Autor: Aleksandra Fandrejewska

Dziennikarka, laureatka nagrody im. W. Grabskiego dla najlepszego dziennikarza ekonomicznego.

Drobnymi krokami do emerytury obywatelskiej

Najniższe świadczenia emerytalne mają rosnąć dwa razy szybciej niż najwyższe. Zaproponowana przez rząd waloryzacja mieszana może w ciągu dwudziestu lat tak spłaszczyć emerytury, że zostaną one właściwie zrównane. Drobnymi krokami prowadzi to do wprowadzenia gwarancji świadczeń na minimalnym poziomie, czyli jak kto woli – do emerytury obywatelskiej.
Drobnymi krokami do emerytury obywatelskiej

Przygotowana w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej zmiana formuły waloryzacji spełnia funkcje socjalne i hamuje wzrost najwyższych świadczeń. (CC By NC ND KPRM)

Emerytura obywatelska to kosztowny pomysł” napisał w Obserwatorze Finansowym Witold Gadomski. Założył w swojej analizie, że emerytury obywatelskie zostaną wprowadzone – tak jak pozostałe zmiany w systemie emerytalnym – jedną lub kilkoma zasadniczymi zmianami, nazywanymi przez polityków reformami. Zmiany polegałyby za tym, że od momentu „x” płacimy niższe składki, ale też dostaniemy niższe świadczenia.

Wówczas – rację ma Gadomski – koszty przejścia z jednego systemu do drugiego – byłyby wysokie (nikt ich przynajmniej oficjalnie nie policzył), bo przy coraz niższych wpływach ze składek, zobowiązania systemu repartycyjnego przez wiele lat byłyby wysokie ze względu na już nabyte prawa do emerytury wielu poprzednich roczników. Potrzebne byłoby zastąpienie parapodatku składkowego innym podatkiem.

Istnieją jednak inne możliwości powolnego spłaszczenia świadczeń i przygotowania systemu do wypłacania niskich, gwarantowanych przez państwo emerytur. Różne warianty takiego rozwiązania (zmiany w sposobie waloryzacji) przedstawia od początku roku Ministerstwo Pracy. Choć oficjalnie mówi o potrzebie wsparcia najniższych świadczeń, to wszystkie one służą również spłaszczeniu świadczeń. To jeden ze sposobów na wprowadzanie emerytury obywatelskiej z możliwością obejścia emerytalnych praw nabytych.

Przedstawiona w Sejmie propozycja rządu jest preludium sekwencji zmian, jakich możemy się spodziewać: zmiana sposobu waloryzacji najpierw świadczeń, potem składek, wydłużenie stażu pracy potrzebnego do otrzymania świadczenia minimalnego, gwarantowanego przez państwo i zwiększenie puli umów, od których płacone są składki emerytalna i rentowa. Dodatkowo możliwe jest przesunięcie aktywów z OFE tych osób, które ostatnio zdecydowały, że chcą od sierpnia oszczędzać na emeryturę tylko w ZUS (a jest to ok. 14,5 mln osób).

Waloryzacja świadczeń

Warto pamiętać, że waloryzowanych jest co roku ponad 9 mln świadczeń, ale emerytur i rent wypłacanych jest przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych ok. 7,2 mln (niespełna 5 mln emerytur). Pozostałe to świadczenia wypłacane przez KRUS oraz zakłady emerytalne służb mundurowych i ministerstwa sprawiedliwości (uposażenia emerytalne sędziów i prokuratorów).

Zmiana formuły waloryzacji na mieszaną (czyli wprowadzenie dwóch wskaźników podnoszenia świadczeń) spełnia funkcje socjalne (podnosi najniższe świadczenia, w tym prawie 1,25 mln emerytur i rent rolniczych), ale też hamuje wzrost najwyższych świadczeń. W ten sposób rząd może regulować wysokość najniższych, ale też najwyższych świadczeń.

Rząd może też w ten sposób reglamentować – bez naruszenia przywilejów – emerytalne uprawnienia branżowe. W systemie powszechnym (pracowniczym) istnieje górna granica płacenia składek emerytalnej i rentowej do poziomu zarobków wynoszących 30 przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce z roku poprzedniego. Świadczenia z kolei nie mogą być wyższe niż 2,5 – krotność tej samej przeciętnej płacy.

Zasada ta nie obowiązuje przy wypłacaniu świadczeń służb mundurowych i prokuratorów oraz sędziów. Nie może obowiązywać, bo nie płacą oni składek emerytalnych, a ich świadczenia są wypłacane z budżetu. Można więc – i to postuluje część ekonomistów współpracujących z Ministerstwem Finansów i Kancelarią Premiera – ograniczyć waloryzację emerytur finansowanych z budżetu do części świadczenia, która odpowiada wynagrodzeniom do 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Pozostała część nie byłaby waloryzowana. Taka propozycja powinna spotkać się ze społeczną akceptacją.

Przy okazji warto zwrócić uwagę, iż polskie przepisy są bardziej hojne dla emerytów i rencistów niż Międzynarodowa Organizacja Pracy. Konwencja 102 MOP o minimalnych normach zabezpieczenia społecznego mówi o tym, że świadczenia powinny być podnoszone, gdy podniesiono wynagrodzenia, szczególnie ze względu na wzrost kosztów utrzymania.

Akcent położony jest na podwyżki płac, a potem na waloryzację. U nas emeryci i renciści są bardziej chronieni niż pracownicy. Dowodzą tego zmiany jakie zaszły w ciągu ostatnich lat: wysoka inflacja spowodowała, że płace większości pracowników realnie spadły. Świadczenia tymczasem wzrosły. Pracownicy zostali więc podwójnie obciążeni inflacją: ich pensje nie wzrosły, za to obciążenia związane z systemem emerytalno–rentowym – tak. Pracownicy nie tylko płacą składki na ubezpieczenia społeczne, ale z pieniędzy podatników (z budżetu) wypłacane są dotacje dla FUS, KRUS, świadczenia zaopatrzenia mundurowego oraz dodatkowe pożyczki (bezzwrotne jak dotąd) z budżetu dla FUS.

Praca równa pracy, składki już nie

W parlamencie właśnie teraz rozpoczęły się bardziej intensywne prace parlamentarne nad zmianą sposobu oskładkowania umów zleceń. Na początek zmiany mają dotyczyć czterech kwestii, w tym najpoważniejszej: nałożenia obowiązku opłacania składek emerytalnej i rentowej od umów zleceń, których wartość w ciągu miesiąca wynosi mniej niż wysokość minimalnej płacy (czyli w tym roku 1680 zł).

Nie wiadomo jak wiele z prawie 816 tys. osób otrzymuje umowy zlecenia niższe lub równe płacy minimalnej. Z informacji ZUS wynika, że więcej niż jedną umowę podpisuje miesięcznie ok.100 tys. osób. Składki (emerytalną i rentową) mają płacić także członkowie rad nadzorczych, s to ok. 50 tys. osób. Zasada płacenia składek do wysokości minimalnej płacy ma dotyczyć również początkujących przedsiębiorców.

Rząd chce by także samozatrudnieni, którzy płacą niższe składki z tytułu prowadzenia firmy (od 30 proc. płacy minimalnej) i mają dodatkowo zlecenia – płacili składki do wysokości płacy minimalnej. Tak niskie składki przez dwa lata płacą ci, którzy założyli pierwszy biznes, lub mają długą przerwę od zamknięcia poprzedniej działalności gospodarczej. Resort pracy szacuje, że z 280 tys. samozatrudnionych dodatkowo umowy zlecenia ma kilkadziesiąt tysięcy osób. Nie ma informacji ile osób de facto pracuje mając podpisane jedynie umowy o dzieło.

Nie wiadomo czy Ministerstwo Finansów będzie wprowadzało w życie swoje wiosenne propozycje polegające na tym, by od 2016 r. zwiększyć obciążenia przez obowiązkowe płacenie składek od umów zleceń i o dzieło od podstawy wynoszącej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, bez względu na dochód – analogicznie jak w przypadku samozatrudnionych.

Warto tu przypomnieć, że ministerstwo w uwagach do projektu ustawy, jaka właśnie jest procedowana w Sejmie, zaproponowało również by w nieokreślonej przyszłości w ogóle zrównać wszystkie źródła dochodu, które pochodzą z pracy, bez względu na to jaka to jest umowa i wprowadzić zasadę płacenia składek emerytalnej i rentowej do osiągnięcia poziomu 30–krotności przeciętnej płacy. Oznaczałoby to, że każdy: samozatrudniony, pracujący na podstawie umowy o dzieło, czy zlecenia płaciłby składki podobnie jak pracownik. Pomysł ten cieszy się akceptacją części ekonomistów zasiadających w Radzie Gospodarczej przy Premierze RP. Zwolennikami wprowadzenia składek ubezpieczeniowych od wszystkich źródeł dochodu pochodzących z pracy są także związki zawodowe i sympatyzujące z nimi ugrupowania polityczne.

Staż dla świadczenia minimalnego

Reforma z 1999 roku pozostawiła wymóg stażu ubezpieczeniowego w przypadku emerytury w minimalnej – gwarantowanej przez państwo – wysokości. Dla mężczyzn staż ten wynosi 25 lat. Dla kobiet od tego roku stopniowo wydłuża się, podążając za wydłużającym się wiekiem emerytalnym. W zeszłym jeszcze roku wiek ten wynosił 20 lat, w tym już 21. Od 2022 r., aby otrzymać świadczenie minimalne trzeba będzie mieć 25–letni staż ubezpieczeniowy w przypadku obu płci.

Ekonomiści szacują, że by otrzymać minimalne świadczenie z własnych składek należy zarabiać około 50 – 60 proc. przeciętnej płacy w gospodarce (płaca minimalna wynosi ok 40 procent średniej). Dlatego część z nich zwraca także uwagę na to, że ponieważ coraz więcej osób otrzymuje tylko minimalną płacę, dopłaty do świadczeń minimalnych będą coraz wyższe.

Z szacunków GUS wynika, że minimalne wynagrodzenie otrzymuje ok 1,3 mln pracowników. Czyli co siódma osoba zatrudniona na etacie. Pracodawcy coraz częściej uciekają jednak od umów o pracę i zamiast nich albo podpisują umowy zlecenia, czy o dzieło, albo proponują współpracę na zasadzie firma – firma. Z tych samych szacunków GUS wynika, że 1,35 mln osób utrzymuje się tylko ze zleceń lub umów o dzieło, a kolejnych 1,1 mln osób jest samozatrudnionych. Jeszcze trzy lata temu szacowano, że płacę minimalną zarabia ok. 700 tysięcy osób, a na umowach zleceniach i o dzieło jest niespełna milion osób.

Wszystkie te osoby płacą niskie składki ubezpieczeniowe. Zmiana sposobu zatrudniania pracowników i ich opłacania zwiększa i tak ogromną dziurę (rocznie ponad 50 mld zł) w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego są wypłacane między innymi emerytury.

Możliwe są więc przynajmniej dwie zmiany w przepisach. Pierwsza to właśnie zwiększenie puli umów, od których opłacanie składek emerytalnych jest obowiązkowe. A druga to wydłużenie stażu ubezpieczeniowego potrzebnego do otrzymania minimalnego świadczenia np. do 30 lat.

Niektóre z ważnych zmian w systemie emerytalnym są wprowadzane w cieniu innych decyzji (np. przy wydłużeniu wieku emerytalnego), więc są prawie niezauważalne społecznie. Tak może stać się w przypadku wydłużenia stażu potrzebnego do otrzymania emerytury minimalnej – dowodem jest wydłużanie stażu dla kobiet.

Co dalej z dobrowolnym oszczędzanie w OFE

Mija właśnie rok od przedstawienie przez rząd Donalda Tuska pomysłu na zmiany w systemie otwartych funduszy emerytalnych. W pierwszych wersjach zmian przewidywano, iż w przypadku gdy ubezpieczony przechodzi do ZUS przeniesione tam zostaną nie tylko bieżące, ale i dotychczas zebrane składki.

Pomysł aby w szybszym tempie niż wynika to z tzw. „suwaka bezpieczeństwa” (czyli na 10 lat przed osiągnięciem powszechnego wieku emerytalnego) przenosić aktywa z OFE do ZUS w przypadku tych, którzy wybrali ZUS na razie został odłożony, ale wciąż się tli u części ekonomistów współpracujących z rządem. Na propozycję wprowadzenia waloryzacji mieszanej warto więc popatrzeć jak na jeden z elementów puzzli, pod tytułem „zmiany emerytalne”, a nie „kampania wyborcza”.

 

Przygotowana w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej zmiana formuły waloryzacji spełnia funkcje socjalne i hamuje wzrost najwyższych świadczeń. (CC By NC ND KPRM)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Technologia w sukurs ludzkiej pracy

Kategoria: Trendy gospodarcze
Napływ uchodźców z Ukrainy do Polski na skutek inwazji rosyjskiej nie zmieni trendu przechodzenia gospodarki analogowej na cyfrową – mówi dr hab. Jakub Górka z Wydziału Zarządzania UW, doradca prezesa ZUS ds. FinTech i e-płatności, ekspert PSMEG w Komisji Europejskiej.
Technologia w sukurs ludzkiej pracy