Trwałość wzrostu PKB w Polsce to ewenement w skali europejskiej

Każdego roku przez 13 lat obecności Polski w Unii Europejskiej polska gospodarka rozwijała się szybciej niż gospodarka całej wspólnoty. Czasie europejskiej recesji najmocniej nadgoniliśmy i skróciliśmy dystans do unijnej średniej.

Dynamika PKB w Polsce zaczęła mocno przyspieszać po przystąpieniu do wspólnoty. W 2007 r. osiągnęliśmy najwyższy w XXI wieku, jak dotąd, wzrost gospodarczy – 7 proc. Gospodarka UE rozwijała się wówczas bardzo dynamicznie, osiągając w 2006 i 2007 r. prawie 4-proc. dynamikę PKB. Dlatego, choć różnica między wzrostem w Polsce i całej UE była wyraźna, to jednak szybciej nadrabialiśmy dystans do UE w czasie kryzysu finansowego.

We wrześniu 2008 r. w Stanach Zjednoczonych upadł bank Lehman Brothers – rozpoczął się światowy kryzys finansowy, średnioroczne tempo wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej wyraźnie spadło. Dopiero jednak w 2009 r. prawie wszystkie kraje Unii pogrążyły się w recesji.

Wówczas my najmocniej nadgoniliśmy i skróciliśmy dystans do unijnej średniej. Różnica miedzy wzrostem gospodarczym w Polsce i UE w kryzysowym roku, gdy mocno drżeliśmy obawiając się recesji, sięgnęła 7 pkt proc. Gospodarka Unii Europejskiej skurczyła się wówczas znacznie – o ponad 4 proc. – a polska gospodarka, głównie dzięki impulsowi fiskalnemu i czasowemu osłabieniu złotego, wzrosła o prawie 3 proc.

Odłożony impuls fiskalny w polskiej gospodarce – zaaplikowany w dużej mierze jeszcze przez ministra finansów prof. Zytę Gilowską – miał także swoje negatywne skutki: silny wzrost deficytu sektora finansów publicznych (general government deficit). Wyniósł on wówczas aż 7,3 proc. PKB, ale jednocześnie nie był dużo wyższy niż średnia państw Unii Europejskiej (6,6 proc.).

Można więc zaryzykować stwierdzenie, że poluzowanie polityki fiskalnej z makroekonomicznego punktu widzenia było o wiele bardziej skuteczne w Polsce niż w innych krajach UE.

Warto zauważyć, że w całym analizowanym okresie jedynie w 2010 r. wzrost gospodarczy Niemiec był wyższy niż Polski, co było efektem odbicia RFN po silnym spadku aktywności gospodarczej w 2009 r.

Po naturalnym przyspieszeniu tempa wzrostu gospodarczego w 2010 r. w całej Unii Europejskiej, kolejne lata przyniosły kryzys zadłużeniowy i w 2012 r. Unia Europejska pogrążyła się recesji. Tym razem jednak niemiecka gospodarka nie wpadła w recesję (wzrost wyniósł 0,5 proc.), a nasza rozwijała się w tempie nieco powyżej 1 proc. i to mimo znacznego zacieśnienia polityki fiskalnej. Lata 2014 -2016 ponownie przyniosły umiarkowane ożywienie w strefie euro i całkiem wyraźne w Polsce.

Choć wzrost powrócił, płyniemy po nieznanych wodach

Wyniki polskiej gospodarki mocno zależą od rezultatów osiąganych przez gospodarkę UE. Polska gospodarka jest bowiem gospodarką mało otwartą, która eksportuje głównie dla krajów UE. Widać jednak wyraźnie, że maszerujemy w szybszym tempie niż przeciętna dla państw wspólnoty.

Najmniejsze różnice we wzroście gospodarczym Polski i UE zanotowaliśmy w 2005 r. (czyli wkrótce po wejściu do wspólnoty), ponownie w 2013 r. (rok po organizowanych mistrzostwach Europy w piłce nożnej, gdy tempo wzrostu gospodarczego w Polsce było najniższe w całym analizowanym okresie) oraz w 2016 r. Dosyć łatwo można zidentyfikować przyczyny takiego stanu rzeczy w 2005 i w 2013 r. (mniejsza absorbcja funduszy z UE, relatywnie wysokie tempo wzrostu gospodarki unijnej w 2005 r. i wyraźne spowolnienie w Polsce w 2013 r.).

Ciekawszy wydaje się przypadek 2016 r. – kiedy polska gospodarka lekko spowolniła na tle całej Unii Europejskiej.

Po pierwsze, coraz trudniej osiągać Polsce znacząco wyższy wzrost niż w Unii Europejskiej, bo nasza gospodarka już wiele lat z sukcesem nadgania unijną. Po drugie, polska gospodarka rozwija się od lat tak dobrze dzięki napływom funduszy unijnym – zmiana perspektywy budżetowej, co wiąże się z czasowym spadkiem ich napływu, powoduje automatycznie widoczne spowolnienie gospodarcze (i ma wpływ na poziom inwestycji). Lekkie spowolnienie było widoczne w 2016 r. w całym naszym regionie.

Jednak z perspektywy ostatnich 30 czy też 13 lat nie ma to większego znaczenia: jesteśmy w miejscu, w którym coraz szybciej zaczyna brakować rąk do pracy, a startowaliśmy z poziomu prawie 20-proc. bezrobocia. Z kraju, z którego emigrowało się za pracą staliśmy się gospodarką z prawie milionem imigrantów zarobkowych.

Trwałość wzrostu polskiego PKB od czasu upadku komunizmu to ewenement i to nie tylko w skali europejskiej. Od 25 lat nie mieliśmy w Polsce recesji, a rok 2017 będzie kolejnym, gdy zmniejszymy dystans – liczony tempem wzrostu PKB – do najbogatszych państw Unii Europejskiej. Od 2004 r., kiedy znaleźliśmy się w Unii, nasza gospodarka rozwija się bez większych nierównowag makroekonomicznych, choć w tym czasie nie brakowało napięć społecznych.

Może Polska nie okazała się drugą Japonią i nie jest jeszcze gospodarczym tygrysem, ale nasza gospodarka jest jak wytrzymały koń pociągowy – dobrze i równo pracuje w każdych warunkach.

Otwarta licencja


Tagi