonów z Windows Phone.

Stąd od miesięcy spekulowano, że Microsoft kupi Nokię, a przynajmniej dział produkujący smartfony. Precedens już był: w 2012 roku, po siedmiu miesiącach oczekiwania na zgody urzędów antymonopolowych w USA, Europie i Chinach Google za 12,5 mld dolarów kupił Motorola Mobility, amerykańskiego producenta komórek. Motorola kiedyś czołowy światowy producent komórek najlepsze lata miała już za sobą. Głównym powodem kupna był portfel patentów jaki ma spółka z Libertyville. Google, który produkuje Androida, najpopularniejszy na świecie system operacyjny do smartfonów i tabletów był i jest uwikłany bowiem w wojnę patentową z Apple, a patenty Motoroli miały mu pomóc w walce.

Patenty są też elementem transakcji Nokii i Microsoftu. Amerykanie za prawo ich niewyłącznego używania przez 10 lat zapłacą 1,65 mld euro. Za przejmowany dział do kasy fińskiej firmy wpłynie 3,79 mld euro.

Jednak kupili

Ogłoszona 3 września transakcja jest zaskoczeniem, bo Microsoft kupił nie tylko dział smartfonów, ale także dział zwykłych komórek. Proste i bardzo tanie telefony stanowią większość liczonej w sprzedaży komórek Nokii, ale nie da się w nich instalować produktów firmy z Redmond. Microsoft liczy jednak, że ułatwią mu one ekspansję na globalnym mobilnym rynku.

Transakcja jest też zaskoczeniem, bo po miesiącach spekulacji o możliwym przejęciu coraz słabsze były nadzieje, że to się stanie. Patrząc na komunikat Nokii można spekulować, że nie bez znaczenia dla terminu jej ogłoszenia był stan gotówki w kasie fińskiej firmy. W komunikacie napisano bowiem, że zasobny w gotówkę Microsoft jest gotów natychmiast – czyli gdy tylko tego Nokia zażąda – kupić warte do 1,5 mld euro obligacje zamienne fińskiej firmy.

Umowa Nokii i Microsoftu jest zaskoczeniem także dlatego, że została ogłoszona tuż po tym, jak Steve Ballmer, prezes Microsoftu ogłosił zamiar przejścia na emeryturę najpóźniej za 12 miesięcy, a koncern z Redmond zapowiedział, że będzie szukał następcy. Można się zastanawiać, co się stanie jeśli następca Ballmera będzie miał inna wizję przyszłości Microsoft niż ustępujący szef, który podjął decyzje o transakcji z Nokią i o ponownym zatrudnieniu w firmie z Redmond Stephena Elopa. Nim doszło do ogłoszenia transakcji z Nokią Elop był wymieniany na giełdzie nazwisk jako potencjalny następca Ballmera. Teraz wiele osób jest zdania, że jest bardzo mocnym kandydatem na nowego szefa.

Świat po transakcji

Po zamknięciu transakcji, co planowane jest na I kwartał 2014 roku, Microsoft będzie jednocześnie producentem systemu operacyjnego i smartfonów. Tak jak Apple, BlackBerry, czy Google.

Z tej trójki najbliżej mu będzie – ze względu na udział w rynku – do BlackBerry, którego system operacyjny ma 2,7 proc. rynku nowosprzedawanych smartfonów. Według firmy badawczej Gartner, Windows Phone miał w II kwartale 2013 roku 3,3 proc. udziału w rynku nowych smartfonów.

BlackBerry bardzo liczył, że nowa, wprowadzona w tym roku wersja systemu pozwoli mu odzyskać rynek (jeszcze w 2009 roku miał 19 proc. udział), ale to raczej się nie uda. Szefowie firmy mówią dziś, że BlackBerry może pozostać niszowym producentem. Prawdopodobne jest też wystawienie firmy na sprzedaż.

Google – poprzez Motorolę – co prawda niemal nie liczy się na rynku najbardziej zaawansowanych technologicznie telefonów, ale Android z blisko 80 proc. udziałem jest liderem. Systemu używa lider, czyli Samsung, jak i cała armia innych producentów. I ci znani jak HTC, LG i Sony. I ci mniej znani na rynku komórek, ale aspirujący jak Huawei, Lenovo i ZTE, jak i niemal nieznani w Europie, ale świetnie radzący sobie na rynkach lokalnych jak Pantech (Korea), czy Xioami (Chiny).

Windows Phone poza smartfonami Nokii instalowany jest w telefonach HTC, Huawei i Samsunga. Każda z tych firm produkuje jednak o wiele więcej smartfonów z Androidem niż z Windows Phone. Tak jak w przypadku przejęcia Motoroli przez Google, tak w przypadku zakupu działu komórek Nokii przez Microsoft istnieje obawa, że nowy właściciel będzie preferował własne smartfony. Preferował, czyli wcześniej przygotowywał dla nich nowe, lepsze wersje systemu operacyjnego. To może skłonić innych producentów do rezygnacji z Windows Phone. O ile w przypadku Googla utrata producenta, zwłaszcza Samsunga byłaby niebezpieczne, to Microsoft niewiele ryzykuje. Cztery na pięć smartfonów z Windows Phone produkuje Nokia.

Ryzyka i szanse

Istnieje ryzyko, że kupienie działu komórek Nokii może okazać się nietrafioną inwestycją. Nietrafioną, bo np. inżynierowie Nokii zajmujący się badaniami i rozwojem (R&D), czyli projektowaniem nowych telefonów z powodu zbyt dużych różnic w kulturze korporacyjnej odejdą z firmy. To może sprawić, że Microsoft nie będzie w stanie regularnie dostarczać na rynek nowych modeli smartfonów. Jest też ryzyko, że nowy prezes Microsoftu uzna, że inwestycja jest nietrafiona i zakończy produkcję telefonów, a być może zrezygnuje także z Windows Phone.

Są też szanse. Telefony z Windows Phone są chętnie kupowane przez tych, którzy wybierają pierwszy smartfon w życiu. Rośnie też udział rynkowy smartfonów z tym systemem w pięciu największych krajach Europy Zachodniej. Według firmy badawczej Kantar Worldpanel, w II kwartale 2013 roku wynosił tam 8,2 proc., podczas gdy rok wcześniej było to 4,9 proc. Analitycy sądzą, że za trzy, cztery lata system operacyjny Microsoftu będzie miał ponad 10 proc. globalnego rynku.

Według Microsoft przejęty dział w 2016 roku zacznie przynosić zyski, a w 2018 roku jego udział w rynku smartfonów – szacowanym wówczas na 1,7 mld sztuk – wyniesie 15 proc. Koncern z Redomd jest przekonany, że tylko głęboka integracja oprogramowania z mobilnymi urządzeniami pozwoli jej konkurować w przyszłości z mobilnymi ekosystemami stworzonymi przez Apple i Google.

Nowy rozdział historii

– To jest początek kolejnych 150 lat Nokii – mówił na konferencji prasowej Risto Siilasmaa, który wraz z ogłoszeniem transakcji Nokii z Microsoftem przejął od Stephane Elopa obowiązki prezesa fińskiej firmy. W minionych 150 latach Nokia była firmą z branży drzewnej i papierniczej, produkowała kalosze i opony, kable, komputery i telewizory, by wreszcie w latach 80. XX wieku wejść na rynek telefonii komórkowej i produkować nie tylko komórki, ale także sprzęt do budowy sieci, jak również – po przejęciu w 2007 roku za 8,1 mld dolarów firmy Navteq – mapy i nawigację GPS wykorzystywaną w smartfonach.

Nokia po sprzedaży działu telefonów komórkowych i usług będzie produkowała sprzęt do budowy sieci komórkowych. Ma też dalej zajmować się produkcją map i nawigacji oraz związanych z tym usług lokalizacyjnych. Ma też rozwijać technologie i sprzedawać licencje.

Będzie więc firmą podobną do Ericssona. Szwedzi w 2001 roku na rynku telefonów komórkowych połączyli siły z Sony, a w lutym 2012 roku sprzedali Japończykom za 1 mld euro 50 proc. udziałów we wspólnej spółce i skoncentrowali się na produkcji urządzeń do budowy sieci, usługach zarządzania sieciami telekomunikacyjnymi i dostarczaniu operatorom wyspecjalizowanych usług.

Otwarte jest pytanie, czy nowa Nokia przetrwa. Na rynku sprzętu do budowy sieci komórkowych konkurencja jest bardzo zażarta, a ostatnie lata przyniosły szybki wzrost znaczenia Huawei i ZTE, chińskich firm dobrze osadzonych na rodzimym rynku i oferujących z powodzeniem na świecie zaawansowane technologicznie rozwiązania.

Nokia liczy, że po zamknięciu transakcji uda jej się odzyskać zaufanie agencji ratingowych i ocena wiarygodności kredytowej spółki powróci do poziomu inwestycyjnego. To wydaje się dość prawdopodobne, bo ta część biznesu Nokii, która pozostaje w firmie jest rentowna, a zastrzyk gotówki pozwoli ograniczyć zadłużenie.

OF

Stephen Elop (CC BY-SA 2.0 by Luca Sartoni)

Otwarta licencja


Tagi