Autor: Zsolt Zsebesi

Jest zastępcą redaktora działu krajowego w węgierskim dzienniku Népszava.

Węgierska gospodarka ponura jak jesień

Pogarsza się kondycja węgierskiej gospodarki, w której recesji towarzyszy wysoka inflacja. Agencja Standard & Poor's zareagowała obniżeniem ratingu Węgier. Niepewność zwiększa uległość Węgierskiego Banku Narodowego wobec rządu i obniżenie stóp procentowych mimo silnego wzrostu cen. Zagrożeniem jest też brak porozumienia z MFW i UE.
Węgierska gospodarka ponura jak jesień

Budynek parlamentu węgierskiego. (CC By-SA archer10 (Dennis)

Czterema głosami członków Rady Monetarnej mianowanych przez rząd przeciw trzem głosom członków z kierownictwa banku, pod koniec listopada podstawowa stopa procentowa Węgierskiego Banku Narodowego została obniżona o następne ćwierć punktu procentowego. Obecnie wynosi ona równo 6 procent. Szefostwo banku było przeciw, wskazując na inflację, która osiągnęła w październiku tyle samo – 6 procent.

We wrześniu inflacja wyskoczyła do aż 6,6 proc., a jeszcze w sierpniu br. podstawowa stopa wynosiła 7 proc. Dojście do obecnego poziomu oprocentowania nastąpiło w czterech następujących po sobie bardzo szybko drobnych kroczkach po 0,25 punkty procentowe. Rząd szuka w poruszaniu stopą szans wydobywania gospodarki z trwającej już trzy kwartały recesji. Na razie jednak, zamiast gospodarki rozpala ceny.

Rynek nie był zaskoczony decyzją z wtorku 27 listopada, chociaż stracił nieco śmiałości, kiedy w poprzednim tygodniu agencja ratingowa Standard & Poor’s (S&P) obniżyła długoterminową ocenę wiarygodności kredytowej Węgier z „BB plus” do „BB” bez plusa, ale z perspektywą nadal jeszcze stabilną. Argumentując swoją decyzję agencja podkreśliła, że gospodarka węgierska nie rośnie i nie można oczekiwać tego w następnym roku, bo brakuje inwestycji.

Ratingi idą w dół

Od lat 2006-2007 węgierska straciła 5 procent ze swego potencjału i przeżyła kilka lat, w których głównie stała w miejscu. Frank Gill – dyrektor agencji odpowiedzialny za rating dodał jeszcze, że zagraniczne banki macierzyste węgierskich banków wycofują swoje środki z kraju. Powodem jest wysokie opodatkowanie i nadzwyczajne straty powstające w zmieniającym się na niekorzyść otoczeniu. To paraliżuje akcję kredytową, co z kolei wpływa negatywnie na inwestycje.

Decyzja S&P zapadła prawie dokładnie rok po tym, jak 21 listopada 2011 r. agencja Moody’s przesunęła długoterminowe papiery państwowe Węgier do kategorii śmieciowej. W jej ślady poszły kilka tygodni później agencje S&P i Fitch. W efekcie, już po raz drugi w ciągu 15 lat węgierskie obligacje państwowe spadły na sam dół klasyfikacji. Ochota do ich zakupu odeszła jednak zagranicznym inwestorom tylko na krótko. W rezultacie wartość obligacji będących w rękach podmiotów zagranicznych jest obecnie na rekordowym poziomie 4940 mld forintów, czyli ponad 17 miliardów euro. Według najświeższych statystyk, jest to o 1200 mld forintów więcej niż rok wcześniej.

Niedobre wieści dla Węgier nadeszły również z banku Bank of America-Merrill Lynch, który poradził swoim klientom trzymać się z daleka od Węgier i nie inwestować w gospodarkę węgierską. Analitycy z Merill Lynch stwierdzili w swoim raporcie, że brak porozumienia z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i kilka ostatnich decyzji rządu, w tym przede wszystkim wprowadzenie nowych podatków i odroczenie (wbrew obietnicy) wycofania nadzwyczajnego podatku bankowego, a także wprowadzenie nowego podatku dla instytucji finansowych (chodzi o tzw. podatek transakcyjny) podważa wiarygodność polityki gospodarczej rządu.

W ocenie Bank of America-Merrill Lynch istotna jest perspektywa podpisania porozumienia z MFW. To ona stała dotychczas za niezłą nadal pozycją forinta, którego kurs mocno się trzyma, mimo że podstawowe dane gospodarcze, a przede wszystkim wielkość długu państwowego i 1,2-procentowa recesja nie napawają optymizmem. W świetle ostatnich decyzji podatkowych rządu węgierskiego Merrill Lynch nie widzi jednak możliwości rychłego porozumienia Budapesztu z MFW i zauważa, że nawet gdyby do niego doszło, to nie musi to wcale wiele zmienić. Według banku, do 2014 r., czyli do następnych wyborów parlamentarnych, Węgry będą borykać się z brakiem wzrostu gospodarczego, ponieważ recesja i stagnacja dotykać będzie w tym czasie całą Unię Europejską.

Serię złych wieści uzupełniła Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która 27 listopada zwróciła w swoim jesiennym przeglądzie uwagę, że od wybuchu międzynarodowego kryzysu gospodarczego w 2008 r. Węgry już po raz drugi wpadają w recesję i w przyszłym roku nadal pozostaną w tym kiepskim stanie. Eksperci OECD uważają, że jeśli kraj nie dojdzie do porozumienia z organizacjami międzynarodowymi (MFW, Komisja Europejska), to jeszcze bardziej zmaleje już i tak dzisiaj słabe zaufanie do Węgier. Zagrozi to równowadze budżetowej i doprowadzi w końcu do załamania kursu forinta.

OECD ocenia że obniżka podstawowego oprocentowania była nieuzasadniona. Z drugiej strony uznano, że polityka fiskalna zdąża w dobrym kierunku i są szanse na zakończenie unijnej procedury nadmiernego deficytu, chociaż środki stosowane w celu wyrównania budżetu zabijają aktywność gospodarczą. W sytuacji kiedy ludność hamuje swoje spożycie, a banki nie dają kredytów, arcyważne byłoby odzyskanie przez kraj zaufania w kręgach międzynarodowych.

OECD patrzy tymczasem w najbliższą przyszłość Węgier z mniejszym przekonaniem niż jeszcze w maju br. Wiosną w prognozie organizacji na ten rok mowa była o spadku PKB o 1,5 proc. i wzroście o 1,1 proc. w 2013 r., natomiast teraz mówi się o spadku w br. o 1,6 proc. i spadku także w przyszłym roku, choć jedynie o symboliczne 0,1 proc. Pierwszy plus pojawić miałby się w rachunkach narodowych dopiero w 2014 r.

Porozumienia z MFW raczej nie będzie

Minister bez teki Mihály Varga, odpowiedzialny za rozmowy z MFW powiedział w tych dniach w trakcie wykładu dla studentów w Budapeszcie, że „nie ma wpływu na ocenę, czy jest porozumienie z Funduszem, czy go nie ma”.  Według niego, „można rozumieć, że inwestorzy chcą mieć gwarancje dla swoich inwestycji. My twierdzimy, że samo państwo węgierskie istniejące od 1000 lat jest wystarczającą gwarancją”.

Varga był dekadę temu ministrem finansów w pierwszym rządzie Viktora Orbána i był do tej pory uznawany za zwolennika porozumienia z MFW i w ogóle za technokratę, który kieruje się zdrowym rozsądkiem. Teraz jednak twierdzi, że w dzisiejszych warunkach sukcesem rządu mógłby być także brak porozumienia z MFW.

Nic więc dziwnego, że przeciętny obywatel nie bardzo wie co ma o tym wszystkim sądzić. Część Węgrów jest przekonana, że rząd nie chce poddać się ściślejszej kontroli ze strony MFW i dlatego oddala ewentualne podpisanie umowy kredytowej z Funduszem. Utwierdzają w tym przekonaniu pogłoski, że rząd zamierza wyemitować obligacje denominowane w walutach obcych. Rynek finansowy od dawna uważa, że takie posunięcie świadczyłoby o ostatecznej rezygnacji z pomocy ze środków Funduszu.

Pogłoski o planowanej emisji takich obligacjach uległy wzmocnieniu po mało energicznym dementi ze strony sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki Gyula Pleschinger’a, który w reakcji na informacje agencji Reutera na ten temat powiedział jedynie, że w tym roku nie planuje się wyjścia na rynek z obligacjami państwowymi w obcej walucie. Nie wykluczył jednak, że dojdzie do tego w 2013 r., jeśli pojawią się odpowiednie warunki. Eksperci sądzą, że słowa te są raczej potwierdzeniem niż zaprzeczeniem informacji Reutera, ponieważ skuteczne plasowanie takich obligacji na rynku wymaga długiego road-show po świecie, którego w tym roku nie można byłoby już zorganizować bo jest już zbyt mało czasu.

Niechętne ustępstwa wobec Unii Europejskiej

Relacje z Unią też są źródłem strapień. Komisja Europejska przekazała do Budapesztu „opinie z uzasadnieniem” w trzech sprawach. Brzmią one ultymatywnie i dotyczą wykazywanych przez Brukselę naruszeń norm europejskich nakładających obowiązek równego traktowania na danym rynku firm krajowych i zagranicznych. Gdyby Węgry nie zechciały uwzględnić opinii Komisji, sprawy znajdą się na wokandzie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. KE ustalił bardzo krótkie terminy na wprowadzenie korekt. W sprawie nadzwyczajnych podatków dla sektorów handlu detalicznego i telekomunikacji – dwa miesiąca, a w sprawie regulacji opodatkowania kart rabatowych tylko cztery tygodnie.

Sprawy te nie są proste i nie chodzi w nich o czyste zasady, ale z całą pewnością chodzi o duże pieniądze, bo o kilka miliardów euro z nowych podatków ściąganych z tych obszarów już drugi rok. Ewentualny nakaz ich zwrotu zasadniczo zmieniłby relacje budżetowe na rok 2013. Byłyby także konsekwencje formalno-prawne dotyczące budżetu tegorocznego oraz zeszłorocznego. Rząd węgierski zareagował zatem natychmiast, twierdząc że anuluje te nadzwyczajne podatki od przyszłego roku niezależnie od opinii Komisji Europejskiej, ale uważa jednocześnie, że węgierskie przepisy nie naruszały żadnych norm europejskich. Rząd nie ma też zamiaru zwrotu już pobranych podatków.

Na tym przykrym tle można nawet przyznać rację premierowi Orbánowi, który brak na ostatnim szczycie europejskim porozumienia w sprawie budżetu unijnego na następne 7 lat uznał za sukces swojego kraju. Nad Dunajem ocenia się, że proponowane zmniejszenie środków na program spójności najbardziej boleśnie uderzyłoby w Węgry, które mogłyby stracić nawet jedną trzecią dotychczasowej pomocy z kasy europejskiej. Tymczasem, w ostatnich latach aż ponad 90 procent wszystkich inwestycji państwowych i komunalnych zostało sfinansowanych z tych właśnie środków.

OF

Budynek parlamentu węgierskiego. (CC By-SA archer10 (Dennis)

Otwarta licencja


Artykuły powiązane

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków