Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Wydarzenia na Wschodzie nie załamią polskiego eksportu

Rząd techniczny na Ukrainie to nadzieja na większą stabilność, której potrzebują polskie firmy eksportujące na Wschód. Rozwiązania nie widać za to w przypadku unijnego mięsa, które wciąż nie może być sprzedawane w Rosji i na Białorusi. Sytuacja na naszej wschodniej granicy może mieć wpływ na przygraniczne województwa, ale nie zachwieje całą gospodarką.
Wydarzenia na Wschodzie nie załamią polskiego eksportu

Arsenij Jaceniuk, premier rządu technicznego Ukrainy (CC BY by NickK)

– Firmy, szczególnie z województwa lubelskiego i podkarpackiego, eksportujące na Ukrainę, powinny przestawić się ze swoimi produktami na inne rynki – mówił w radiowej „Trójce” wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński. Kilka dni wcześniej szacował, że „w najgorszym scenariuszu eksport na Ukrainę może spaść o 30-40 proc.”

– Pamiętajmy, że mowa była o scenariuszu najgorszym, czyli zapewne bez powołania rządu technicznego i z przeciągającymi się negocjacjami z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi – uspokaja Dmitrij Schmidt z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Rząd Arsenija Jaceniuka powołany został w Kijowie 27 lutego, a deklaracje partnerów zagranicznych były jasne – jeżeli będzie partner do rozmów na Ukrainę popłyną pieniądze oraz pomoc ekspertów. To z kolei powinno powstrzymać osłabianie hrywny, które powodowało, że polskie produkty stawały się droższe, a przez to mniej konkurencyjne. Choć biorąc pod uwagę separatystyczne dążenia na Krymie ciężko mówić o tym, że kryzys się skończył.

– Na razie niepewność odczuwają firmy sektora finansowego i bankowego. Jest tam PZU, jest PKO. W dłuższej perspektywie stracić mogą polskie fabryki np. ceramiki jeśli wraz z cięciami budżetowymi ukraińscy konsumenci ograniczą wydatki. Najmniej stracą firmy handlujące zbożem i narzędziami, bo trudno tu znaleźć dostawców innych niż polscy – wymienia Dmitrij Schmidt.

Pesymistą jest Witold Choiński, prezes Związku „Polskie Mięso”, ale sytuacja branży mięsnej jest trudniejsza niż eksporterów w ogóle. Pojawienie się na Litwie, a później także w Polsce, przypadków afrykańskiego pomoru świń (ASF) spowodowało, że służby weterynaryjne wyznaczyły strefę buforową, obejmującą kilka powiatów w woj. podlaskim, lubelskim i mazowieckim, wzdłuż granicy z Białorusią. Mięso z tego terenu musi być specjalnie oznaczone i nie może być eksportowane za granicę.

– Nasza sytuacja jest trudniejsza niż np. Danii, która też jest w Unii Europejskiej, ale nie może eksportować tylko do krajów Unii Celnej czyli do Rosji na Białoruś i do Kazachstanu. Polska, na terytorium której wykryto przypadki ASF, nie może eksportować także na najbardziej zyskowne rynki trzecie jak np. Japonia czy Chiny – narzeka Witold Choiński.

– Sytuacja we wschodnich województwach jest trudna zarówno rolników jak i zakładów mięsnych. Firmy ograniczają produkcję, zwalniają ludzi i nie widać końca tej niepewności. Równie mocno jak na zniesienie zakazu eksportu, czekamy teraz na pomoc ze strony bądź polskiego rządu, bądź Komisji Europejskiej – dodaje Choiński.

Jak ta sytuacja wpływa na całość polskiego eksportu?

– Nałożone w ostatnim czasie ograniczenia na import mięsa wieprzowego ze strony Rosji i Białorusi w niewielkim stopniu ograniczają eksport. Ta grupa towarowa stanowi tylko 1 proc. całego polskiego eksportu do Rosji. W przypadku Białorusi mięso wieprzowe to ok 5,5 proc. eksportu do tego kraju – informuje Bartłomiej Wydra z Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

Według nowszych danych Ministerstwa Rolnictwa w pierwszych 11 miesiącach 2013 roku wartość eksportu wieprzowiny z Polski do Rosji wyniosła 90,9 mln euro. Wartość eksportu wieprzowiny na Białoruś w tym samym okresie to 88 mln euro.

– Obowiązujące ograniczenia najbardziej mogą odczuć małe zakłady ze wschodniej części Polski. Wydaje się, że dla firm z branży mięsnej, które mają zdywersyfikowany portfel klientów, wprowadzone zakazy będą do udźwignięcia. Bardziej obawiałbym się gdyby Rosja wprowadziła ograniczenia dotyczące eksportu innych towarów niż rolno-spożywcze np. maszyn i urządzeń, które stanowią blisko 25 proc. eksportu do Rosji w ogóle – dodaje Bartłomiej Wydra.

Dużym rynkiem jest też Ukraina, ale i tu – mówiąc wprost – nasz eksport nie bardzo ma z czego spadać.

– W 2009 r ukraiński PKB spadł o 15 proc., a nasza wymiana handlowa stopniała wówczas o połowę. Aż do końcówki ubiegłego roku, obroty handlowe rosły, teraz ten proces uległ wyhamowaniu – mówił w rozmowie z wnp.pl Jacek Piechota prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Krytykowany podczas kryzysu strefy euro fakt iż 75 proc. naszego eksportu sprzedajemy do krajów Unii Europejskiej, ma więc swoje dobre strony. W przypadku zawirowań na Wschodzie nawet dwucyfrowe wzrosty lub spadki eksportu do Rosji wciąż stanowią bowiem ułamek tego co sprzedajemy do Niemiec. Dla polskiej gospodarki to pocieszająca wiadomość, dla małych firm przy granicy wschodniej już niekoniecznie.

OF

Arsenij Jaceniuk, premier rządu technicznego Ukrainy (CC BY by NickK)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (04–08.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce