Ropa może jeszcze drożeć

Ropa naftowa może jeszcze zdrożeć. Częściowo będzie to wynikać ze zwiększonego zapotrzebowania na surowiec ze strony szybko rozwijającej się gospodarki chińskiej, ale główny powód wzrostu cen to napływ kapitału finansowego na ten rynek – oceniają eksperci PKN Orlen.

Ceny paliw to dziś jeden z motorów wzrostu polskiej inflacji. W styczniu transport podrożał o 7,2 proc. w skali roku i był to efekt właśnie drogich paliw. Ceny detaliczne na stacjach idą w górę, bo ropa na rynkach światowych jest coraz droższa: na koniec trzeciego tygodnia lutego za baryłkę ropy Brent płacono ponad 102 dolary.

Rynek ropy to rynek finansowy

Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen uważa, że surowce są dziś traktowane jak aktywa finansowe. Dotyczy to też ropy naftowej. Inwestorzy mają mały wybór w miarę bezpiecznych instrumentów, które gwarantowałyby przyzwoitą stopę zwrotu. Stąd ich zainteresowanie rynkiem towarowym, a konkretnie instrumentami pochodnymi powiązanymi z tym rynkiem. Na tych właśnie instrumentach powiązanych z ropą dzienna wartość transakcji nawet stukrotnie przekracza wartość realnie sprzedawanych baryłek.

– To powoduje, że cena ropy odrywa się dziś od fundamentów i nie jest bezpośrednim skutkiem kształtowania się popytu i podaży – mówi Adam Czyżewski.

Na dodatek ropa uodporniła się na zmiany w postrzeganiu ryzyka przez rynki finansowe. Wynika to po części z nowej relacji euro wobec dolara i innych walut.

– W 2010 roku euro przestało być traktowane przez rynek jak waluta rezerwowa. Wcześniej przy wzroście skłonności do ryzyka inwestorzy używali walut rezerwowych do inwestowania w aktywa emerging markets. Skutkowało to np. umocnieniem walut lokalnych kosztem dolara i euro. Para euro-dolar była stabilna, obie waluty reagowały podobnie na zmiany w postrzeganiu ryzyka na rynkach – mówi Adam Czyżewski. I dodaje, ze dziś sytuacja jest zupełnie inna.

– Ze względu na kryzys fiskalny w eurolandzie euro stało się generatorem ryzyka i zachowuje się jak waluta emerging, czyli w kierunku przeciwnym, niż dolar. To ma duże przełożenie na relację między kursem dolara a ceną ropy. Ropa jest dziś aktywem pożądanym. Jej cena rośnie, gdy rośnie apetyt na ryzyko. Ale wcale nie spada, gdy ten apetyt maleje – uważa ekonomista.

Ekspert PKN Orlen zwraca też uwagę na rolę kursu złotego w kształtowaniu się krajowych cen paliw. Według analizy spółki w ciągu ostatniego roku cena ropy w dolarach wzrosła o 23 proc. Ale liczona w złotych zwiększyła się o 30 proc.

– Kiedyś kurs złotego stabilizował na naszym rynku wahania cen ropy. Dziś je wzmacnia – mówi Adam Czyżewski

Ekonomista dodaje, że porównywanie dzisiejszego wzrostu cen do sytuacji z 2008 roku, gdy cena ropy przekroczyła po raz pierwszy 100 dolarów za baryłkę, nie jest do końca uprawnione.

– Wtedy obawiano się niskiej podaży. Od tamtego czasu zrealizowano szereg inwestycji, przez co moce produkcyjne się zwiększyły. Teraz podaż jest duża. Ale inwestorzy finansowi nie mają w co inwestować swojego kapitału: efekt jest taki, że kapitał ten trafia na rynek ropy – mówi.

Ceny rosną jak w 2008 roku – ale z innych powodów

Wojciech Mroczek z Instytutu Ekonomicznego NBP zwraca również uwagę na to, że sytuacja na rynku ropy z pozoru przypomina tę z początku 2008 roku.

– Otoczenie makro było jednak zupełnie inne – mówi Wojciech Mroczek.

I przypomina, że przed trzema laty przede wszystkim osłabiał się dolar – i to było wymieniane jako jedna z przyczyn wzrostu cen ropy. Nastroje w gospodarce globalnej pogarszały się – o czym może świadczyć ówczesna tendencja spadkowa indeksu PMI dla amerykańskiego przemysłu. Podobnie było na rynkach finansowych – główny indeks giełdy na Wall Street – Dow Jones – spadał.

– Teraz Dow Jones jest niżej, ale jednak systematycznie rośnie, dolar jest zdecydowanie mocniejszy, a PMI znalazło się w trendzie wzrostowym – mówi ekonomista. I dodaje, że zmieniły się też oczekiwania co do przyszłości rynku ropy.  W 2008 roku przeważała opinia, że popyt będzie rósł ze względu na rozwój gospodarki globalnej, za to podaż miała być niestabilna, generowana głównie z krajów poza OPEC. Dziś oczekuje się niższego popytu, co teoretycznie powinno działać w kierunku obniżenia cen. Ale też podaż jest zbyt mała, by sprostać zapotrzebowaniu rynkowemu.

– Efekt to prognozy spadku zapasów ropy – mówi Wojciech Mroczek.

Ceny pójdą w górę

Według ekonomisty IE są przesłanki by sądzić, że ropa jeszcze będzie drożeć.

–  Wzrost cen może będzie nieco wolniejszy niż w 2008 roku, ale może być trwalszy niż przed trzema laty.

Zdaniem Adama Czyżewskiego trudno dziś o jednoznaczne prognozy dla tego rynku. Według analizy PKN Orlen stopniowy wzrost cen można uzasadniać czynnikami fundamentalnymi takimi jak wzrost zapotrzebowania na energię, czy tempo wzrostu gospodarczego. Z pewnością jednak to nie fundamenty  będą odpowiadać za gwałtowne skoki cen.

– Od czasu, gdy decydują o niej rynki finansowe prognozowanie ceny ropy przypomina prognozowanie kursu walutowego. Można to robić, ale nie zawsze ma to sens. Nie ma fundamentalnych powodów, by ropa gwałtownie drożała. Na rynku ropy mamy do czynienia z bąblem finansowym – mówi ekspert PKN Orlen.

Z raportu Orlenu wynika też, że zmiany cen na świecie to jeden z głównych powodów wzrostu cen paliw na polskich stacjach benzynowych. W cenie detalicznej 4,67 zł za litr oleju napędowego aż 1,81 zł to cena ropy naftowej (i to w warunkach, gdy baryłka kosztowała około 95 dolarów).

Mechanizmy kształtujące rynek ropy – prezentacja

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Co z tą ropą?

Kategoria: Analizy
Po ataku Rosji na Ukrainę cena ropy naftowej przebiła barierę 100 dolarów za baryłkę po raz pierwszy od 2014 r. Obecny wzrost cen powodują przede wszystkim czynniki podażowe.
Co z tą ropą?