Cięcia składki do OFE to za mało

Zmiany w polskim systemie emerytalnym będą jedną ze spraw omawianych i analizowanych przez misję Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która odwiedzi Polskę w maju tego roku – mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, przedstawicielka Polski w MFW. Fundusz ocenia, że bez dodatkowych działań rządowi nie uda się zejść z deficytem finansów publicznych do 3 proc. PKB w 2012 roku.

Obserwator Finansowy: Świat zmaga się z rosnącymi cenami żywności i paliw. Czy czeka nas globalny wzrost inflacji, zwłaszcza w krajach rozwijających się?

Katarzyna Zajdel-Kurowska: Wskaźnik inflacji konsumenckiej (CPI) w krajach rozwijających (emerging markets) utrzymuje się na wysokim poziomie już od dłuższego czasu. W ubiegłym roku inflacja w tej grupie krajów wyniosła 6,2 proc., podczas gdy w krajach rozwiniętych zaledwie 1,5 proc. Wzrost cen żywności i paliw będzie miał negatywny wpływ przede wszystkim w krajach rozwijających się, bo udział tych dóbr w koszyku inflacyjnym jest znacznie większy niż w krajach rozwiniętych.

Problem w tym, że po pewnym czasie we wszystkich krajach mogą nastąpić efekty wtórne: np. drogie paliwa spowodują wzrost cen innych towarów ze względu na wyższe koszty transportu, a droga żywność może doprowadzić do eskalacji żądań wzrostu płac. Wtedy może dojść też do wystąpienia efektów drugiej rundy: wyższe płace będą generowały większy popyt w gospodarce, który przełoży się na następny wzrost cen. Temu trzeba przeciwdziałać odpowiednią polityką monetarną. MFW już od pewnego czasu zwraca uwagę, że rośnie presja inflacyjna w krajach emerging markets i że banki centralne powinny być tam w pogotowiu.

Ta rekomendacja dotyczy wszystkich, czy tylko rynków wschodzących?

Rekomendacje są różne dla krajów emerging markets i dla krajów rozwiniętych. W przypadku tych drugich słaby wzrost gospodarczy hamuje wzrost oczekiwań inflacyjnych. Dlatego w ocenie funduszu kraje te mogą nadal utrzymywać względnie luźną politykę pieniężną. Natomiast, kraje rozwijające się, gdzie istnieje ryzyko przegrzania gospodarki, powinny zaostrzyć politykę pieniężną, aby przeciwdziałać gwałtownie rosnącej inflacji. Droższe surowce i żywność to nie jedyna przyczyna wysokiej inflacji, druga to właśnie dynamiczny wzrost gospodarczy, jaki notowały te kraje w ostatnich latach. To, co się teraz dzieje na rynku żywności, czy energii tylko wzmocniło presję inflacyjną.

Czy zaostrzanie polityki pieniężnej na rynkach wschodzących nie spowolni wzrostu gospodarczego w krajach emerging markets? Większość analityków spodziewa się wyhamowania dynamiki PKB w tych państwach, przez co mogą one przestać być już motorem globalnego wzrostu.

To możliwe, ale o rosnącej inflacji też nie wolno zapominać. Jeśli inflacja wyrwie się spod kontroli, skutki dla gospodarki mogą być dużo bardziej kosztowne, niż w przypadku stopniowego podnoszenia stóp procentowych.

Jak MFW postrzega ostatnie wydarzenia na rynkach surowców i żywności? Czy nie ma planów, by ograniczyć spekulacje finansowe na tych rynkach?

MFW z uwagą obserwuje i analizuje skutki wzrostu cen żywności i surowców dla gospodarki światowej. Wzrost cen na tych rynkach wynika z silnego popytu, jak również szoków podażowych będących efektem niekorzystnych warunków pogodowych. Nie można wykluczyć również spekulacji finansowych.

Jakie jest miejsce Polski w tej całej układance? Nie zalicza się nas jeszcze do krajów rozwiniętych, ale też nie mamy aż tak dużego problemu z inflacją jak np. Brazylia albo w Argentyna.

Ekonomiści Funduszu prognozują, że inflacja nieco wzrośnie, ale pozostanie w granicach celu inflacyjnego. W tym roku inflacja – zarówno średnioroczna, jak i na koniec roku – ma być większa niż w 2010 roku – i może wynieść 3,3 proc. Jednak w kolejnych dwóch latach dynamika inflacji powinna słabnąć: w 2012 roku ceny mają wzrosnąć o 3 proc., rok później wskaźnik ma wrócić do celu inflacyjnego, czyli 2,5 proc.

A czy ten spadek inflacji w Polsce dokona się naturalnie, czy raczej analitycy funduszu rekomendują również nam zaostrzanie polityki pieniężnej?

W ostatnim swoim raporcie dotyczącym Polski, MFW ocenił, że inflacja jest stabilna, choć wraz z zamykaniem luki popytowej zaleca władzom monetarnym gotowość do zaostrzenia polityki pieniężnej. Obecnie MFW nie spodziewa się jednak gwałtownego przyspieszenia w polskiej gospodarce, raczej utrzymania stabilnego tempa wzrostu w granicach około 4 procent. Na rok 2011 prognoza mówi o wzroście o 3,8 proc. i w kolejnych latach o 3,9 proc.  Głównym elementem stymulującym wzrost ma być popyt wewnętrzny.

Jednak coraz droższa żywność może powodować spadek dynamiki konsumpcji prywatnej. A to może osłabić dynamikę PKB.

Nie tak szybko. Taki proces nie następuje aż tak gwałtownie, żeby zmienić strukturę konsumpcji gospodarstw domowych.

Ale konsumenci mogą rezygnować z innych wydatków, by udźwignąć wzrost cen żywności.

Tak, ale tylko wtedy, gdy ceny będą rosły szybciej niż wynagrodzenia. Biorąc pod uwagę prognozę wzrostu gospodarczego na poziomie 4 procent, nie ma większego ryzyka, aby mogło dojść do istotnych zmian w strukturze konsumpcji. Z drugiej jednak strony trudno teraz przewidzieć, jak bardzo pójdą jeszcze w górę ceny żywności i jakie to może mieć konsekwencje w dłuższym czasie.

Generowanie wzrostu PKB przez popyt wewnętrzny to chyba dobra informacja dla finansów publicznych: rząd może liczyć na większe wpływy z podatków. Kiedy Polska poradzi sobie z deficytem finansów publicznych?

Struktura PKB ma istotne znaczenie dla dochodów budżetowych. Im wyższy popyt wewnętrzny, tym lepiej dla finansów publicznych. Jednak konsolidacja finansów publicznych wymaga również redukcji wydatków. Przy takich zmianach w systemie finansów publicznych, jakie do tej pory zaproponował rząd, eksperci MFW prognozują, że deficyt sektora publicznego wyniesie 5,8 proc. w 2011 i 4,6 proc. w 2012 roku. Ograniczenie deficytu do 3 proc. wymagać będzie dodatkowych działań, po stronie dochodowej, jak i wydatkowej.

Czy prognoza funduszu była sporządzona przy uwzględnieniu zmian w OFE?

Tak.

Jak fundusz ocenia taki sposób walki z deficytem i długiem?

Fundusz zawsze chwalił nas za odwagę przeprowadzenia reformy emerytalnej i rozumiał, że utrudniało nam to prowadzenie polityki fiskalnej w porównaniu do krajów, które tej reformy nie przeprowadziły. MFW bierze pod uwagę długookresowe korzyści wynikające z reformy emerytalnej, ale dostrzega też jej koszty. Trudno tu jednak o jakąś jednoznaczną rekomendację, bo nie znamy jeszcze dokładnego projektu zmian.

Ale znamy intencje tego planu. Chodzi o to, żeby ukryć dług, który dziś jest długiem jawnym.

W pewnym sensie tymi zmianami rząd kupuje sobie czas potrzebny na przeprowadzenie reform strukturalnych. Nie ma jeszcze jednoznacznej opinii MFW na ten temat. Dopiero na wiosnę planowana jest standardowa, coroczna misja MFW, mająca na celu przegląd polityki makroekonomicznej. Zmiany w systemie emerytalnym będą jedną z wielu spraw omawianych i analizowanych przez MFW.

Rozszerzając nam w styczniu linię kredytową do 30 mld dolarów fundusz chyba uznał, że z naszą gospodarką nie jest źle. Po co nam jednak FCL? Czego boją się polskie władze?

Rząd poprosił o zwiększenie dostępnej puli ze względu na zawirowania w strefie euro. Kiedy w grudniu ubiegłego roku rząd zgłaszał ten wniosek, sytuacja w strefie euro była na tyle niestabilna, że wydawało się, że ówczesna linia kredytowa, która wygasłaby w połowie tego roku, nie zabezpiecza nas w pełni przed wzrastającym ryzykiem. Stąd decyzja o zwiększeniu limitu, jak również wydłużeniu na dwa lata takiego ubezpieczenia.

Czy środki z FCL można wykorzystywać tylko na stabilizowanie rynku finansowego, czy też mogą one posłużyć innym celom? Można z niej finansować deficyt budżetowy?

Teoretycznie można. Wykorzystanie tych środków na inne cele niż stabilizowanie rynku nie jest zabronione i w sytuacji ekstremalnej można po nie sięgnąć, ale byłby to już akt desperacji. Wiadomo przecież, że pomoc MFW to ostatnia deska ratunku.

Czy ryzyko turbulencji na rynku jest dziś mniejsze niż wtedy, gdy zawierano ostatnią umowę o FCL?

Raczej tak. Portugalii i Hiszpanii udało się na początku roku sfinansować część swoich potrzeb pożyczkowych, a były obawy, że na fali histerii rynkowej po kryzysie w Irlandii sprzedaż obligacji przez te kraje nie będzie prosta. Trudno jednak powiedzieć, czy ten pozytywny nastrój się utrzyma, bo akurat w przypadku niektórych krajów strefy euro kumulację płatności mamy między marcem a majem. Rynek oczywiście o tym wie. To może powodować wzrost rentowności papierów i napięcia na rynku walutowym.

Jak złoty sobie z tym poradzi? Niektórzy twierdzą, że powinien się jeszcze umacniać…

Aprecjacja jest możliwa w przypadku dalszego silnego napływu kapitału. Jednak, jak pokazuje historia, złoty jest mocno podatny na zmiany sentymentu na rynku, co oznacza, że trzeba też liczyć się ze zmianą trendu, jeśli ulegną zmianie reguły gry, np. w wyniku zmiany polityki pieniężnej w krajach rozwiniętych.

Rozmawiał Marek Chądzyński

Katarzyna Zajdel-Kurowska jest przedstawicielką Polski w MFW

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Kategoria: Sektor niefinansowy
Jeśli ograniczymy produkcję zbóż w Europie, chroniąc środowisko, to ktoś będzie musiał tę produkcję przejąć. Prawdopodobnie będą to kraje Ameryki Południowej, gdzie presja na ochronę środowiska naturalnego jest o wiele mniejsza – mówi dr Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.
Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa