Autor: Anna Wielopolska

Korespondentka Obserwatora Finansowego w USA.

Amerykański bank eksportowy: niezbędne kolesiostwo

Już samo istnienie Ex-Im Banku przeczy wolnej konkurencji. Jest w dodatku źle zarządzany, ryzykuje pieniądze podatników i przynosi straty. Inwestycje są często wybierane po znajomości i osłabiają amerykańskie firmy. Mimo to wielu ekspertów jest za utrzymaniem tej 80-letniej agencji.
Amerykański bank eksportowy: niezbędne kolesiostwo

Lokomotywy to jeden z towarów eksportowych USA. (CC By SA Joe Ross)

Kongres i Senat USA zdecydują we wrześniu, czy przedłużyć mandat Banku Eksportu-Importu. Kampania „za i przeciw” tej federalnej agencji trwa od kilku miesięcy. Linia podziału na wrogów i przyjaciół przebiega w poprzek przekonań politycznych i ekonomicznych. Paradoks tego banku polega bowiem na tym, że chociaż jego istnienie jest nieuzasadnione ekonomicznie, daje rządowi USA możliwość udzielania finansowej pomocy konkretnym przedsięwzięciom i firmom. To narzędzie, jakiego używają rządy wielu krajów na świecie. Dlatego Lawrence Summers, prezydent uniwersytetu Harvarda i były dyrektor Narodowej Rady Ekonomicznej w administracji Baracka Obamy, napisał w „Financial Times”, że likwidacja Ex-Im Banku byłaby odpowiednikiem jednostronnego rozbrojenia się.

Według Harvard Business Schoool 53 kraje posiadają podobne banki wspierania eksportu. Szacunki mówią, że łącznie wydają one rocznie 300-500 mld dol. Najwięcej zdają się wydawać Chiny – prawdopodobnie około 138 mld dol. w 2013 r., Niemcy 120 mld, Japonia 45 mld. Amerykański Ex-Im Bank jest dopiero na czwartym miejscu z kwotą 27 mld dol.

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Bank Boeinga

Jak większość podobnie antywolnorynkowych instytucji w USA, bank jest reliktem polityki prezydenta Franklina Delano Roosevelta, który wprowadził mechanizmy ingerencji politycznej w amerykańską gospodarkę, by wyciągnąć ją z Wielkiej Depresji lat 1930. Wierzył, że kompletne uzdrowienie nastąpi tylko wtedy, kiedy wzrosną obroty handlu zagranicznego, bo będą one stymulować wzrost krajowej produkcji i zapotrzebowanie krajowego rynku na towary. Bank miał być narzędziem realizacji tego przekonania.

Dziś identyczny pogląd nadal podziela wielu ekonomistów i polityków, np. Paul Krugman uważa, że bank powinien być utrzymany jako narzędzie stymulacji. Tymczasem opozycyjni ekonomiści zarówno z prawicowych, jak i lewicowych think-tanków czy z Kongresowego Biura Budżetu i Rządowego Biura Odpowiedzialności, którzy zbadali działalność banku i zmierzyli skutki inwestycji, twierdzą, że nie spełnia on takiej roli. Nie tylko nie jest dochodowy i wbrew oficjalnym deklaracjom jego szefów przynosi straty, lecz również – przede wszystkim – podejmuje decyzje inwestycyjne, które szkodzą amerykańskim firmom i stoją w sprzeczności z jego statutem.

Założeniem banku jest wspieranie małego biznesu wchodzącego na rynek eksportu i dużego, który dostarcza dóbr inwestycyjnych dla sektorów transportu czy energii elektrycznej dla krajów o niskich przychodach, gdzie finansowanie dużych przedsięwzięć albo jest niepewne, albo niemożliwe. Bank nie może podjąć finansowania w trzech okolicznościach: jeśli produkcja wspieranego biznesu stworzy nadwyżkę na światowych rynkach, jeśli wspierany biznes konkuruje z amerykańską produkcją takiego samego, podobnego albo konkurencyjnego towaru lub jeśli finansowanie uderzyłoby mocno w amerykańskich producentów takiego samego, podobnego lub konkurencyjnego towaru. Jest jednak luka w tych przepisach: rada banku może je zignorować, jeśli uzna, że konkretne finansowanie stworzy zyski netto dla amerykańskiej ekonomii.

Popularnie Ex-Im jest nazywany bankiem Boeinga. Firma reprezentuje ponad 40 proc. wszystkich jego przedsięwzięć przez większości lat.

Z założenia bank pomaga wybranym przedsiębiorstwom. Nie zawsze chlubnie – zabezpieczał np. finansowanie Ekronu – ani nie zawsze trafnie, czasem bowiem uderza w amerykańskie firmy.

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Rykoszetowe koszty

Operacje banku są skoncentrowane w Azji i Ameryce Łacińskiej, na trzech sektorach: liniach lotniczych, ropie i gazie ziemnym oraz na elektrowniach. Nie zawsze wybory są politycznie poprawne. Bank udziela np. wsparcia firmom z Wenezueli, Rosji czy Chin. Największy problem leży jednak w tym, że za każdym razem, kiedy udziela finansowego wsparcia jakiemuś przedsiębiorstwu, inne musi za to płacić.

Przede wszystkim bank faworyzuje duży biznes kosztem małego i średniego. Wprawdzie szefowie zapewniają, że większość pomocy idzie do MSP, ale jest to prawda w odniesieniu do liczby gwarantowanych pożyczek, natomiast nie wielkości. W 2013 roku z 2775 firm, które otrzymały pomoc Ex-Im, tylko 615 to duże firmy; 2160 były średnie i małe. 615 dużych otrzymało jednak ponad 80 proc. wartości całej udzielonej pomocy.

Spośród 20 zagranicznych linii lotniczych, które otrzymały wsparcie, dwa przypadki jak boomerang uderzyły w Delta Airlines. Emirates Airlines i Air China dzięki pomocy Ex-Im oszczędzają ok. 20 mln dol. na jednym zakupionym w USA Boeingu, za które amerykańska Delta musi płacić pełną cenę. Poparcie dla Air India z kolei pozwoliło tej firmie w ogóle wyeliminować z indyjskiego rynku Deltę. Delta podała Ex-Im do sądu o pomoc dla zagranicznej konkurencji dwukrotnie, w tym raz z Hawaiian Airlines i Stowarzyszeniem Pilotów Linii Lotniczych.

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Działalność banku uderza także w pracowników. W 2005 roku General Electric użyło grantu banku dla przeniesienia swojej fabryki z Bloomington w Indianie do Celaya w Meksyku. W 2013 roku bank zaaprobował też 694 mln dol. na finansowanie amerykańskiego wyposażenia koniecznego do uruchomienia kopalni rudy żelaza w Australii (której właścicielką jest najbogatsza Australijka Gina Rinehart). Pomimo sprzeciwu ze strony amerykańskich związków zawodowych, stowarzyszenia kopalń rudy żelaza i czterech senatorów z Minnesoty i Michigan, którzy wskazywali, że przedsięwzięcie zagrozi tysiącom amerykańskich miejsc pracy, albowiem australijska ruda wyprze z rynku amerykański eksport wartości 600 mln dol. rocznie i zmniejszy sprzedaż na krajowym rynku USA o około 1,2 mld dol., bank udzielił kredytu.

Wyliczenia kuleją

Jak podejmowane są takie wybory? Każdy mechanizm umożliwiający polityczną ingerencję w biznes może skutkować jeśli nie przekupstwem, to przynajmniej kolesiostwem. Diane Katz z Heritage Foundation w jednej z rozlicznych swoich antybankowych diatryb pisze, że odkryła 74 podejrzane transakcje (od kwietnia 2009 r. do roku 2014), co na agencję zatrudniającą zaledwie 400 osób jest jej zdaniem poważnym problemem. Pod koniec czerwca 2014 r. amerykańska prasa poinformowała, że czterech pracowników banku zostało zwolnionych w związku ze śledztwem w sprawie korupcji. Przeciw Ex-Im przemawia także i to, iż np. Exxon-Mobil opłaciło podróże jego pracowników do Londynu, Tokio i na południowy Pacyfik (wydając na nie około 100 tys. dol.). 11 miesięcy później firma dostała finansowanie na 3 mld dol.

Krytycy mają problem z Ex-Im, jednak o wiele bardziej na płaszczyźnie merytorycznego i ekonomicznego uzasadnienia jego istnienia niż w konkretnych podejrzanych przypadkach. Teoretycznie bank jest ważną częścią systemu wsparcia eksportu, zarówno merytorycznie, jak i przez fakt, że ma fundować połowę kosztów tego systemu. W 2015 roku amerykańska polityka handlowa ma kosztować 2 mld dol. Projekt budżetu przewiduje m.in., iż promocja przez U.S. Commercial Service i Foreign Agriculture Sernice (łącznie 2800 osób) ma kosztować 830 mln dol., przez Biuro Reprezentacji USA ds. Handlu (248 osób) 56 mln dol., a 405 prawników i analityków zatrudnionych przy Komisji Handlu Międzynarodowego to 83 mln dol. Zwrot połowy mają zapewnić zyski Ex-Im Banku. Jeśli się utrzyma, będzie mógł udzielić kredytów i gwarancji kredytowych o łącznej wartości 30 mld dol., a przychody z poprzednich inwestycji mają przynieść ponad 1 mld dol. Problem w tym, że oponenci kwestionują taką wysokość zysków.

Bank kalkuluje swoje przyszłe dochody z udzielonych pożyczek w powiązaniu z wartością obligacji Ministerstwa Skarbu. W przeciwieństwie do prywatnych banków – poddanych o wiele ostrzejszym rygorom księgowania – Ex-Im nie dokonuje korekty spodziewanych wpływów w oparciu o zmiany na rynkach. Przypisuje też każdej transakcji wskaźnik ryzyka, jednak nie uwzględniając zależności różnych źródeł ryzyka w portfelu. Na przykład inwestycje w linie lotnicze stanowią prawie połowę operacji banku, ale każde nowe przedsięwzięcie jest opatrzone wskaźnikiem ryzyka, jakby była to transakcja w próżni, bez koordynacji operacji banku w tym sektorze.

Takie zniekształcenia pozwalają podejmować przedsięwzięcia bez względu na ich koszty i wartość rynkową, ale ewidentnie podważają zapewnienia Freda Hochberga, szefa banku, że Ex-Im przesyła miliardy dolarów nadwyżki do Ministerstwa Skarbu. Podnoszą też obawy na przyszłość: już raz, w latach 80. XX w., bank wygenerował stratę 5,3 mld dol. (przez wyższe od zarobionych kwot odsetki za pieniądze pożyczone).

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Czego potrzebuje eksport

W 2013 roku wartość wyeksportowanych amerykańskich towarów sięgnęła rekordowej wielkości 2,2 bln dol. i była o 800 mld dol. wyższa niż pięć lat temu (1,4 bln dol.). 98 proc. amerykańskiego eksportu radzi sobie bez Ex-Im. Czy natomiast ci, którzy sobie nie radzą, powinni eksportować? Krytycy wskazują, że jeśli przedsięwzięcie nie znajduje chętnych na finansowanie w sektorze prywatnym, to zazwyczaj dlatego, że nie rokuje zysków. Zamiast przedłużać mandat banku, ustawodawcy powinni podjąć reformy podatkowe i regulacyjne, które uczynią cały amerykański biznes bardziej konkurencyjnym na światowych rynkach. Jasno formułują to także przedstawiciele linii lotniczych Delta, uważając, że najlepszą polityką jest niepopieranie i nieutrudnianie. Po prostu zero polityki w biznesie.

W poprzednich głosowaniach przedłużenie mandatu banku popierało zazwyczaj ponad 2/3 obu izb. W 2002 roku tylko 50 republikanów i 26 demokratów było przeciw. W 2012 roku były 93 sprzeciwy w Kongresie, a w Senacie 20. Wtedy jednak po raz pierwszy doszło do jakiejś debaty wokół banku. Dziś ta debata jest coraz ostrzejsza.

 

Lokomotywy to jeden z towarów eksportowych USA. (CC By SA Joe Ross)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)

Otwarta licencja


Tagi