Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Z kim Francuzi ugrzęzną na wiele lat

Swoim okładkowym tekstem o wyborach prezydenckich tygodnik The Economist naraził się Francuzom. Odmalował sytuację, jako „piknikowanie”. W artykule pt. „A country in denial” zarzucił francuskim politykom ignorowanie gospodarczych problemów.
Z kim Francuzi ugrzęzną na wiele lat

François Hollande, najpoważniejszy przeciwnik Nicolasa Sarkozy'ego w wyborach na prezydenta Francji (CC By-NC idf - fotos)

Rzeczywiście, deficyt budżetowy, dług publiczny, który do końca roku osiągnie ok. 90 proc. PKB, wzrastające bezrobocie (w lutym przekroczyło 10 proc.), słaby wzrost gospodarczy (MFW przewiduje zaledwie 0,7 proc. w 2012 roku), a do tego napięta sytuacja na linii państwo-inwestorzy (obniżony w styczniu przez S&P rating kraju) to grunt dość grząski.

Wybory prezydenckie, które się dziś odbywają w tych okolicznościach prawdopodobnie nie przyniosą specjalnych rozstrzygnięć. Nicolas Sarkozy, urzędująca głowa państwa, zmierzy się z 9 kontrkandydatami, z których każdy chciałby być „prezydentem zmiany”. Zagrozić mu może jeden: François Hollande, bo jest bardziej radykalny werbalnie niż Sarkozy radykalny.

Jak wynika z ostatniego sondażu TNS Sofres z 13 kwietnia, Hollande w pierwszej turze zwycięży Sarkozy’ego wynikiem 28 proc. w stosunku do 26 proc., które zdobędzie obecny prezydent. Dalej uplasują się liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen (16 proc.), kandydat radykalnej lewicy Jean-Luc Mélenchon (16 proc.) oraz człowiek centrystów François Bayrou (19 proc.). To najważniejsze postaci w wyścigu do fotela głowy republiki, ale niejedyne. W kolejce stoją jeszcze inni kandydaci: Eva Joly (2,5 proc.), Philippe Poutou (0,5 proc.), Nicolas Dupont-Aignan (1 proc.), Nathalie Arthaud (1 proc.), Jaques Cheminade (miej niż 0,5 proc.).

Licząca 65 mln mieszkańców Francja, rządzona od 1995 roku przez centroprawicę, od dawna nie była w tak niekorzystnym położeniu. Począwszy od kryzysu 2008 roku, wskaźniki gospodarcze kraju dołują. Największy problem – długu i deficytu, ma swe odzwierciedlenie w biznesowych stosunkach międzynarodowych. W styczniu 2012 roku agencja S&P obciąła rating Francji z AAA do AA+. Choć pozostałe agencje: Fitch oraz Moody’s utrzymują najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej kraju, wkrótce może się to zmienić. W lutym Moody’s obniżyła perspektywę Francji ze stabilnej do negatywnej. Negatywną perspektywę kraj Sarkozy’ego ma też u Fitcha.

We francuskim systemie politycznym, który jest półprezydencki, to na głowie państwa skupia się odpowiedzialność za politykę wewnętrzną i zewnętrzną rządu. 11 kwietnia agencja Reutersa opublikowała ciekawy materiał o mieszkańcach Donzy. To położona w Burgundii, w centralnej Francji, miejscowości, której wybory polityczne były dotąd reprezentatywne dla całego kraju.

Dziś wyrażają głębokie rozczarowanie Sarkozy’m. „Kiedy ostatnio głosowałem na Sarkozy’ego, obiecywał zmianę, ale jej nie zrealizował”, mówił dziennikarzowi Reutersa Henri Martin, miejscowy. Choć eksperci chwalą prezydenta Francji: „Sarkozy może określić siebie, jako człowiek, który podjął się trudu reform, a te reformy są potrzebne w kryzysie. Pytanie, jak będą akceptowalne przez elektorat”, mówił w marcu dla Obserwatora Finansowego Bartłomiej Nowak, dyrektor Centrum Stosunków Międzynarodowych. Jego polityka nie spotyka się jednak z dobrym odbiorem mas. Z całej kadencji najbardziej pamięta mu się reformę emerytalną, w ramach której podniósł wiek emerytalny z 60 do 62 lat. Tymczasem we Francji rośnie bezrobocie.

Bezrobocie

W kwietniu opublikowano badania, które pokazują, że blisko połowa Francuzów uważa bezrobocie za najbardziej palący problem w kraju. Dlatego, jeśli już w kampanii prezydenckiej padały hasła odnoszące się do gospodarki, wiele słów poświęcono właśnie temu problemowi. François Hollande kusił wyborców zwiększeniem etatów w sektorze publicznym. W ramach ogłoszonego przez siebie 60-punktowego planu politycznemu, zaproponował m.in. programy zwiększania bezpieczeństwa i oświaty wśród obywateli.

Podstawą realizacji tych pomysłów jest wykreowanie m.in. ponad 1000 etatów dla policji i żandarmów oraz ok. 60 tysięcy miejsc pracy dla nauczycieli i wychowawców. Hollande zaatakował też reformę emerytalną Sarkozy’ego i postuluje powrót do koncepcji pracy do 60. roku życia. Tzw. „traktat pokoleniowy” Hollande’a ma w założeniach pomóc stworzyć ponad 150 tys. nowych miejsc pracy. Nie wiadomo jednak do końca, czym ów pakt miałby być oraz kto miałby za niego zapłacić.

Paradoksalnie, bardzo mocno przemawiające do francuskiego rynku pracy hasła, padały w kampanii z ust Marine Le Pen, szefowej skrajnie prawicowego Frontu Ludowego. Cieszy się ona dobrym odbiorem wśród robotników, choć zwykle są oni targetem ugrupowań lewicowych. Le Pen sprzeciwiała się dużemu udziałowi imigrantów w gospodarce i to ich właśnie obwinia za rosnące bezrobocie wśród Francuzów.

W podobnie populistycznym tonie, propagując hasło zakazu przenoszenia francuskiej produkcji do krajów, gdzie siła robocza jest tańsza (szacuje się, że w wyniku takich ruchów w ubiegłym roku straciło we Francji pracę ok. 100 tys. ludzi), wypowiadał się w kampanii Jean-Luc Mélenchon. 18 marca zorganizował wraz z Frontem Lewicowym marsz na Bastylię w Paryżu, w którym wzięło udział od 30 tys. do 100 tys. ludzi. Mélenchon, który głosił populistyczne hasła powstania obywatelskiego przeciwko wielkiemu kapitałowi i politykom, zajmuje w sondażach trzecie miejsce.

Pomysły Mélenchona na problemy francuskich robotników, to między innymi podniesienie minimalnej pensji z ok. 1300 euro do 1700 oraz zrównanie jej wysokości z wysokością renty. Świadczenie socjalne, zdaniem komunizującego polityka, powinny być co najmniej zrównane z minimalną pensją. I jeszcze: pobyt wszystkich nielegalnych imigrantów powinien zostać zalegalizowany.

Nicolas Sarkozy, który na dobrą sprawę po raz pierwszy poruszył gospodarcze kwestie podczas wiecu w Villepinte 11 marca, zdecydowanie dawał odpór socjalistycznym i populistycznym hasłom. Twierdził, że nie będzie chroniony przez państwo nikt, kto uczciwie nie pracował i nie płacił podatków. Zapewniał, że miejsca pracy powstają, gdy państwo wspiera w odpowiedni sposób przedsiębiorstwa. „Europa nie może myśleć tylko o konsumentach, musi myśleć także o producentach. Chronić ich. Bo to tak chroni się miejsca pracy”, mówił podczas przemówienia w Villepint, dając do zrozumienia, że nie będzie hamował przenoszenia produkcyjnych części przedsiębiorstw do krajów o np. tańszej sile roboczej.

Na potwierdzenie swej troski o zwykłych robotników, posłużył się populizmem. Na wiecu w Villepint wystawił na mównicę swego doradcę Henri’ego Guaino, który wyznał, że gdyby Sarkozy był tylko prezydentem bogatych, nie pracowałby z nim, synem sprzątaczki.

Pobudzanie wzrostu

Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje wzrost gospodarczy we Francji na poziomie 0,7 proc. w 2012 roku. Różne badania mówią o wzroście od 0,2 do 0,5 proc. Nie ulega wątpliwości, że przyszły prezydent będzie musiał robić wszystko by pobudzać rozwój pogrążonej w lekkim letargu gospodarki, tym bardziej, że będzie mu to potrzebne do realizacji planu redukcji długu publicznego.

Pomysł Sarkozy’ego na stymulowanie gospodarki? „Państwo ma inwestować, nawet ratować upadające przedsiębiorstwa finansowe”. Co jeszcze? „Bronić energetyki jądrowej, bo to jest gwarancja niezależności”. Argumenty gospodarcze Sarkozy’ego w tej sprawie sprowadzały się w pierwszej kampanii głównie do jednego: gwarantować, że biznes czeka status quo, gdy on wygra wybory i straszyć, że przedsiębiorcy znajdą się w tarapatach, gdy zwycięży Hollande.

Jego socjalistyczny rywal mówi tymczasem, że celem jego polityki będzie wspieranie przedsiębiorstw klasy średniej. W jaki sposób? Bo pierwsze Hollande chce utworzyć bank inwestycyjny dla MSP, ponadto wprowadzić trzystopniową skalę CIT: 35, 30 i 15 procent. Z tym pomysłem wiąże się też koncepcja opodatkowania największą daniną (75 proc.) indywidualnych dochodów Francuzów, którzy zarabiają ponad 1 mln euro rocznie.

Im dłużej trwała kampania, tym hasło to było słychać coraz ciszej. Nie wiadomo do końca, w jaki sposób miałoby być wprowadzone i czy byłoby efektywne. Czy na przykład 75 proc. odnosiłoby się również do zysków kapitałowych?

Inflacja

Zwykli Francuzi w wypowiedziach prasowych zachęcają Sarkozy’ego, żeby wybrał się do sklepu na zakupy, by móc lepiej rozumieć ich problemy. Od 2009 nieustannei rośnie inflacja (z 0,1 proc. w 2009 r. do 2,6 proc. w marcu 2012 roku; źródło marconext.com). Przed pierwszą turą kampanii nie dało się słyszeć konkretnych recept na zapobieganie skutkom szybkiego wzrostu cen.

Oprócz haseł populistycznych oczywiście – czyli wspomnianej wyżej propozycji Mélenchona, by podnieść o 1/5 minimalną pensję i zrównać z nią świadczenia oraz zahamować wzrost przychodów wśród najbogatszych, stosując 100 proc. podatek od przychodów osobistych powyżej 360 tysięcy euro rocznie.

Finanse publiczne

Głównym hasłem gospodarczym Nicolasa Sarkozy’ego, który mawia o sobie, że przeprowadził kraj przez ciężki kryzys, jest „zrównoważony budżet do 2016 roku”. Oczywiste jest, że oprócz odpowiedniego stymulowania wzrostu, aby tego dokonać, Sarkozy powinien ciąć między innymi wydatki rządu. Stanowią dziś aż 56 proc. PKB. Redukcja etatów w przerośniętej administracji i cięcia w budżetówce to coś, czym narazi się elektoratowi, więc Sarkozy nie wchodzi w szczegóły swoich planów.

Przed pierwszą turą raczej skupiał się na tłumaczeniu, że zwiększy obłożenie podatkowe największych koncernów i ściągnie podatki od przedsiębiorstw, które uciekają z podatkami za granicę. Żeby zrównoważyć finanse publiczne we Francji (po raz pierwszy od połowy lat 70.), Sarkozy musi zmniejszyć deficyt budżetowy o ok. 115 mld euro.

Będzie to wymagało od niego także pewnych posunięć międzynarodowych, stąd już zapowiedzi prezydenta w kampanii o zamrożeniu składki Francji do budżetu Unii Europejskiej do 2020 roku. Francja jest drugim po Niemczech największym płatnikiem – przekazuje rocznie do unijnej kasy ok. 19 mld euro. Zamrożenie składki ma dać Francji 600 mln euro rocznie oszczędności.

Kwestie międzynarodowe i rola Francji w Unii Europejskiej są jednak zdecydowanie bardziej podniecające dla międzynarodowych komentatorów niż dla samych Francuzów. – Francuskich wyborców interesuje głównie polityka wewnętrzna – uważa dr Bartłomiej Nowak. Stąd wielu obywateli, zwłaszcza tych, których stopa życiowa pogorszyła się w ciągu kilku ostatnich lat, bardziej ufa w koncepcję Hollande’a ściągnięcia pieniędzy z najbogatszych firm, niż w odzyskanie ich z abstrakcyjnej unijnej kasy. „Mój przeciwnik nie ma imienia, nie ma twarzy, nie ma partii – to świat finansów”, mówił na wiecu w Le Bourget 22 stycznia Hollande.

Hasło, które wyrosło na gruncie sprzeciwu wobec świata finansjery, który powołał do życia ruchy takie jak Occupy Wall Street, ma pomóc mu uderzyć w „zblatowanego z bankierami” Sarkozy’ego. Czy to się uda? Przekonamy się już na początku tygodnia (wyniki I tury wyborów), a później po 6 maja, kiedy to staną naprzeciw sobie już tylko Sarkozy i Hollande.

Niezależnie od wyników wyborów, eksperci są sceptyczni co do przyszłości francuskiej gospodarki. „Jeśli Hollande wygra w maju oraz jeśli jego partia zwycięży czerwcowe wybory w czerwcu, może okazać się że już tylko tygodnie, a nie lata, dzielą go od odpływu z Francji zagranicznego kapitału (…)

Nawet jeśli Sarkozy wygra reelekcję, ryzyko wcale nie zniknie. Może nie proponuje niczego aż tak głupiego jak 75-procentowy podatek, ale nie proponuje też żadnych daleko idących reform i cięć wydatków, których Francja potrzebuje. Francuscy piknikowicze ugrzęzną w trudnej rzeczywistości, niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem”, podsumował w cytowanym na początku tekstu artykule „The Economist”.

10 kandydatów

Nicolas Sarkozy, kandydat centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), urzędujący prezydent

François Hollande, polityk, kandydat Partii Socjalistycznej, były europoseł i pierwszy sekretarz francuskiej Partii Socjalistycznej

Marine Le Pen – adwokat, przedstawicielka skrajnej prawicy, europosłanka i szefowa Front Narodowego, założonego i kierowanego do 2011 roku przez jej ojca Jean-Marie le Pena

Jean-Luc Melenchon – euro poseł, popierany koalicję lewicowo-radykalnych partii zebranych skupionych we Froncie Lewicy

Francois Bayrou – polityk centrum z partii Ruch demokratyczny

Eva Joly – kandydatka Partii Zielonych, europarlamentarzystka, sedzia

Philippe Poutou – robotnik, przedstawiciel Nowej Partii Antykapitalistycznej

Nicolas Dupont-Aignan – gaulista i eurosceptyk

Nathalie Arthaud – nauczycielka kadydatka lewicowej Walki Robotniczej

Jaques Cheminade – przedstawiciel pracicowej partii Solidarność i Postęp

Katarzyna Kozłowska

François Hollande, najpoważniejszy przeciwnik Nicolasa Sarkozy'ego w wyborach na prezydenta Francji (CC By-NC idf - fotos)

Otwarta licencja


Tagi