Autor: Aleś Alachnovič

Ekonomista, wiceprezes fundacji naukowej CASE Białoruś

Wielkiej Brytanii grozi stracona dekada

W Bank of England został zaprezentowany najnowszy Raport o inflacji. To cokwartalna publikacja, na podstawie którego Rada Polityki Pieniężnej Bank of England podejmuje decyzje na temat stóp procentowych i innych narzędzi polityki pieniężnej. Ponadto Raport jest też ważnym narzędziem komunikacji pomiędzy radą a rynkiem.
Wielkiej Brytanii grozi stracona dekada

Sir Mervyn King, przewodniczący brytyjskiej rady polityki pieniężnej. (CC by ND bank of england)

Od lata 2010 r. gospodarka Wielkiej Brytanii znajduje się w stagnacji. Lutowy Raport „obiecuje” przynieść bardzo powolny, ale stopniowo rosnący wzrost gospodarczy w najbliższych trzech latach. Już w 2012 r. usługi i sektor przemysłowy, co stanowi 87 proc. brytyjskiej gospodarki, rozwijały się w tempie 1,2 proc. Drastyczny spadek w sektorze budownictwa zniwelował jednak cały ten wzrost. W opinii rady nie należy oczekiwać pogorszenia sytuacji w budownictwie w 2013 r. Dlatego, przy braku nadzwyczaj negatywnych wydarzeń, Wielka Brytania nie powinna zaznać tzw. „tripple dip recession”.

Przypomnę, że drugie dno miało miejsce w Wielkiej Brytanii w ciągu trzech kwartałów zaczynając od IV kw. 2011 r., podczas których PKB łącznie skurczył się o 1 proc. Z kolei w IV kw. 2012 r. PKB znowu się skurczył – o 0,3 proc. Jak widać, powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego po ostatnim kryzysie finansowym nie jest i nie będzie prosty.

Jak powiedział na konferencji prasowej przewodniczący brytyjskiej rady polityki pieniężnej, Sir Mervyn King: „To nie jest normalna recesja, i dlatego to nie będzie normalne ożywienie”.

>>czytaj też: Rozwój Wlk Brytanii zależy od inwestycji w kwalifikację, infrastrukturę i innowacje

Mniejsze ryzyko skrajnych scenariuszy

Projekcja wzrostu PKB na najbliższe 2 lata pozostała właściwie bez zmian – prawdopodobieństwo wystąpienia krańcowo negatywnych scenariuszy (np. poważne problemy w strefie euro) zostało ograniczone, przy minimalnym zredukowaniu oczekiwanego wzrostu gospodarczego w krótkim okresie. Równocześnie podwyższona została, w stosunku do poprzedniego raportu, projekcja inflacji.

Kruche fundamenty wzrostu gospodarczego mają swoje wyjaśnienie w:

niskich oczekiwaniach gospodarstw domowych i przedsiębiorstw co do przyszłych przychodów oraz wysokiej niepewności, co ogranicza popyt krajowy;

podwyższonej niepewności dotyczącej wypłacalności banków, co ma wpływ na ograniczenie finansowania przez sektor bankowy oraz nieefektywnej alokacji zasobów;

– słabej koniunkturze międzynarodowej, co stanowi przeszkodę dla wzrost brytyjskiego eksportu.

Tymczasem, z brytyjskiego rynku pracy płyną mieszane sygnały. O ile zatrudnienie w sektorze prywatnym cały czas rośnie – łącznie o 1 milion w stosunku do I kw. 2008 r. to jego struktura pokazuje, że w dużej mierze jest to wzrost zatrudnienia na niepełny etat albo samozatrudnienie. Może to stwarzać mylne wrażenie prosperującej sytuacji na rynku pracy.

W ostatnich latach realne wynagrodzenie w Wielkiej Brytanii spadało i obecnie wróciło do poziomu z 2003 r., co jest wielkim zaskoczeniem dla ekonomistów i dużym problemem dla samych Brytyjczyków. Zatem wzrost zatrudnienia częściowo mógł wynikać z napływu na rynek pracy osób, które wcześniej nie były aktywne zawodowe (np. współmałżonek), co jest na pewno pozytywnym efektem dla gospodarki.

Niemniej jednak, spadek produktywności pracy, ze względu na stagnację PKB przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia przewyższającym spadek realnych wynagrodzeń, wyraźnie podwyższał jednostkowe koszty pracy.

(infografika: DG/CC by wwarby)

(infografika: DG/CC by wwarby)

Nowa postawa rady

Poprzednie raporty o inflacji z 2012 r. za każdym razem prognozowały wyhamowanie inflacji i powrót do 2-proc. celu inflacyjnego w ciągu najbliższych dwóch lat, tj. optymalnego okresu oddziaływania impulsów polityki pieniężnej. Według bieżącego raportu, po raz pierwszy od dłuższego czasu, inflacja pozostanie jednak powyżej celu inflacyjnego w okresie prognozy. Dodatkowo, w IV kwartale 2012 r. inflacja wzrosła z 2,2 proc. we wrześniu do 2,7 proc. w grudniu, a w krótkim okresie rada oczekuje dalszego wzrostu inflacji do ok. 3,2 proc. na koniec 2013 r.

Pomimo takich perspektyw, rada nie zdecydowała się na zmianę nastawienia i zacieśnienie polityki pieniężnej, argumentując to tym, że celem rady nie jest stabilizacji inflacji za wszelką cenę, ale taka stabilizacja inflacji, która nie prowadzi do niepożądanych wahań we wzroście gospodarczym. Jak podkreślił, Sir Mervyn King, dopóki inflacja pozostaje w okolicach celu inflacyjnego w średnim okresie, jej wysokie bieżące odczyty należy traktować jako przejściowe.

Warto podkreślić, że oczekiwania inflacyjne są nadal zakotwiczone wokół celu inflacyjnego. Przykładowo, roczny nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w ostatnich latach utrzymywał się na poziomie 2 proc., czyli poniżej wzrostu cen w gospodarce. Innymi słowy, gospodarstwa domowe ciągle mają zaufanie do prowadzonej przez Bank of England polityki pieniężnej, co daje bankowi centralnemu pewną swobodę w kształtowaniu własnej polityki, w tym większą tolerancję do podwyższonej inflacji w krótkim okresie. Zacieśnienie polityki pieniężnej w tej chwili groziłoby osłabieniem wzrostu gospodarczego i sprowadzeniem inflacji poniżej celu w średnim okresie.

Pomimo wyższych prognoz inflacji niż w listopadowym raporcie, rada potwierdziła gotowość do zwiększenia zastrzyku gotówkowego dla gospodarki, jeżeli będzie to uzasadnione przez przyszłe odczyty PKB i CPI.

(infografika: DG/CC BY-SA by HowardLake)

(infografika: DG/CC BY-SA by HowardLake)

Potrzebne coraz mocniejsze lekarstwo

Wielka Brytania jest kolejnym przykładem tego, że w obecnym kryzysie luzowanie ilościowe ma ograniczony wpływ na gospodarkę. W ciągu 15 lat do 2007 r. szoki, które występowały w gospodarce, były głównie natury popytowej, i dlatego konwencjonalne narzędzia polityki pieniężnej (takie jak kontrola stóp procentowych) pozwalały na skuteczne reagowanie oraz stabilizowanie inflacji i wzrostu gospodarczego.

W dużym uproszczeniu zasada brzmiała tak: zacieśniaj politykę pieniężną wówczas, gdy gospodarka się rozwija a inflacja rozkręca, oraz luzuj ją, gdy aktywność gospodarcza się kurczy. Po 2008 r. polityka pieniężna nie jest jednak w stanie zagwarantować powrotu gospodarki do ścieżki wzrostu gospodarczego sprzed kryzysu. Ograniczony wpływ polityki pieniężnej na gospodarkę w obecnej sytuacji, Sir Mervyn King nazwał „wchodzeniem po coraz bardziej pochyłym wzgórzu” (ang. walking up an ever-steeper hill).

Quantitative easing, jak i inne mechanizmy polityki monetarnej, działa w ten sposób, że poprzez bezpośrednią albo pośrednią obniżkę realnych stóp procentowych dostarcza gospodarstwom domowym i przedsiębiorstwom bodźców do transferu konsumpcji i inwestycji z przysłowiowego „jutra” na „dziś”, co jednak ogranicza możliwości konsumpcyjne i inwestycyjne „jutro”. Przy braku fundamentalnych przyczyn do powrotu do naturalnego trendu, „jutro” potrzebne będą jeszcze większe bodźce monetarne, które doprowadzą do transferu wydatków pomiędzy okresami „pojutrze” a „jutro”, aby utrzymać wzrost gospodarczy.

W ten sposób wraz z upływem czasu niezbędne jest coraz silniejsze pobudzanie gospodarki. Jednak nadmierne (i nieskuteczne) pobudzanie w dłuższym okresie może doprowadzić albo do stagflacji – wysokiej inflacji połączonej z stagnacją gospodarczą, co już miało miejsce np. w USA po kryzysie naftowym w połowie lat 70-tych, albo do pułapki płynności – gdy z powodu osiągnięcia tzw. Zero Lower Bound (zerowej efektywnej stopy procentowej) bodźce monetarne nie mają wpływu na gospodarkę, co miało miejsce w Japonii w latach 90-tych.

Problem z ograniczoną skutecznością polityki pieniężnej w Wielkiej Brytanii polega na tym, że w wyniku kryzysu gospodarka zaczęła dążyć do nowego poziomu równowagi, w którym dynamika konsumpcji krajowej (tj. wydatki prywatne i publiczne) została trwale, a nie przejściowo, ograniczona. Oczekiwania gospodarstw domowych co do przyszłej koniunktury (m. in. ze względu na spadek realnych wynagrodzeń, spadek wyceny aktywów oraz ograniczenia w możliwości zapożyczania się w bankach oraz pogorszonych prognoz wzrostu) zostały trwale obniżone. Dlatego niezbędne są – o czym pisał Obserwator Finansowy –  silne bodźce ze strony popytu zagranicznego albo ze strony reform podażowych, które mogłyby poprawić nastroje konsumentów.

W tym momencie warto przypomnieć wyniki opracowania MFW z 2009 r., w którym zostały zbadane wpływ kryzysów gospodarczych zarówno w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się, które wystąpiły w ostatnich 40 latach, na wyniki w średnim okresie. Wówczas, eksperci z MFW doszli do wniosku, że kryzysy gospodarcze, które są wywołane przez kryzys w sektorze finansowym oraz są zsynchronizowane w czasie z kryzysami w innych krajach, są najbardziej niszczące dla gospodarki. Niszczące, zarówno pod względem długości kryzysu i spadku PKB, jak i długości okresu, po jakim gospodarka powraca do stanu PKB sprzed kryzysu. Dane empiryczne wskazują, że w wielu takich przypadkach wzrost gospodarczy pozostawał poniżej przedkryzysowego trendu w średnim okresie (tj. 7 lat). Na ogół straty w czynnikach wytwórczych (kapitał, praca, TFP) związane z takim kryzysem miały długotrwały efekt na produktywność gospodarki.

Ten pesymistyczny scenariusz do bólu przypomina sytuację w Wielkiej Brytanii. Pomimo skonsolidowanych działań BoE oraz rządu, PKB Wielkiej Brytanii w IV kwartale 2012 r. był o 3,3 proc. niższy niż w szczytowym okresie przed kryzysem (I kwartale 2008 r.). Co gorsze, według najnowszej projekcji, nominalny PKB osiągnie poziom sprzed kryzysu dopiero w 2015 r. (tj. właśnie po 7 latach). Zatem realnie, to będzie ciągle niższa aktywność gospodarcza.

(infografika: DG/CC BY-SA gagilas)

(infografika: DG/CC BY-SA gagilas)

Skąd powieje wiatr koniunktury

Napędzenie wiatru w żagle brytyjskiej gospodarki, rada upatruje z dwóch stron.

Po pierwsze, wielkie znaczenie będzie miała poprawa koniunktury za granicą (przede wszystkim w UE, najważniejszym partnerze gospodarczym Wielkiej Brytanii), co powinno wzmocnić eksport w Wielkiej Brytanii, a przez to stać się bodźcem popytowym dla całej gospodarki.

Po drugie, reformy podażowe (po stronie polityki fiskalnej) mogą podnieść nastroje gospodarstw domowych i przedsiębiorstw ze względu na wyższy oczekiwany wzrost gospodarczy, co dla agentów gospodarczych wiąże się z wyższym oczekiwanym wynagrodzeniem oraz wyższym oczekiwanym zwrotem z inwestycji. Wówczas, optymizm na rynku powinien przekształcić się w wyższe bieżące wydatki.

Te dwa rozwiązania wyglądają obecnie mało przekonująco.

Po pierwsze sytuacja w UE, szczególnie w strefie euro jest ciągle niepewna. Już po opublikowaniu raportu, w czwartek, Eurostat podał, że PKB strefy euro w IV kw. 2012 r. spadł o 0,6 proc. kwartał do kwartału, tj. trzeci kwartał spadkowy pod rząd – spadek o 0,1 proc. w III kw. i o 0,2 proc. w II kw. Według prognoz Komisji Europejskiej wzrost w strefie euro wyniesie jedynie 0,1 proc. w 2013 r.

Po drugie, rząd Wielkiej Brytanii ma bardzo małe pole do działania jeśli chodzi o politykę fiskalną, ze względu na wysokie zadłużenie publiczne (70 proc. PKB), wysoki deficyt budżetowy (11 proc. w roku 2011/2012) oraz trwającą konsolidację fiskalną.

Pomimo tego, że upłynęło już 5 lat od rozpoczęcia kryzysu w Wielkiej Brytanii, ciągle jeszcze nie ma pewności co do przyszłości gospodarczej kraju. Czy Wielkiej Brytanii uda się uniknąć japońskiego scenariusza – to znaczy dwóch dekad stagnacji bez perspektyw do zmiany na lepsze – pozostaje aktualnym pytaniem.

Autor jest wiceprzewodniczącym CASE Białoruś, obecnie studiuje w London School of Economics.

OF

Sir Mervyn King, przewodniczący brytyjskiej rady polityki pieniężnej. (CC by ND bank of england)
(infografika: DG/CC by wwarby)
Poziom-PKB-w-cenach-rynkowych
(infografika: DG/CC BY-SA by HowardLake)
Inflacja-CPI Wielka Brytania
(infografika: DG/CC BY-SA gagilas)
Poziom-konsumpcji-w-okresie-przed-i-po-kryzysie-w-2008-r

Tagi


Artykuły powiązane