Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Bogaty jak artysta

„Nigdy w historii nie było tylu zamożnych artystów, co obecnie” – pisze Georgina Adams w książce „Big Bucks: The Explosion of the Art Market in the 21st Century”. Rynek sztuki szybko otrząsnął się po ostatnim kryzysie.
Bogaty jak artysta

Georgina Adams, "Big Bucks. The Explosion of Art Market in 21st Century"

Według autorki książki (polski tytuł to „Duże pieniądze: Gwałtowny wzrost rynku sztuki w XXI w.”) całkowita sprzedaż na światowym rynku sztuki w 2013 r. to około 65,7 mld dol. (z tego 12,05 mld dol. przypadało na obrazy, rysunki, rzeźby i fotografie). W ciągu dekady rynek zanotował więc wzrost o 154 proc.

Przebudzenie rynku

Największy wzrost popularności zanotowała współczesna sztuka (od 2004 do 2012 r. jej sprzedaż zwiększyła się o 564 proc.). Większe obroty wynikają nie tylko ze zwiększenia liczby sprzedanych dzieł, lecz również z wyższymi cenami.

– Jestem przekonany, że za mojego życia ktoś kupi dzieło sztuki za 1 mld dol. – powiedział Francis Outred, szef działu współczesnej sztuki z domu aukcyjnego Christie’s.

Obraz Andy Warhola „Liz” w 1999 r. kosztował 2 mln dol. W roku 2007 sprzedano go już za 24 mln dol. W listopadzie 2013 r. inny obraz tego artysty – „Silver Car Crash” z 1963 r. – pobił rekord. Został sprzedany za 105,4 mln dol. Zdaniem autorki to świadczy o tym, jak szybko rynek sztuki otrząsnął się z efektów kryzysu finansowego z lat 2008–2009.

Dwubiegunowy świat sztuki

W Nowym Jorku jest około 45 tys. artystów, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Tymczasem szacuje się, że naprawdę bogatych osób (o rocznych zarobkach powyżej 1 mln dol.) żyjących z uprawiania sztuki jest w tym mieście 75. Może się wydawać, że to niewiele, ale prawdopodobnie nigdy wcześniej w historii nie było tak wielu bardzo bogatych artystów.

Bycie artystą-celebrytą nie jest wynalazkiem naszych czasów. Leonardo Da Vinci był tak sławny, że król Francji Franciszek I (1515–1547) uznał go za swego rodzaju trofeum i… zabrał do Francji (artysta zamieszkał w leżącym w centrum kraju mieście Ambiose, gdzie zresztą zmarł trzy lata później, w 1519 r.).

Artyści i celebryci

Do najzamożniejszych współczesnych artystów zalicza się urodzony w 1965 r. w Brystolu w Wielkiej Brytanii Damian Hirst, którego majątek dziennik „Sudnay Times” oszacował w 2013 r. na 215 mln funtów. Do Hirsta należy także rekord w kategorii „najkosztowniejsza rzeźba świata”. Powstały w 2007 r. odlew ludzkiej czaszki z 8601 diamentami został sprzedany za 100 mln dol., a koszt „produkcji” wyniósł 14 mln funtów.

Do jego kolegi, 59-letniego Amerykanina Jeffa Koonsa, należy światowy rekord kwoty uzyskanej na aukcji za dzieło żyjącego artysty – 58,4 mln dol. Pieniądze te nie trafiły jednak do artysty, tylko do kolekcjonera jego prac – miliardera Petera Branta. Koons nie ma jednak powodów do narzekania. W czasie wystawy „Gazing Ball” w galerii Davida Zwirnera w Nowym Jorku latem 2013 r. 17 jego rzeźb wyceniono na 300 tys. – 3 mln dol. każda (średnio 1,6 mln dol.) i wszystkie się sprzedały. To o tyle ciekawe, że Koons szczyci się tym, że osobiście nigdy nie dotyka się swoich dzieł. Robią to za niego i pod jego kierownictwem jego asystenci (ma ich 120).

Cisi bogacze

Ale najciekawsi są arcybogaci artyści, o których prawie nikt nie słyszał. 38-letni Amerykanin koreańskiego pochodzenia David Choe pomalował w 2007 r. siedzibę Facebooka, za co dostał pakiet akcji firmy, który dziś warty jest około 200 mln dol. 76-letni Walijczyk Andrew Vicari zarobił 142 mln dol., malując portrety ludzi, koni i obrazy batalistyczne dla bogaczy z krajów arabskich, głównie z Arabii Saudyjskiej (w 1974 r. został mianowany nadwornym malarzem króla i rządu Arabii Saudyjskiej). Jest najbogatszym brytyjskim malarzem, choć w Wielkiej Brytanii mało kto go zna (on sam mieszka we Francji).

Zmarły w 2012 r. Thomas Kinkade malował kiczowate obrazki wiejskich chatek, których reprodukcje sprzedawano potem w sieciowych sklepach w USA. W chwili śmierci miał majątek wart około 66 mln dol. Szacuje się, że reprodukcja któregoś z jego obrazów znajduje się w co dwudziestym amerykańskim domu.

Prawdziwy rynek

Kariery najbogatszych artystów świata nie byłby możliwe bez domów aukcyjnych. Choć na świecie jest ich ponad 1500, to liczą się dwa: Christie’s (7,12 mld dol.) i Sotheby’s (6,3 mld dol. przychodów w 2013 r.). Z 48 najdroższych dzieł sztuki 47 zostało sprzedane właśnie przez nie. Christie należy do magnata z rynku dóbr luksusowych François Pinaulta. Sotheby’s jest firmą notowaną na giełdzie i nie ma jednego dominującego właściciela.

Jeszcze do niedawna lista klientów, którzy byli skłonni zapłacić więcej niż 5 mln dol. za dzieło sztuki liczyła mniej niż 100 osób. Dziś jest ich około 1 tys. 20 lat temu 20 proc. osób z listy 500 najbogatszych ludzi świata było klientami domu Christie’s. Byli to prawie wyłącznie Amerykanie, Europejczycy i Japończycy. Wraz z upadkiem komunizmu i szybkim bogaceniem się Państwa Środka do klientów domów aukcyjnych dołączyli Rosjanie i Chińczycy, ale pojawili się także Hindusi.

Nie bez powodu okupujący trzecie i czwarte miejsce wśród największych na świecie domów aukcyjnych pochodzą z Chin. To Beijing Poly International Auction Co. (z rocznymi przychodami około 1,3 mld dol.) i China Guardian Auction Co. (około 1,08 mld dol.).

Sztuka na gwarancji

Jednym z powodów gwałtownego wzrostu sprzedaży na rynku sztuki są gwarancje ceny sprzedaży. W najprostszej formie oznacza to, że dom aukcyjny obiecuje sprzedawcy określoną cenę bez względu na wynik aukcji. Jeżeli obraz się nie sprzeda, to dom zatrzymuje go i wypłaca sprzedawcy gwarantowaną kwotę. Jeżeli cena sprzedaży będzie wyższa od gwarantowanej, to nadwyżka jest dzielona między dom aukcyjny i sprzedawcę.

Jednym z pierwszych, którzy wystawili taką gwarancje, był Peter Wilson z domu aukcyjnego Sotheby’s, który w 1956 r. obiecał 35 tys. funtów za obraz Nicolasa Poussina „Pasterze u żłóbka” („The Adoration fo the Shepherds”). Ostatecznie dzieło sprzedało się za 29 tys. funtów, a więc dom aukcyjny musiał dopłacić różnicę. Cena jednak i tak była rekordowa, więc dom otrzymał mnóstwo darmowej reklamy, która więcej niż zrekompensowała mu finansową stratę. Gwarancje zaczęły zyskiwać na popularności w latach 70. XX w., aż ukrócił je wybuch kryzysu naftowego. Pod koniec lat 90. znowu się pojawiły.

Co ciekawe, ceny sprzedaży obrazów z renomowanych domów aukcyjnych radykalnie odbiegają od cen, po których swoje obrazy sprzedają sami artyści. W latach 2011–2012 popularność osiągnął niemiecki malarz Gerhard Richter, którego marszandem jest Marian Goodman. Jedną z prac Richtera sprzedano 12 października 2012 r. w Londynie za pośrednictwem domu aukcyjnego Sotheby’s za 21,3 mln funtów. Goodman przyznaje jednak, że kiedy wycenia obrazy przy prywatnych transakcjach, stawki nawet nie zbliżają do tych z aukcji.

Georgina Adams to dziennikarka. Pisuje m.in. dla „Financial Times” i BBC. Jest także redaktorem w branżowym miesięczniku „The Art Newspaper”. Jej książka to lekkie, łatwe i przyjemne wprowadzenie w kulisy transakcji na rynku sztuki. Najwyraźniej też potrafi się dobrze sprzedać. Przy relatywnie niewielkiej objętości książka kosztuje 31 dol., czyli prawie 100 zł.

Georgina Adams, "Big Bucks. The Explosion of Art Market in 21st Century"

Otwarta licencja


Artykuły powiązane