Wchodzenie do euro to test wytrzymałości polskiej gospodarki

Wspólna waluta europejska rodziła się w warunkach kryzysu naftowego lat 70. Wypracowany przez kraje Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej mechanizm stabilizacji kursowej funkcjonował przez 20 lat stworzył warunki do równomiernego rozwoju. Polska musi się włączyć w ten mechanizm by móc przyjąć euro. Gdy to nastąpi rozpocznie się prawdziwy test wytrzymałości polskiej gospodarki. I wcale nie musi się zakończyć dobrym wynikiem.

Pierwszego maja 2004 roku Polska, wraz z pozostałymi siedmioma państwami Europy Środkowo-Wschodniej oraz Cyprem i Maltą, uzyskała status kraju członkowskiego Unii Europejskiej1. Było to piąte, największe rozszerzenie w dotychczasowym procesie integracji europejskiej, gdyż przystąpiło wtedy do struktur unijnych aż 10 nowych państw. Rozszerzenie to miało zarazem szczególny wydźwięk polityczny. Po raz pierwszy w historii przyjęte zostały do dawnego zachodnioeuropejskiego ugrupowania  kraje z byłego bloku wschodniego, zdominowanego przez Rosję. Tym samym ostatecznie potwierdzono zniesienie powojennego podziału politycznego na starym kontynencie, na Europę Wschodnią i Europę Zachodnią.

 Rozszerzenie z roku 2004 zaliczane jest do najbardziej ambitnych przedsięwzięć w historii UE. Nigdy wcześniej Unia Europejska nie powiększała się jednorazowo aż o tyle państw. Liczba mieszkańców Unii wzrosła o około 75 mln2 w ciągu jednego dnia, 1 maja 2004 r.,  z 380 mln (UE-15) do ponad 454 mln (UE-25) i do 485 mln (UE-27) 1 stycznia 2007 r. Po rozszerzeniu o  Bułgarię i Rumunię Unii Europejskiej przybyło 105,6 mln nowych obywateli. 

W takiej sytuacji należało brać pod uwagę potencjalne niebezpieczeństwo wystąpienia wielu perturbacji, przede wszystkim  o charakterze ekonomicznym, ale ujawniających się również w sferze społecznej i socjalnej. Mogło pojawić się realne ryzyko destabilizacji istniejących struktur, związane z aż tak dużym powiększeniem ugrupowania integracyjnego o kraje legitymujące się relatywnie niższym potencjałem ekonomicznym w stosunku do państw wchodzących do tej pory w skład Unii. Europejskie państwa o gospodarkach wschodzących, nie tylko z konkurecyjnymi pod względem kosztu pozyskania zasobami pracy, lecz i z jej obfitą podażą stanowiły określone zagrożenie dla rynków pracy gospodarek dotychczasowej Unii. Średni PKB krajów przystępujących do Wspólnoty stanowił około 48-54 proc. PKB państw UE-15: np.Słowenia 74,1 proc., Czechy 67,6 proc. , Polska 46,3 proc. oraz Łotwa 43,5 proc. PKB  (UE-15 =100 proc. – dane za 2005 r.)

 Pięć lat funkcjonowania rozszerzonej UE-25 ostatecznie rozwiało obawy przeciwników wieszczących falę niemałych perturbacji dla dotychczasowej Piętnastki. W opcjach ekstremalnych nawoływano wręcz do wznoszenia nowych barier ekonomicznych, ażeby utrzymać dystans w stosunku do krajów zapóźnionych w rozwoju i w ten „niekonwencjonalny” sposób zachować wewnętrzną koherentność oraz dotychczasową spójność gospodarczą3.

W istocie obawy te nie były związane ze znaczącym powiększeniem Unii, lecz były silnie skorelowane ze zmianami, jakie niesie nowa faza globalizacji, czyli niebezpieczeństwem utraty części miejsc pracy na rynkach lokalnych w wyniku stosowania offshoringu jako metody obniżania kosztów pracy i kosztów całkowitych produkcji, a także dostosowania się do wymogów  zaostrzonej konkurencji międzynarodowej na zglobalizowanych rynkach. Przenoszenie oddziałów, niektórych podległych zakładów lub całych fabryk do krajów o tzw. niskich kosztach wytwarzania (low cost economies) dotyczyło przede wszystkim państw azjatyckich, takich jak Chiny, Indie, Wietnam, Tajlandia czy Malezja, a także niektórych krajów z Ameryki Południowej i Środkowej (np. Brazylia, Chile czy Meksyk). Strumień offshoringu kierowany do nowych państw UE miał ogólnie małe znaczenie, choć w konkretnych przypadkach branżowych odgrywał względnie dużą rolę (elastyczne usługi produkcyjne w branży elektronicznej-EMS industry). Około 55 proc. przemysłu EMS w Europie skupione jest obecnie (9.10.2009) w centralnej i wschodniej części kontynentu.

Bilans procesu integracji europejskiej, łącznie z rozszerzeniem z 2004 roku, jest generalnie pozytywny. Akcesja tylko 10 państw przyniosła w ostatecznym rozrachunku całej Unii Europejskiej więcej korzyści niż strat. Wzrosły obroty handlowe, zwiększył się poziom inwestycji i dochodów.

Godzi się tu też dodać, że kalkulacje kosztów i zysków płynących z rozszerzenia nie powinny ograniczać się tylko i wyłącznie do kwestii czysto ekonomicznych. Korzyści polityczne i w zakresie bezpieczeństwa są równie wysokie, jeśli nie wyższe od krótkookresowych pozytywnych skutków gospodarczych.

Rozszerzenie ma także wymiar moralny, którego nie można w żadnym razie niedoceniać na tle skwantyfikowanych korzyści ekonomicznych, zarówno krótkoterminowych, jak i długofalowych. Pojałtański ład, z nieodłączną tzw. żelazną kurtyną, na starym kontynencie odszedł bezpowrotnie do lamusa historii.

Ważnym zewnętrznym impulsem do uruchomienia integracji walutowej w Europie był upadek międzynarodowego systemu monetarnego z Bretton Woods, który gwarantował przez ponad ćwierć wieku, do początku lat 70. poprzedniego stulecia, stabilizację kursową walut państw sygnatariuszy. System z 1944 roku obligował każde państwo w nim uczestniczące do implementacji polityki monetarnej, której jednym z celów było utrzymanie sztywnych kursów wymiany z dopuszczalnym pasmem wahań w przedziale jednoprocentowych odchyleń w górę lub w dół od kursu centralnego. Do początku lat 70. XX w. system sztywnych kursów zapobiegał względnie efektywnie konfliktom w obszarze wymiany walut i kryzysom finansowym oraz sprzyjał uprzywilejowanej pozycji dolara jako pieniądza światowego i rezerwowego.

Nierównowaga bilansów płatniczych, będąca pochodną różnic w priorytetach między Europą a Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej, i związane z nią coraz częstsze i dotkliwe zmiany kursów walutowych prowadziły do coraz poważniejszych napięć w funkcjonowaniu powojennego ładu monetarnego. System z Bretton Woods zaczął wykazywać oznaki pewnej niewydolności już w późnych latach 50., a w okresie 1968-1969 wystąpiło bardzo wyraźne zagrożenie w postaci nowej fali niestabilności walutowej. Zawirowania rynkowe na świecie doprowadziły do wymuszonej rewaluacji marki niemieckiej i dewaluacji franka francuskiego. Z powodu wzrastających obciążeń system z Bretton Woods załamał się ostatecznie w 1971 roku. Jednym z powodów było wstrzymanie przez Stany Zjednoczone wymienialności dolara na złoto w rozliczeniach między bankami centralnymi.

Nie bez znaczenia dla zacieśnienia współpracy na starym kontynencie, w obszarze stabilizacji wzajemnych kursów walut, było też wzrastające znaczenie i pozycja marki zachodnioniemieckiej oraz waluty francuskiej, obserwowane od końca lat 60. Te, i inne okoliczności skłoniły kraje Unii Europejskiej do podjęcia prac analitycznych nad zintensyfikowaniem procesów integracji walutowej, łącznie z wprowadzeniem wspólnotowego pieniądza. Zwrócono uwagę na konieczność stopniowej konwergencji polityki gospodarczej, a także zgłoszono postulat wprowadzenia mechanizmów współpracy walutowej. Na szczycie Wspólnoty w Hadze (1969) podjęto uchwałę w sprawie etapowego wprowadzania unii gospodarczej i walutowej. W marcu 1970 roku grupa ekspertów pod przewodnictwem premiera Luksemburga Pierre’a Wernera przygotowała plan realizacji Unii Gospodarczej i Walutowej (UGiW), który zakładał jej urzeczywistnienie w ciągu jednej dekady – do 1980 roku.

Nowa struktura integracyjna miała charakteryzować się scentralizowaną polityką budżetową oraz  jednolitą polityką monetarną. Przewidywano pełną wzajemną wymienialność walut po nieodwracalnie usztywnionych kursach konwersji, w warunkach istnienia pełnej swobody przepływów towarów i usług oraz kapitałów, a także pracy wewnątrz ugrupowania integracyjnego. Wspólnotową politykę pieniężną miał prowadzić ponadnarodowy bank centralny, posiadający monopol emisyjny waluty europejskiej, będącej jedynym środkiem płatniczym na terytorium Unii.

Zakłócenia w funkcjonowaniu międzynarodowego sytemu walutowego, skumulowane na początku lat 70. minionego stulecia, doprowadziły do załamania reżimu kursowego; rozszerzono przedział wahań kursów walut z +/- 1 proc. do +/- 2,25 proc. Czynniki zewnętrzne, w tym szczególnie pierwszy kryzys naftowy oraz znaczne obniżenie się koniunktury gospodarczej na świecie, przeszkodziły m.in. w sfinalizowaniu stadium integracji, ukierunkowanego na stabilizowaniu kursów walutowych między krajami członkowskimi. Skłoniło to państwa Wspólnoty do zawężenia pasma fluktuacji pomiędzy swoimi walutami do +/- 1,125 proc. w ramach tzw. węża walutowego. Mechanizm ten utrzymywał pod kontrolą wahania kursów państw EWG wobec dolara amerykańskiego, lecz to nie wystarczyło do kontynuacji skądinąd ambitnej idei wprowadzenia wspólnego pieniądza. Upłynnienie kursu marki zachodnioniemieckiej oraz guldena holenderskiego, a także dolara amerykańskiego, w kontekście pogorszenia się sytuacji w gospodarce światowej po kolejnym kryzysie naftowym, zaważyło na realizacji koncepcji UGiW w Europie; ostatecznie zaniechano jej urzeczywistnienia w tamtym czasie i odłożono na bliżej nieokreślony okres.

Szybko rosnąca inflacja, coraz większe napięcia w międzynarodowym systemie walutowym oraz pogłębiające się rozbieżności w dynamice wzrostu ekonomicznego poszczególnych krajów sprawiły, że skądinąd obiecujący plan Wernera ostatecznie nie powiódł się i zakończył niepowodzeniem w tym sensie, że Europa odstąpiła od jego realizacji. A świat stanął w obliczu wielkiego kryzysu naftowego, manifestującego się w serii gwałtownych podwyżek cen ropy.

Odpowiedzią  krajów EWG na narastające wahania w kursach wymiany walut było utworzenie Europejskiego Systemu Walutowego (ESW) w 1979 roku. Można to potraktować jako wznowienie procesu integracji walutowej, zastopowanego na początku lat 70. wraz z fiaskiem planu Wernera. W ramach ESW wprowadzono mechanizm stabilizacji kursowej ERM (Exchange Rate Mechanism), który służył do wyznaczania bilateralnych kursów pomiędzy poszczególnymi walutami krajów ugrupowania integracyjnego. ERM ustalił sztywny przedział fluktuacji kursów wokół kursów centralnych, określonych w relacji do europejskiej jednostki obrachunkowej ECU4. Dopuszczalny margines wahań kursów wynosił +/-2,25 proc., a w wyjątkowych przypadkach aż +/- 6 proc. (włoski lir). Państwa członkowskie były zobligowane do utrzymywania kursów swoich walut w przyjętych granicach. ESW w istocie wiązał waluty europejskie i zapobiegał nadmiernym fluktuacjom ich wartości, zgodnie z ustalonym poziomem referencyjnym. Europejski system walutowy funkcjonował przez  20 lat, od 1979 do 1998; przyczynił się zmniejszenia wahań kursowych.

Pierwszego stycznia 1999 r. 11 z grona ówczesnych 15 państw UE przyjęło euro w formie bezgotówkowej, które jest naturalną kontynuacją idei wspólnotowego pieniądza. Euro ekwiwalentnie zastąpiło ECU, a mechanizm stabilizacji kursowej ERM został przekształcony w ERM2. Zmodyfikowany ERM funkcjonuje podobnie do swojego pierwowzoru, z tą różnicą, że obszarem jego działania jest proces wprowadzania euro. ERM2 ma zapobiegać nadmiernym wahaniom kursów pomiędzy walutami krajów aspirujących do UGiW a pieniądzem wspólnotowym, aby nie doszło do niestabilności monetarnej i gospodarczej jednowalutowego obszaru, jakim jest strefa euro. Godzi się dodać, że uczestnictwo w europejskim mechanizmie kursowym jest dobrowolne, choć z drugiej strony przebywanie w ERM2 przez co najmniej dwa lata przed przyjęciem euro jest obligatoryjne; to jedno z kryteriów konwergencji nominalnej.

Przystąpienie państwa do europejskiego mechanizmu stabilizacji kursowej jest uważane przez większość specjalistów od integracji monetarnej oraz ekonomistów zajmujących się problematyką unijną za bardzo ważny etap na drodze do strefy euro. ERM2 to narzędzie służące do regulacji bieżącej polityki gospodarczej przy przechodzeniu z jednego reżimu kursowego do drugiego; zwykle od płynnego kursu walutowego do kursu wiążącego w sposób sztywny pieniądz narodowy z walutą wspólnotową. W rzeczywistości oznacza to stabilizowanie kursu waluty krajowej (w przyszłości np. złotego) do euro z uwzględnieniem dopuszczalnego pasma wahań +/- 15 proc. Biorąc pod uwagę doświadczenia innych krajów w tej kwestii, można przypuszczać, że Komisja Europejska oczekuje, iż będzie to węższy przedział np. +/-2,25%. Być może takie właśnie pasmo wahań jest nie tylko preferowane, lecz wprost pożądane.

Już  samo stabilizowanie kursu waluty narodowej wobec eurowaluty powinno korzystnie oddziaływać na proces konwergencji gospodarki kraju kandydującego ze strefą euro. Uczestnictwo w systemie ERM2 umożliwia wypracowanie w relatywnie krótkim czasie alternatywnych kanałów i sposobów absorpcji szoków asymetrycznych w stosunku do dotychczasowego mechanizmu kursu walutowego, który między innymi spełniał to zadanie z lepszym lub gorszym skutkiem. W reżimie kursu płynnego główny impet wstrząsów zewnętrznych w stosunku do gospodarki narodowej był bardzo często, chociaż nie zawsze pochłaniany  przez dostosowawcze zmiany w poziomie kursu walutowego – deprecjację albo aprecjację w zależności od okoliczności. W systemie kursów sztywnych taka opcja, z oczywistych powodów, już nie funkcjonuje. W praktyce jest to równoznacznie z utratą zdolności narodowej polityki pieniężnej w obszarze działań kursowych. Ostatecznie kurs walutowy jako ważny instrument polityki gospodarczej zostaje nieodwołalnie wyeliminowany z palety instrumentów banku centralnego. Stąd konieczność i potrzeba uruchomienia lub wytworzenia innych, zastępczych kanałów realizujących to zadanie. Na przykład aktywna polityka fiskalna i uelastycznianie rynku pracy mogą stanowić mechanizm substytucyjny w stosunku do operowania kursem walutowym. Ich skuteczność może być tak naprawdę bardzo różna; od względnie efektywnego wpływania na przebieg procesów gospodarowania do zupełnie miernych efektów.

Obecność w ERM2 ułatwia też ustalenie ostatecznego kursu konwersji waluty krajowej na euro przed wprowadzeniem wspólnego europejskiego pieniądza do obiegu wewnętrznego. Wysokość tego kursu powinna być bardzo zbliżona do kursu równowagi. Chodzi tu o ustalenie takiego poziomu kursu (np. złotego) względem euro, który spełniałby jednocześnie dwa warunki. Z jednej strony, umożliwił utrzymanie międzynarodowej konkurencyjności gospodarki krajowej w stosunku do rynku międzynarodowego, a z drugiej  – pozwolił zachować relatywną równowagę bilansu płatniczego. Dwuletni okres próby, jaki wymagany jest przez system stabilizowania kursu, pozwala dowodnie wykazać, że waluta krajowa jest wystarczająco stabilna; spełniony jest zatem warunek konieczny konwersji na walutę wspólnotową.

Nie bez znaczenia dla całego procesu przyjęcia wspólnotowej waluty i uzyskania statusu państwa członkowskiego UGiW jest wybór momentu związania narodowego pieniądza z euro. Przyjęcie wspólnej waluty UE leży przede wszystkim w interesie strategicznym każdego kraju unijnego z derogacją, w tym także Polski, chociaż w każdym indywidualnym przypadku też i samej Unii. Nasza gospodarka w ogromnym stopniu zależy od rynku Unii Europejskiej, a zwłaszcza partnera niemieckiego, stąd z powodów stricte ekonomicznych nie można sobie pozwolić na dłuższą metę na pozostawanie poza strefą euro.

Moment wejścia Polski do systemu ERM2 – korytarza walutowego musi być  wybrany właściwie, w tym nie może być przedwczesny, wynikający tylko z kalkulacji pozaekonomicznych. Z tą ostatnią opcją  wiążą się liczne i potężne zagrożenia. Na przełomie I i II kwartału br. polskego złotego charakteryzowała niesłychanie duża zmienność wobec dolara amerykańskiego i euro. Wzrastało istotnie ryzyko dla wszystkich podmiotów gospodarczych, generując wysoką niestabilność uwarunkowań ekonomicznych. W takich okolicznościach zwiększało się znacząco niebezpieczeństwo niespełnienia kryterium  kursowego, wiążące się nie tylko z samą obecnością złotego w europejskim systemie stabilizacji kursowej, lecz z częstotliwością i skalą interwencji polskiego banku centralnego w ramach tego mechanizmu.

Nie jest wcale wykluczona sytuacja, w której polski pieniądz nie przekroczy granic dopuszczalnych fluktuacji wokół kursu centralnego, lecz liczba interwencji walutowych okaże się tak duża, że EBC i KE nie wydadzą pozytywnej opinii o spełnieniu przez Polskę kryterium kursowego. Ma to pośredni związek z kondycją całej gospodarki, w tym z finansami państwa; im gorszy aktualny stan finansów publicznych, tym o wiele wyższe ryzyko zbyt wysokich stóp procentowych oraz dużej częstotliwości dwukierunkowego przepływu kapitału spekulacyjnego i wreszcie kryzysu walutowego i finansowego. W takiej sytuacji liczba interwencji banku centralnego może być zbyt duża, a przede wysokim bardzo kosztowna. Przypadki takich krajów, jak Meksyk, Argentyna czy  Malezja, a także wymowny przykład Wielkiej Brytanii z początku lat 90. minionego stulecia5 dowodzą, że perfidne i destrukcyjne mogą być działania dobrze zorganizowanych i zasobnych światowych spekulantów. Są oni w stanie poważnie uszczuplić rezerwy walutowe banku centralnego w ciągu zaledwie kilku dni, nawet o kilkadziesiąt miliardów dolarów lub euro.

Obecność polskiego złotego w ERM2 jest obligatoryjna w sensie kryterium zbieżności, a zarazem potencjalnie niebezpieczna dla narodowej waluty; wiąże się bowiem z koniecznością ustabilizowania jej kursu oraz – w razie potrzeby – obrony przez bank centralny (NBP). Kurs złotego nie będzie mógł przekroczyć przedziału wahań w stosunku do parytetu centralnego o więcej niż o +/-15 proc. Jeśli jednak do tego dojdzie, to NBP musi dokonać interwencji, wyprzedając waluty obce ze swoich rezerw i skupując złotego6. Nasz złoty będzie lub może być szczególnie wtedy narażony na atak spekulacyjny, by z wielką korzyścią dla tych, którzy go przypuszczają, zdestabilizować polski pieniądz; może też pojawić się bardzo silna aprecjacja.

Wspólnotowa waluta oparta jest na potencjale ekonomicznym niemal całej UE; jest znacznie bardziej odporna na ataki spekulacyjne niż chociażby poszczególne waluty narodowe, a jej kurs utrzymuje się na stabilnym poziomie. Po wejściu Polski do Eurolandu akceleracji ulegnie napływ zagranicznych inwestycji, pojawią się znacznie większe perspektywy dla inwestorów giełdowych oraz wzrośnie zainteresowanie polskimi obligacjami. Usztywnienie kursu złotego wobec euro w momencie wejścia do systemu ERM2, a w konsekwencji przyjęcie wspólnego europejskiego pieniądza w obiegu wewnętrznym zlikwiduje najpoważniejsze monetarne zagrożenia dla rodzimych przedsiębiorstw; zniknie ryzyko związane z wahaniami kursu złotego, a działalność gospodarcza polskich eksporterów i importerów przestanie jako żywo chwilami przypominać zachowania z pogranicza czystego hazardu7.

dr Andrzej Sucholiński – ekonomista. Dziekan Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

dr Adam Hetmańczuk – makroekonomista. Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu

 

„W trakcie trwania dwuletniego okresu referencyjnego od 19 kwietnia 2006 r. do 18 kwietnia 2008 r. złoty nie uczestniczył w systemie ERM II, lecz kształtował się wedle płynnego kursu walutowego. W okresie tym złoty podlegał pewnej presji deprecjacyjnej do końca czerwca 2006 r. Później następowała jego stopniowa aprecjacja w stosunku do euro, podtrzymywana przez czynniki fundamentalne, takie jak duży wzrost gospodarczy, ograniczona nierównowaga zewnętrzna i dynamiczny eksport. Zasadniczo kurs złotego kształtował się zazwyczaj powyżej średniego poziomu kursu z kwietnia 2006 r. Przez większość omawianego okresu kurs złotego w stosunku do euro wykazywał względnie wysoką zmienność.” Raport o konswergencji (Europejski Bank Centralny 2008 r.)


1 Nowi członkowie Unii Europejskiej (od 01.05.2004 r.) to Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Polska, Słowacja, Słowenia i Węgry. Do strefy euro przystąpiły z tej grupy państw: Słowenia (1.01.2007 r.), Cypr (1.01.2008 r.), Malta (1.01.2008 r.), i Słowacja (1.01.2009 r.). W mechanizmie stabilizacji kursowej ERM 2 uczestniczą: Estonia (zakres wahań: +/-15%), Litwa (zakres wahań: +/-15%), i Łotwa (zakres wahań: +/-15%), a także Dania (zakres wahań: +/-2,25%). 2

2 75 mln odpowiada ludności Francji, Grecji i Finlandii łącznie.

3 Każdy kraj aspirujący do Unii Europejskiej musi spełniać tzw. kryteria kopenhaskie z 1993 roku. Jest to pakiet warunków politycznych i ekonomicznych. Wśród tych ostatnich wymienia się między innymi: (1) gospodarka kraju kandydującego musi mieć charakter rynkowy, z potencjałem gotowym sprostać otwartej konkurencji; (2) akceptacja całego dorobku prawnego Wspólnot Europejskich i Unii Europejskiej, obejmującego wszystkie traktaty założycielskie i akcesyjne oraz umowy międzynarodowe, zmieniające wcześniejsze akty prawne (acquis communautaire); (3) wola i zdolność nowo wstępującego państwa do tworzenia oraz przyjęcia unii gospodarczej i walutowej oraz politycznej. Zespół tych wymagań ma potwierdzić osiągnięcie przez gospodarkę kraju kandydującego do Unii Europejskiej potencjału ekonomicznego zbieżnego ze standardem wspólnotowym w tym zakresie, w tym zdolność do przystąpienia do Unii Gospodarczej i Walutowej w przyszłości. W ten sposób państwo zamierzające wejść do UE uwiarygodnia również i to, że swoją obecnością w nowej strukturze ponadnarodowej nie przyczyni się do spowolnienia procesów integracji europejskiej.

4 ECU (European Currency Unit) była wspólną jednostką obrachunkową krajów EWG. Jej wartość ustalano na podstawie koszyka walut państw członkowskich; w pierwszym etapie było ich 9, a ostatecznie 12. Stanowiła ona centralną składową ESW. ECU stosowano w rozliczeniach pomiędzy podmiotami gospodarczymi i instytucjami Wspólnoty. ECU zastąpiła w 1981 r. EUA (European Unit of Account)- europejską jednostkę rozrachunkową. Była też prekursorem Euro, wspólnego pieniądza Unii Gospodarczej i Walutowej. Euro zastąpiło ECU 1.01.1999 r. w relacji 1:1

5 Do światowej historii ataków spekulacyjnych przeszły działania przez Georg’a Sorosa z 1992 r. podejmowane wobec funta szterlinga. Inwestor, operując sumą 10 mld dolarów amerykańskich, doprowadził do obniżenia kursu funta. Brytyjski rząd został zmuszony w tej sytuacji do wycofania w połowie września narodowej waluty z mechanizmu stabilizacji kursowej (ERM). Ocenia się, że G. Soros zarobił netto na tej operacji ok. 1,1 miliarda USD. Późniejsze, skorygowane szacunki brytyjskiego Ministerstwa Skarbu wyceniają poniesioną z tego tytułu stratę na łączna sumę aż 3,3-3.4 mld funtów. W ratowanie brytyjskiej waluty zaangażowano łącznie 27 mld funtów. W roku 2008, należący do Sorosa fundusz przeprowadził atak spekulacyjny przeciwko kursowi akcji węgierskiego banku OTP, doprowadzając do jego znacznego spadku. Mechanizm ataku spekulacyjnego jest w istocie bardzo prosty; polega on na sprzedaży zaatakowanej waluty, kiedy jest droga i celowo doprowadza się w relatywnie krótkim czasie do spadku jej kursu, aby wtedy odkupić uprzednio sprzedaną walutę, lecz po znacznie niższej cenie. Różnica w cenie sprzedaży i zakupu stanowi zarobek spekulantów. Operacje tego rodzaju przeprowadza się za pośrednictwem anonimowych rachunków bankowych, co utrudnia wykrycie zleceniodawców. Godzi się dodać, że spekulacje walutowe na świecie stanowią blisko 90 proc. obrotów na rynku walutowym i dotyczą także walut najmocniejszych, w tym dolara amerykańskiego i euro. 8

6 Rezerwy walutowe, którymi obecnie dysponuje Narodowego Banku Polskiego, wynoszą ok. 55 mld euro. Polska otrzymała w maju 2009 r. z Międzynarodowego Funduszu Walutowego jednoroczny kredyt w wysokości 20.58 mld USD (13,69 mld SDR) w ramach tzw. elastycznej linii kredytowej (FCL). Eksperci liczą na to, że pomoże on ustabilizować rozchwiany nadmiernie kurs złotego, co jest jednym z warunków przystąpienia Polski do europejskiego mechanizmu kursowego ERM2. FCL zwiększyła rezerwy walutowe NBP o blisko jedną trzecią tj o ponad 20 mld USD. Dostęp polskiego banku centralnego do dodatkowych rezerw walutowych ma uodpornić naszą gospodarkę na zawirowania kryzysowe, w tym na ataki spekulacyjne. Powinno to też uchronić przed niekontrolowanym osłabieniem złotego. Godzi się też dodać, ze z elastycznej linii kredytowej MFW mogą jedynie skorzystać kraje z tzw. klubu platynowego, tj. o wyjątkowo silnych fundamentach gospodarczych i efektywnej polityce ekonomicznej. Pierwszy z FCL skorzystał Meksyk w marcu br., otrzymując kredyt w wysokości 47 miliardów USD. SDR (tzw. specjalne prawa ciągnienia; ang. Special Drawing Rights) to międzynarodowa obrachunkowa jednostka walutowa o charakterze pieniądza bezgotówkowego, emitowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy).

7 Istniała możliwość ubezpieczenia się od ryzyka zmienności kursowej złotówki-były to słynne opcje walutowe, które obecnie należą do najciekawszych instrumentów rynku finansowego. Pozwalają na budowanie portfeli o złożonej strukturze w celach spekulacyjnych lub dla zabezpieczenia od ryzyka walutowego. Na dramatycznym spadku wartości złotego stracili przedsiębiorcy, którzy przed rokiem zawierali transakcje walutowe, ażeby zabezpieczyć się przed dalszym umacnianiem złotego. W tym przypadku ochrona przed ryzykiem kursowym krajowej waluty stała się „cudownym” narzędziem spekulacji, rodząc poważne konsekwencje finansowe; z powodu gwałtownego złamania się kursu złotówki wobec dolara i euro na przełomie 2008 i 2009 roku w porównaniu do lipca/sierpnia 2008, polskie przedsiębiorstwa i firmy straciły łącznie ok. 50 mld złotych. Wiele z nich popadło ofiarą toksycznej pułapki zastawionej przez bankowców, np. z JP Morgan i UniCredit, powiązanych z Pekao SA. Opcje walutowe spowodowały serię bankructw rodzimych podmiotów gospodarczych, a wiele z nich poniosło olbrzymie straty finansowe. Np. Ciech stracił aż 100 mln zł, Erbud – 47 mln zł, Krośnieńskie Huty Szkła -38 mln zł. a Ropczyce blisko 20 mln zł.


Tagi