Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

W budownictwie zaostrzy się konkurencja

W tym roku pogorszy się koniunktura w branży budowlanej. Co to oznacza w praktyce? Wzrost sprzedaży w branży nie będzie dwucyfrowy jak w 2011 roku, ale jednocyfrowy. Mniej będzie nowych kontraktów, a to oznacza jeszcze większą konkurencję. Oczekiwany jest dalszy szybki wzrost liczby bankructw firm uduszonych przez zatory płatnicze.
W budownictwie zaostrzy się konkurencja

(CC BY-SA Igor Stawiarski)

– Jedne z pierwszych objawów pogorszenia koniunktury to martwe dźwigi na budowach – tak początek kryzysu opisał nieco ponad 20 lat temu grupie polskich dziennikarzy szkolący ich w tematyce biznesowej Szwed. Kilka lat później, gdy byłem w Azji zobaczyłem martwe dźwigi. Kryzys właśnie się zaczynał. Gdy wybuchł kryzys w 2008 roku przypomniałem sobie tę historię sprzed lat i szukałem martwych dźwigów. Na polskich budowach nie widziałem ich za dużo. Zobaczyłem je za to w Hiszpanii. Także teraz rozglądam się. Wszak ekonomiści zapowiadają, że wzrost naszej gospodarki zwolni. Na razie dźwigi na budowach nie zamarły.

Analitycy i sami przedsiębiorcy zapowiadają jednak gorsze czasy dla firm budowlanych. Co to oznacza? W ocenie Adriana Kyrcza, analityka DM BZ WBK, ten rok przyniesie spowolnienie wzrostu przychodów w budownictwie do kilku procent, z kilkunastu w 2011 roku. 2013 rok może się okazać naprawdę trudny, bo na razie nie widać nowych dużych kontraktów. Według Michała Stelmacha, analityka DM BOŚ,  tegoroczny wzrost produkcji budowlano-montażowej wyniesie ok. 4 proc.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Złe nastroje przedsiębiorców

W styczniowych badaniach prowadzonych przez GUS, wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie miał wartość minus 21 i był nieznacznie wyższy niż w grudniu 2011 roku, gdy wynosił minus 23. Jeszcze w listopadzie 2011 roku wynosił minus 15, a w październiku – minus 8. Ze względu na sezonowość spadek wskaźnika koniunktury w drugiej połowie roku i wzrost w I połowie nie jest niczym dziwnym. Warto jednak zwrócić uwagę, że to najgorszy pod względem wartości wskaźnika koniunktury w budownictwie styczeń od siedmiu lat.

Poprawę koniunktury w grudniu 2011 roku sygnalizowało co jedenaste przedsiębiorstwo, a jej pogorszenie niemal co trzecie. Pozostałe uznawały, że ich sytuacja nie ulegnie zmianie.

Także z badania koniunktury prowadzonego przez Instytut Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej wynika, że koniunktura w branży pogarsza się.

– Po raz pierwszy od ponad dwóch lat budownictwo sygnalizuje pogorszenie koniunktury. W dobrej kondycji nadal są zakłady duże, zarówno prywatne, jak i publiczne. Problemy występują w zakładach małych i średnich – komentuje wyniki badań za czwarty kwartał 2011 roku prof. dr hab. Maria Podgórska.

Skąd bierze się pogorszenie nastrojów przedsiębiorców budowlanych? Po pierwsze coraz bardziej pesymistycznie oceniają oni portfel zamówień. Spadek poziomu zamówień dotyczy małych i średnich firm. Duże firmy odnotowały ich wzrost.

Po drugie coraz częściej firmy negatywnie oceniają swoją sytuację finansową, zarówno bieżącą, jak i prognozowaną. Poza rentownością szczególnie istotne są w tej ocenie narastające z miesiąca na miesiąc zatory płatnicze. Najwięcej kłopotów ze ściągnięciem należności mają najmniejsze firmy. Z badań IRG SGH wynika, że odczuwa je aż ponad 40 proc. firm budowlanych.

Nie bez znaczenia dla nastrojów przedsiębiorców jest stale rosnąca wśród nich niepewność dotycząca ogólnej sytuacji gospodarczej oraz wzrost cen materiałów i kosztów płacowych.

Jak zauważa profesor Podgórska, firmy prywatne lepiej oceniają obecną sytuację niż firmy sektora publicznego. Występuje też regionalizacja nastrojów: najlepiej oceniają koniunkturę zakłady z południowego regionu, najgorzej – z regionu stołecznego. Nie bez znaczenia dla oceny koniunktury jest też segment rynku, w którym działa firma: najwyższe oceny koniunktury pochodzą z zakładów zajmujących się robotami związanymi ze wznoszeniem budynków, najniższe – z firm wykonujących prace wykończeniowe.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Analitycy bez optymizmu

Jak widzą branżę analitycy? Też są dalecy są od optymizmu. Sądzą, że 2012 rok będzie dla branży gorszy niż 2011. Jeszcze słabszej koniunktury spodziewają się w 2013 roku.

Potencjalnych źródeł pogorszenia koniunktury jest kilka:

Po pierwsze, w pierwszej połowie 2012 roku skończą się inwestycje związane z Euro 2012.

Po drugie, z powodu oczekiwanego pogorszenia sytuacji gospodarczej mniej będą inwestowały przedsiębiorstwa przemysłowe.

Po trzecie, w związku ze zmianami zasad udzielania mieszkaniowych kredytów hipotecznych należy liczyć się ze zmniejszeniem liczby nowych inwestycji mieszkaniowych.

Po czwarte, z powodu oszczędności budżetowych może dojść do zmniejszeniem skali inwestycji infrastrukturalnych finansowanych przez samorządy.

W ocenie ekspertów, w tym roku nie będzie spowolnienia w inwestycjach infrastrukturalnych finansowanych ze wsparciem unijnym. Pieniądze te trzeba wydać i rozliczyć w terminie.

Ten i ubiegły rok są w ocenie analityków i przedsiębiorców budowlanych szczytowym okresem inwestycji drogowych. W kolejnych latach będą one spadać, a dno osiągną zapewne w 2014 roku. Powodem spadku będzie kończenie projektów autostradowych i dróg szybkiego ruchu. Nadzieją są wydatki na drogi lokalne.

– 2012 rok w budownictwie drogowym będzie rekordowy. Wartość prac budowlano-montażowych zbliży się do 28 mld zł. Za to 2013 zapowiada się bardzo słabo. Wartość rynku może spaść do 10 mld zł – mówi Adrian Kyrcz, analityk branży budowlanej w DM BZ WBK. Dodaje, że w 2011 roku budownictwo drogowe miało ok. 25 proc. udział w przychodach całej branży.

Według krakowskiej firmy badawczej PMR, dobra koniunktura powinna się utrzymać na znacznie mniejszym niż drogowy rynku budownictwa kolejowego. W 2011 roku wartość inwestycji budowlanych na kolejach wzrosła o 23 proc., do 3,1 mld zł. Kolejne lata powinny też być dobre. Ma to związek z finansowanymi z unijnych pieniędzy projektami takimi jak modernizacja linii kolejowej Warszawa-Gdańsk, czy Rzeszów-Kraków-Katowice-Zabrze oraz Warszawa-Łódź. PMR zwraca uwagę, że PKP PLK w latach 2014-2020 (następna unijna perspektywa finansowa) chce przeprowadzić modernizacje warte 30 mld zł. Jeśli znajdzie finansowanie tych projektów, firmy specjalizujące się w budownictwie kolejowym będą miały co robić.

Nadzieja w energetyce

PMR dobrze ocenia perspektywy budownictwa przemysłowego, w tym zwłaszcza związanego z energetyką. Z szacunków firmy wynika, że po spadkach w 2009 roku i niewielkim wzroście w 2010 roku, w roku 2011 produkcja budowlana w segmencie budownictwa przemysłowego wzrosła o ponad 13 proc., do 17,4 mld zł. Motorami wzrostu była budowa rurociągów i linii przesyłowych oraz odradzającą się budową obiektów przemysłowo-magazynowych.

– W najbliższych latach główną siłą napędową budownictwa przemysłowego będzie branża energetyczna, która stoi przed koniecznością zainwestowania w ciągu nadchodzących lat co najmniej 100 mld zł w nowe moce wytwórcze i sieci – twierdzi Bartłomiej Sosna, główny analityk rynku budowlanego w PMR.

W ocenie Adriana Kyrcza, na boomie w energetyce skorzystają tylko nieliczne firmy, te które mają kompetencje w tym segmencie rynku. – Trudno oczekiwać, by na takie prace przekwalifikowały się np. firmy lokalne, które do tej pory zajmowały się budownictwem drogowym – mówi.

PMR zwraca uwagę, że w najbliższych trzech latach w sektorze gazowniczym planowanych jest wiele przedsięwzięć, które mogą stać się źródłem przychodów dla polskich firm budowlanych. Wśród projektów znajdują się zarówno duże, jak budowa terminalu LNG w Świnoujściu, jak i mniejsze przedsięwzięcia związane z przesyłem gazu.

– Oczekujemy, że w latach 2012-2013 budownictwo przemysłowe utrzyma dodatnią dynamikę sprzedaży rzędu kilkunastu procent, która powinna wyraźnie przybrać na sile już w 2014 roku. Przyspieszenie napędzane będzie głównie realizacją pierwszych zakontraktowanych bloków energetycznych. W rezultacie, do 2014 roku segment przemysłowy może osiągnąć wartość sprzedaży nawet 27 mld zł, zastępując tym samym sektor drogowy jako główny motor rynku budowlanego w Polsce – ocenia Bartłomiej Sosna.

Przez zatory rośnie liczba bankructw

Stałym elementem krajobrazu polskiego rynku budowlanego jest wojna cenowa, która – zdaniem przedsiębiorców budowlanych – nie skończy się w najbliższym czasie. Wojna często oznacza podpisywanie kontraktów na wartości niższe od kosztorysów inwestorskich. Generalni wykonawcy, aby nie ponieść strat na tak zawartych kontraktach stosują różne metody obniżania kosztów. Z badań PMR wynika, że najpopularniejsze to twarde negocjacje ceny z podwykonawcami i  zmniejszanie kosztów związanych z zakupem materiałów.

Zdaniem ekspertów, z powodu systematycznego wzrostu kosztów zatrudnienia i zwyżki cen materiałów budowlanych przy jednoczesnej wysokiej konkurencji w walce o nowe kontrakty, marże firm budowlanych znajdują się pod presją. Oznacza to, że należy liczyć się z obniżaniem rentowności, a być może ze stratami. To zaś może prowadzić do pogorszenia kondycji finansowej firm i w konsekwencji nawet do ich bankructw.

Jak wynika z danych zaprezentowanych przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, w 2011 roku znacząco wzrosło ryzyko upadłości firm budowlanych mierzone relacją liczby upadłości do liczby firm działających. O ile w 2010 roku wynosiła ono 1,66 proc., to w ubiegłym roku podskoczyła do 2,54 proc. Średnia dla całej gospodarki wynosi 1,52 proc.

Z raportu firmy ubezpieczeniowej Coface Poland na temat upadłości firm w Polsce w 2011 roku wynika, że liczba bankructw w branży budowlanej wzrosła – w stosunku do 2010 roku – o 46 proc. do 143. Ogółem w 2011 roku upadły 723 firmy, o 10,4 proc. więcej niż rok wcześniej.

Wywiadownia gospodarczej Dun & Bradstreet Bisnode Group oczekuje, że w tym roku liczba upadłości w branży budowlanej może wzrosnąć nawet o 30 proc.

Adrian Kyrcz zwraca uwagę na rosnące zadłużenie branży budowlanej. – W 2011 roku zadłużenie mocno wzrosło ze względu na zatory płatnicze. W wielu spółkach, nie tylko tych małych, ale także dużych, takich jak PBG, Polimex-Mostostal, czy Trakcja Tiltra zadłużenie osiągnęło bardzo wysokie poziomy. Zatory są jedną z przyczyn wzrostu liczby bankructw firm budowlanych. Na razie spotykają one małe i średnie firmy lokalne.

– Spodziewam się, że w tym roku konieczna będzie restrukturyzacja zadłużenia – mówi analityk DM BZ WBK. Pierwsze takie działania już zostały podjęte. W końcu 2011 roku PBG renegocjowało umowy kredytowe z bankami. Michał Stelmach z DM BOŚ sądzi, że aby uzyskać pieniądze na obniżenie zadłużenia, firmy budowlane zaczną sprzedawać nieruchomości oraz aktywa nie związane z podstawową działalnością produkcyjną.

Wszystkie duże grupy budowlane mają kompetencje w każdym z segmentów rynku. Dlatego analitycy nie spodziewają się większych przejęć w branży budowlanej. W ich opinii karty zostały już rozdane, a ubiegłoroczny zakup Rafako przez PBG był ostatnią znaczącą transakcją w najbliższym czasie.

– Ze względu na osłabienie koniunktury spodziewam się odchudzania struktur firm, a nie ich rozbudowy. Na tę chwilę przejęcia nie mają sensu – mówi Adrian Kyrcz.

(CC BY-SA Igor Stawiarski)
(Opr. DG)
produkcja-budowlano-montazowa
(Opr. DG)
ceny-produkcji-budowlano-montazowej

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (09–13.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19