Pożary o ogromnym nasileniu pustoszyły w sierpniu 2019 r. Amazonię (fot. PAP)
O tym, jak ogromny wpływ na losy naszej planety ma rolnictwo, przekonaliśmy się ostatnio, gdy jesienią płonęła Puszcza Amazońska. Brazylijscy obrońcy przyrody nie mieli wątpliwości, że tragedię wywołały celowe podpalenia, których celem jest zwiększanie przestrzeni pod obszary rolne.
Rozpaczali, że „płuca Ziemi”, zamiast neutralizować masowo gazy cieplarniane, giną, aby umożliwić rozwój hodowli bydła i uprawy soi. Brazylia jest dziś największym światowym eksporterem wołowiny (a krowy hodowane są właśnie na obszarach wyciętej puszczy) oraz drugim największym producentem soi (której 80 proc. jest przeznaczane na paszę dla bydła). Popyt jest coraz większy, ponieważ po nałożeniu przez Chiny cła na soję z USA, zaczęto jej sprowadzać więcej właśnie z Brazylii.
Klimat wpływa na plony
W płonącej Amazonii jak w soczewce odbijają się globalne problemy związane jednocześnie z rozwojem rolnictwa, jak i z potęgującą zmiany klimatu zagładą środowiska. Z zaprezentowanego w sierpniu tego roku raportu „nt. zmian klimatu, pustynnienia, degradacji gruntów, zrównoważonego zarządzania gruntami, bezpieczeństwa żywnościowego i przepływów gazów cieplarnianych w ekosystemach lądowych” Międzyrządowego Panelu ds. Klimatu (IPCC) jasno wynika, że globalne ocieplenie wywarło już ogromne zmiany w środowisku lądowym.
W niektórych rejonach Europy fale wysokich temperatur obniżyły w tym roku zbiory nawet o połowę.
Z jednej strony wzrasta intensywność gwałtownych opadów. Z drugiej – w wielu rejonach panują coraz intensywniejsze upały i susze. Cierpią na tym głównie rolnicy w basenie Morza Śródziemnego, części Azji Zachodniej, Północno-Wschodniej, Ameryki Południowej, większości krajów Afryki. W niektórych rejonach Europy fale wysokich temperatur i susze obniżyły w tym roku zbiory nawet o połowę. Zmiany pogodowe przyspieszają degradację gruntów, czemu winne są z kolei intensywne opady deszczu, powodzie, zwiększone siły wiatru, wzrost poziomu oceanów, czy topnienie wieloletniej zmarzliny w Arktyce.
Tym samym zmiany klimatu wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo żywieniowe praktycznie na całym świecie. Wprawdzie w niektórych miejscach sezon wegetacyjny wydłuża się, a zwiększona ilość dwutlenku węgla w powietrzu i azotu w glebie powoduje zazielenianie dotychczas suchych rejonów Europy czy Azji, ale inne regiony w tym samym czasie cierpią na deficyt wody i wysychanie roślinności.
Gwałtownie postępuje pustynnienie Afryki Subsaharyjskiej, Azji Środkowo-Wschodniej i Australii. Wymusza to kosztowną adaptację rolników do zmian, co zwłaszcza w najbiedniejszych krajach jest ogromnym wyzwaniem. Jak np. na Kostaryce, gdzie rolnicy żyjący od wieków praktycznie wyłącznie z eksportu kawy, muszą się z powodu zmian pogody przestawiać na uprawę pomarańczy. Oznacza to ogromne koszty inwestycji w nowe rośliny i konieczność szukania nowych odbiorców. Kenijscy hodowcy zamiast bydła mogą już tylko, z powodu braku wody, hodować wielbłądy, w Bangladeszu – zamiast ryżu, zakłada się hodowle krewetek, a amerykańscy rolnicy ze środkowego zachodu sadzą kukurydzę kilka tygodni wcześniej, żeby zdążyć z (mniejszymi) zbiorami przed upalnym latem.
Rosnące koszty, malejące dochody
Zmiana profilu upraw, szczególnie szybka, nie zawsze jest jednak możliwa, a zawsze jest bardzo kosztowna. I będzie z tym coraz gorzej. Jak wynika z prognoz najnowszego raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA), których punktem wyjścia jest scenariusz emisji gazów cieplarnianych na najwyższym poziomie, plony nienawadnianych upraw, np. pszenicy, kukurydzy i buraków cukrowych, spadną w południowej Europie do 2050 r. nawet o połowę.
Może to spowodować ogromny spadek dochodów gospodarstw rolnych. Długoterminowy scenariusz przewiduje spadek wartości gruntów rolnych na południu Europy o ponad 80 proc. do 2100 roku! Biorąc pod uwagę, że ziemie uprawne zajmują obecnie 40 proc. powierzchni Unii Europejskiej, w rolnictwie i produkcji żywności pracuje 44 mln osób, oznacza to ogromny wpływ na unijną gospodarkę.
Zmiany klimatu mogą mieć też pozytywne skutki, np. umożliwić powszechną uprawę winogron na południu Polski.
Wprawdzie według ekspertów EEA zmiany klimatu mogą mieć też pozytywne skutki, ponieważ wydłużają się sezony wegetacyjne i pojawiają lepsze warunku uprawy niektórych roślin (winogrona na południu Polski…), to jednak więcej anomalii pogodowych wpłynie na sektor rolniczy negatywnie. Susze czy upały pogarszają zbiory i zwiększają koszty produkcji, wpływając na cenę, ilość i jakość produktów rolnych szczególnie w Europie Południowej.
Sytuacja unijnych rolników, którzy dziś odpowiadają za 1/8 globalnej produkcji zbóż, 2/3 produkcji wina, połowę produkcji buraków cukrowych i 3/4 oliwy, z pewnością się pogorszy.
Wprawdzie, jak podkreślają autorzy raportu EEA, bezpieczeństwo żywnościowe w Unii Europejskiej nie jest na razie zagrożone (głównie dlatego, że deficyt produkcji w regionach południowych będzie częściowo zrekompensowany wyższą produkcją w Europie Północnej), ale w najbliższych dziesięcioleciach zwiększony popyt na żywność na całym świecie może spowodować presję cenową w krajach unijnych. Straty sektora rolnego w Unii do 2050 r. mogą być natomiast o 16 proc. wyższe niż obecnie. Według prognoz, uprawa roślin i hodowla zwierząt w Europie zmniejszy się, a w rejonie Morza Śródziemnego może w ogóle ustać.
Rolnictwo musi się zmienić
Europa nie jest wciąż dobrze przygotowana na ekstremalne zjawiska pogodowe, które wpływają na rolnictwo. Dlatego, co również wskazuje raport EEA, rolnicy unijni też muszą się już do zmian klimatu przystosowywać. Jak? Między innymi modyfikując kalendarz upraw, hodując rośliny bardziej przystosowane do nowego klimatu, poprawiając techniki nawadniania pól, dbając o różnorodność, stosując płodozmian, czy ograniczając orkę, pozbawiającą glebę wilgoci.
Zmiany sposobu uprawy ziemi są niezbędne również z tego powodu, że rolnictwo – oprócz tego, że cierpi z powodu zmian klimatu, samo się do nich przyczynia. W samej Unii Europejskiej odpowiada za ok. 10 proc. emisji gazów cieplarnianych. Globalnie, jak szacuje w wydanym we wrześniu raporcie Koalicja ds. Żywności i Użytkowania Gruntów (FOLU – powołana na zgromadzeniu ONZ), rolnictwo, leśnictwo, w tym wylesianie i inne rodzaje użytkowania gruntów, odpowiadają za 23 proc. emisji gazów cieplarnianych (w tym za 13 proc. emisji dwutlenku węgla).
Sposób produkcji żywności, użytkowania gruntów i styl konsumpcji, które przyczyniają się do zmian klimatu, generują ukryte koszty ekonomiczne w wysokości 16 bln dolarów. Autorzy raportu podkreślają, że dotychczasowe systemy upraw i użytkowania gruntów są główną przyczyną wylesiania i niszczenia siedlisk naturalnych, co oczywiście generuje konkretne koszty środowiskowe i ekonomiczne.
Zmiany klimatu spowodują, że rolnicy będą musieli używać więcej szkodliwych pestycydów.
Co więcej, zmiany klimatu spowodują, że rolnicy będą musieli używać coraz więcej szkodliwych dla środowiska pestycydów. Z symulacji przeprowadzonej przez naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego wynika bowiem, że wzrost średniej temperatury na świecie o jeden stopień Celsjusza oznacza od 10 do 25 proc. mniejsze plony pszenicy, kukurydzy i ryżu. A to z powodu większej „żarłoczności” insektów, które muszą przyjmować więcej pokarmu. Co więcej, skraca się też ich cykl życia i szybciej się rozmnażają. Wzrost liczby insektów zmusi więc rolników do używania większej ilości środków ochrony roślin, które same w sobie też przyczyniają się do emisji gazów cieplarnianych.
Wpływ zmian klimatu na rolnictwo jest już traktowany bardzo poważnie. Wprawdzie w UE nie ma osobnego instrumentu wspierania działań klimatycznych w rolnictwie, ale pojawiają się propozycje przesunięcia np. środków z polityki rolnej przyznawanych krajom członkowskim do centralnie rozdzielanych funduszy na ambitne cele środowiskowe. Chodzi o to, aby wspierać te metody gospodarowania (również ziemią), które są bardziej przyjazne dla klimatu, a nie z automatu rozdzielać pieniądze „po równo” wszystkim.
W budżecie na lata 2021 – 2027 Komisja Europejska proponuje przeznaczenie 25 proc. wszystkich funduszy strukturalnych na cele związane z walkami ze zmianą klimatu. Europejski Bank Inwestycyjny ma zwiększyć z kolei fundusze na projekty związane z klimatem z ok. 28 do 50 procent. W krajach rozwijających się w adaptacji rolników do zmian klimatu pomaga Światowa Organizacja Żywności i Rolnictwa. Przykładem jest Malawi, gdzie testowane są nowe odmiany szybciej rosnących roślin, czy wprowadza się masowo płodozmian i proste systemy irygacyjne.
Mniej mięsa i mniej marnotrawstwa
Cele klimatyczne są też realizowane pośrednio, np. poprzez programy związane z walką z marnotrawstwem żywności. Produkcja żywności zmarnowanej generuje bowiem, jak szacuje organizacja WWF, 8-10 proc. emisji, podczas gdy hodowla zwierząt – 14,5 proc. globalnych emisji. W sytuacji, gdy ponad 820 mln ludzi na świecie głoduje, 25-30 proc. całej produkcji żywności jest marnowana. W Unii Europejskiej (FUSIONS, 2016), marnuje się 88 mln ton żywności, co generuje koszty 143 mld euro i odpowiada za ok. 6 proc. emisji gazów cieplarnianych w Unii.
Sposobem na masową redukcję emisji gazów mogłoby być ograniczenie hodowli zwierząt.
Oprócz walki z marnotrawstwem produkowanej żywności, sposobem na masową redukcję emisji gazów mogłoby być przede wszystkim ograniczenie hodowli zwierząt, która odpowiada za (w zależności od metod liczenia) od 14,5 do 51 proc. globalnych emisji. Poza tym, 40 proc. całkowitych upraw zbóż jest przeznaczanych na karmę dla zwierząt hodowlanych, w tym ok. 80 proc. produkcji soi, będącej głównym składnikiem pasz również w Polsce, pod której uprawy wylesiana jest właśnie Amazonia.
W sytuacji, gdy białko zwierzęce na pewno nie przestanie być szybko głównym elementem diety w rozwiniętych krajach, pozostaje na razie z wpływem klimatu na rolnictwo (i vice versa) walczyć innymi sposobami. Dyskusje co do skuteczności tych sposobów są jednak podzielone. Stosowanie genetycznie modyfikowanych odmian roślin, wymagające mniejszej ilości pestycydów i bardziej odporne na skutki zmian klimatu, budzi wątpliwości ekologów i jest mało realnym rozwiązaniem wśród rolników w najbiedniejszych rejonach.
Podobnie, jak mało realne jest na razie przejście na innowacyjne, ale bardzo drogie ekologiczne środki ochrony roślin w postaci feromonów. Propozycje masowego przestawiania się na rolnictwo ekologiczne przeciwstawia się z kolei bardziej intensywnym uprawom z użyciem pestycydów, które mają umożliwiać uzyskanie jak największych plonów z hektara i ograniczenie marnotrawstwa „na polu”. Jedno jest pewne – sposób, w jaki obecnie gospodaruje się ziemią pod produkcję żywności, będzie musiał się zmienić, i to szybko.