Walka z inflacją nie zaszkodzi eksportowi

Wejście na rynek walutowy Ministerstwa Finansów powinno umocnić złotego. Ale nie na tyle, by zaszkodzić opłacalności eksportu. Eksporterzy bardziej od aprecjacji naszej waluty obawiają się dużej zmienności jej kursu. A ta bardziej zależy od globalnych nastrojów rynkowych, niż od działań MF.
Walka z inflacją nie zaszkodzi eksportowi

(CC BY Public Domain Photos)

Wymiana euro pozyskiwanych przez Polskę z Unii Europejskiej bezpośrednio na rynku to ostatni pomysł Ministerstwa Finansów. Pomysł, który ma wsparcie Narodowego Banku Polskiego: umocnienie złotego powinno wesprzeć walkę z inflacją ograniczając presję na wzrost cen towarów z importu.

Działanie MF może mieć jednak skutek uboczny: silniejszy złoty to mniejsza opłacalność eksportu.

Kurs straszy

Ponad połowa polskich eksporterów wskazuje wahania kursów walut jako największą barierę w rozwoju handlu międzynarodowego. Takie są wyniki badań TNS przeprowadzonych na zlecenie banku HSBC. Aż 36 proc. polskich respondentów tego badania wskazało, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy spodziewa się zmian notowań walut na swoją niekorzyść, co negatywnie może wpłynąć na ich biznes. Taki sam odsetek uznał, że kurs złotego będzie dla nich neutralny. Optymistów jest ledwie 19 proc.

Na razie nie jest źle. Przedsiębiorcy pytani przez NBP w czasie badania koniunktury w I kwartale nie narzekają na zbyt mocny kurs złotego. Tylko dla 10 proc. z nich stanowi on dziś barierę w rozwoju przedsiębiorstwa. To jeden z najlepszych wyników w historii badania. Stosunkowo stabilny jest też tzw. kurs opłacalności eksportu. To poziom, którzy eksporterzy uważają obecnie za „próg bólu” dla swojej działalności. W przypadku euro mieści się on między 3,70 a 3,60 zł. Dla dolara jest to około 2,70 zł. W I kwartale tego roku różnica między kursem opłacalności a kursem rzeczywistym była stosunkowo duża, co sprawiło, że eksport był bardziej opłacalny niż rok wcześniej.

Z badań NBP wynika też, że to nie sam poziom kursu jest dla firm problemem, ale jego duże wahania. Zmienność złotego nadal jest wysoka, choć stopniowo sytuacja się stabilizuje. Według ostatnich badań Ministerstwa Finansów poziom zmienności miesięcznej mierzony wskaźnikiem ERV spadł w marcu do 7,2 z 8,7 w lutym. Zmienność liczona kwartalnie spada bardzo wolno. Ta mierzona w lutym wynosiła 9 pkt, w marcu było 8,9.

Duże wahania kursu w krótkim czasie sprawiają, że firmy nie nadążają z dostosowaniem się do zmian rynkowych. Tymczasem tylko co czwarta firma sprzedająca towary za granicę korzysta z instrumentów zabezpieczających. Odsetek ten jest większy w grupie tzw. eksporterów wyspecjalizowanych, ale w I kwartale tego roku i on się zmniejszył do 37,8 proc. z około 41 proc.

Ważniejszy jest popyt

Jeśli Ministerstwo Finansów zacznie sprzedawać euro na rynku to – teoretycznie – amplituda wahań kursu złotego powinna maleć. Świadomość tego, że do gry wkroczyła duża instytucja, która ma do dyspozycji kilkanaście miliardów euro w ciągu roku powinna skutecznie zniechęcać do prób destabilizowania kursu.

– Tak może być, ale wahania złotego będą zależały przede wszystkim od nastrojów na rynkach globalnych. Jeśli będą one złe, bo pojawią się na przykład informacje o kolejnych problemach krajów z południa Europy to nawet sprzedaż walut przez MF wpłynie na rynek w niewielkim stopniu. Jeśli nic złego nie wydarzy się w otoczeniu Polski dopływ środków na rynek może mieć efekt stabilizujący, Aczkolwiek nie wydaje się, żeby celem tej operacji było akurat stabilizowanie rynku – mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.

Ekonomista spodziewa się stopniowej aprecjacji złotego, ale jego zdaniem nie ma ryzyka, że dotrzemy w krótkim czasie do „progu bólu” dla opłacalności eksportu.

– Tym bardziej, że deklarowany kurs progowy podąża za kursem rynkowym i jest odbiciem tego, co się dzieje na rynku. Dziś wynosi on 3,66 zł za euro, ale na początku 2008 r. było 3,31 zł za euro. W związku z tym wcale nie musi być tak, że kurs poniżej tego poziomu będzie istotną barierą działalności gospodarczej – mówi.

Jego zdaniem ewentualne umocnienie złotego po sprzedaży walut przez MF nie powinno zaszkodzić polskim firmom. Nawet jeśli stracą one na wpływach z eksportu to powinny zyskać dzięki zmniejszeniu kosztów z tytułu importu.

– Tak naprawdę dla eksportera nie kurs powinien być najważniejszy, a popyt na jego towar na rynku docelowym. Jeśli popyt będzie duży wówczas nawet niekorzystne zmiany kursu będzie można zamortyzować przez odpowiednie dostosowanie kosztów – uważa Grzegorz Maliszewski.

Z popytem nie jest najgorzej. Według badań PMI, czyli nastrojów wśród menedżerów polskiego przemysłu, liczba nowych zamówień eksportowych w kwietniu wzrosła. Dynamika tego wzrostu była taka jak w marcu – czyli najniższa od półrocza – ale nadal wyraźna. Wskaźnik zamówień w eksporcie rośnie już od dziewiętnastu miesięcy i obecnie utrzymuje się powyżej średniej długoterminowej.

Ekonomista Banku Millennium dodaje, że wymiana euro przez MF na rynku nie powinna stanowić dla eksporterów problemu z jeszcze jednego powodu: rynek uwzględnia już ją w cenach.

– Największy ruch był w momencie opublikowania tej informacji. Inwestorzy już ją zdyskontowali. Bardzo dużych zmian z tego tytułu już się nie spodziewam – mówi. I dodaje, że jego zdaniem złoty będzie się stopniowo umacniał. Na koniec roku euro powinno kosztować 3,85 zł, dolar około 2,67 zł.

(CC BY Public Domain Photos)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Sankcje narastają, gospodarka słabnie, rubel się umacnia

Kategoria: Trendy gospodarcze
Sankcje przeciwko Rosji stopniowo się zwiększają. Mimo to kurs walutowy rubla, po okresie gwałtownego załamania na przełomie lutego, zaczął się umacniać, uzyskując w kwietniu poziom sprzed inwazji na Ukrainę.
Sankcje narastają, gospodarka słabnie, rubel się umacnia