W Niemczech spada bezrobocie

W Niemczech mamy do czynienia ze znaczącym zmniejszeniem podaży pracy, związanym z wielkim regresem liczby narodzin. Dodatkowo starsi bezrobotni wchodzą w wiek emerytalny. To drugi, być może jeszcze ważniejszy powód, że sytuacja na rynku pracy w Niemczech uspokoiła się - mówi Sabine Klinger z Instytutu Rynku Pracy i Badań Zawodowych w Norymberdze.
W Niemczech spada bezrobocie

Sabine Klinger, Instytut Rynku Pracy i Badań Zawodowych w Norymberdze.

Komisja Europejska zaproponowała podwyższenie wieku emerytalnego w krajach UE, a także powiązanie go z rosnącą średnią życia. Jaki ma to znaczenie dla Niemiec?

W Niemczech podjęto już za rządów kanclerza Gerharda Schrödera decyzję o podwyższeniu wieku emerytalnego do 67 lat. Następuje to stopniowo i przed najbliższe dwa, trzy lata nie będzie miało znaczącego wpływu na sytuację na naszym rynku pracy. Długoterminowo podaż pracy zwiększy się o około 3 mln osób. Ale stanie się to około 2030 r. i moim zdaniem nie wywoła wzrostu bezrobocia w Niemczech. Ta dodatkowa siła robocza będzie nam potrzebna – choć oczywiście, trudno cokolwiek przewidywać z takim wyprzedzeniem.

Dlaczego Niemcy będą potrzebowali pracujących 60-latków?

W latach 2015-2020 znacząco będzie się zmniejszał potencjał pracujących. Stanie się tak, kiedy pokolenie wyżu demograficznego z lat 60. przejdzie na emeryturę. Właśnie dlatego już wcześniej zdecydowaliśmy się w Niemczech, by podnieść wiek emerytalny.

Tydzień temu Federalna Agencja Pracy podawała, że liczba bezrobotnych w Niemczech zbliżała się do 3 mln (7,5 proc.). Co sprawiło, że mimo kryzysu udało się Niemcom obniżyć bezrobocie?

Obecnie mamy 3,16 mln bezrobotnych. W poprzednim roku, który był szczególnie trudny i kiedy ze względu kryzys gospodarka kurczyła się,  ani przez moment nie pojawiła się na horyzoncie granica 4 mln bezrobotnych. Te dwa zjawiska należy widzieć w jednym kontekście.

Jakim?

Szczególnie w Niemczech Wschodnich mamy do czynienia ze znaczącym zmniejszeniem podaży pracy. Brakuje tam dzieci, które nie narodziły się po przemianach 1989 r. Wtedy właśnie nastąpił tam wielki regres liczby narodzin. Teraz, dwadzieścia lat po zjednoczeniu Niemiec, odczuwamy ten brak.

Brakujące pokolenie podarowało miejsca pracy starszym rodakom?

Tak. Ale dodatkowo starsi bezrobotni wchodzą w wiek emerytalny. To drugi, być może jeszcze ważniejszy powód, że sytuacja na rynku pracy w Niemczech Wschodnich uspokoiła się.

Tylko kwestie demograficzne sprawiają, że w Niemczech ubywa bezrobotnych?

Nie, jest to możliwe także dzięki temu, że podczas kryzysu firmy nie zwalniały pracowników. Likwidowały nadgodziny i wprowadzały skrócony czas pracy, ale wbrew oczekiwaniom ekspertów nie likwidowały miejsc pracy. Spodziewały się, że koniunktura szybko się poprawi i wolały utrzymać pracowników niż ich zwalniać, by później gwałtownie szukać nowych. Teraz w niektórych branżach już nawet brakuje fachowców. Inżynierów i wykwalifikowanych pracowników poszukują m.in. w przemyśle maszynowym i metalowym.

Czy wpływ na zachowanie przedsiębiorstw, a także pracobiorców miała obniżka kosztów pracy, która nastąpiła na początku tej dekady za rządów kanclerza Gerhard Schrödera?

To najważniejsza przyczyna obecnej sytuacji. Wraz z tzw. reformą Hartz IV wprowadzono przepisy zmuszające bezrobotnych do przyjmowania ofert pracy także poniżej ich kwalifikacji, zmniejszono wysokość zasiłków oraz skrócono okres ich wypłacania. To wszystko sprawiło, że w ostatnich latach negocjacje między organizacjami pracodawców i pracobiorców w sprawie wynagrodzeń taryfowych przebiegały znacznie spokojniej, a ich wyniki nie były wygórowane. Od 2003/2004 roku mamy w Niemczech znacznie zmniejszone oczekiwania dotyczące zarobków i mimo ożywienia koniunktury utrzymały się one na podobnym poziomie jak wcześniej. Dzięki temu dodatkowe środki, które wypracowują przedsiębiorcy, nie są w całości wykorzystywane na podwyżki pensji, lecz mogą być użyte do tworzenia nowych miejsc pracy. Te zgromadzone rezerwy sprawiły np., że jeszcze podczas kryzysu możliwe było zwiększanie zatrudnienia w sektorze usług.

Reformy sprzed siedmiu lat rzeczywiście mają taki wpływ na obecną sytuację niemieckiej gospodarki?

Oczywiście. Teraz znajdujemy się w swego rodzaju okresie przejściowym. Rynek pracy jest mniej skostniały, a bardziej elastyczny i dynamiczny. Także znacznie niższe niż kiedyś wzrosty wynagrodzeń sprawiły, że rynek pracy zmierza ku nowej równowadze z wyższym poziomem zatrudnienia i niższą stopą bezrobocia. Zachwianie koniunktury sprawiło, że ten proces zmian na lepsze został spowolniony i częściowo zatrzymany.

Na ile trwałe są te pozytywne zjawiska na niemieckim rynku pracy? W pierwszym kwartale tego roku płace w Niemczech wzrosły o 0,8 proc.  netto, czyli najwięcej od czasu wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r.

Jestem przekonana, że stopa bezrobocia w Niemczech nadal będzie spadać. Wskazują na to monitorowane przez nas wskaźniki. Regularnie pytamy przedsiębiorców o ich plany dotyczące zatrudnienia. Także pracobiorcy muszą się do nas zgłaszać na trzy miesiące przed wygaśnięciem ich terminowej umowy o pracę, a także wtedy, gdy dostają wymówienie. Informacje, które w ten sposób do nas docierają, wskazują na to, że bezrobocie nie wzrośnie. Wzrosnąć może jedynie liczba podejmujących pracę czasową.

A w dłuższym terminie?

Wtedy kluczowy wpływ będą miały strukturalna poprawa sytuacji na rynku pracy, o której mówiliśmy, oraz rozwój koniunktury gospodarczej, co niestety trudno jest przewidzieć. Jestem przekonana, że stopa strukturalnego bezrobocia będzie się zmniejszać, choć możliwe są wahania związane ze zmianami koniunktury.

Jaki wpływ mogą mieć działania oszczędnościowe niemieckiego rządu? Ich częścią jest m.in. podwyżka składki na ubezpieczenie zdrowotne z 14,9 proc. do 15,5 proc., co może zwiększyć koszty pracy.

0,6 punktu procentowego to nie jest szczególnie dużo. Tym bardziej że składka zdrowotna została tylko przejściowo obniżona, kiedy przyjmowano w Niemczech pakiet ożywienia koniunktury gospodarczej. Obecny pakiet oszczędnościowy rządu chroni pracodawców przed dodatkowymi obciążeniami – będą je ponosić głównie pracobiorcy. Dlatego ten rodzaj oszczędności budżetowych raczej nie wpłynie na sytuację na rynku pracy. Poza tym planowany jest przegląd środków, które podejmujemy w Federalnej Agencji ds. Pracy, pod kątem ich przydatności dla bezrobotnych i skuteczności. Jednak to również nie powinno doprowadzić do negatywnych zjawisk, ponieważ coraz większą uwagę przywiązujemy do tego, by nasze działania były bardziej efektywne.

Jak to możliwe, że tak wielkie różnice w poziomie bezrobocia są między wschodem i zachodem Niemiec? Stopa bezrobocie w b. NRD wynosi 11,6 proc., czyli  jest prawie dwukrotnie wyższa niższa niż w starej RFN (6,5 proc.)

To się wyrównuje. Proces ten już jest widoczny, ale następuje bardzo powoli. Wzrost bezrobocia wywołanym kryzysem, z jakim mieliśmy w Niemczech do czynienia w ubiegłym roku, niemal wyłącznie ograniczył się do zachodniej części kraju. Tymczasem teraz spadek bezrobocia silniejszy jest na wschodzie niż na zachodzie.

W przyszłym roku niemiecki rynek pracy zostanie otwarty dla pracowników z Polski i innych krajów, które przystąpiły do UE w 2004 rok. Jakie może mieć to znaczenie?

Z pewnością zwiększy się podaż pracy, a z tym również stopa bezrobocia. Nie da się tak łatwo w krótkim okresie zaabsorbować dodatkowej siły roboczej. Jestem jednak przekonana, że z czasem rynek poradzi sobie z tą sytuacją. Co prawda nie mamy wiarygodnych szacunków dotyczących rozmiarów tego zjawiska, ale wydaje mi się, nie dojdzie do napływu pracowników w takiej skali, jak miało to miejsce przed kilku laty w przypadku Wielkiej Brytanii czy Skandynawii.

Sabine Klinger jest kierownikiem Działu Prognoz i Analiz Strukturalnych w Instytucie Rynku Pracy i Badań Zawodowych w Norymberdze.

Sabine Klinger, Instytut Rynku Pracy i Badań Zawodowych w Norymberdze.

Tagi