Fala podwyżek w bankach

Banki masowo wprowadzają do tabel opłat i prowizji niekorzystne dla klientów zmiany. Nie mogą się pochwalić wynikami ze sprzedaży kredytów, więc szukają dochodów podnosząc opłaty za prowadzenie konta, czy użytkowanie karty do rachunku. Z kolei stopy procentowe bez zmian, więc lokaty jeszcze nie potanieją.

Podwyżki opłat za usługi bankowe to standardowa strategia w kryzysowych czasach. Jeśli rynek kredytów nie przynosi wystarczających dochodów, to banki zaczynają podnosić stałe koszty użytkowania ich produktów. Zmiany w cennikach trwają już od wiosny, we wrześniu jednak ruszyła prawdziwa lawina podwyżek. Widać, że banki szukają miejsca na dodatkowy zarobek we wszystkich zakamarkach tabel opłat i prowizji.

Podwyżki opłat niemal wszędzie

BZ WBK zacznie wprowadzać kolejne zmiany od połowy października. Zmienią się zasady naliczania zwrotu wydatków poniesionych niektórymi kartami – tzw. moneyback będzie nieco mniej opłacalny. Zamiast 1 proc. od wszystkich transakcji posiadacze kart dostaną zwrot tylko od zakupów na stacjach paliw, w sklepach spożywczych i supermarketach. Bank wprowadza również 50-groszowe opłaty za przelewy pay-by-link, czyli szybkie transakcje używane do płatności za zakupy internetowe. Podrożeją też miesięczne opłaty za niektóre karty płatnicze.

Do portfeli klientów zajrzy głębiej również Kredyt Bank. Do tej pory darmowe Ekstrakonto Plus będzie kosztowało miesięcznie 7 zł, jeśli klient nie przeleje co miesiąc 1 tys. zł. Kończy się lojalnościowy program „Razem”, a to oznacza, że posiadacze starych rachunków takich jak Ekstrakonto S, Ekstrakonto Profit czy, a Ekstrakonto VIP zapłacą miesięcznie o 2-3 zł więcej. Podrożeją jeszcze wypłaty z obcych bankomatów. Zmiany weszły w życie od 1 października.

Pod koniec października nowy cennik pojawi się w Banku BGŻ. Droższe będą rachunki osobiste, np. za Plan Standardowy zapłacimy 7,50 zł zamiast 6,90 zł miesięcznie, a za Plan Internetowy 3 zł zamiast 2 zł.

W górę idą opłaty za przelewy zlecane w placówkach i przez telefon. BGŻ, jak inne banki, wprowadza podwyżki opłat za mniej standardowe operacje. Na przykład za duplikat karty płatniczej trzeba będzie już zapłacić 25 zł, czyli o 10 zł więcej. O złotówkę droższy będzie również miesięczny abonament na darmowe bankomaty. Więcej pieniędzy na bankowe usługi muszą również przeznaczyć klienci Banku Ochrony Środowiska, gdzie pojawiła się m.in. opłata za użytkowanie karty debetowej – 3 zł miesięcznie. Poza tym liczba bezpłatnych wypłat z obcych bankomatów spadnie z 4 do 2 w miesiącu. W górę idą również koszty prowadzenia rachunków – od 1 do 5 zł, w zależności od rodzaju konta.

Powodów do zadowolenia nie mają również klienci Aliora, bo ci którzy nie spełnią warunków dotyczących przelewania do banku wynagrodzenia, czy korzystania z jego produktów depozytowych bądź kredytowych od 1 listopada zapłacą za konto osobiste 8 zł miesięcznie. Droższe będą również karty kredytowe. Do 2 z 4 proc. spada oprocentowanie lokaty nocnej. Niekorzystne zmiany nie ominą również nowego ramienia banku, czyli Alior Sync. Tu pod koniec października zmniejszy się pula transakcji, które kwalifikują się do 5-proc. zwrotu wydatków poniesionych w Internecie.

Podwyżki pojawiły się ostatnio jeszcze w Invest Banku, Credit Agricole i Toyota Banku. Widać więc, że zmiany w cennikach stały się już masowym zjawiskiem i zapewne na taki ruch zdecydują się następni gracze. Dopóki sytuacja gospodarcza się nie poprawi i rynek kredytowy się nie ożywi, banki będą szukać możliwości wyższego zarobku na kontach czy kartach. W górę będą szły podstawowe opłaty, jak również te za mniej popularne operacje. Dopiero powrót gospodarczego ożywienia spowoduje, że konkurencja na rynku ponownie zepchnie opłaty w dół.

Dla oszczędzających

Amatorzy lokat bankowych zyskali dodatkowy miesiąc wyższego oprocentowania, bo Rada Polityki Pieniężnej na październikowym posiedzeniu nie obniżyła stóp procentowych, choć rynek spodziewał się takiej decyzji. Przyjdzie na nią poczekać zapewne do następnego miesiąca, a do tego czasu większość banków może utrzymać jeszcze dotychczasowe stawki oprocentowania lokat. Na razie oszczędzający mają jeszcze szansę na założenie depozytu przynoszącego maksymalnie 6,5 proc. Oczywiście są wyżej oprocentowane lokaty, ale obarczone całą masą dodatkowych warunków.

Czołówka banków oferujących najwyższe stawki w zasadzie się nie zmienia: Meritum Bank, FM Bank, BGŻ Optima, Getin Bank, czy Alior Sync. Do tego grona na chwilę dołączyły mBank i MultiBank proponując promocyjną lokatę na 6,5 proc. O oszczędności klientów walczy również ING Bank, który wystartował z promocją kont oszczędnościowych przynoszących 5,5 proc. Z kolei Bank Millennium w ramach tego produktu oferuje 6,5 proc.

Dla pożyczających

Na rynku kredytów nadal panuje marazm. Marże idą do góry, a zdolność kredytowa maleje, więc sprzedaż kredytów jest na dość niskim poziomie. Jak donoszą eksperci firmy Home Broker przeciętna marża dla kredytu na 300 tys. zł w 25-proc. wkładem własnym wzrosła we wrześniu z 1,23 pkt procentowego do 1,27 p.p. Z kolei zdolność kredytowa 3-osobowej rodziny z dochodem 5 tys. zł netto wynosi 356 tys. zł, czyli o 6 tys. zł mniej niż w sierpniu. We wrześniu 2011 r. rodzina mogła liczyć średnio na 394 tys. zł kredytu.

To, co działa na korzyść rynku kredytów hipotecznych, to mobilizacja klientów, którzy chcą jeszcze wykorzystać ostatnie miesiące funkcjonowania programu rządowych dopłat Rodzina na Swoim, który przestanie działać wraz z końcem roku. Z kolei deweloperzy starają się dostosować ceny mieszkań, tak by mieściły się w limitach Rodziny na Swoim. Stąd garaże po 60 tys. zł, czy mieszkania bez parapetów. Mimo tych zabiegów sprzedaż kredytów w ramach programu RnS jest mocno ograniczona, tym bardziej, że wraz z początkiem czwartego kwartału limit maksymalnych cen w niektórych miastach (Opole, Poznań, Kielce, Warszawa) spadł jeszcze bardziej. W lepszej sytuacji są mieszkańcy Bydgoszczy, Torunia, Rzeszowa i Białegostoku, gdzie progi poszły do góry.

Nie można się jednak spodziewać, by IV kwartał przyniósł jakiś znaczący wzrost sprzedaży kredytów z dopłatami. Bez wątpienia do końca będzie on już marginesem rynku. Promyk nadziei dała jednak bankom i klientom Komisja Nadzoru Finansowego. Planuje ona nieco zliberalizować zasady udzielania kredytów hipotecznych przygotowując nowelizacje rekomendacji S i T. Może się na przykład okazać, że raty zaciągniętych kredytów znów będą mogły przekraczać poziom 50 proc. dochodów, a banki nie będą musiały się ograniczać w liczeniu zdolności do 25-letniego okresu kredytowania. KNF chce by nowe przepisy zaczęły obowiązywać już od początku 2013 roku. Jeśli tak się stanie, na pewno będzie to impuls dla rynku kredytów hipotecznych, jak i tych gotówkowych. W przypadku tych ostatnich zaostrzone przepisy spowodowały zwiększony napływ klientów do instytucji parabankowych. Banki będą więc miały szansę odzyskać tych klientów, a oni sami będą mogli liczyć na lepsze warunki pożyczek.

Mimo kryzysowych nastrojów w bankach na dobre zaczęła się technologiczna rewolucja. Bank BPH wdraża w swoich oddziałach biometryczną technologię. Próby trwały już wcześniej w innych instytucjach, ostatecznie to jednak BPH zdecydował się na wprowadzenie tej technologii na masową skalę. Chodzi o identyfikację klientów za pomocą urządzeń odczytujących układ naczyń krwionośnych na palcu.

Do końca roku we wszystkich oddziałach banku mają się pojawić biometryczne czytniki, a wciągu dwóch lat BPH chce do nich przekonać 70 proc. klientów. Ta technologia to przede wszystkim większe bezpieczeństwo, bo np. ryzyko wyłudzenia kredytu spada do minimum. Nie trzeba też będzie pamiętać kodów, haseł, czy PIN-ów, a to nie tylko kwestia odciążenia pamięci, ale również bezpieczeństwa, bo wiele osób zapisuje te dane w nieodpowiednich miejscach. Weryfikacja klienta będzie też dużo szybsza.

Tego typu rozwiązania są bardzo popularne w Japonii, wprowadził je również jeden z dużych tureckich banków. Można się spodziewać, że to przyszłość bankowości, bo nawet jeśli to kosztowna inwestycja, to zwróci się dzięki ograniczeniu przestępczych transakcji. Tym bardziej, że można się spodziewać, iż wcześniej czy później biometryczne technologie zaczną wprowadzać instytucje spoza sektora finansowego, bo już teraz używa się ich np. w przypadku paszportów. Za kilka lat mogą biometria w banku nie będzie więc już nikogo dziwić.

Mateusz Ostrowski

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane