Firmy mogą liczyć na tańszy kredyt

Jest szansa na spadek w najbliższych miesiącach bankowych marż pobieranych od kredytów dla małych i średnich firm. To powinno nieco zwiększyć popyt na kredyt. Bankowcy nie wierzą jednak w duży wzrost tego rynku w tym roku: wartość pożyczek udzielonych przedsiębiorcom może się zwiększyć o kilka procent.

Banki od kilku miesięcy mają problem z niskim popytem firm na kredyt. Widać to choćby po danych o podaży pieniądza. W grudniu wartość bankowych pożyczek, które zaciągnęli przedsiębiorcy wyniosła 219,1 mld zł, o 0,3 proc. mniej niż rok wcześniej. Bankowców nie dziwi taki stan rzeczy: firmy wstrzymują się z inwestycjami, więc kredyt nie jest im do niczego potrzebny. Poza tym zgromadziły spory zapas gotówki (181,2 mld zł depozytów w grudniu).

– Firmy mogą więc finansować swoje potrzeby środkami własnymi, tym bardziej że oprocentowanie tych depozytów jest coraz mniej atrakcyjne z racji ogromnej nadpłynności sektora bankowego – mówi Piotr Jabłoński, dyrektor zarządzający bankowością korporacyjną w Raiffeisen Banku. I rzeczywiście, nadpłynność jest duża. W styczniu NBP sprzedawał na przetargach bony pieniężnej o wartości ponad 80 mld zł.

Walka na marże

Dlaczego firmy nie biorą kredytów? Z pewnością nie ze względu na niską dostępność pożyczek. W ostatnim kwartale ubiegłego roku kryteria przyznawania kredytów zostały złagodzone. Dotyczy to przede wszystkim dużych przedsiębiorstw. Małym i średnim firmom łatwiej było uzyskać kredyt krótkoterminowy. Tak przynajmniej wynika z badań rynku kredytowego prowadzonych przez NBP.

Kredyt był też coraz tańszy. Przewaga banków, które deklarowały obniżenie marż nad tymi, które chciały je podnosić w IV kwartale wyniosła 36 proc.

– Dziś dostępność kredytu dla dużych, wiarygodnych przedsiębiorstw nie jest żadnym problemem. Marże netto, czyli te po uwzględnieniu kosztów finansowania banków, dla takich klientów wróciły do poziomów sprzed kryzysu. W tym przypadku miejsce na dalsze obniżki marż jest raczej ograniczone – mówi Piotr Jabłoński. Bo według większości bankowców proces obniżania marż jeszcze się nie zakończył – choć nie będzie on już dotyczył wszystkich kredytów dla firm.

– Największa konkurencja będzie w sektorze kredytowania małych i średnich przedsiębiorstw. Wiele banków zapowiada zwiększenie swojej obecności w tym segmencie rynku. Dlatego tu marże mogą jeszcze spaść. Banki będą też starały się  przyciągnąć klientów w inny sposób oferując im np. kompleksową obsługę finansową, albo atrakcyjne warunki w innych produktach. Można też liczyć na dalsze rozluźnienie wymogów kredytowych dotyczących np. zabezpieczeń – mówi Piotr Jabłoński.

O ile mogą spaść marże? Tego bankowcy oficjalnie nie mówią. Tym bardziej, że trudno to uśrednić. Marże od kredytów dla małych i średnich firm wahają się w przedziale od 100 do nawet 400 pkt bazowych ponad stopę WIBOR. Dla mikrofirm zatrudniających nie więcej niż dziewięciu pracowników marże zaczynają się od 300 pkt bazowych.

Obligacje zyskały w kryzysie

Andrzej Halesiak z zespołu analiz sektorowych i regionalnych banku Pekao wątpi, czy dalsze obniżanie marż zwiększy ruch na rynku kredytów.

– To, co dzieje się obecnie z kredytami związane jest przede wszystkim z cyklem koniunkturalnym. W czasie kryzysu perspektywy inwestycyjne firm znacznie się zmieniły. To w naturalny sposób ograniczyło popyt na kredyt. Teraz wchodzimy w fazę ożywienia, co powinno podkręcać zainteresowanie kredytem. I to będzie ważniejsze niż jakieś próby stymulowania popytu przez banki – mówi. I dodaje, że jeszcze prędko nie wrócimy do sytuacji, gdy pozyskanie pieniądza przez banki było tanie, co dawało im dużą elastyczność w kształtowaniu marż. Dziś możliwości te są ograniczone.

Według analityka ostatni kryzys zwiększył atrakcyjność jednych form finansowania kosztem innych. Zyskały np. obligacje.

– Obligacje są dobrym rozwiązaniem dla obu stron. Firma zyskuje kapitał, bank ma zbywalny papier, a nie coś, co mu ciąży w bilansie przez ileś lat, jak to jest w przypadku kredytu. Atrakcyjność kredytu spadła – mówi Andrzej Halesiak. Wzrost popularności obligacji korporacyjnych najlepiej widać w zestawieniach wartości emisji. Według danych zbieranych przez Fitch, na koniec III kwartału 2010 roku wartość emisji tego typu papierów wyniosła 16,4 mld zł, o ponad 19 proc. więcej niż rok wcześniej. Według Andrzeja Halesiaka można liczyć na kolejne emisje, bo niektóre firmy już zapowiedziały, że w ten sposób zamierzają finansować swoje potrzeby. Jego zdaniem rynek kredytów może wzrosnąć, ale niewiele.

– Liczę na kilkuprocentowy wzrost. To może nie jest oszałamiająca dynamika, ale odzwierciedla zachodzące właśnie procesy w gospodarce. Cykl redukcji zapasów w firmach się skończył, powinno więc wzrosnąć zapotrzebowanie na kredyt obrotowy. Tym bardziej, że surowce są drogie, więc potrzeby na finansowanie ich zakupu też będą coraz większe – uważa Andrzej Halesiak.

Podobnego zdania jest Piotr Jabłoński. – Jeśli rynek kredytów dla przedsiębiorstw wzrośnie w tym roku o kilka procent to będzie to bardzo dobry wynik. Popyt na kredyt ze strony firma nadal jest mały, jeśli zacznie się odbudowywać, to raczej w drugiej połowie roku – mówi.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Firmy-zombie podczas pandemii COVID-19

Kategoria: VoxEU
Badanie włoskich firm pokazało, że „firmy-zombie” rzadziej niż przedsiębiorstwa zdrowe otrzymywały w czasie pandemii wsparcie publiczne, co sugeruje, że środki te nie powodowały „zombifikacji” gospodarki.
Firmy-zombie podczas pandemii COVID-19