Autor: Lawrence W. Reed

Foundation for Economic Education

Podnoszenie podatków w recesji to recepta na większą recesję

Roosevelt, kandydując na prezydenta w 1932 roku, zauważył: „Jeżeli podatki są zbyt wysokie, znajduje to odzwierciedlenie w nieczynnych fabrykach”. Zgodnie z Indeksem Wolności Gospodarczej Polska w 2009 zajmuje 35. pozycję wśród  43 krajów w Europie. Dlatego dziś, w dobie wychodzenia z kryzysu, Polska powinna wysłać silny sygnał do podmiotów generujących miejsca pracy, zmniejszając negatywne bodźce, obecne w jej systemie podatkowym i systemie regulacji.
Podnoszenie podatków w recesji to recepta na większą recesję

Z wielu lekcji, jakich udzieliła nam historia ekonomii, niewiele jest tak ważnych dla stworzenia solidnej polityki państwa, jak ta: Ludzie działają na podstawie pozytywnych i negatywnych bodźców. Reagują na nagrody i kary w sposób racjonalny. Jeżeli jakaś czynność promuje się poprzez istniejące lub potencjalne nagrody, jest ona lepiej wykonywana. Jeżeli jednak czynność zostanie obwarowana karami, będzie wykonana w mniejszym stopniu lub jej wykonanie zejdzie do podziemia.

Czy podatki stanowią pozytywny czy też negatywny bodziec? Opinie na ten temat są podzielone. Politycy, którzy nakładają podatki (i wydają wpływy, które z nich pochodzą), często mają w tym zakresie inne zdanie niż osoby, które muszą je płacić. Fakt, że tak naprawdę nikt (nawet politycy) z własnej woli i świadomie nie płaci większych podatków niż musi, może nam dużo powiedzieć o tym, który z poglądów jest tym właściwym.

Wpływy z podatków mogą zostać zainwestowane w cenne, wręcz niezbędne rzeczy, takie jak utrzymywanie pokoju lub remontowanie dróg. Mogą też zostać zmarnowane poprzez finansowanie projektów mających na celu wzbogacenie się pewnych grup społecznych kosztem innych obywateli. W każdym z tych przypadków jest rzeczą bezsprzeczną, że podatki rzadko stanowią zachętę do wykonywania czynności, za które są pobierane. Im wyższe podatki, tym bardziej oczywisty i nie do odparcia staje się fakt, że stanowią one czynnik zniechęcający.

Rząd, aby pokryć swoje zobowiązania, potrzebuje obywateli pracujących, podejmujących ryzyko, zakładających własną działalność gospodarczą, wypracowujących zyski i przyczyniających się do wzrostu dobrobytu. Jeżeli jednak rząd nakłada na obywateli wysokie podatki, wytwarzają oni mniej. Rząd, który traktuje swoich obywateli jak tępe owce, które ochoczo poddają się strzyżeniu, jest rządem, który wypowiada wojnę rzeczywistości i tym samym samemu sobie.

Stałe rozrastanie się rządów w Europie pociąga za sobą znaczny wzrost kosztów ekonomicznych, co powoduje zmniejszanie się pozytywnych bodźców, zachęcających obywateli do zachowań produktywnych. Większy rząd przedkłada uzależnienie nad indywidualną inicjatywę. Jednocześnie coraz wyższe krańcowe stopy podatkowe zniechęcają obywateli do pracowania, oszczędzania i inwestowania.

W marcu 2000 roku urzędnicy UE ogłosili, że w ciągu 10 lat Europa „stanie się najbardziej konkurencyjną i dynamiczną gospodarką świata, bazującą na wiedzy, zdolną do utrzymania zrównoważonego wzrostu gospodarczego z większą liczbą i lepszą jakością miejsc pracy oraz większą spójnością społeczną”. Jednak ze względu na zwiększenie się obciążenia podatkowego w regionie w następnych latach wzrost gospodarczy, jak można się było spodziewać, rozczarował. Roczne tempo wzrostu w obszarze euro w roku 2006 wyniosło średnio 1,8 proc. w porównaniu z 2,8-procentowym wzrostem w Stanach Zjednoczonych.

W tych samych sześciu latach wpływy z podatków pochłonęły ponad 40 proc. PKB w krajach członkowskich UE w porównaniu z 26 proc. w Stanach Zjednoczonych. Podatki od dochodów i od zysków stanowiły 14 proc. PKB w krajach członkowskich UE , a w USA niecałe 12 proc. Pozytywne bodźce naprawdę mają znaczenie. Obciążenia podatkowe robią różnicę.

W Europie przykłady sukcesów odniesionych dzięki wprowadzeniu modeli względnie niskiego opodatkowania stanowią cenną lekcję. Ćwierć wieku temu Irlandia znajdowała się w bardzo ciężkiej sytuacji gospodarczej — borykała się z dwucyfrowym bezrobociem i anemiczną gospodarką. Sytuacja ta była częściowo spowodowana ogromnymi obciążeniami podatkowymi. Zgodnie z raportem przygotowanym w 2006 roku przez ekonomistę Dana Mitchella z Heritage Foundation (teraz pracującego dla Cato Institute) najwyższa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych w Irlandii w 1984 roku wynosiła 65 proc., podatek od zysków kapitałowych osiągnął maksymalny poziom 60 proc., a stawka podatku dochodowego od osób prawnych – 50 proc. „Wtedy właśnie decydenci postanowili zmniejszyć obciążenie rządu”, pisał Mitchell. „Stawki podatków, zwłaszcza podatku od zysków kapitałowych i podatku dochodowego od osób prawnych, zostały radykalnie zmniejszone. Dzisiaj stawka podatku dochodowego od osób fizycznych wynosi 42 proc., stawka podatku od zysków kapitałowych zaledwie 20 proc., a stawka podatku dochodowego od osób prawnych tylko 12,5 proc.”

Dzięki znacznie niższemu obciążeniu podatkowemu irlandzka gospodarka rozwijała się najbardziej ekspansywnie ze wszystkich krajów uprzemysłowionych, rosnąc średnio 7,7 proc. rocznie przez cały okres lat dziewięćdziesiątych.

W roku 2003 Słowacja uprościła skomplikowany system podatkowy i wprowadziła liniowy podatek dochodowy w wysokości 19 proc., zmniejszając przy tym krańcowe stopy w zakresie pracy, oszczędzania i inwestowania. Według Martina Chrena, dyrektora fundacji F. A. Hayek Foundation z Bratysławy, łączne obciążenie podatkowe na Słowacji zostało zredukowane do 30 proc. PKB z 41 proc. PKB w 1993 roku.

Nie było to pewnie zaskoczeniem dla osób rozumiejących siłę pozytywnych bodźców, że w następstwie obniżenia podatków sytuacja w kraju znacznie się poprawiła. Aż do momentu ostatniego światowego spowolnienia gospodarczego stopa wzrostu gospodarczego na Słowacji w wysokości 6 proc. rocznie sprawiła, że kraj ten stał się regionalnym liderem. Decydenci w krajach członkowskich UE, gdzie podatki są stosunkowo wysokie, a gospodarka rozwija się bardzo wolno (na przykład w Niemczech link), poważnie zastanawiają się nad obniżeniem podatków.

Podczas trwającej obecnie globalnej recesji obciążenia podatkowe powinny znaleźć się w centrum poważnych dyskusji. Recesja jest okresem, w którym występują negatywne bodźce do podejmowania ryzyka, tworzenia nowych miejsc pracy czy dokonywania inwestycji. Podnoszenie obciążeń podatkowych podczas recesji to recepta na jeszcze większe spowolnienia wzrostu i opóźnianie ożywienia gospodarczego.

Bardzo bolesnym przykładem tego, co może się stać, kiedy rosną obciążenia podatkowe w czasie osłabienia gospodarczego, jest amerykańska Ustawa o dochodach z 1932 roku. Podniosła ona krańcowe stopy podatku dochodowego z 25 proc. do 63 proc., podwoiła podatek od nieruchomości oraz podwyższyła podatek dochodowy od osób prawnych o 15 proc. — wszystko to w czasie Wielkiego Kryzysu.

Podwyżki podatku w roku 1932 były usprawiedliwione, jeżeli wziąć pod uwagę konieczność zrównoważenia budżetu państwa i przywrócenia zaufania. Jednak wpływy z podatków gwałtownie spadły, a deficyt budżetowy znacznie się pogłębił. Zmniejszył się poziom działalności gospodarczej, a ludzie bogaci lokowali swoje pieniądze za granicą lub w niszach podatkowych. Ustawa o dochodach z roku 1932 doprowadziła do jednej z największych katastrof fiskalnych w historii Stanów Zjednoczonych.

Franklin Roosevelt, kandydując na urząd prezydenta w 1932 roku, słusznie zauważył: „Płacenie podatków okupione jest potem każdego pracującego człowieka, ponieważ podatki są obciążeniem dla produkcji i są płacone od produkcji. Jeżeli podatki są zbyt wysokie, znajduje to odzwierciedlenie w nieczynnych fabrykach, farmach sprzedanych na pokrycie podatków i tłumach głodnych obywateli chodzących po ulicach i na próżno poszukujących pracy. Nasi pracujący być może nigdy nie widzieli pieniędzy przeznaczonych na podatki, ale płacą je. Płacą je w postaci odliczeń od wynagrodzeń, zwiększonych kosztów kupowanych produktów lub — jak teraz —głębokiego bezrobocia panującego w całym kraju. Nie ma takiego bezrobotnego i nie ma takiego borykającego się z trudnościami farmera, który nie jest bezpośrednio związany z tym problemem. Problem ten dotyczy nas wszystkich!”. Dzięki takim poglądom Roosevelt został wybrany na prezydenta, jednak później podniósł podatki, doprowadzając tym samym do ponad siedmioletniego opóźnienia wychodzenia z Wielkiego Kryzysu.

Wszystkie przedstawione przykłady wskazują właściwą drogę decydentom w Polsce. Polska jest krajem, który od 1989 roku poczynił wielkie postępy, jednak w dalszym ciągu plasuje się dość nisko wśród krajów członkowskich UE pod względem swobód gospodarczych.

Zgodnie z Indeksem Wolności Gospodarczej opracowanym przez Heritage Foundation w 2009 roku Polska zajmuje 82. pozycję na świecie, ale 35. wśród  43 krajów w regionie europejskim. Podatki bezpośrednie są tylko jednym z powodów dość niskiej pozycji Polski w regionie, jednak owa niska pozycja nie pozostawia miejsca na podwyższanie jakichkolwiek obciążeń.

W coraz bardziej zglobalizowanej gospodarce zarówno praca, jak i kapitał są bardziej mobilne niż kiedykolwiek wcześniej i reagują na różnice w strukturach bodźców pozytywnych i negatywnych pomiędzy różnymi krajami. Polska mogłaby wysłać dziś silny sygnał do osób oszczędzających, do inwestorów i podmiotów generujących miejsca pracy, zmniejszając negatywne bodźce obecne w jej systemie podatkowym i systemie regulacji.

Pozytywne i negatywne bodźce. One naprawdę robią różnicę. Ludzie postępują racjonalnie, unikając działania w danym miejscu, jeśli w innym miejscu ryzyko jest niższe, a wynagrodzenie wyższe. Rządy powinny zdawać sobie z tego sprawę i działać zgodnie z tą wiedzą.

Lawrence W. Reed jest prezesem Foundation for Economic Education, z centralą w Irvington w stanie Nowy Jork, USA.

Otwarta licencja


Artykuły powiązane

Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Kategoria: Analizy
Jesteśmy sceptyczni wobec płacenia podatków a jednocześnie oczekujemy dużego zaangażowania państwa w sprawy socjalne i gospodarkę – i nie widzimy w tym sprzeczności.
Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają