Rośnie niechęć do ryzykownych aktywów

Wydarzenia ostatnich tygodni stawiają pod znakiem zapytania kontynuację trendów zwyżkowych na rynkach ryzykownych aktywów nie tylko w perspektywie kolejnych tygodni, ale i miesięcy. Na wyobraźnię działają średnioterminowe sygnały sprzedaży, które pojawiają się na coraz większej liczbie rynków.

Największe wrażenie robi spadek na wykresie indeksu cenowego warszawskiej giełdy poniżej linii sygnalnej miesięcznego MACD, popularnego wskaźnika analizy technicznej, obrazującego kierunek i siłę trendów rynkowych. Tego rodzaju sygnał w przeszłości pojawiał się pięciokrotnie i aż w czterech przypadkach zapowiadał niekorzystny czas dla posiadaczy akcji. Poprzednio takie sygnały mieliśmy w sierpniu 1994 r., październiku 1997 r., grudniu 2000 r., kwietniu 2005 r. oraz listopadzie 2007 r. Jedynie wiosną 2005 r. okazał się on błędny i zaraz po jego pojawieniu się rynek ruszył w górę.

Dlaczego do tego rodzaju wskazówki warto przywiązywać tak dużą uwagę? Generuje ją indeks cenowy, czyli taki, w którym każda spółka ma taki sam udział. Na wartość bardziej popularnych indeksów, takich jak na przykład WIG, czy WIG20, kluczowy wpływ ma kilka największych spółek. Tym samym indeks cenowy obrazuje notowania szerokiego spektrum przedsiębiorstw. Lepiej zatem oddaje wzajemne interakcje pomiędzy giełdą i gospodarką. Mniejsze przedsiębiorstwa są w większym stopniu uzależnione od krajowej koniunktury niż kilka największych spółek, jak KGHM, PKN Orlen, PGNiG, TP, PGE, dla których bardziej istotne są działania regulatorów, ceny surowców, czy walut, jak również globalne przepływy kapitału. Słabość indeksu cenowego, który spadł właśnie do najniższego poziomu od lutego 2010 r. Dzięki kilku dużym spółkom sytuacja bardziej popularnych indeksów nie jest tak zła. Niemniej jednak niewiele brakuje, by pojawiły się sygnały odwrócenia trendu na zniżkowy.

Dla WIG kluczowym w średnim terminie wsparciem jest 48,4 tys. pkt. Pokonanie tej bariery zapowiadać będzie silniejsze osłabienie notowań, które może sprowadzić indeks w okolice 44 – 45 tys. pkt. Zresztą o krok od silnego sygnału sprzedaży jest również złoty. Notowania koszyka walut złożonego po połowie z euro i dolara znalazły się przy silnym oporze, jaki na poziomie 3,4 zł wyznacza linia trendu biegnąca po kolejnych szczytach od lutego 2009 r. Jej przełamanie zapowie znaczący ruch w górę cen tych walut.

Mnożą się sygnały sprzedaży

Losy tego wsparcia wydają się przesądzone w kontekście sygnałów napływających z innych rynków ryzykownych aktywów. Linię rocznego trendu rosnącego pokonał globalny indeks akcji. Poniżej dołków z późnej jesieni 2010 r. i końca zimy 2011 r. znalazł się indeks giełd z rynków wschodzących (liczony w lokalnych walutach). Majowy dołek przełamał indeks CRB, obrazujący notowania 19 najbardziej popularnych towarów. To zapowiada kontynuację ruchu w dół w stronę 300 pkt z obecnych 330 pkt. Wymowne jest też przełamanie linii trendu, biegnącej po dołkach od jesieni 2008 r., przez pallad. Ten mniej popularny metal szlachetny jest wykorzystywany w przemyśle, więc jego notowania można traktować jako zwiastun przyszłych tendencji gospodarczych. Zachowanie palladu jest tym bardziej niepokojące, że wcześniej sygnały sprzedaży wysłała miedź, o której żartobliwie mówi się, że ma doktorat z ekonomii. Chodzi o to, że notowania tego popularnego metalu często trafnie wskazywały kierunki koniunktury gospodarczej. Miedź traci stopniowo od połowy lutego. Potaniała w tym czasie o ponad jedną dziesiątą. W II połowie maja mieliśmy odbicie notowań, ale czerwiec przynosi stopniowy powrót słabości.

jednocześnie sygnały odwrotu od bardziej ryzykownych inwestycji widzimy po stronie wskaźników nastroju, czy też postrzegania ryzyka. Od początku maja liczba byków (czyli tych, którzy spodziewają się zwyżek na rynkach akcji) obniżyła się z blisko 55 proc. do niecałych 38 proc. Jednocześnie odsetek niedźwiedzi podniósł się z 16,5 proc. do 28 proc. Takie wyniki przynosi ankieta Investors Intelligence, odzwierciedlająca nastawienie autorów najpopularniejszych biuletynów inwestycyjnych w USA. Równocześnie w tym samym czasie udział akcji w aktywnie zarządzanych portfelach inwestycyjnych spadł z ponad 75 proc. do nieco ponad 29 proc. Obserwujemy stopniowy odwrót od obligacji wysokiego ryzyka, co tradycyjnie następuje w okresach, kiedy pojawia się niepewność związana z przyszłą koniunkturą gospodarczą. Rośnie premia za ryzyko na rynkach wschodzących, obrazowana różnicą rentowności obligacji na emerging markets i w USA. Jest już najwyższa od września 2010 r. Także na naszym rynku zwiększa się różnica pomiędzy rentownością polskich i niemieckich 10-latek, co obrazuje większą ostrożność w nastawieniu do naszych aktywów.

Grecja ma tylko psychologiczne znaczenie

Dwa tematy zdominowały w ostatnim czasie decyzje inwestorów. Pierwszym jest kwestia nieustannego napływu słabych danych gospodarczych, a drugim – powracające ryzyko bankructwa Grecji. O tym, że ożywienie gospodarcze traci siłę informowały już publikowane wiosną wskaźniki ekonomiczne, ale wtedy jeszcze można było tłumaczyć to kataklizmem w Japonii i traktować jako przejściowe zjawisko. Okazuje się jednak, że z każdym miesiącem ono się nasila. Ma jednocześnie globalny charakter i obejmuje wiele sfer gospodarki, od bieżącej produkcji, przez nowe zamówienia, po zatrudnienie. Widoczne jest zarówno w sektorze produkcyjnym, jak usługowym. Inwestorzy rok wcześniej doświadczali wyhamowania koniunktury gospodarczej, wiec teraz podchodzą do tego rodzaju informacji z większym spokojem. Tym bardziej, że nie przekłada się to jeszcze na wyniki spółek, ani prognozy ich zysków na kolejne kwartały.

Nie można jednak nie zauważyć, że tym razem osłabienie wskaźników gospodarczych ma bardziej gwałtowny charakter, zaczynają się pojawiać obniżki prognoz wzrostu poszczególnych krajów (na przykład USA, czy Szwajcarii), a pojedyncze spółki przestrzegają już przed gorszymi wynikami od spodziewanych (na przykład po takim komunikacie akcje Phillipsa spadały jednego dnia o kilkanaście procent). W Ameryce w ostatnich czterech tygodniach przeważały spółki, które rewidowały prognozy w dół. Było ich w sumie 45 – wobec 28, które podniosły szacunki zysków.

W takich warunkach dyskusję na temat kolejnej rundy pomocy dla Grecji, która i tak faktycznie zbankrutowała, trzeba traktować w kategoriach psychologicznych. Oczywiście formalne ogłoszenie niewypłacalności Grecji, miałoby zgubne konsekwencje dla światowej gospodarki i rynków finansowych, podobne może nawet do upadku Lehman Brothers. Jednocześnie jednak udzielenie pomocy temu krajowi nie spowoduje, że globalna gospodarka znów zacznie przyspieszać. Wiele krajów, zwłaszcza rozwijających się (w tym Polska), boryka się z nadmierną inflacją, z którą muszą walczyć banki centralne. W gospodarkach dojrzałych natomiast konieczna jest walka z nadmiernymi długami publicznymi, a w państwach, w których pojawił się kryzys na rynku nieruchomości (USA, Hiszpania, Irlandia, czy Wielka Brytania), nie doszło do jego ostatecznego uzdrowienia.

gpw stępien

Krzysztof Stępień jest głównym analitykiem i dyrektorem inwestycyjnym Opera TFI

gpw stępien
gpw stępien

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane