Autor: Ignacy Morawski

Ekonomista, założyciel serwisu SpotData.

Decyzja FIAT-a wieszczy koniec ery łatwych sukcesów

W problemach polskiego Fiata jak przez lupę widać niektóre ważne wyzwania stojące przed polską gospodarką. Po pierwsze: wysoka produktywność przemysłu nie gwarantuje już szybkiego rozwoju. Po drugie: żyjemy w środowisku, w którym kapitał ma narodowość, a my kapitału krajowego mamy mało. Oby kłopoty Fiata nie były symbolem gorszej ery polskiej gospodarki.
Decyzja FIAT-a wieszczy koniec ery łatwych sukcesów

CC BY-NC by wwwuppertal/DG

Gdyby przeprowadzić plebiscyt na najważniejszą firmę w Polsce, Fiat Auto Poland z łatwością mógłby ubiegać się o pierwsze miejsce. Należy do pierwszej dziesiątki firm w kraju pod względem obrotów, markę posiada wręcz kultową, uosabia polskie marzenia o ekspansji przemysłowej oraz łechta dumę narodową będąc najbardziej produktywną firmą we włoskiej grupie.

Trudno się dziwić, że problemy Fiata stały się jedną z głównych informacji w mediach, źródłem zmartwień polityków i symbolem pierwszej recesji w najnowszej historii kraju. Kilka dni temu Fiat ogłosił, że zwolni 1500 osób, czyli niemal jedną trzecią załogi. Wkrótce w fabryce w Tychach zakończy się produkcja najważniejszego modelu, czyli starej Pandy. A w nowych planach włoskiej grupy Polska będzie odgrywała coraz mniejszą rolę. Z pozycji prymusa, wręcz przykładu modelowego, Tychy spadają na pozycję outsidera. Dlaczego?

Możnaby opisać to bardzo krótko. W Europie drastycznie spada sprzedaż aut, szczególnie mniejszych, co wymusza redukcję zatrudnienia w przerośniętych fabrykach. Wprawdzie Tychy są wielokrotnie bardziej produktywne niż fabryki włoskie, ale ze względu na symboliczną rolę Fiata we Włoszech oraz duże wpływy związków zawodowych grupa nie mogła skupić wszystkich redukcji na domowym rynku. W zeszłym roku zamknęła fabrykę na Sycylii, teraz przyszedł czas na cięcia w Polsce. Co więcej, Fiat zmienia strategię i skupia się na produkcji aut droższych, z wyższej pułki – Jeepów, Masserati, Alfa Romeo. A polska fabryka nie jest miejscem na takie przygody, tak jak jeżdżący fiatem porucznik Borewicz nie jest agentem 007.

Można jednak problemom Fiata w Polsce przyjrzeć się głębiej, wykorzystując je niczym lupę do spojrzenia na niektóre problemy polskiej gospodarki. To firma-symbol, więc wykorzystajmy ową symbolikę. Fiat symbolizuje sukcesy polskiej gospodarki, ale jednocześnie jego problemy są kasandryczną przepowiednią dość poważnych zagrożeń.

Dynamika-sprzedaży-w-Europie-poszczególnych-grup-motoryzacyjnych- CC BY-NC-SA by Ben McLeod

CC BY-NC-SA Ben McLeod/DG

Prymusy z niższej półki

Fiat Auto Poland reprezentuje niewątpliwie udaną transformację polskiego przemysłu, który przyciąga zagraniczny kapitał i dość szybko zwiększa produktywność. Prezes całej grupy Fiata, Sergio Marchionne, mówił o polskich zakładach jako o przykładzie dla innych fabryk tej firmy na świecie.

W Tychach do niedawna niecałe 6 tys. pracowników było w stanie wytworzyć ponad 600 tys. aut rocznie, podczas gdy we Włoszech pięć fabryk zatrudniających niemal 22 tys. ludzi produkowało niecałe 700 tys. aut. Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że we Włoszech produkuje się auta większe i bardziej zaawansowane, ale z drugiej strony w Polsce znacznie niższe są koszty pracy. Efektywność polskiego zakładu jest zatem bardzo wysoka.

Sukcesy przemysłowe widać zresztą w wielu branżach. Nie tylko w branży samochodowej, ale również maszynowej, lotniczej, meblarskiej, spożywczej, czy metalowej posiadamy wiele firm i fabryk, które produkują towary wysokiej jakości przeznaczone na eksport do niemal wszystkich części świata.

Tu jednak pojawia się problem. Otóż podnoszenie produktywności w przemyśle jest relatywnie prostą i szybką formą rozwoju gospodarczego, wymagającą jedynie otwarcia na świat i wprowadzenia przejrzystych reguł i zachęt dla inwestorów. Jak jednak pokazuje znany ekonomista Dani Rodrik w swoich ostatnich pracach „Unconditional Convergence“ oraz „The Future of Economic Convergence“, długotrwałe utrzymanie wysokiego wzrostu gospodarczego wymaga dwóch zmian, które są bardzo trudne: rozwinięcia produkcji w branżach i działach przemysłowych o najwyższym globalnym stopniu produktywności oraz wzrostu produktywności w usługach. Jest to wyższy stopień wtajemniczenia, który trudno jest osiągnąć.

Stopa-inwestycji-jest-w-Polsce-niska-i-spada CC BY-NC by afflictedmonkey

CC BY-NC by afflictedmonkey/DG

Wracamy znowu do przykładu Fiata, który unaocznia problemy opisane przez Rodrika. Ze względu na duże tradycje produkcji małych samochodów, w Polsce udało się stworzyć bardzo produktywną fabrykę małych Fiatów, Fordów itd. Jednak na naszym terytorium nie są produkowane żadne auta osobowe z wyższej półki, bardziej zaawansowane technologicznie. Fiat nie zmniejsza produkcji w Tychach jedynie ze względów politycznych, ale również – a może głównie – z powodu nieprzystosowania zakładu do produkcji aut, które staną w centrum nowej strategii grupy. Co więcej, nie mamy w Polsce rozwiniętych zaawansowanych usług, np. w zakresie projektowania, designu, prowadzenia badań itd. To wszystko sprawia, że choć produktywność w segmencie małych aut mamy wyższą niż np we Włoszech, to cała gospodarka jest znacznie mniej produktywna niż włoska.

Część ekonomistów uważa, że proces awansu z niższych na wyższe półki technologiczne będzie powoli postępował, w formie niemal liniowej. Jest to jednak ryzykowne założenie. Rodrik dość przekonująco argumentuje, że wchodzenie na najwyższe półki to nie jest tak łatwy proces jak przejście z najniższej do – powiedzmy – średniej półki. W pierwszej fazie wystarczające są trzy czynniki: ochrona własności prywatnej, stabilność makroekonomiczna i otwartość na świat. W takich warunkach dochodzi do szybkiego wzrostu produktywności, szczególnie w przemyśle, poprzez zwykłą eliminację nieefektywności i adaptację technologii zza granicy.

W późniejszych etapach rozwoju do zwiększania produktywności jest jednak potrzebny odpowiedni zestaw instytucji politycznych, prawnych, finansowych, edukacyjnych i kulturowych, które sprzyjają przedsiębiorczości, bodźcują do ryzyka i motywują do innowacji. U nas z instytucjami jest zaś problem, na co wskazują wszystkie rankingi oceniające wolność gospodarczą, jakość rządu, sądownictwa, stanowienia prawa, czy badań.

Kapitał z flagą w ręku

Fiat łączy również polskie sukcesy i zagrożenia na innym polu. Jest przykładem udanej prywatyzacji z wykorzystaniem kapitału zagranicznego, ale jednocześnie bolesnym sygnałem, że całkowite uzależnienie od kapitału zagranicznego i ewidentna słabość kapitału krajowego (nie chodzi oczywiście o rząd) mogą być niebezpieczne.

Fiat to była jedna z pierwszych polskich wielkich prywatyzacji. Po przełomie roku 1989 r., kiedy państwowe przedsiębiorstwa przekształcano w spółki skarbu państwa, ówczesna Fabryka Samochodów Małolitrażowych stanęła na progu bankructwa. Do rozwoju nowych modeli aut potrzebne było finansowanie, które znajdowało się poza zasięgiem polskiego rządu. Włosi zaś od razu zadeklarowali chęć przejęcia firmy, gdyż wiele lat współpracy przy produkcji różnych modeli Fiatów czyniło z turyńskiej grupy naturalnego kupca.

W maju 1992 r. w blasku fleszy i przy obecności polityków wysokiej rangi Fiat przejął kontrolę nad FSM. W tamtych latach dziesiątki polskich przedsiębiorstw otrzymało zastrzyk kapitałowy i technologiczny zza granicy, co pozwoliło na szybką modernizację kraju. Dziś niemal 70 proc. eksportu jest realizowane przez inwestorów zagranicznych.

Kapitał ma jednak narodowość i zachowuje się często chimerycznie. We Włoszech Fiat jest wręcz narodowym skarbem i nikomu nie przyszłoby do głowy, by w okresie kryzysu przenosić produkcję z Italii nad Wisłę. Nawet w pełni profesjonalny zarząd Fiata nie kwestionuje dużej roli, jaką firma odgrywa w kraju. Choć z punktu widzenia kosztów najlepiej byłoby utrzymać wysoki poziom produkcji w Tychach i zmniejszyć go w niektórych włoskich fabrykach, to na taki postulat trudno trafić nie tylko w mainstreamowych włoskich mediach, ale również wśród analityków i mediów biznesowych.

Ktoś powie, że gospodarczy nacjonalizm jest tylko źródłem problemów i jest w tym wiele racji – Włochy są akurat doskonałym tego przykładem. Jednak nawet po odsianiu sytuacji patologicznych, zobaczymy, że kapitał generalnie ma tendencje narodowe na całym świecie. Potwierdzają to zarówno zwykłe obserwacje jak i badania. Ekonomiści zastanawiali się kiedyś nad tym, dlaczego kraje o wysokiej stopie oszczędności mają przeciętnie wysoką stopę inwestycji, mimo że przy swobodnych przepływach kapitałowych nie powinno być między tymi zmiennymi zależności (tak jak nie ma zależności np. między zasobami ropy a jej konsumpcją). Dzieje się tak, ponieważ kapitał – choć jest globtroterem – to lubi „siedzieć“ w domu.

Choć zatem Polska odnosi gigantyczne korzyści z inwestycji zagranicznych, to w przyszłości trudno będzie utrzymać wysokie tempo rozwoju bez umocnienia kapitału krajowego, co z kolei będzie trudne bez zwiększenia oszczędności krajowych. W okresach kryzysowych zagraniczne koncerny mogą redukować produkcję w naszym kraju ze względów politycznych, choć to akurat jest najmniejszy problem. Gorzej, że możemy mieć zbyt niskie zasoby kapitałowe by finansować branże o wysokim potencjale rozwojowym. Będziemy mieli niską stopę inwestycji, czyli niski przyrost majątku produkcyjnego. W zakresie technologii będziemy uzależnieni od decyzji globalnych graczy. Naturalnie wysokie zasoby oszczędności nie rozwiązywały by wszystkich problemów, ale bez nich trudno mówić o utrzymaniu szybkiego tempa wzrostu.

Kłopoty Fiata wywołały wśród polityków i niektórych komentatorów patriotyczny odzew o ratowanie polskiej fabryki, o polityczny nacisk na Włochów, o ratowanie miejsc pracy, o bardziej konkretną strategię wspierania branży samochodowej. Prawda jest jednak taka, że polscy politycy są bezradni – nie mają najmniejszych szans wpływania na decyzje koncernu w Turynie, nie mają też większych szans, by doprowadzić do szybkich przemian w polskiej branży motoryzacyjnej.

CC BY-NC by wwwuppertal/DG

CC BY-NC by wwwuppertal/DG

Pierwszym dobrym krokiem byłoby uświadomienie sobie, że wkraczamy w trudny okres, kiedy powoli kończymy zbierać łatwe owoce transformacji z 1989 r. Czas na kolejną transformację: z gospodarki wolnorynkowej, ale spętanej więzami nieefektywnych sądów, niespójnych przepisów, skomplikowanych podatków, w gospodarkę super-przyjazną zagranicznym i krajowym inwestorom. Gdyby to się udało, to za kilka lat Fiat może wróciłby do Tych z produkcją większych modeli.

Ignacy Morawski

CC BY-NC by wwwuppertal/DG
Dynamika-sprzedaży-w-Europie-poszczególnych-grup-motoryzacyjnych- CC BY-NC-SA by Ben McLeod
Dynamika-sprzedaży-w-Europie-poszczególnych-grup-motoryzacyjnych- CC BY-NC-SA by Ben McLeod
Stopa-inwestycji-jest-w-Polsce-niska-i-spada CC BY-NC by afflictedmonkey
Stopa-inwestycji-jest-w-Polsce-niska-i-spada CC BY-NC by afflictedmonkey
CC BY-NC by wwwuppertal/DG
Produktywność-czynników-produkcji-przestaje-w-Polsce-rosnąć CC BY-NC by wwwuppertal

Otwarta licencja


Tagi