Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Prywatny wymiar sprawiedliwości

O tym, że policja i wymiar sprawiedliwości mogą być częściowo prywatne nie mówią nawet najwięksi liberałowie w Polsce. Tymczasem prof. Bruce. L Benson w książce To Serve And Protect: Privatisation and Community in Criminal Justice udowadnia, że jest to bardzo kusząca alternatywa.
Prywatny wymiar sprawiedliwości

To Serve and Protect: Privatization and Community in Criminal Justice (Political Economy of the Austrian School Series)

Mało kto wie na przykład, że decyzję o tym, który podejrzany wyjdzie za kaucją z więzienia podejmują w USA de facto prywatni przedsiębiorcy tzw. bondsmani. Kaucja  za aresztowanych w USA są przez sędziów wyznaczane na takim poziomie, że większość z aresztowanych nie jest w stanie jej zapłacić. Wówczas pojawiają bondsmani, którzy oferują zapłatę kaucji w zamian za opłatę, zwykle 10-15 proc. jej wartości. Oczywiście jeżeli aresztant nie pojawi się na rozprawie, kaucja przepada. Dlatego zadaniem bondsmana jest oszacowanie ryzyka ucieczki przez podejrzanego i jeżeli uzna, że ryzyko jest zbyt duże, to kaucji nie wpłaci.

Co ciekawe, USA to jedyny kraj na świecie, oprócz Filipin (były protektorat amerykański) gdzie taki system działa. I działa bardzo dobrze. Bondsmani, którzy zbyt często mylą się w ocenie skłonności aresztantów do ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości, zwyczajnie bankrutują. Dodatkowo rynek bondsmanów stworzył rynek na łowców głów, czyli ludzi którzy w zamian za opłatę zajmują się łapaniem tych, którzy nie pojawili się na rozprawie. Podejrzani doprowadzani są więc przed oblicze sądu bez wydawania pieniędzy podatników.

Benson zwraca również uwagę, że państwowa policja to stosunkowo nowa koncepcja. Na przykład w Wielkiej Brytanii powstała dopiero w 1829 r. Wcześniej obywatele protestowali, ponieważ obawiali się, że działać ona będzie, jak policja we Francji. Tam powstała ona w 1667 r. i zajmowała się głównie szpiegowaniem wrogów króla i cenzurą prasy. Często też aresztowała i przetrzymywała obywateli w więzieniach bez wyroku sądu. Obawy Brytyjczyków były uzasadnione.

Kiedy wreszcie Minister Spraw Wewnętrznych Robert Peel powołał pierwszą publiczną policję w Londynie mieszkańcy miasta szybko zaczęli nazywać ich „krwawym gangiem Peel`a” albo „niebieskimi diabłami”. W ciągu pierwszych dwóch lat istnienia służby (1829-1931) prawie 40 proc. policjantów (3 tys. z 8 tys. zatrudnionych) zostało wyrzuconych z pracy za niekompetencje i pijaństwo.

Niewiele brakowało, by publiczna policja w Wielkiej Brytanii w ogóle by nie powstała. O jej przetrwaniu zdecydowali bogaci obywatele m.in. kupcy, których magazyny towarów mieściły się w porcie nad Tamizą. Wcześniej sami musieli płacić za ich ochronę. Powstanie publicznej policji pozwoliło im przerzucić koszty ochrony ich mienia na barki biedniejszych podatników.

Książka Bensona pełna jest historycznych anegdot, które udowadniają, że w czasach kiedy państwo nie zajmowało się wymiarem sprawiedliwości często funkcjonował on znacznie lepiej, niż obecnie. Szczególnie ciekawe jest to, że tzw:”dziki zachód” będący w Polsce symbolem bezprawia i rozpasania przestępców był de facto miejscem bezpieczniejszym, niż wiele współczesnych, rozwiniętych krajów.

Na zachodnich terytoriach Stanów Zjednoczonych w XIX w. nie było na przykład w zwyczaju, by zamykać na klucz domów, ponieważ praktycznie nie zdarzało się, by ktoś próbował je okraść. Być może wynikało to z tego, że każdy na wyposażeniu każdego gospodarstwa domowego była bron palna i wtargnięcie do czyjegoś domu mogło się dla złodzieja bardzo źle skończyć.

To Serve and Protect: Privatization and Community in Criminal Justice (Political Economy of the Austrian School Series)

Otwarta licencja