Fiskus ryczałtem wyciąga podatników z szarej strefy

Na początku czerwca Ministerstwo Finansów opublikowało podsumowanie rozliczenia zryczałtowanego podatku dochodowego od osób fizycznych za 2011 r. Podsumowanie przeszło dziwnie niezauważone. Tymczasem wynika z niego, że wzrosły obciążenia podatkowe w tej grupie podatników. Wynika z niego też, że fiskus skutecznie wyciąga wynajmujących dotychczas mieszkania na czarno.
Fiskus ryczałtem wyciąga podatników z szarej strefy

(CC BY macprohawaii)

Wzrost obciążeń fiskalnych w tej grupie podatników – chodzi tu o rozliczenia składanych do końca stycznia 2012 r. zeznań PIT-28 – może nie jest duże, ale znamienne. Efektywna stawka opodatkowania wzrosła z 4,1 proc. przychodu w rozliczeniu za 2010 r. do 4,3 proc. w rozliczeniu za 2011 r. Stawka efektywna, to stawka wyliczono na podstawie tego, co rzeczywiście trafia do budżetu państwa (ryczałtowcy wpłacili w 2011 r. niemal 1,7 mld zł), a zatem po uwzględnieniu wszelkich ulg i odliczeń. Warto tu dodać, że w przeciwieństwie do podatników płacących PIT według skali podatkowej (większość przedsiębiorców, czy osoby zatrudnione na etatach), ryczałtowcy nie mogą odliczyć kosztów od przychodu.

Topniejące ulgi

Na wzrost obciążeń w tej grupie podatników wpływ ma malejąca liczba odliczeń. Gdy przyjrzymy się ich strukturze, szybko okaże się, że gros odliczonych kwot przypada na obowiązkowe składki ZUS i zdrowotne, a zatem coś co i tak wypływa z kieszeni podatników.

Odliczenia te wyniosły odpowiednio  97,1  proc. (w grupie odliczeń od przychodu, w sumie ponad 1,2 mld zł) i 98,1 proc. (w grupie odliczeń od podatku – ryczałtu, czyli ponad 626 mln zł) wszystkich ulg w ogóle. Inne ulgi mają więc niemal mikroskopijny wpływ na ostateczny wynik rozliczenia podatkowego.

Ma to zresztą swoje uzasadnienie. Ryczałtowcy, podobnie jak podatnicy liniowego PIT, nie mają możliwości odliczania ulgi na dzieci. Udział zaś pozostałych ulg jest niewielki i stale maleje. Najpopularniejsze wśród odliczeń od przychodu są przy tym ula internetowa i ulgi rehabilitacyjne, zaś w grupie odliczeń od podatku wygaszana ulga z tytułu wyszkolenia uczniów. To zaś oznacza dalszy wzrost obciążeń w tej grupie w kolejnych latach. Musimy bowiem pamiętać, że już za rok likwidowana będzie ulga internetowa (czego efekt będzie widoczny w 2014 r., gdy poznamy rezultaty rozliczenia za 2013 r.).

Trzeba też zauważyć, że tegoroczny wzrost stawki efektywnej oznacza odwrócenie trendu. Stawka ta malała bowiem od 2007 roku. z poziomu 4,5 proc. do wspomnianych 4,1 proc. w roku 2010. Najwyższa była w roku 1998. Wynosiła wówczas 4,9 proc. Najniższa skala obciążeń była w roku 2001, kiedy to stawka efektywna osiągnęła 3,4 proc.

Zainteresowanie ryczałtem

Wyraźne zmiany widoczne są również w strukturze podatników. Od kliku lat maleje, chociaż stosunkowo wolno, liczba firm korzystających z tej formy opodatkowania. Za rok 2011 w tej formie rozliczyło się w sumie ponad 835 tys. podatników, w tym ponad 544 tys. podatników prowadzących firmy. Pozostałe osoby płaciły ryczałt od najmu.

W roku 1994, podatników korzystających z ryczałtu było ponad 1,2 mln. I to bez podatników płacących ryczałt od najmu. Od tamtego czasu liczba rozliczających się ryczałtem firm stale spada. Najmniej podatników ryczałtu było w roku 2003, zaledwie 647 tys. Później ich liczba zaczęła rosnąć do obecnego stanu. Ale głównie za sprawą osób rozliczających najem.

Liczba opodatkowanych w tej formie firm spada nieustająco, chociaż już nie w tak dużym tempie jak na początku wieku. W 2011 r. ubyło ich w stosunku do roku 2010 o nieco ponad 3 tys. (rok wcześniej ubyło ich ponad 5 tys.). Efektywna stawka ryczałtu dla działalności gospodarczej wyniosła 3,7 proc. I to właśnie ona wzrosła rok do roku. Jeden podatnik ryczałtu prowadzący w 2011 r. firmę zapłacił średnio 2341 zł podatku. W 2010 roku było to 2097 zł, tj. o 244 zł mniej niż przy okazji rozliczenia za rok ubiegły.

Najem w trendzie wzrostowym

Bez zmian pozostaje natomiast skala obciążeń w tej grupie podatników, które rozlicza się z najmu. Tu nominalna stawka wynosi podobnie jak przed rokiem 8,4 proc. Oznacza to, że z każdych 100 zł otrzymanego czynszu podatnicy tacy płacili 8 zł i 40 groszy podatku. Przeciętny podatnik opłacający ryczałt od najmu zapłacił w 2011 r. 1428 zł. Rok wcześniej – 1339 zł, co wynika nie ze wzrostu skali obciążeń, ale rosnących średnich przychodów.

Podatnicy ci musieliby płacić zdecydowanie więcej gdyby byli opodatkowani według skali podatkowej. I to właśnie powoduje, że liczba takich podatników od kilku lat regularnie rośnie. W 2011 r. było ich już ponad 291 tys., czyli o ponad 47 tys. więcej niż rok wcześniej. W poprzednich latach dynamika wzrostu była podobna. Warto jednak przypomnieć, że jeszcze w rozliczeniu za 2009 r., efektywna stawka opodatkowania najmu wynosiła ponad 12,9 proc. Jej obniżenie w 2010 r. o 4,5 pkt. proc. dało największy przyrost liczby podatników w tej grupie.

Fiskus może być zadowolony więc z tego, jak rozwija się struktura podatkowa ryczałtowców. Bez konieczności zmian w przepisach podatkowych, udaje mu się sukcesywnie, chociaż małymi krokami zwiększać rzeczywisty poziom opodatkowania ryczałtem małych firm. Większe zaś firmy, zgodnie z filozofią zryczałtowanych form opodatkowania – zmusza on do przejścia na inne formy opodatkowania. Jednocześnie regularnie i z dużymi sukcesami fiskus wyciąga z szarej strefy osoby wynajmujące mieszkania. Wyraźnie widać, że coraz liczniejsze grono podatników w tej grupie, to nie osoby zmieniające formę opodatkowania ze skali na ryczałt, ale osoby legalizujące przed fiskusem wynajem, który dotychczas nie zgłaszały do opodatkowania.

Ewa Matyszewska

(CC BY macprohawaii)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Mieszkania do wynajęcia drożeją i znikają

Kategoria: Analizy
Od początku wojny w Ukrainie z polskiego rynku wyparowało aż dwie trzecie ofert. Czynsze podskoczyły od 20 do nawet 40 proc. Napływ uchodźców gwałtownie przyspieszył procesy, które i tak już następowały.
Mieszkania do wynajęcia drożeją i znikają

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków