Unii trzeba czasem oddać pieniądze, więc lepiej pilnować procedur

Wstrzymanie przez Komisję Europejską wypłaty 312 mln euro wywołało pytanie o to jak wydawane są pieniądze na unowocześnianie polskiej gospodarki. MRR przekonuje, że dobrze, ale zapowiada zmiany w przyznawaniu zaliczek. O mechanizmach stosowanych przy poddawaniu projektów unijnej kontroli rozmawiamy z Iwoną Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego.
Unii trzeba czasem oddać pieniądze, więc lepiej pilnować procedur

Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego (Fot. MRR)

Obserwator Finansowy: Informacja o wstrzymaniu przez Komisję Europejską  312 mln euro na Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka, wzbudziła niepokój opinii publicznej. Czy nie grozi nam bezpowrotna utrata tych środków?

Iwona Wendel: Myślę, że warto na tę sprawę spojrzeć we właściwych proporcjach. Mamy do czynienia z rutynową procedurą administracyjną. Komisja Europejska wstrzymuje czasowo wypłaty w przypadkach kiedy błędy i uchybienia popełnione przez beneficjentów korzystających z unijnych dotacji, przekraczają dopuszczalne 2 procent. W ciągu kilku minionych lat takie wstrzymanie wypłat było również udziałem innych państw członkowskich. Płatności są wznawiane po przedłożeniu Komisji Europejskiej  satysfakcjonujących ją wyjaśnień.

Czyli nie wszystko stracone?

Tym co wzbudziło obawy wielu osób, a także emocjonalną reakcję części mediów, jest wysokość wstrzymanej kwoty. Chcę jednak mocno podkreślić, że nie grozi nam utrata 312 mln euro, które miały wpłynąć już w lutym jako ostatnia transza refundacji wydatków w Programie Innowacyjna Gospodarka za czwarty kwartał 2011 r. Nie ma powodów do niepokoju. Przesunięcie w czasie płatności stanowi dla Komisji Europejskiej rodzaj gwarancji, że nie będziemy zwlekali z wyjaśnieniami i wprowadzaniem ewentualnych działań naprawczych.

Co się stanie z tymi pieniędzmi?

Niezależnie od skali wykrytych nieprawidłowości i zakwestionowanej prawidłowości wydatków, kwota, przeznaczona na płatności dla całego programu, nie będzie zmniejszona. Zwrot dotacji, jako konsekwencja popełnionych błędów, albo negatywnej decyzji Komisji Europejskiej w przypadku dużych projektów, obciąża beneficjentów, a odzyskane w ten sposób środki nie są nam odbierane. Te pieniądze zostają w kraju. Wracają do puli programu po to by zasilić inne projekty, m.in. te, które teraz oczekują na liście rezerwowej.

Jak to się stało, że liczba nieprawidłowości prawie dwukrotnie przekroczyła dozwolone przez Komisję Europejską 2 proc? Jak wyliczany jest ten odsetek?

Na podstawie danych z roku 2010, wykorzystując uzgodniony z Komisją Europejską algorytm, uwzględniający m.in. wydatki certyfikowane i przesłane do Komisji z wnioskiem o refundację, wyliczono liczbę projektów do zbadania przez audytorów w roku 2011. Wybranych zostało 71 projektów. W tej grupie, w osiemnastu projektach stwierdzono nieprawidłowości, bądź zakwestionowane zostały wydatki na kwotę 111 mln złotych, czyli ok. 30 mln euro.

Podkreślam, że ta kwota dotyczy tylko tych 18-tu projektów i stanowi 3,7 proc. dofinansowania, jakie otrzymali prowadzący je beneficjenci. Nieprawidłowości te wykryli polscy audytorzy, zgłoszenie ich do Komisji było naszym obowiązkiem. Nie musieliśmy jednak czekać na wyniki kontroli w Komisji Europejskiej. Wcześniej uzyskana wiedza pozwoliła nam już w ubiegłym roku podjąć działania naprawcze.

Czy przedsiębiorcy, których projekty zostały zakwestionowane, stracą przyznane dofinansowanie?

W przypadku drobnych nieprawidłowości naliczane są korekty. W sytuacjach skutkujących odebraniem przedsiębiorcy 100 proc. dotacji, rozpoczyna się postępowanie administracyjne w celu odzyskania tych pieniędzy.

O jakie to projekty konkretnie chodzi?

Zwrot całej dotacji dotyczy tylko trzech projektów. W dwóch projektach, w których również orzeczono zwrot 100 proc. dotacji, nieprawidłowości dotyczą zaliczek, które beneficjenci – dzięki uproszczeniom wprowadzonym dla przedsiębiorców – mogli wypłacać swoim podwykonawcom. W obu przypadkach wypłacali zaliczki nie sprawdzając efektów ich wykorzystania. Tu nie mamy żadnych wątpliwości – zwrot zaliczek jest nieunikniony.

Co więcej, te dwa przypadki są dla naszego resortu dodatkowym potwierdzeniem, że system zaliczkowy, który wprowadziliśmy by pomóc przedsiębiorcom, wymaga poprawy. Podczas kontroli firm, które otrzymały zaliczki z budżetu, szczególny nacisk będzie położony na sposób wykorzystywania zaliczek na finansowanie prac wykonywanych przez podwykonawców. W pozostałych 15 przypadkach miały miejsce stosunkowo niewielkie nieprawidłowości, które mogą być objęte częściowymi korektami finansowymi.

Na wynikach kontroli najbardziej zaważył nieudany – jak na to wygląda – projekt firmy Jysk. Co tu się stało?

Firma Jysk otrzymała z POIG dotację na realizację przedsięwzięcia „Europejskie centrum usług wspólnych – inteligentne systemy logistyczne”. Jest to bardzo duży projekt w rozumieniu przepisów unijnych. W przypadku tego projektu nie stwierdzono nieprawidłowości związanych z jego finansową stroną. Komisja Europejska, która zatwierdza wszystkie duże projekty, uznała, że projekt ten nie wykazał tzw. „efektu zachęty” wymaganego zgodnie z przepisami w sprawie udzielania przedsiębiorcom pomocy publicznej. Dodatkowo Komisja Europejska uznała tę inwestycję za nieinnowacyjną, a to oznacza konieczność zwrotu udzielonego dofinansowania. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego oraz Ministerstwo Gospodarki, z którym firma Jysk zawarła umowę o dofinansowanie, podjęły w tej sprawie rozmowy z Komisja Europejską mające na celu wyjaśnienie zgłoszonych uwag.

Jak to możliwe, że projekt wart 94 mln złotych, realizowany przez trzy lata jako innowacyjny nagle okazał się nieinnowacyjny?

Beneficjent był od początku o takiej możliwości uprzedzony. Każdy inwestor, realizujący tzw. projekt duży ma w umowie wpisaną klauzulę, zgodnie z którą ostateczną decyzję o przyznaniu dofinansowania podejmuje Komisja Europejska. Jeżeli Komisja podtrzyma swoje zastrzeżenia, beneficjent musi zwrócić dotację. Od momentu, kiedy zapadła ta decyzja, prowadzimy z Komisją intensywne rozmowy.  Sprawa ma dla nas znacznie szerszy aspekt, ponieważ rozstrzygnięcia dotyczące tego projektu mogą mieć znaczenie dla innych projektów działania 4.5 POIG,  obejmującego wsparcie dla dużych przedsiębiorstw.

Skąd, po tylu latach realizacji Programu Innowacyjna Gospodarka, bierze się ta różnica kryteriów między przyjętymi u nas i w Komisji Europejskiej?

Problem jest skomplikowany, ponieważ w sprawie kryteriów innowacyjności nie mieliśmy jasnych wytycznych ze strony Komisji. Natomiast kryteria, które my stosujemy są włączone do Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, który w całości został zaakceptowany przez KE.

Czy projekt Jysk spełniał te kryteria ?

Naszym zdaniem spełniał. Myślę też, że dyskusja, jaką prowadzimy z KE może dać dobre rezultaty. Po wyjaśnieniu tej sprawy zamierzamy poprosić Instytucję Audytową (tę rolę pełni Generalny Inspektor Kontroli Skarbowej – przyp. red), aby raz jeszcze przyjrzała się całemu procesowi naboru projektów do działania 4.5  dotyczącego, dużych przedsiębiorstw. W ramach POIG mamy bowiem kilkadziesiąt dużych projektów, w zakresie od innowacyjności technologicznej po usługową. Musimy osiągnąć konsensus w rozmowach z Komisją, żeby podobna sytuacja nie powtórzyła się w przypadku innych inwestycji.

Komisja wyznaczyła trzymiesięczny termin na wyjaśnienia oraz na korekty w realizacji projektów, w których wykryto nieprawidłowości. Czy MRR zdąży?

Umówiliśmy się z Komisją Europejską, że w związku z wstrzymaniem płatności, niezbędne wyjaśnienia przekażemy do drugiego marca. Jak powiedziałam pracujemy nad nimi już od ubiegłego roku.  Poza tym zakwestionowane  przez Komisję środki zostały już w większości wycofane z certyfikacji. Jestem przekonana, że nasze wyjaśnienia zostaną przyjęte i w efekcie nastąpi szybkie wypłacenie 312 mln euro. Zapewniam również, że będziemy konsekwentnie zabiegać o jasną sytuację naszych dużych innowacyjnych projektów.

Czy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nie powinno było skorygować ewentualne nieprawidłowości we wnioskach przygotowywanych przez beneficjentów? Pojawiły się takie sugestie po informacji o wynikach kontroli Komisji Europejskiej.

To nieporozumienie. Kontrolowanie wniosków składanych przez beneficjentów – ani na etapie przygotowawczym, ani na późniejszych etapach – nie wchodzi w zakres kompetencji Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Dotychczas w ramach POIG zostało podpisanych ponad 8 tysięcy umów.  Mała grupa urzędników zajmujących się w resorcie wyłącznie tym programem nie byłaby w stanie zweryfikować nawet części tych umów.

Przede wszystkim jednak nie tak skonstruowany jest obowiązujący system wdrażania funduszy. Zgodnie z jego zasadami każdy z programów objętych unijnym dofinansowaniem podlega instytucji zarządzającej, pośredniczącej i wdrażającej. W przypadku POIG bezpośrednim partnerem przedsiębiorców, w omawianych przypadkach są minister gospodarki i Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. To właśnie te instytucje czuwają nad przygotowaniem wniosków i nad kontrolowaniem ich poprawności w fazie początkowej, jak i w trakcie realizacji projektów.

Chcę jednak mocno podkreślić, że wszystkie nieprawidłowości, wykryte w grupie 18-tu projektów, powstały nie podczas przygotowania wniosków, ale już w fazie realizacji inwestycji. Czyli, praca edukacyjna tych instytucji – szkolenia dla beneficjentów, konsultacje, podręczniki do realizacji projektów, to wszystko nie poszło na marne. Działania te przyniosły zdecydowaną poprawę jakości wniosków przygotowywanych przez beneficjentów oraz realizowanych projektów.

Rozmawiała Jolanta Liczbińska

Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego (Fot. MRR)

Tagi