Zarobki nie wzrosną dlatego, że pracownicy pojadą do Niemiec

Po otwarciu niemieckiego i austriackiego rynku pracy dla Polaków na zachód może wyjechać nawet 400 tys. osób. Nie powinno to jednak znacząco zmienić obrazu naszego rynku pracy. Przy wzroście gospodarczym rzędu 4 proc. ryzyko wystąpienia z tego powodu silnej presji płacowej na polskim rynku jest niewielkie.
Zarobki nie wzrosną dlatego, że pracownicy pojadą do Niemiec

Budowa CC-SA Andrew Dunn

Wyjazd 400 tysięcy osób to najbardziej pesymistyczne szacunki. Nikt z ekspertów nie spodziewa się aż tak dużego exodusu, jaki nastąpił po otwarciu granic dla pracowników ze wschodu przez Wielką Brytanię i Irlandię. Szacuje się, że za chlebem wyjechało wówczas nawet 900 tysięcy osób.

Problem raczej lokalny

Pracodawcy z lekkim niepokojem czekają na dzień 1 maja tego roku, bo wtedy rynek niemiecki i austriacki formalnie zostaną otwarte. Ale nie wpadają w panikę.

– Otwarcie niemieckiego rynku powinno być traktowane przez polskich pracodawców co najmniej z dużą uwagą. Dla wielu pracowników to może być bardzo atrakcyjna alternatywa dla pracy w Polsce – mówi Krzysztof Krystowski, prezes Avio Polska, spółki produkującej podzespoły silników do samolotów. Prezes wymienia powody, dla których Polacy mogą szukać pracy w Niemczech. Po pierwsze, to kraj sąsiedni. Dla wielu mieszkańców zachodniej Polski praca na terenie Niemiec może być dużo bardziej dostępna niż w głębi Polski. Po drugie: dysproporcje w wynagrodzeniach ciągle są bardo duże. Po trzecie, Niemcom może zależeć na pozyskaniu określonych grup pracowników. Brakuje im np. absolwentów kierunków technicznych.

– My mamy ich więcej, to są często ludzie bardzo dobrze wykształceni, znający języki. Oni mogą łatwo znaleźć pracę za Odrą. Utrzymanie ich powinno być priorytetem dla wszystkich dyrektorów personalnych w firmach – mówi prezes Krystowski.

Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan uważa, że pozyskanie specjalistów z Polski może być dla niemieckich firm bardzo drogie. Dowód to próby ściągnięcia na swój rynek polskich informatyków.

– Firmy niemieckie od dawna próbują to robić, ale bez większych sukcesów. Dobry informatyk w Polsce nieźle zarabia. Żeby zrównoważyć koszty społeczne związane z wyjazdem trzeba by mu naprawdę dużo zapłacić – mówi. I dodaje, że otwarcie rynku pracy u zachodnich sąsiadów nie będzie odczuwalne w całym kraju, tylko w regionach przygranicznych.

– Firmy na zachodzie Polski biorą pod uwagę otwarcie rynku w swoich strategiach, ale tak naprawdę nie boją się tej zmiany. Przedsiębiorcy twierdzą, że ci, którzy chcieli wyjechać do pracy w Niemczech już dawno tam są. Być może teraz część osób pracujących tam nielegalnie się ujawni, część ściągnie swoje rodziny. Ale wielkiej fali emigracji nie powinno już być – mówi ekspert Lewiatana.

Jeremi Mordasewicz przypomina, że szacunki dotyczące skali nowej emigracji do Niemiec mieszczą się w przedziale 100-400 tysięcy osób.

– To nie będzie mało, nie można do końca zbagatelizować, ale nie ma co przesadzać z pesymistycznymi prognozami. W Polsce pracuje około 16 mln osób. Teoretycznie wyjazd około 2 proc. zatrudnionych mógłby mieć wpływ na płace, ale firmy z regionów przygranicznych twierdzą, że konkurencja na wynagrodzenia między stroną polską a niemiecką już trwa. Specjaliści na zachodzie Polski są przez to lepiej opłacalni niż ich koledzy z głębi kraju – mówi Jeremi Mordasewicz.

Silna presja płacowa nam nie grozi

Dużego wzrostu wynagrodzeń nie spodziewa się również prezes Krystowski. Na pewno nie będzie tak, jak bezpośrednio przed kryzysem, gdy w niektórych miesiącach pensje w przedsiębiorstwach rosły w ponad 10-proc. tempie licząc rok do roku.

– Trzeba pamiętać, że gospodarka polska w latach 2005-2008 rosła bardzo szybko, dynamika wzrostu PKB wynosiła 6-7 proc. rocznie. By sprostać dużemu popytowi pracodawcy musieli zwiększać zatrudnienie, a przy dużych obrotach łatwiej mogli spełniać żądania wyższych płac. Być może otwarcie niemieckiego rynku spowoduje wzrost pensji w niektórych branżach, ale raczej nie w skali makro – uważa szef Avio Polska.

Podobnego zdania są ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy. Najpierw musiałoby spaść bezrobocie – tymczasem wpływ emigracji do Niemiec na stopę bezrobocia w Polsce nie będzie duży.

– Liczba bezrobotnych może się zmniejszyć o około 100 tysięcy. To oznacza, że stopa bezrobocia spadnie o około 0,7-0,8 pkt proc. – mówi Adam Czerniak z Invest-Banku. Mimo to wskaźnik nadal będzie się utrzymywał na stosunkowo wysokim poziomie. A to ogranicza presję płacową.

– Pracowników na rynku jest stosunkowo dużo. W miejsce tych, którzy nawet wyjadą do Niemiec, znajdą się nowi. Dlatego na wzrost płac raczej bym nie liczył. Może to dotyczyć wybranych branż, ale nie ogółu przedsiębiorstw – mówi ekonomista.

Marta Petka-Zagajewska z Raiffeisen Banku dodaje, że Rada Polityki Pieniężnej nie powinna się na razie przejmować ryzykiem wzrostu presji płacowej. W komunikacie po ostatnim posiedzeniu RPP zapisano, że przyspieszenie wzrostu gospodarczego w Polsce wspierające poprawę sytuacji na rynku pracy może prowadzić do stopniowego wzrostu presji płacowej i inflacyjnej w średnim okresie.

– Według większości prognoz w przyszłym roku dynamika PKB nadal będzie wynosić 4-4,5 proc. To cały czas poniżej historycznych szczytów. Przy takim tempie wzrostu gospodarczego nie będzie boomu na wzrost zatrudnienia. Żeby do tego doszło musiałby nastąpić gwałtowny odpływ pracowników za granicę, albo duże przyspieszenie wzrostu PKB – mówi ekonomistka.

Budowa CC-SA Andrew Dunn

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Uchodźcy na rynku pracy: bilans na plus i liczne wyzwania

Kategoria: Analizy
Napływ obywateli Ukrainy do Polski może się okazać zastrzykiem kapitału ludzkiego dla niektórych branż, borykających się z brakami kadrowymi. Jednak kobiety i dzieci nie wypełnią wakatów w budownictwie i przemyśle.
Uchodźcy na rynku pracy: bilans na plus i liczne wyzwania

Praca dla uchodźczyń z Ukrainy

Kategoria: Analizy
Czy gdyby rozpętana przez Rosję wojna z Ukrainą trwała dłużej niż góra dwa miesiące lub gdyby z hipotetycznych dziś powodów powrót uchodźców do Ojczyzny był niemożliwy przez np. najbliższy rok, to czy bylibyśmy w stanie zapewnić im w Polsce pracę? Trudne pytanie, ale trzeba spróbować na nie odpowiedzieć.
Praca dla uchodźczyń z Ukrainy