(©Envato)
Produkcja żywności – sumując wszystkie jej etapy – odpowiada za niemal 30 proc. emisji gazów cieplarnianych na świecie. Niewątpliwie napędza to błędne koło – przyczynia się do negatywnych zmian klimatycznych i nie pozostaje bez wpływu na wielkość plonów i ilość zawartych w nich składników odżywczych, co prowadzi z kolei do przeznaczania coraz większych połaci ziemi, w tym lasów, pod uprawy. W Ameryce Łacińskiej 42 mln hektarów wykarczowano pod pastwiska dla bydła, a w Azji Południowo-Wschodniej 6 mln hektarów pod plantacje palm olejowych.
Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) środowiskowe koszty produkcji rolnej są wyższe od jej wartości rynkowej. W USA generowane przez zatrucie środowiska nakłady na ochronę zdrowia ludności są równe połowie wartości wyprodukowanej żywności.
Jednocześnie rolnictwo staje się coraz mniej wydajne, a wydatki na środki ochrony roślin i nawozy rosną. Według raportu przygotowanego dla Parlamentu Europejskiego efektywność ich stosowania od 1995 r. zmniejszyła się o ponad 25 proc., powodując spadek dochodów gospodarstw rolnych w większości krajów UE (od 6 do 33 proc.). Dochody rolników stanowią coraz mniejszą część wartości łańcucha żywnościowego (nie przekraczają 14 proc.), jednocześnie ciągle rośnie udział dochodów sieci spożywczych – obecnie dochodzi do jednej trzeciej wartości tego łańcucha.
Celem unijnej strategii Farm to Fork, czyli „z pola na stół” jest zmiana standardów w podejściu do produkcji rolnej i żywnościowej, aby była mniej szkodliwa dla środowiska, zdrowia rolników i konsumentów, uwzględniała potrzeby producentów, a także przeciwdziałała marnotrawstwu żywności. Kluczowymi instrumentami służącymi do osiągnięcia tego celu do 2030 r. są:
- ograniczenie stosowania pestycydów o 50 proc. (i ryzyka związanego z ich stosowaniem),
- ograniczenie stosowania nawozów sztucznych o co najmniej 20 proc.,
- zmniejszenie sprzedaży antybiotyków stosowanych w hodowli zwierząt gospodarskich i akwakulturze o 50 proc.,
- prowadzenie produkcji ekologicznej na co najmniej 25 proc. powierzchni wszystkich użytków rolnych w UE,
- obniżenie o 50 proc. utraty przez ziemię składników odżywczych i zachowanie poziomu jej żyzności.
W Polsce, jak wskazywał w czasie panelu EFNI eurodeputowany Adam Jarubas, gospodarstw ekologicznych jest zaledwie 3,5 proc. Jednak, jak dowodził Cezary Urban, dyrektor Działu Rozwiązań dla Rolnictwa w BASF Polska, w rzeczywistości może ich być nawet 10 proc., gdyż gospodarstwa produkujące na potrzeby własne nie liczą się do statystyk. Wskazał też, że polscy rolnicy stosują mniej środków ochrony roślin niż ci z Europy Zachodniej (w przypadku Holandii nawet pięciokrotnie). Według niego nie ma złych środków ochrony roślin, są tylko źle stosowane. Zastosowanie zasad i technik rolnictwa precyzyjnego, gdy inteligentne spryskiwacze aplikują środki ochrony roślin wyłącznie w miejscach, gdzie występują chwasty, może zredukować ich zużycie nawet o połowę. Dodatkową korzyścią jest redukcja emisji CO2 poprzez zmniejszenie liczby przejazdów ciągnika przez pole. To samo dotyczy nawożenia gleby, bo inteligentne agregaty mogą dobierać dawki nawozu w zależności od jej zasobności w minerały.
W Polsce gospodarstw ekologicznych jest od 3,5 proc. do 10 proc., zależnie od definicji.
Jednak rolnictwo inteligentne i precyzyjne wymaga więcej wiedzy niż tradycyjne. Jej źródłem kiedyś byli agronomowie, jednak – jak podkreśliła Nina Dobrzyńska, dyrektor Departamentu Klimatu i Środowiska w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi – obecnie zastąpili ich doradcy pomagający wypełnić unijne wnioski o dopłaty. Polscy rolnicy należą jednak do najmłodszych w Europie i szybko się uczą. Paradoksalnie, edukacji może sprzyjać wzrost cen nawozów sztucznych spowodowany zwyżkami cen gazu ziemnego, a środki chemiczne powinny być stosowane w ostatniej kolejności po działaniach mechanicznych i biologicznych – dodała.
Polscy rolnicy z niepokojem podchodzą jednak do górnych limitów ograniczeń stosowania nawozów, antybiotyków oraz pestycydów. Każdy kraj ma poziom referencyjny, a 50 proc. jest średnim poziomem referencyjnym dla całej Unii. Polskie możliwości to redukcja o 25 proc. do 2030 r. – wskazywała Nina Dobrzyńska. Trzeba też pamiętać, że w Europie istnieją bardzo duże różnice, jeśli chodzi o rolnictwo ekologiczne w podziale na kraje.
W Austrii i Estonii obejmuje ono aż 22 proc. areału, więc państwa te są bliskie realizacji celu, zupełnie odmienna jest natomiast sytuacja na Malcie i w Irlandii, gdzie ekologiczne wytwarzanie żywności to zaledwie, odpowiednio, 0,5 proc. i 2,4 proc. wszystkich upraw. Dlatego akty wykonawcze UE do strategii F2F powinny uwzględniać różnice w poziomie stosowania wymienionych środków w poszczególnych gospodarkach. Jeśli nie zostanie wprowadzone takie rozróżnienie, niektórzy producenci żywności mogą chcieć przenieść część produkcji poza UE, do krajów nieobjętych Zielonym Ładem. Aby temu przeciwdziałać, potrzebne byłyby zapewne specjalne mechanizmy celne – zwrócił uwagę Cezary Urban, podkreślając, że w kontekście wprowadzanych zmian problemem jest niższa jakość gleb w Polsce, co może utrudniać rozwój organicznych upraw.
W okresie zielonej transformacji nieunikniony będzie więc wzrost kosztów inwestycji i spadek produkcji rolnej wynikający z ubytków w plonach, a to może skutkować presją na import i wzrostem cen. W tym kontekście Adam Jarubas nawiązał do konsekwencji wdrażania strategii F2F, przywołując słabo rozpropagowaną przez Komisję Europejską analizę ośrodka badawczego Joint Research Center, która ocenia skutki realizacji tej strategii. W każdym z analizowanych scenariuszy przewidywany jest spadek produkcji rolnej w granicach 5–15 proc., który będzie najbardziej widoczny w hodowli zwierząt, a więc produkcji mięsa. To z kolei przełoży się na spadek eksportu zbóż, wieprzowiny i drobiu oraz zwiększenie unijnego deficytu w handlu nasionami roślin oleistych, owoców, warzyw, wołowiny i baraniny. Zostanie to częściowo zrównoważone wzrostem cen (o około 10 proc.), ale negatywny wpływ na dochody rolników będzie najprawdopodobniej zauważalny, co może wymagać wprowadzenia odpowiednich rekompensat w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (CAP).
Jak dowodzą jednak inne badania upraw organicznych na świecie, w ciągu 40 lat ich opłacalność może być nawet od 22 proc. do 35 proc. wyższa od konwencjonalnego rolnictwa, choć nie musi to wystąpić w UE. Pozytywną stroną zielonej transformacji ma być spadek emisji gazów cieplarnianych przez europejski sektor rolny o 28,4 proc. do końca bieżącej dekady, jednak towarzyszyć mu będzie wzrost emisji w krajach, które mogą przejąć cześć unijnej produkcji rolnej. Na marginesie warto też zwrócić uwagę, że Parlament Europejski wsparł w październiku 2020 r. strategię F2F, odrzucając propozycje lobby agrobiznesu jej złagodzenia i opóźnienia.
Pozytywną stroną zielonej transformacji ma być spadek emisji gazów cieplarnianych przez europejski sektor rolny o 28,4 proc. do końca dekady.
Do redukcji emisji gazów cieplarnianych może istotnie przyczynić się eliminacja lub choćby ograniczenie marnotrawstwa żywności. Jak zwróciła uwagę Liz Goodwin z think tanku World Resources Institute nawet za 10 proc. światowych emisji CO2 odpowiada żywność wyprodukowana, ale nie skonsumowana. To nawet jedna trzecia produkcji równa 1,3 miliarda ton rocznie, podaje FAO. Żywność jest marnowana na każdym etapie łańcucha produkcji i dystrybucji. W niektórych krajach udaje się to zjawisko ograniczyć. W Wielkiej Brytanii zmniejszono marnotrawstwo żywności o 27 proc. dzięki zmianie nawyków konsumentów i dostosowaniu wielkości opakowań do ich potrzeb. Pierwszym wydawałoby się trywialnym krokiem może być wcześniejsze przygotowanie listy zakupów, co przeciwdziała spontanicznym wydatkom w sklepach. Pomóc w tym zakresie mogą też inteligentne aplikacje monitorujące zawartość naszych lodówek.
Jednak w większości zachodnich społeczeństw ciągle pokutuje przekonanie, że jedzenie to dobro łatwe do wyrzucenia, dlatego za aż 60 proc. marnotrawstwa żywności odpowiadają konsumenci, za 20 proc. – przetwórstwo, a 8 proc. – handel. W Polsce, zwróciła uwagę Nina Dobrzyńska, marnuje się 5 mln ton artykułów spożywczych rocznie. Aby temu przeciwdziałać, powołano przy wsparciu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju pierwszą inicjatywę badawczą, której celem jest ustalenie, ile żywności marnuje się w naszym kraju w całym łańcuchu produkcji „z pola na stół”. Liderem projektu PROM jest Federacja Polskich Banków Żywności (FPBŻ).
Kluczową rolę w realizacji strategii F2F powinna odegrać edukacja rolników, producentów i konsumentów, zmierzająca do zmiany nawyków interesariuszy całego łańcucha żywnościowego. Istotną rolę w przypadku konsumentów mogą odegrać influencerzy kreujący nowe proekologiczne wzorce zachowań – wskazał Cezary Urban z BASF Polska. Zabierając głos w dyskusji, Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska podkreśliła, że współczesne rolnictwo jest głównym czynnikiem szóstego masowego wymierania gatunków, jeśli więc nie zmienimy sposobów produkcji i zwyczajów konsumpcyjnych nie uda się nam tego zjawiska spowolnić lub zahamować. Rezygnując z konsumpcji mięsa na świecie, można by uratować obszary leśne równe powierzchni Unii Europejskiej. W ratowaniu ekosystemów Polska ma także swoją rolę do odegrania, jesteśmy bowiem największym dostawcą nawozów do Bałtyku, które powodują, że obecnie już 18 proc. jego powierzchni to martwe strefy.