Wachovia Financial Center (CC BY Aaron Escobar)
Steven Pearlstein, publicysta Washington Post krytykuje uproszczoną narrację historii obecnego kryzysu. Według niej „po Wielkim Kryzysie z lat 1930 Kongres chciał wprowadzić barierę między bankami depozytowo-kredytowymi a bankami inwestycyjnym. Chodziło o to, żeby nawet wtedy przy wielkiej bessie na Wall Street, zwykłe banki będą mogły dalej działać. Wprowadzili więc ustawę Glassa-Steagalla. Dzięki niej można było być Gordonem Gekko (rekinem giełdowym z filmu „Wall Street” Oliviera Stona) albo być Georgem Baileyem (bankierem z małego miasteczka w klasycznym filmie „To wspaniałe życie”) ale nie można było być nimi obydwoma naraz.”
Potem – referuje Pearlstein – za kadencji prezydenta Reagana rozpoczął się proces deregulacji, którego punktem szczytowym było zniesienie ustawy Glassa-Steagalla. Nagle Gordon Gekko zaczął móc spekulować depozytami Georga Baileya i reszta, jak mówią, jest historią.
Pearlstein uważa, że powyższa opowieść jest klasycznym przykładem tego jak bardzo złożone zjawisko można zredukować do prostego moralitetu.
Problem polega na tym – pisze publicysta WAPO – że cała ta historia nie odpowiada prawdzie.
Zniesienie ustawy Glassa-Steagalla jest dla lewicy tym czym Fannie Mae i Freddie Mac są dla prawicy – prostą i wydawałoby się wiarygodną teorią konspiracyjną, która potwierdza ich wcześniejsze poglądy na temat rynków finansowych i polityki gospodarczej.
Fakty są jednak takie, że Bear Stearns, Lehman Brothers i Merrill Lynch – trzy instytucje finansowe, które najbardziej dotknął kryzys były typowymi bankami inwestycyjnymi, które nie zajmowały się wcale tradycyjną działalnością depozytowo-kredytową. To samo dotyczy Goldman Sachs – największego złoczyńcy według lewicy.
A osławiony AIG? To firma ubezpieczeniowa. New Century Financial? To fundusz inwestujący w nieruchomości. Nie mają nic wspólnego z ustawą Glassa-Steagalla.
Dwa największe banki, które zbankrutowały Wachovia and Washington Mutual wpadły w kłopoty w typowy sposób – udzielając złych kredytów hipotecznych. Bank of America był o krok, żeby podzielić ich los nie dlatego, że kupił bank inwestycyjny, ale dlatego że nabył Countrywide Financial, bank hipoteczny.
Cały artykuł na stronie Washington Post.