EBC zrobił dobrze, tylko za późno

Możemy się spodziewać wzrostu inflacji w strefie euro do końca tego roku. Jeśli inflacja w strefie euro miałaby istotnie przyspieszyć, to dzięki temu łatwiej Polska będzie mogła spełnić kryterium inflacyjne akcesji. To kryterium kształtuje się na średnim poziomie inflacji trzech krajów o najniższej stopie wzrostu cen plus 1,5 pkt proc. Paradoksalnie, to jest dla Polski korzystne. Podkreślam - paradoksalnie, bo w takiej sytuacji łatwiej nam będzie wejść, ale do słabszej unii walutowej.
EBC zrobił dobrze, tylko za późno

prof. Marian Noga, były członek RPP

Europejski Bank Centralny zaczął skupować na rynku wtórnym obligacje zagrożonych państw strefy euro. Ta decyzja wzbudziła sporo kontrowersji, bo Traktat z Maastricht zabrania EBC finansowania długów państw członkowskich. Jean-Claude Trichet uważa, że ani litera, ani duch Traktatu nie został złamany, a dodatkowa płynność zostanie ściągnięta z rynku za pomocą lokat na kontach EBC, więc nie będzie miała skutków inflacyjnych. Jak Pan ocenia ruch EBC?

Uważam, że EBC zrobił dobrze, tylko za późno. Nie można dopuszczać do tego, by różnego rodzaju gracze na rynkach finansowych wyłuskiwali jedno państwo ze strefy euro i spekulowali jego papierami. A to co działo się z obligacjami Grecji, według mnie było atakiem spekulacyjnym, dlatego odpowiedź EBC była uzasadniona. Spread CDS-ów na dług Grecji półtorej roku temu wynosił 20 pkt bazowych, a w szczycie sięgnął 800 pkt bazowych. Wiadomo, że to świadczy o wzroście ryzyka, tylko pytanie skąd ono się wzięło? Przecież fundamenty Grecji nie są takie najgorsze. Prawda, Grecja ma dług publiczny w wysokości 115 proc. PKB, ale Włochy też 115 proc. PKB, a Belgia 96 proc. PKB. Gospodarka Grecji ma się skurczyć o 3 proc. w tym roku, to mniej niż spadek PKB w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych w ubiegłym roku.

W przypadku Grecji zbiegło się kilka negatywnych czynników, które spowodowały, że kraj ten znalazł się na cenzurowanym. Po pierwsze, dług publiczny liczy się w stosunku do wielkości gospodarki. Rząd Grecji w tej kalkulacji uwzględniał 25 proc. szarą strefę, Eurostat policzył zaś tylko 15 proc., co powiększyło rozmiar długu w stosunku do PKB. Po drugie, wcześniejszy rząd Grecji zamiótł część zobowiązań pod dywan. Gdy George Papandreou doszedł do władzy, postanowił zrobić porządki. Te obiektywne okoliczności spowodowały osłabienie standingu finansowego państwa i zmusiły instytucje europejskie do działania.

Wracając do decyzji EBC, warto przypomnieć, że premier Tusk podczas rozmowy z Jeanem-Claudem Trichetem pytał, czy w razie potrzeby polskie obligacje będą mogły być kupowane przez Europejski Bank Centralny. Był taki pomysł, i to pomimo faktu, że Polska nie jest w strefie euro. Moim zdaniem to dobrze, że EBC może prowadzić dosyć elastyczną politykę zakupu papierów dłużnych.

Firmy, które specjalizują się w sprzedaży fizycznego złota w Europie przeżywają prawdziwe oblężenie. Cena kruszcu wyrażona w euro bije kolejne rekordy, sięgając 1000 euro za uncję, to 25 proc. więcej niż na początku roku. Czy to nie dowodzi, że ze strefą euro dzieje się coś bardzo niedobrego?

Hossa na rynku złota to wynik ucieczki przed ryzykiem. W tej chwili w Europie mamy do czynienia z nałożeniem się trzech zjawisk – kryzysu bankowego, kryzysu zadłużenia i kryzysu walutowego. Sytuacja w Grecji, Hiszpanii jest niepokojąca, a ludzie poszukują bezpiecznych aktywów. W tym „pędzie do jakości” jedni kierują swoje oszczędności do Stanów Zjednoczonych, a inni kupują złoto. I to rzeczywiście jest znak, że euro trzeszczy. I tak pozostanie, dopóki nie wzmocnią się fundamenty i nie pojawi się stabilny wzrost gospodarczy, poprawi się zatrudnienie i konsumpcja.

Inflacja w strefie euro wynosi obecnie 1,5 proc. Jak Pana zdaniem będzie ona wyglądała w przyszłości?

Możemy się spodziewać wzrostu inflacji w strefie euro do końca tego roku. To zjawisko jest istotne dla kształtowania się inflacji w Polsce. W tym roku, jak wiadomo, spodziewamy się u nas spadku inflacji. Ale od lutego, marca 2011 r. ten trend ma się odwrócić i może zostać wzmocniony przez inflację w strefie euro. Drożejące towary ze strefy euro, importowane do naszego kraju, będą podnosiły nasz wskaźnik cen konsumpcyjnych. W takim przypadku decyzja o wzroście naszych stóp procentowych może być przyspieszona. Poza tym jeśli inflacja w strefie euro miałaby istotnie przyspieszyć, to dzięki temu łatwiej Polska będzie mogła spełnić kryterium inflacyjne akcesji. To kryterium kształtuje się na średnim poziomie inflacji trzech krajów o najniższej stopie wzrostu cen plus 1,5 pkt proc. Paradoksalnie, to jest dla Polski korzystne. Podkreślam – paradoksalnie, bo w takiej sytuacji łatwiej nam będzie wejść, ale do słabszej unii walutowej.

prof. Marian Noga, były członek RPP

Otwarta licencja


Tagi