Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Wymierna cena bezcennego życia

Ekonomiści w USA wyliczyli wartość życia jednego Amerykanina na średnio 22 mln zł (7 mln dol.). Tzw. value of life potrzebna jest do oceny czy ustawy, które rozważa Kongres są uzasadnione ekonomicznie. W Polsce, dla porównania, ZUS wycenia życie obywatela na 68 tys. zł.
Wymierna cena bezcennego życia

Administracja prezydenta Obamy przygotowała nowe prawo i analizę, z której wynikało, że mocniejsze dachy samochodów są opłacalne. (CC By H.L.I.T's photostream)

Projekt nowego prawa w USA, na przykład podnoszącego normy emisji zanieczyszczeń, zawiera koszt jego wprowadzenia oraz szacunek liczby żyć, które uratuje. Dzieląc pierwszą wielkość przez drugą dowiemy się, ile będzie kosztować każde uratowane życie. Jeżeli koszt będzie niższy niż statystyczna wartość życia, ustawa nie zostanie wprowadzona.

Nie ma jednak w USA jednej ceny życia. Na przykład Environmental Protection Agency (odpowiednik naszego Ministerstwa Ochrony Środowiska) szacuje wartość życia Amerykanina na 9,1 mln dol. Z kolei Food and Drugs Administration (Urząd Kontroli Żywności i Leków) na 7,9 mln dol., a Transportation Department (odpowiednik naszego Ministerstwa Transportu) podaje wartość 6 mln dol.

Wycena życia zrobiona przez amerykańskich urzędników jest zbieżna z podobnymi wyliczeniami w innych krajach. W 2002 r. W. Kip Viscusi i Joseph E. Aldy z Uniwersytetu Harvarda opublikowali pracęThe Value of a Statistical Life: A Critical Review of Market Estimates throughout the World” („Cena statystycznego życia. Analiza szacunków rynkowych z całego świata”). Analiza uwzględnia wyniki 60 badań dotyczących ryzyka śmierci, a przeprowadzonych w 10 krajach i ok. 40 raportów o zależności składek ubezpieczeniowych od ryzyka.

Im bogatszy kraj tym cena wyższa

Okazało się, że w USA mediana wartości życia (średnia poniżej i powyżej której znajduje się połowa danych) to 7 mln dol. Podobna jest wycena w innych państwach rozwiniętych, w krajach o niższym poziomie rozwoju gospodarczego jest znacznie skromniejsza. To oznacza, że życie Polaka będzie z ekonomicznego punktu widzenia miało mniejszą wartość niż życie Amerykanina. Wynika to także z tego, że przeciętny Polak zarabia mniej od przeciętnego Amerykanina i jest skłonny zaakceptować wyższe ryzyko śmierci, by zwiększyć swoje dochody.

W 1974 r. Richard Thaler obronił pracę doktorską na Uniwersytecie w Chicago. Udowodnił w niej, że istnieje korelacja między prawdopodobieństwem śmierci w czasie pracy a wysokością pensji za tę pracę (wyniki opublikował razem ze swoim promotorem Sherwinem Rosenem w 1976 r.).

Thaler postawił tezę, że poprzez umowy o pracę pracownicy komunikują, ile jest warte dla nich ich życie. Oszacował, że za każde zwiększenie prawdopodobieństwa śmierci o jeden promil żądali dodatkowych 200 dol. rocznie (w dolarach z 1967 r., czyli ok. 1400 dol. dziś). Według tej wyceny całe życie warte by było 1,4 mln dol., czyli ok. 4,5 mln zł. Ta metoda zaniża rynkową wartość życia, ponieważ niebezpieczne prace są częściej podejmowane przez uboższych obywateli, nierzadko emigrantów.

Jeszcze inną wycenę życia podają firmy ubezpieczeniowe. Jak informuje tygodnik „Time” większość ubezpieczalni na świecie przyjmuje 50 tys. dol. za wartość jednego roku dobrej jakości życia ludzkiego. Według tego rachunku 80 lat życia warte jest 4 mln dol., czyli 12,84 mln zł. To oznacza, że podejmując decyzję o zaoferowaniu ubezpieczonym procedury medycznej, firmy od razu obliczają, o ile przeciętnie przedłuża ona pacjentowi życie. Jeżeli na przykład procedura kosztuje 30 tys. dol., a przedłuża życie o dwa lata (co warte jest 100 tys. dol.) to będą za nią płacić, jeżeli przedłuży życie o pół roku (warte 25 tys. dol.) to już nie.

Zwraca uwagę fakt, że amerykański rządowy program ubezpieczeń zdrowotnych Medicare (przeznaczony jest dla osób po 65 roku życia, albo młodszych ale niepełnosprawnych) przyjmuje wartość roku życia ludzkiego aż na 129 tys. dol. To daje ponad 10,32 mln dol. – 33,13 mln zł – za życie trwające 80 lat. Oczywiście, w programie nigdzie oficjalnie nie podaje się takiej liczby, ale wynika ona z decyzji o finansowaniu z Medicare procedur medycznych. Obliczył to Stefanos Zenios, ze Stanford Graduate School of Business, porównując koszt dializy nerek z tym, o ile wydłużyły one życie pacjentom (przyjął, że dwa lata życia z dializą nerek to jeden rok życia dobrej jakości). Zdaniem wielu ekonomistów jedną z przyczyn problemów finansowych Medicare jest właśnie to, że przy finansowaniu procedur medycznych przyjmował zbyt wysoką wartość życia ludzkiego.

Zakulisowe gry o pieniądze

W Stanach Zjednoczonych wartość życia obywatela jest przedmiotem partyjnych przepychanek między demokratami a republikanami. Jak podawał „The New York Times” od 1996 r. do 2003 r. Agencja Ochrony Środowiska utrzymywała wartość życia ludzkiego między 7,8 mln dol. a 7,96 mln dol. W 2004 r. wartość ta spadła niespodziewanie do 7,15 mln dol. Stało się to tuż przed uchwaleniem ustawy obniżającej wymagania dotyczące emisji zanieczyszczeń. Wówczas do władzy doszedł republikanin George W. Bush. Zarzucano mu, że obniżenie standardów emisji zanieczyszczeń było prezentem republikanów dla wielkich koncernów, w podzięce za poparcie w kampanii.

Z kolei w 2005 r. administracja Georga W. Busha odrzuciła prawo, które wymagało od producentów aut dwukrotnego zwiększenia odporności dachów aut na zniszczenie. Wówczas obliczono, że koszt tego byłby o 800 mln dol. wyższy niż wartość 135 żyć, które w ten sposób można byłoby ocalić.

Tymczasem w 2010 r. administracja prezydenta Baracka Obamy przygotowała nowe prawo i nową analizę, Wynikało z niej, że mocniejsze dachy samochodów są opłacalne. Główna zmiana wynikała zaś z tego, że w oryginalnej analizie przyjęto, że wartość życia ludzkiego wynosi 3,5 mln dol., a w jej poprawionej wersji – 6,1 mln dol.

Pojawiają się głosy, by zróżnicować wartość życia ludzkiego w zależności od rodzaju śmierci. W opublikowanym w grudniu 2010 r. opracowaniu Valuing Mortality Risk Reductions for Environmental Policy: A White Paper („Ocena redukcji ryzyka śmierci w polityce ochrony środowiska”) Agencja Ochrony Środowiska USA zwraca uwagę, że ludzie byliby skłonni więcej zapłacić za uniknięcie śmierci spowodowanej chorobą długą i przynoszącą cierpienia, na przykład z powodu raka, niż szybką i mało bolesną w wyniku wypadku samochodowego. Dlatego zdaniem ekspertów agencji, należy przyjmować wyższą wycenę życia dla ustaw, które pozwalają uniknąć tego pierwszego rodzaju zgonu.

W 2004 r. amerykańskie The Office of Management and Budget (Biuro Zarządzania i Budżetu w Białym Domu, nadzorujące przygotowanie projektu budżetu federalnego) przekazało agencjom rządowym, że powinny wybrać wartość życia gdzieś między 1 a 10 mln dol. Później jednak zastrzegło, że trudno będzie uzasadnić wycenę poniżej 5 mln dol.

W tym kontekście daje do myślenia, na ile wycenia życie obywatela naszego kraju polska administracja. Oficjalnie system obliczania statystycznej wartości życia ludzkiego u nas nie istnieje, ale na przykład Zakład Ubezpieczeń Społecznych płaci za każdy procent utraty zdrowia jednorazowo 680 zł. To oznacza, że wycenia wartość życia Polaka na 68 tys. zł.

Aleksander Piński

Administracja prezydenta Obamy przygotowała nowe prawo i analizę, z której wynikało, że mocniejsze dachy samochodów są opłacalne. (CC By H.L.I.T's photostream)

Otwarta licencja


Tagi