Wielka katastrofa, ale nie dla ubezpieczycieli

Trzęsienie ziemi w Japonii i tsunami może być najbardziej kosztowną katastrofą naturalną w ciągu ostatnich 30 lat. Zdarzenie to nie spowoduje jednak turbulencji na światowym rynku ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym. Większość szkód nie będzie pokrywanych z kasy ubezpieczycieli działających na wolnym rynku, ale w ramach prowadzonego przez japoński rząd programu.
Wielka katastrofa, ale nie dla ubezpieczycieli

Wakuya w północnej Japonii po trzęsieniu ziemi i tsunami (CC BY Official U.S. Navy Imagery)

Nie ma jeszcze wiarygodnych szacunków dotyczących wartości strat spowodowanych przez trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii. Niewykluczone jednak, że będzie to najbardziej kosztowna katastrofa naturalna w ciągu ostatnich 30 lat. I choć rynek kapitałowy zareagował na to wydarzenie nerwowo spadkami cen akcji ubezpieczycieli i reasekuratorów, to same firmy śpią w miarę spokojnie. Agencja ratingowa Fitch tuż po katastrofie uspokoiła, że straty wyrządzone przez żywioły będą bez większych problemów zaabsorbowane przez rynek ubezpieczeniowo-reasekuracyjny. A to dzięki temu, że większość strat zostanie pokryta w ramach wspieranego przez japoński rząd programu Earthquake Insurance System.

Na rekompensaty z EIS będą mogli liczyć posiadacze ubezpieczonych budynków mieszkalnych, które są chronione przez polisy zarówno od samego trzęsienia ziemi, jak i wywołanego przez tsunami. Tylko pożary w nich powstałe na skutek trzęsienia ziemi są pokrywane z polis oferowanych na wolnym rynku i reasekurowanych. EIS nie obejmuje również ochroną majątku firm, które ubezpieczeń od pożarów wywołanych przez trzęsienia ziemi oraz tsunami, muszą szukać na wolnym rynku.

Nie dotyczy to jednak elektrowni atomowych. Ich polisy wyłączają te trzy rodzaje szkód i to zarówno w odniesieniu do zniszczeń mienia elektrowni, jak i odpowiedzialności cywilnej za ewentualne skażenie środowiska w konsekwencji działania żywiołów. Od 1961 r. obowiązuje w Japonii tzw. Nulcear Act, który zwalnia operatorów elektrowni atomowych od odpowiedzialności za szkody powstałe na skutek wyjątkowych klęsk żywiołowych.  Niestety dla mieszkańców okolic elektrowni Fukushima, nie można też zabezpieczyć się przed zanieczyszczeniem przez opad radioaktywny kupując polisę samodzielnie, bo tego typu ryzyko jest wyłączone z zakresu ochrony. Tu więc również konsekwencje finansowe będzie musiał ponieść rząd Japonii.

Efekty działania takiego schematu widać w statystykach zbieranych przez firmę reasekuracyjną Munich RE. W ciągu ostatnich 30 lat największe straty (125 mld USD) przyniósł huragan Katrina, który w 2005 r. uderzył w USA, w Nowy Orlean i okolice. Straty pokryte przez ubezpieczycieli sięgnęły 62 mld USD. Drugą najbardziej kosztowną katastrofą było – często przywoływane przy okazji ostatnich wydarzeń – trzęsienie ziemi w Japonii, w okolicach Kioto, Kobe i Osaki. Spowodowało ono około 100 mld USD strat, z tego ubezpieczyciele pokryli tylko 3 mld dolarów.

Nie jest to odosobniony przypadek, bo gdy w 2004 r. ziemia zatrzęsła się w okolicach Tokio zniszczenia zostały oszacowane na około 28 mld dolarów, ale straty w mieniu pokryte przez ubezpieczycieli wyniosły tylko 0,8 mld dolarów. Dla porównania w przypadku trzęsienia ziemi w okolicach Los Angeles w 2004 r. ubezpieczyciele pokryli aż 15,3 mld dolarów, z 44 mld dolarów strat ogółem.

Nie przypadkowo też wspomniana agencja Fitch zauważała, że większy wpływ na światowy rynek reasekuracji mogą mieć ostatnie trzęsienia ziemi w Chile (30 mld USD strat, z czego 8 mld USD pokrytych przez ubezpieczycieli) czy Nowej Zelandii (odpowiednio 6,5 i 5 mld USD). Tam takie rządowe programy nie działają.

Dlaczego wsparcie rządowe jest potrzebne? Bo ryzyko trzęsienia ziemi w tym regionie jest bardzo duże, a ze względu na zamożność Japończyków wypłaty byłyby nie do udźwignięcia dla prywatnych korporacji. Jeszcze w 2007 r. Serge Trober, z firmy reasekuracyjnej Swiss RE prezentował na branżowej konferencji szacunki, że gdyby trzęsienie ziemi zniszczyło Tokio, straty mogłyby wynieść około 1 bln dolarów! Szacunkowe koszty ubezpieczycieli sięgnęłyby 75 mld dolarów. Na szczęście dla samych Japończyków oraz rynku ubezpieczeniowego, tragedia dotknęła mniej zaludnione i mniej uprzemysłowione obszary, więc szkody będą mniejsze.

Z pokryciem szkód, za które będą odpowiadać ubezpieczyciele i reasekuratorzy, nie powinno być więc problemów. Sam rynek ubezpieczeń w Japonii jest jednym z większych na świecie. Dodatkowo tego typu ryzyka są dość skutecznie rozpraszane geograficznie, dzięki zaawansowanym instrumentom finansowym. W dużym uproszczeniu taki schemat wygląda w ten sposób, że japońscy ubezpieczyciele pozbywają się ryzyka trzęsienia ziemi, które „kupują” ubezpieczyciele np. z USA, czy Europy. W drugą stronę natomiast są transferowane np. ryzyka huraganów w USA, czy powodzi w Europie.

Dobrą informacją dla klientów jest też to, że obecnie rynek reasekuracyjny jest w tzw. miękkiej fazie cyklu koniunkturalnego, co oznacza, że stawki za tego typu usługi nie rosną, a nawet wręcz spadają. Sprzyja temu fakt, że – jak podkreślał Biran Gray, Chief Underwiting Officer w Swiss RE w czasie swojej prezentacji na ubiegłorocznym zjeździe reasekuratorów w Monte Carlo – poziom kapitałów reasekuratorów z segmentu non-life, wrócił do poziomu sprzed kryzysu.

A to oznacza, że choć ubezpieczyciele i reasekuratorzy odczują trzęsienie ziemi w Japonii, to jednak dopiero kumulacja w ciągu roku podobnych zdarzeń jak wspomniane trzęsienia ziemi w Chile, czy Nowej Zelandii, mogłaby wpłynąć na ewentualne odwrócenie trendu i wzrost stawek. Na razie pojawiają się tylko opinie, że w obecnych warunkach stawki mogą przestać spadać.

Niestety na wypłaty przygotowuje się nie tylko sektor ubezpieczeń majątkowych. Już teraz pojawiają się szacunki mówiące o grubo ponad 10 tys. osób zmarłych i zaginionych, a to oznacza wypłaty z polis na życie. A Japończycy są w pierwszej dziesiątce najwięcej wydających na polisy na życie nacji. 3,14 tys. dolarów na głowę, to wynik niewiele gorszy od pierwszych w takim rankingu Duńczyków (3,82 tys. USD) i niemal dwa razu więcej niż zamożnych Amerykanów (1,6 tys. USD).

Dla porównania wydatki Polaków na polisy na życie na głowę to 0,22 tys. USD. Trzeba jednak pamiętać, że większość z tych polis, to umowy typowo inwestycyjne, a nie chroniące na wypadek śmierci. Mimo to japoński rynek ubezpieczeń na życie z pewnością odczuje odpływ środków związany nie tylko z wypłatami z polis ochronnych, a także z polis inwestycyjnych. Te ostatnie mogą być likwidowane w związku z utratą całego dobytku, czy najbliższych osób, które je finansowały.

Marcin Jaworski jest analitykiem w TUiR Warta.  Prezentowanych w tekście opinii nie należy utożsamiać ze stanowiskiem instytucji, w której pracuje.

Czas Zdarzenie Miejsce Straty ogółem Straty ubezpieczeniowe Liczba ofiar
Sierpień 2005 Huragan Katrina USA, Nowy Orlean 125 mld USD 62 mld USD 1300
Styczeń 1995 Trzęsienie ziemi Japonia, Kobe, Osaka, Kioto 100 mld USD 3 mld USD 6400
Maj 2008 Trzęsienie ziemi Chiny, Sinchuan 85 mld USD 0,3 mld USD 84000
Styczeń 1994 Trzęsienie ziemi USA, Northridge, Los Angeles 44 mld USD 15,3 mld USD 60
Wrzesień 2004 Huragan Ike USA, Kuba, Haiti. Dominikana 38 mld USD 18,5 mld USD 170
Źrodło: Munich RE.

Tabela 1. 5 największych naturalnych katastrof ze względu na wysokość strat (w mld USD) (w okresie od 1980 r. do czerwca 2010)

Wydatki per capita na ubezpieczenia (w USD, w 2009 r.)
Kraj Ogółem polisy na życie Polisy majątkowe
Japonia 3,98 tys. 3,14 tys. 0,84 tys.
Średnia światowa 0,59 tys. 0,34 tys. 0,25 tys.
Polska 0,43 tys. 0,22 tys. 0,21 tys.
Źródło: Swiss Re, sigma No 2/2010 http://media.swissre.com/documents/sigma2_2010_stat_appendix_2.pdf

Tabela 2. Japoński rynek ubezpieczeniowy w liczbach

Znaczenie rynku japońskiego w światowym rynku ubezpieczeniowym
Składki z ubezpieczeń w 2009 r. (w mld USD)
Kraj Ogółem polisy na życie
wartość udział wartość udział
Japonia 506 12,44% 399,1 17,10%
Średnia światowa 4066,1 2331,6
Polska 16,3 0,40% 8,3 0,36%
Źródło: Swiss Re, sigma No 2/2010 http://media.swissre.com/documents/sigma2_2010_stat_appendix_2.pdf
Wakuya w północnej Japonii po trzęsieniu ziemi i tsunami (CC BY Official U.S. Navy Imagery)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Atom daje tanią energię i niskie emisje

Kategoria: Ekologia
Uranu wystarczy na co najmniej 200 lat, a może nawet na dziesiątki tysięcy lat – mówi dr inż. Andrzej Strupczewski, profesor Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Atom daje tanią energię i niskie emisje