Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Złoto wypiera waluty z narodowych skarbców

Cena złota przestała rosnąć. Banki centralne zmniejszyły zakupy, ale też złota nie sprzedają. Cenny kruszec trzymają w skarbcach, zwiększając jego udział w rezerwach narodowych. Jest to reakcja na psucie pieniędzy ich pompowaniem do systemu w celu zapewnienia płynności europejskim i amerykańskim bankom oraz instytucjom.
Złoto wypiera waluty z narodowych skarbców

CC BY-NC hto2008

Wrzesień 2011 r. zapisał się na rynku najwyższymi jak dotąd nominalnymi cenami złota. Historyczny rekord wyniósł 1889,70 dolarów za jedną uncję (31,1 grama). Od tego czasu mamy pewne uspokojenie, które zapewne potrwa dłużej, o ile nie zdarzy się w świecie coś nieracjonalnego.

Dniem, w którym złoto prawie uderzyło w sufit, wiszący teraz na poziomie 2000 dol. za uncję, był 6 września 2011 r. W ciągu tego dnia notowania doszły do 1921 dol., ale zamknięcie na fajrant wyniosło jednak poniżej 1900 dol. Rok 2011 był kolejnym, jedenastym już rokiem wzrostu cen złota. Na razie nie ma przesłanek do prognozowania, że 2012 będzie dwunastym rokiem podwyżek. Według londyńskiej firmy World Gold Council w I kwartale średnie ceny wzrosły, w porównaniu z IV kwartałem 2011 r., o symboliczne 0,2 proc. Kolejne dwa miesiące też upłynęły bez turbulencji.

Schyłek lata minionego roku był wyjątkowy także w ujęciu realnym. Poprzednio ceny wyskoczyły jak z procy w 1980 r., a uncja złota kosztowała 615 ówczesnych dolarów. Jeśli mierzyć wskaźnikiem wzrostu cen towarów konsumpcyjnych (CPI) było to poniżej rekordu z 2011 r., bo tamta kwota to równowartość obecnych „tylko” 1680 dolarów.

Z ropą nie wygra

Wbrew potocznym sądom, zarobek na złocie, choć przyzwoity, rewelacyjny nie jest. Kruszec przegrywa rywalizację z ropą naftową. W 2011 r. zwrot na jednej baryłce ropy, gatunku Brent z Morza Północnego, wyniósł ok. 14 proc., podczas gdy uncja złota dała w ujęciu dolarowym 9 proc.

To zestawienie wyjaśnia też przyczynę bardzo wysokich cen ropy w sytuacji nowych odkryć coraz to zasobniejszych złóż. Tzw. czarne złoto ma niezwykle pożądaną przez inwestorów cechę – jest aktywem silnie płynnym – nie tylko dosłownie, ale i na rynku gdzie sprzedaje się od ręki. To sprawia, że zakupy ropy na rynku terminowym są bardzo dziś popularną formą lokaty nadmiaru pieniędzy, pochodzących głównie z wolnego dodruku uprawianego np. w formie quantive easing, czy darmowych, 3-letnich pożyczek europejskich, zwanych LTRO.

Opłacalność inwestycji w złoto zmienia się, gdy mierzyć ją nie w dolarach, a w walutach mniej globalnych, czy wręcz lokalnych. Chiński juan, który zaczyna nabierać cech waluty światowej, w 2011 r. wzmocnił się wobec dolara, a to mocno okroiło zyski z lokat w złoto. Całoroczny zwrot wyniósł w Pekinie i Szanghaju marne 4,3 proc. Z tej samej przyczyny, aprecjacji, podobnie było u głównego rywala Chińczyków. W Japonii średni zwrot, liczony w jenach, był nawet mniejszy – 3,6 proc.

Gdzie indziej posiadaczom kruszcu wiodło się jednak lepiej, tym lepiej im więcej ich waluty traciły do dolara.  W przypadku euro średnioroczny zarobek na złocie sięgnął 11,6 proc. W Rosji, w ujęciu rublowym, było to 14,4 proc. W Turcji zwroty na złocie wyniosły w lokalnej walucie aż 34,4 proc., w RPA – 33,8 proc., a w Indiach – 28,8 proc.

Dlaczego tanieje

Obecnie cena złota oscyluje w okolicach 1600 dolarów (maj 2012 r.). Od września 2011 r. notowania spadły o niebagatelne 200 – 300 dolarów. Dlaczego, skoro nastroje w globalnych kręgach biznesowych nie są bojowe i zainteresowanie złotem powinno rosnąć, a nie spadać?

Sytuacja na rynkach akcji teoretycznie zachęca do zakupów złota. Tzw. globalne indeksy MSCI były w 2011 r. na minusie. „Zwrot” na akcjach z indeksu MSCI EAFE (Europe, Australasia and Far East) wyniósł minus 15 proc., a akcje z MSCI EM (26 rynków wschodzących) przyniosły stratę w wysokości 20 proc.

Trzeba jednak pamiętać o całym portfelu giełdowego gracza. Duża część wielkich inwestorów dla zachowania lub poprawy płynności, albo dla polepszenia samopoczucia po porażkach na rynkach akcji, wykorzystała „sufitowe” ceny złota i spieniężyła zauważalne wielkości kruszcu. To zbliżyło podaż do popytu, a tym samym miało hamujący wpływ na cenę. Ponadto, już w końcu grudnia 2011 r. widać było u spekulantów na rynku pieniężnym spadek tzw. pozycji długich netto (net-long position) do wieloletniego minimum.  Dowodzi to, że znacznie mniej uczestników rynku grało na wzrost, albo – z innej strony – mniejszy był zapał inwestorów do podejmowania krótkoterminowego ryzyka związanego m.in. z zakładami na zwyżkę cen złota.

Jednak zależność między rynkiem akcji, a rynkiem złota jest w sumie nikła. Wskazują na to eksperci z World Gold Council, organizacji utrzymywanej m.in. przez największych światowych producentów złota. Nawet jeśli w danym dniu ceny kruszcu podążają w tym samym kierunku co wskaźniki giełdowe, to na zamknięcie sesji jego notowania prawie zawsze okazują się powiązane z innymi czynnikami makro. Szczególnie wyraźna jest ujemna korelacja złoto – dolar, co oznacza, że gdy dolar traci, złoto drożeje.

Gdyby zatem przewidywać w jakim kierunku, w najbliższych miesiącach, będą poruszać się ceny kruszcu, należałoby lepsze widoki dla gospodarki amerykańskiej traktować wyjątkowo ostrożnie. Rosnące w USA indeksy akcji i nieruchomości niekoniecznie muszą się bowiem przekładać na spadek cen złota. Powodem jest nie tylko brak istotnej korelacji między akcjami a złotem, ale także stopniowe tracenie przez USA pozycji jedynej prawdziwej potęgi gospodarczej świata. To samo dotyczy Europy.

W prognozowaniu cen złota na dłuższą metę najlepiej uwzględniać wydarzenia w Azji,  przyjąć punkt widzenia Chińczyków, mieszkańców Indii i jeszcze paru innych nacji.

W tonach stabilnie, w cenach zawrót głowy

Przez minione dwa lata rynek złota, mierzony tonażem w obrocie, był dość stateczny. Zmiany ilościowe z kwartału na kwartał nie były drastyczne.

Efektywny popyt światowy (łączne zakupy) na złoto wzrósł od 1 kwietnia 2011 do 31 marca 2012 r.  o 4 proc. W 2011 r. zmieniło właścicieli prawie 4 600 ton złota, natomiast w I kwartale 2012 r. – 1097,6 ton, o wartości 59,7 mld dol. Rekordowy pod względem wartości nominalnej złota w obrocie był III kw. ub.r. Łączne światowe zakupy osiągnęły wtedy sumę 67,1 mld dolarów.

W ujęciu wartościowym, ze względu na pośpieszną wspinaczkę cen, rynek złota rósł znacznie szybciej, niż w tonażowym. W 2010 r. wartość zakupów wyniosła 163 mld dol., a w 2011 r. – 231 mld dol., co daje imponujące 41,7 proc. wzrostu rok do roku.

Popyt na złoto (w tonach)

2010

2011

I kw. 2012

Zmiana w  % *

Biżuteria

2016,8

1972,9

519,8

-6

Przemysł, w tym

465,6

452,7

107,7

-5

Elektronika

326,0

319,9

75,4

-4

Inne przemysły

90,9

89,4

21,8

-5

Usługi dentystyczne

48,7

43,4

10,5

-10

Popyt inwestycyjny, w  tym:

1577,8

1686,4

389,3

4

Sztaby

908,7

1191,0

260,0

8

Monety oficjalne

213,1

245,5

51,3

2

Medale i imitacje monet

88,3

87,8

26,6

-1

ETF i podobne produkty

367,7

162,0

51,4

-8

Zakupy oficjalne**

77,3

456,4

80,8

157

Popyt całkowity

4137,5

4568,5

1097,6

4

London PM fix (US$/oz)

1224,5

1571,5

1690,6

27

źr. Gold Demand Trends – First Quarter 2012, World Gold Council

*porównanie 12 miesięcy kończących się 31 marca 2012 r. oraz 31 marca 2011 r.

**zakupy banków centralnych na potrzeby rezerw oficjalnych. Charakterystyczna ciekawostka – w poprzednich publikacjach World Gold Council (WGC) sektor państwowy był uwzględniany w statystyce obrazującej podaż (sprzedaż) złota. Od 2012 r. sektor państwowy został przeniesiony do statystyk popytu (zakupów) ponieważ analitycy WGC uznali, że w dającej się przewidzieć przyszłości banki centralne będą nabywcami netto złota.

W interpretacji danych o strukturze popytu wskazana jest daleko posunięta ostrożność. Trudno jednak nie zauważyć spadku zapotrzebowania ze strony przemysłu i wyhamowania zakupów przez sektor finansowy w obu wcieleniach – prywatnym i państwowym.

W sektorze prywatnym zwraca uwagę wielki wzrost popytu w 2010 r. ze strony ETF (Exchange Traded Funds – fundusze inwestycyjne notowane na giełdzie), które w pierwszej połowie tegoż roku ostro grały na zwyżki cen złota. Rok 2011 to z kolei odwrót ETS od złota. Saldo netto zakupów i sprzedaży złota przez ETS było w I kwartale 2011 r. nawet ujemne i wyniosło minus 62 tony.

Rezerwy coraz cięższe

Sektor publiczny reprezentowany przez banki centralne zachowywał się racjonalnie, gromadząc złoto w skarbcach. Nie wiadomo jeszcze, czy dane z I kwartału br. wskazują na odwrócenie trendu, ale faktem jest, że w porównaniu z IV kwartałem 2011 r. zakupy złota przez banki centralne spadły aż o 41 proc.

Może to mieć, choć nie musi, cenny walor informacyjny. Zwiększenie zakupów netto złotych sztab i monet wiązane jest bowiem z obawami inflacyjnymi. Z drugiej jednak strony banki centralne, w I kwartale 2012 r., złota też nie sprzedawały.

Duży wpływ na łączny popyt państwowy na złoto miał w 2011 roku wielki, jednorazowy zakup banku centralnego Meksyku, który w I kwartale 2011 r. nabył aż 93 tony złota. Władze banku podkreśliły, że jest to wyraz zaprowadzenia „rozsądnej polityki różnicowania struktury rezerw”.

Odruch dywersyfikacji rezerw, poprzez zwiększanie udziału w nich złota, jest zdrową reakcją na psucie pieniądza przez działania w rodzaju „ilościowego luzowania”, czy „bezpłatnych” pożyczek dla europejskich banków. Wniosek ten znajduje potwierdzenie w analizie pt. „Gold as a strategic asset for European investors” sporządzonej przez firmę New Frontier Advisors z Bostonu i sygnowanej przez World Gold Council.

Kryzys światowy to bowiem pojęcie mylące. Trudności były lub nadal są udziałem przede wszystkim rozwiniętych państw zachodnich. Jednak wiele krajów spoza Europy i Ameryki rozwijało się w tym kryzysie bardzo szybko, gromadząc w efekcie duże rezerwy walutowe, niemal wyłącznie w takich psutych pieniądzach. Od pewnego czasu papier zamieniają na złoto.

W 1845 r. dwa istniejące wówczas banki centralne miały w skarbcach 84 tony złota. Bank of England trzymał 82 tony, a Banque de France dwie. W roku 1900 liderem był Bank Rosji, który zgromadził 661 ton. Na drugim miejscu były Stany Zjednoczone z 602 tonami, a na trzecim Francja – 544 ton. Światowe rezerwy w złocie wynosiły wtedy ogółem 3 175 ton. Rekordowe rezerwy oficjalne w złocie zgromadzone zostały w 1965 r. – 38 347 ton.

Obecnie są „lżejsze” o ponad 7 tys. ton. Najnowsze dane MFW na ten temat pochodzą z marca tego roku. Globalne, oficjalne rezerwy złota wynosiły 31 tys. ton. Najwięcej zgromadziły Stany Zjednoczone – 8 133 ton, następnie Niemcy – 3396 ton i MFW – 2814 ton. Polskie zasoby złota to 102,9 ton, w cenach bieżących warte ponad 5 mld dol.

Pod względem udziału złota w rezerwach przoduje Portugalia, która ma go w banku centralnym 382,5 ton, co stanowi 90,9 proc. jej rezerw. Za Portugalią jest Grecja – 82,2 proc. i 111,7 ton, a na trzecim miejscu USA – 75,9 proc. Udział złota w rezerwach Polski wynosi 5,5 proc. Outsiderzy pod względem tonażowym to wśród liczących się państw Węgry (3,1 tony) i Kanada (3,4 tony), zaś pod względem udziału złota w rezerwach ogółem oba te państwa, a także Brazylia (0,5 proc. i 33,6 ton).

Złote zęby rosną wolniej

Przez ostatnie 30 lat ponad 75 proc. zakupów złota dokonywała branża jubilerska, która ma miliardy potencjalnych i zawsze łasych klientów, więc rządzi się w pewnej mierze własnymi prawami. Sprzedaż biżuterii, zwłaszcza drobnicy, reaguje impulsywnie i negatywnie na podwyżki cen złota.

Ciekawy przypadek to Turcja. Eksperci WGC sądzą, że w tureckich domach jest 5 tys. ton złota, wartych ponad 270 mld dol. Złoto cieszy się tam niesłychaną estymą. Tradycje jubilerskie Anatolii liczą już 5 tys. lat. Dzisiaj jest w Turcji ok. 5 tys. zakładów i 35 tys. sklepów detalicznych zajmujących się złotem. Nic dziwnego, że wysoka jest nad Bosforem intensywność „konsumpcji” złota. Per capita rocznie wynosi 2,1 grama i ustępuje jedynie wynikom Zjednoczonych Emiratów Arabskich – 7 gramów oraz Hong Kongu – 2,3 grama.

W pozycji „medale i imitacje monet” ujawnia się zawsze popyt mieszkańców Indii, który w ostatnim okresie jest dość solidny.

I jeszcze istotny aspekt stomatologiczny. Zużycie złota w gabinetach dentystycznych zmniejszyło się w świecie z ok. 69 ton w 2002 r. do 40 ton obecnie. Dzisiaj widok szczerozłotych garniturów, demonstrowanych w uśmiechu, to już widok rzadki. Jednak złoto nadal ląduje w jamach ustnych, tyle że jest najczęściej przykryte warstwą porcelany. Zaletą złota, twierdzą dentyści, są jego własności septyczne, które zapobiegają rozwojowi próchnicy. Złoto, a właściwie stop złota i platyny z przewagą żółtego metalu, jest zatem idealnym materiałem na tzw. wkłady koronkowo-korzeniowe. Na jedną koronę zużywa się średnio 3 gramy tego stopu. Zdaniem protetyków, spadek zużycia złota w stomatologii wynika z bariery cenowej. Dziś złotoplatyna kosztuje ok. 200 zł/g, a kilka lat temu 80 – 100 zł/g. To powstrzymuje wielu pacjentów przed wyborem u protetyka lepszego  materiału.

Jan Cipiur

CC BY-NC hto2008

Otwarta licencja


Tagi