Autor: Bogdan Góralczyk

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, dyplomata, znawca Azji.

Węgrzy mówią, jak grać z Chinami

Węgierski premier Viktor Orbán jest politykiem zdecydowanym. Przed kilku laty postawił na strategię otwarcia na Wschód i mimo braku sukcesów się jej trzyma. Wyjaśniał to w Budapeszcie na konferencji Lamfalussyego zbierającej śmietankę węgierskiej finansjery i biznesu oraz ekspertów ze świata.
Węgrzy mówią, jak grać z Chinami

Alexandre Lamfalussy (zmarły w 2015 roku), nad Dunajem fetowany, był węgierskim uchodźcą, a potem belgijskim finansistą o dużej międzynarodowej renomie. Jako taki w latach 90. XX wieku i na początku tego stulecia doradzał węgierskim politykom, w tym Orbánowi. Doradzał mu, jak ten dziś przyznaje, by działał spokojniej, był mniej niecierpliwy, jednak Viktor Orbán pozostał politykiem szybko podejmującym decyzje, nierzadko niespodziewane lub niekonwencjonalne, a w oczach wielu – kontrowersyjne.

Nadzieja na Wschodzie

Przed gronem ekspertów na styczniowej konferencji Orbán tak wyjaśniał motywy własnej stawki na Wschód: Europa boryka się z „czterema kryzysami naraz, na żaden z nich nie będąc w stanie odpowiedzieć w sposób satysfakcjonujący”. Zaliczył do nich brak wzrostu i konkurencyjności, kryzys demograficzny, bezpieczeństwa oraz związany z terroryzmem. Zagrał w tonacji, z której stał się powszechnie znany – skrytykował Unię Europejską oraz jej politykę migracyjną i połączył uchodźców ze wzrostem przestępczości, co – jego zdaniem – prowadzi do tego, że „kontynent europejski jest coraz słabszy i został zredukowany z pozycji światowego do regionalnego gracza”.

Gorzej, bo w jego ocenie projekt euro „upadł”, podobnie jak nie powiodła się europejska polityka bezpieczeństwa. Dlaczego? Ano dlatego, że „Bruksela pogrążyła się w utopii, której imię brzmi »ponadnarodowość«”. Tymczasem „nie ma narodu europejskiego, są tylko narody w Europie”. A budowa federacji to „iluzja”.

Mimo tej długiej krytycznej tyrady przeciwko UE nie było w tym przemówieniu żadnych odniesień do USA, bo właśnie w tych dniach Donald Trump przejmował Biały Dom i administrację, a Viktor Orbán był jedynym europejskim premierem, który otwarcie cieszył się z jego wyboru. Była natomiast druga (nieco krótsza) sekwencja wychwalająca obecne sukcesy węgierskiej gospodarki (premier mówił nawet o „węgierskim modelu”) i uzasadniająca otwarcie na Wschód. Mówił m.in. tak: „Nie możemy ot tak po prostu mówić o gospodarczym otwarciu się na państwa Wschodu, powiedzmy na Chiny, i wyskakiwać każdego ranka, pouczając je o prawach człowieka”. Na szczęście, dodawał na zakończenie, Węgrzy są w lepszym położeniu, bo przecież „sami są narodem wywodzącym się ze Wschodu”.

Węgrzy piszą w Chinach

Tekst tego wystąpienia, na równi z kurtuazyjnym tekstem węgierskiej ambasador w Pekinie, Cecilli Szilas, otwiera ciekawy i unikatowy tom wydany po angielsku przez renomowaną Chińską Akademię Nauk Społecznych w Pekinie. Tom został wydany w Chinach, ale jego autorami są wyłącznie Węgrzy, eksperci związani nie tylko z obecną administracją. Jedyny tekst chiński to krótki wstęp Chen Xina, redaktora tomu, o którym warto wiedzieć, że kształcił się na Węgrzech, mówi po węgiersku, a już wkrótce, bo od września, ma być szefem specjalnego biura koordynującego prace w ramach wymyślonej przez Chińczyków formuły 16 + 1 (siedzibę w Budapeszcie już sobie osobiście wybrał latem tego roku).

Tom „Jak Węgry postrzegają współpracę przy inicjatywie Jeden Pas, Jeden Szlak (nazywanej też Nowym Jedwabnym Szlakiem – przyp. OF) oraz współpracę Chiny – Europa Środkowa” może, a nawet powinien być interesujący dla ekspertów nie tylko chińskich, ale także tych w naszym regionie. Pokazuje bowiem perspektywę i analizy państwa, które jako jedyne wśród 16 z naszego regionu zdaje się mieć strategię i polityczną wolę współpracy z Państwem Środka.

Co prawda, nie udało się jak dotąd – nad czym ubolewają węgierscy eksperci (łącznie wypowiada się ich w tomie siedmiu plus jeden zespół badawczy oraz György Matolcsy, prezes Węgierskiego Banku Narodowego, blisko związany z premierem) – wprowadzić w życie swego rodzaju okrętu flagowego tej współpracy, jakim ma być liczący 350 km (166 km na terenie Węgier) odcinek linii kolejowej łączący Budapeszt z Belgradem. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że obawy co do transparentności tej decyzji ciągle wyraża Komisja Europejska (po raz ostatni w lutym tego roku).

Tymczasem dwaj węgierscy eksperci zabierający w tym tomie głos – Ottó Juhász, były ambasador ChRL, oraz prof. András Inotai, były długoletni szef Instytutu Gospodarki Światowej Węgierskiej Akademii Nauk – wyszli z inicjatywą budowy tzw. Bursztynowego Szlaku, który miałby połączyć Bałtyk z Adriatykiem (kolejowo i drogowo). Odcinek Budapeszt – Belgrad powinien być jego integralną częścią. Projekt ten zdaje się popierać György Matolcsy, nie mówiąc już o stronie chińskiej, która w ten sposób miałaby połączenie swych dwóch Jedwabnych Szlaków, lądowego biegnącego przez Polskę oraz morskiego na razie kończącego się w Pireusie, a docelowo być może w Wenecji lub jeszcze dalej na zachód.

Wystąpienie Matolcsyego na innej konferencji włączono do tomu raczej nie z tego powodu, że dokonał on obszernego wywodu, dlaczego Węgrom się udało wyjść z głębokiego kryzysu, a Grecji nie, w którym złożył całą winę na ortodoksyjną politykę Trojki (Komisja Europejska, MFW i Europejski Bank Centralny) oszczędności i zaciskania pasa, jaką podyktowano Grecji. Zapewne również nie dlatego, że prezes węgierskiego banku centralnego mocno chwali polską politykę gospodarczą, i to na przestrzeni ostatnich 20 lat. Wybór redaktorów jest zrozumiały z innego powodu: György Matolcsy jednoznacznie stwierdza: „chińskie Jedwabne Szlaki to przyszłość globalizacji”. Innymi słowy w ocenie elit obecnie rządzących w Budapeszcie przyszłością jest Wschód, a nie Zachód, co często powtarzają.

Do czego doszli eksperci

Pozostali autorzy tomu (już nie politycy, lecz eksperci, choć jest wśród nich dwóch byłych ambasadorów w Chinach – jeden z nich jest ekonomistą, drugi uzyskał tam wykształcenie), dokonują szerokiego przeglądu aktualnych relacji dwustronnych. Najważniejsze ich ustalenia mówią o tym, że:

  • Różnice cywilizacyjne i w mentalności biznesowej sprawiają, iż wzajemne stosunki gospodarcze są trudne, wymagają czasu i cierpliwości, a przede wszystkim zwiększenia wiedzy o sobie nawzajem.
  • Najważniejszych ustaleń w ramach kooperacji 16 + 1, czyli tzw. 12 kroków czy przedsięwzięć (na sumę 10 mld dolarów) nie udało się, jak dotąd, należycie zrealizować, głównie z racji braku politycznej woli i wizji oraz koordynacji po stronie 16 państw z naszego regionu.
  • Według chińskich oficjalnych danych (za rok 2015) aż 76 proc. chińskiego eksportu i 71 proc. importu przypada na cztery państwa Grupy Wyszehradzkiej, co dość jednoznacznie mówi o wadze poszczególnych partnerów (na państwa bałtyckie przypada odpowiednio 3 proc. i 9 proc., a na Wschodnie Bałkany, tzn. Bułgarię i Rumunię – 15 proc. i 10 proc.).
  • Kluczowe znaczenie w chińskiej strategii wobec naszego regionu odgrywają Polska (z racji geostrategicznego położenia), Węgry (z powodu woli politycznej) oraz w mniejszym stopniu Rumunia (ze względu na dobre tradycje stosunków i potencjał), a ciekawym partnerem stają się Czechy (bo zaawansowane technologicznie).
  • Współpraca w ramach 16 + 1, a do pewnego stopnia także Pasa i Szlaku (Belt and Road Initiative – B&RI, zwana też OBOR) ogranicza się nie tylko do chińskich inwestycji, głównie infrastrukturalnych, fuzji i przejęć (głównie firm o wysokim zaawansowaniu technologicznym), ale oznacza także współpracę z samorządami, współpracę oświatową i wymianę osobową, w tym również turystyczną (rosnącą ze strony Chin).
  • W dostępnych statystykach Węgry są nadal największym odbiorcą chińskich bezpośrednich inwestycji zagranicznych w naszym regionie (dane się różnią i mówią o kwocie od 2,1 mld euro do 2,6 mld euro), ale to głównie z racji przejęcia wielkiego kombinatu chemicznego Borsodchem. W fazie wyraźnie wzrostowej pod tym względem są ostatnio Polska, Czechy i Słowacja (w tej właśnie kolejności).
  • Węgierski handel z Chinami jest bardziej zrównoważony niż innych partnerów w regionie: w okresie od stycznia do listopada 2016 roku węgierski eksport do Chin wyniósł 1,85 mld euro, a import 4,1 mld euro. W dużej mierze dlatego, że Węgrom udało się przełamać bariery i przeszkody fitosanitarne i wejść na chiński rynek ze swoimi towarami rolno-spożywczymi.
  • Węgry jako pierwsze państwo na świecie podpisały dwustronne porozumienie w ramach B&RI, a pod koniec 2016 roku ministrowie spraw zagranicznych obu państw podpisali umowę o utworzeniu pierwszej tego typu grupy roboczej OBOR.

Budapeszt pionierem

Z opisanych wyżej powodów redaktor tomu Chen Xin wychwala węgierskich partnerów we wstępie do tomu następująco: „Węgry są pierwszym państwem europejskim, które podpisało międzyrządowe memorandum z Chinami o wprowadzaniu w życie koncepcji B&RI; są pierwszym państwem, które ustanowiło i rozpoczęło prace grupy roboczej z Chinami w celu implementacji B&RI; są pierwszym państwem w regionie Europy Środkowej i Wschodniej, które podpisało porozumienie o obrotach prowadzonych w chińskich juanach i wydawaniu w nich papierów wartościowych; są pierwszym państwem w tym regionie, które utworzyło u siebie stałe chińskie biuro turystyczne; a także pierwszym państwem prowadzącym na swoim terenie dwujęzyczną chińsko-węgierską szkołę podstawową”.

Gdy doda się do tego jeszcze wzajemne wizyty na wysokim szczeblu, udział premiera Orbána w pierwszym szczycie B&RI w maju tego roku w Pekinie, włączenie się w początkach tego roku Węgier do prac Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), no i węgierską wolę współpracy z Chinami i państwami na Wschodzie oraz częste enuncjacje obecnej węgierskiej administracji, że chciałaby przeobrazić swój kraj w regionalne centrum współpracy z Państwem Środka (dwa chińskie konglomeraty, Huawei i Wanhua, już tam swoje centra ustanowiły), to staje się jasne, dlaczego Chińczycy wydali właśnie taki tom z Węgrami, a nie przedstawicielami innego państwa w naszym regionie.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wielka integracyjna gra na Pacyfiku

Kategoria: Trendy gospodarcze
Opowieść ta miała swój początek w grudniu 2001 r. To właśnie wtedy Amerykanie ruszyli ze swą misją (ISAF) do Afganistanu. Chińczycy natomiast, za zgodą USA i Zachodu, zostali przyjęci do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Wielka integracyjna gra na Pacyfiku

Kosztowny szary nosorożec

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wojna w Ukrainie zmieniła nasze życie i przykryła niemal wszystko. To ważna cezura, która już na stałe wejdzie do naszej historii. Nie ma co do tego wątpliwości mimo tego, że przez dwa poprzednie lata żyliśmy zupełnie czym innym, a mianowicie pandemią COVID-19.
Kosztowny szary nosorożec