Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

Ciąć koszty trzeba tak, by nie zniszczyć firmy

Na świecie firmy tną koszty korzystając z pomocy wyspecjalizowanych doradców. W Polsce usługi te dopiero raczkują. Dzięki dobrym radom i edukacji można zmniejszyć koszty działania firm nawet o 20 proc. – przekonuje Łukasz Polak, menedżer z firmy Expense Reduction Analysts.
Ciąć koszty trzeba tak, by nie zniszczyć firmy

(CC-By-NC-SA lemoniada)

Obserwator Finansowy: Jakie jest w Polsce zapotrzebowanie na usługi, które pomagają ciąć koszty operacyjne w firmach? Czy w trudniejszych czasach przedsiębiorcy chętniej sięgają po pomoc? W dossier waszej firmy przeważają jednak filie zagranicznych koncernów.

Łukasz Polak: Faktycznie, wielu naszych klientów to międzynarodowe korporacje, które są naszymi klientami również w innych krajach. W Polsce usługi związane z obniżaniem kosztów operacyjnych dopiero raczkują.

Paradoksalnie, recesja w gospodarce naszemu sektorowi nie pomogła. Kiedy spowolnienie gospodarcze było w Polsce najbardziej odczuwalne (rok 2009), polskie firmy zamiast szukać sposobów na skuteczną redukcję kosztów w konkretnej dziedzinie, po prostu te koszty eliminowały. Tak działo się m.in w całym obszarze marketingu. Wiele firm w ogóle wówczas rezygnowało z marketingu.

Problem zapóźnienia rozwoju tego typu usług w Polsce jest jednak bardziej złożony. Dużym wyzwaniem dla nas jest mentalność polskich przedsiębiorców. Część z nich to tzw. ludzie sukcesu, którzy 20 lat temu zaczynali swój biznes od tzw. działalności garażowej. Do wszystkiego dochodzili sami, są zwykle przekonani, że mogą samodzielnie przeprowadzić redukcję kosztów w firmie bez pomocy ekspertów z zewnątrz. Niestety, takie działania zwykle nie przynoszą zamierzonego efektu biznesowego.

Na czym polega błąd?

Przedsiębiorcy biorą się za coś, na czym nie do końca się znają. Powinni skupić się na swojej głównej działalności, a nam pozostawić wydatki niezwiązane bezpośrednio z ich działalnością. Mamy wiedzę i szerokie kontakty na rynku, które pozwalają na optymalizację wydatków średnio o 19,7 proc. Dla dużych firm taka oszczędność rzędu 2-3 mln zł rocznie przy obrotach 100 mln zł, może wydawać się z pozoru mało spektakularna, ale to jest konkretny pieniądz, który pozostaje w firmie i z którego można zrobić użytek, zatrudniając np. kilkudziesięciu dodatkowych pracowników.

Czy w każdym przedsiębiorstwie da się obniżyć koszty operacyjne o 20 proc.?

Nie podejmujemy współpracy z każdą firmą, która do nas przychodzi. Pierwszym i podstawowym kryterium przy doborze klienta jest wielkość osiąganych przez niego obrotów. Działamy według zasady success fee, czyli pobieramy wynagrodzenie tylko w razie sukcesu naszej misji, po udowodnieniu oszczędności. Z tego powodu interesują nas głównie firmy, gdzie roczne przychody przekraczają 40 mln zł. Czasem robimy od tej reguły wyjątki. Dużą wagę przykładamy do nastawienia naszego klienta, jego akceptacji dla naszych działań.

Powracając do pani pytania, czy wszędzie udaje się nam obniżyć o te 20 proc. wydatki operacyjne, to skłamałbym mówiąc, że tak jest. Zdarzają się trudne projekty. Mieliśmy np. niedawno w jednej z firm zredukować koszty zakupu opakowań aluminiowych – konkretnie puszek. W Polsce działa kilku potężnych graczy w tej branży, którzy podzielili rynek pomiędzy siebie i wynegocjowanie z nimi niższych o kilka procent cen graniczyło z cudem, ale nam się to w końcu udało dzięki skali wielkości obrotów naszego klienta.

Są też i sytuacje odwrotne, gdzie dzięki naszej interwencji oszczędności sięgają nawet 77 proc. Takim sztandarowym przykładem jest jeden z producentów mebli skórzanych. Znaleźliśmy dla niego odbiorcę odpadów poprodukcyjnych, dzięki czemu firma ta nie tylko zagospodarowała odpady, ale zaczęła na nich też dobrze zarabiać.

Czy w wyniku waszych działań firmy zwalniają własnych pracowników, którzy przestają być im potrzebni, bo wy jesteście od nich skuteczniejsi i bardziej efektywni?

Naszym celem nigdy nie jest redukcja personelu. O wszelkich restrukturyzacjach zatrudnienia decyduje wyłącznie klient, bez naszego udziału. Skupiamy się wyłącznie na zaprojektowaniu procesu dotyczącego optymalizacji wydatków, wdrożeniu odpowiednich mechanizmów i utrwalaniu pewnej kultury organizacyjnej, która ma przynosić firmie długofalowe efekty. Działamy etycznie, naszym zadaniem jest przede wszystkim edukacja zarządów firm.

Czy są jakieś rodzaje kosztów, których w Polsce nie prowadzicie ze względu na specyfikę naszego rynku?

Taką dziedziną jest m.in archiwizowanie danych. Chcieliśmy zainteresować tą usługą polskie sądy, ale ze względu na obowiązujące przepisy, taka współpraca wydaje się być dziś odległą przyszłością. Z większym optymizmem patrzę w kierunku naszego sektora publicznego. Wiele instytucji: urzędów, szpitali, szkół czy przedszkoli uświadamia sobie potrzebę optymalizacji kosztów. Wierzę, że tu lody będą przełamane dużo szybciej. Moi koledzy z Berlina mają już wśród swoich klientów tego typu instytucje.

Rozmawiała: Katarzyna Bartman

Łukasz Polak specjalizuje się w usprawnianiu procesów zarządczych w firmie w Expense Reduction Analysts.

(CC-By-NC-SA lemoniada)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Firmy-zombie podczas pandemii COVID-19

Kategoria: VoxEU
Badanie włoskich firm pokazało, że „firmy-zombie” rzadziej niż przedsiębiorstwa zdrowe otrzymywały w czasie pandemii wsparcie publiczne, co sugeruje, że środki te nie powodowały „zombifikacji” gospodarki.
Firmy-zombie podczas pandemii COVID-19