Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Przegrywając wygrywamy

Im więcej porażek, tym lepiej dla kapitalizmu - twierdzi Tim Harford w książce „Adapt: Why Success Always Starts With Failure” (Dostosuj się: Dlaczego sukces zawsze zaczyna się od porażki). To, według amerykańskiego Businessweek, Książka Biznesowa 2011 Roku, a The Times sugerował, aby stała się obowiązkową lekturą komisarzy UE.
Przegrywając wygrywamy

Tim Harford, Dostosuj się: Dlaczego sukces zawsze zaczyna się od porażki

39-letni Tim Harford jest angielskim ekonomistą i dziennikarzem, mieszka w Londynie. Prowadzi program telewizyjny w BBC zatytułowany „Trust me, I`m an Economist” i co tydzień publikuje felieton w „The Financial Times” (rozwiązuje w nim prywatne problemy czytelników za pomocą teorii ekonomicznych). „Adapt: Why Success Always Starts With Failure” to już jego czwarta książka. Wcześniej napisał „Dear Undercover Economist”, „The Logic of Life” i „The Undercover Economist”.

Harford stawia tezę, że bankructwa firm to nie wada ale zaleta, wręcz podstawa, dzięki której kapitalizm odniósł sukces. Zdecydowana większość menedżerów nie jest bowiem w stanie odnosić sukcesy przez długi okres. Historyk ekonomiczny Leslie Hannah, pod koniec lat 90. XX w., postanowił sprawdzić, co się stało z firmami, które były największe na świecie w 1912 r. Wtedy na pierwszym miejscu był US Steel, który zatrudniał 221 tys. osób i należał do najbardziej dynamicznych firm świata. W 1995 r. nie było go nawet w pierwszej 500-ce firm globu.

Tylko trzy firmy z dziesięciu największych na świecie w 1912 r. były ciągle w pierwszej dziesiątce w 1995 r. (firmy naftowe Jersey Standard – obecnie Exxon, Shell oraz General Electric). Pozostała siódemka najpotężniejszych w 1912 r. koncernów świata, nie zakwalifikowała się nawet do pierwszej setki w 1995 r. (to na przykład J&P Coats, Anaconda czy International Harvester). A w 1912 r. były to giganty o pozycji dzisiejszego Microsoftu czy Walmartu. Z pierwszej setki w 1912 r. w ciągu dekady zbankrutowała co dziesiąta firma. A w ciągu 83 lat ponad połowa.

Im bardziej innowacyjny przemysł, tym bankructw jest więcej. W czasie rodzenia się przemysłu samochodowego istniało 2 tys. takich firm w USA. Przetrwał 1 proc. z nich. Podobnie w sektorze informatycznym, najbardziej dynamicznym w całej gospodarce amerykańskiej. Zarządzający Xerox, próbując poradzić sobie z sytuacją po zakończeniu ochrony patentowej na kserowanie, założyli Palo Alto Research Center. W tym centrum badawczym stworzono faks, drukarkę laserową i interfejs graficzny używany w większości współczesnych komputerów. Mimo tego, Xerox nie stał się informatycznym gigantem.

Podobnie jak twórcy komputerów takich jak ZX Spectrum, BBC Micro, MSX, które w pewnym momencie odniosły sukces, a później z rynku zniknęły. Standardem stał się IBM, który w 2005 r. sprzedał część produkującą komputery osobiste Chińczykom. Apple przegrał walkę z Microsoftem na początku lat 80., by powrócić kilka lat temu w glorii, jako producent kultowych smartfonów. Potęga Microsoftu powoli zaś gaśnie, bo przegrał walkę o stworzenie wyszukiwarki z Google.

Zdaniem Harforda liczne bankructwa i ciągłe zmiany liderów wśród największych firm świata oznaczają, że nikt nie ma jakieś unikalnej, eksperckiej wiedzy, która pozwala mu wiecznie osiągać sukces. Potwierdzają to także inne badania.

W 1984 r. Philip E. Tetlock, obecnie profesor psychologii na Uniwersytecie Pensylwania, dostał polecenie ustalenia jaka może być odpowiedź Związku Radzieckiego na agresywną politykę Ronalda Reagana w czasie zimnej wojny. Dotarł do 284 największych, najbardziej uznanych ekspertów w USA, zajmujących się doradzaniem w sprawach polityki międzynarodowej. Byli wśród nich dziennikarze i naukowcy (ponad połowa z nich miała doktorat). Następnie dał im do wypełnienia kwestionariusz, w którym poprosił o prognozy dotyczące dalszego rozwoju sytuacji międzynarodowej.

Już po zakończeniu ankiety okazało się, że prognozy były ze sobą sprzeczne. Po 20 latach Tetlock sprawdził, ile z nich było trafnych. Przewidywania ekspertów okazały się niewiele lepsze niż losowe i przegrały z prostymi prognozami komputerowymi, opartymi na założeniu, że trend będzie kontynuowany. Co ciekawe, z pracy Tetlocka wynikało, że eksperci, którzy najwięcej czasu spędzali w telewizji, mylili się częściej niż przeciętnie.

Harford zauważa, że to co się dzieje w gospodarce kapitalistycznej jest zadziwiająco podobne do mechanizmu, który steruje życiem żywych organizmów na ziemi. Mechanizmu dzięki któremu istniejemy. Ewolucja polega bowiem na tym, że rodzą się organizmy z losowymi mutacjami genetycznymi, ale tylko te, którym uda się rozmnożyć, przekazują mutacje następnym pokoleniom. W ten sposób natura testuje, które warianty DNA są najlepiej przystosowane do życia na ziemi. Podobnie miliony firm powstają na całym świecie, i te którym najlepiej uda się zaspokoić potrzeby konsumentów – przetrwają.

Kapitalizm i ewolucja to dwa systemy, które odniosły olbrzymi sukces stosując zasadę prób i błędów. Harford pyta, dlaczego nie stosujemy tej zasady przy rozwiązywaniu innych problemów. Dlaczego nie pojawiają się politycy, którzy mówią „nie wiem jak rozwiązać dany problem, ale mam kilkanaście, kilkadziesiąt pomysłów, które wypróbujemy i sprawdzimy, który z nich będzie najlepszy”?

Stosowanie metody prób i błędów wymaga przyznania się do tego, że procesy gospodarcze, społeczne są tak skomplikowane, że bardzo często nie jesteśmy w stanie wydedukować w teorii najlepszego rozwiązania. Musimy zaakceptować to, że nasze możliwości są ograniczone, a tego nikt nie lubi robić.

Harford podaje przykład Archie Cochrane`a, szkockiego doktora (żył w latach 1909-1988), który uważany jest za prekursora testów badających skuteczność procedur medycznych. Cochrane chciał koniecznie sprawdzić, jaki odsetek pacjentów po ataku serca dochodzi do zdrowia w domu, a jaki w szpitalu. Wszyscy lekarze, z którymi na ten temat rozmawiał, twierdzili, że oczywiście najlepszym miejscem do odzyskania zdrowia jest szpital, gdzie pacjenci mają profesjonalną opiekę.

Mimo wszystko Cochrane’owi udało się uzyskać zezwolenie i przeprowadził kontrolowany eksperyment: część pacjentów po zawale wysłał do domu, a następnie sprawdził, ilu z nich wróciło do zdrowia. Wynik porównał z tym, uzyskanym w szpitalu. Po czym zaprosił doktorów ze szpitala i ogłosił: „Mam pierwsze, na razie wstępne wyniki eksperymentu. Okazało się, że to wy mieliście rację a nie ja”.

Rozpętała się burza. Doktorzy krzyczeli, że od początku mówili, że swoimi testami zabija pacjentów i musi natychmiast zakończyć eksperyment. Cochrane poczekał aż lekarze się wykrzyczą i oświadczył. „To bardzo ciekawe panowie, bo zamieniłem kolumny w wynikach eksperymentu. To wasze szpitale zabijają ludzi. Czy teraz chcecie bym zakończył eksperyment, czy może poczekamy na ostateczne wyniki”? Harford na przykładzie opowieści o Cochrane pokazuje, że większość z nas cierpi na tzw. kompleks boga, czyli głębokie przekonanie o słuszności własnych poglądów i niechęć do podawania ich weryfikacji.

W szczególności książkę Harforda powinien przeczytać każdy, kto jest zaangażowany w reformę polskiego systemu edukacji. Pomyślmy, co by się stało gdyby te same mechanizmy, które sprawiły, że kapitalizm i ewolucja odniosły taki sukces, wprowadzić do edukacji. Zamiast jednego programu nauczania, państwowego, ustalanego przez ministra, mielibyśmy wówczas pięć milionów prób (tylu jest uczniów w Polsce) znalezienia najlepszej ścieżki edukacyjnej.

OF

Tim Harford, Dostosuj się: Dlaczego sukces zawsze zaczyna się od porażki

Otwarta licencja


Tagi