W czasach rewolucji frank nie zacznie słabnąć

Frank szwajcarski systematycznie umacnia się wobec euro od połowy 2008 roku, czyli od czasu wybuchu ostatniego kryzysu finansowego. Na razie niewiele wskazuje na to, by miało się to szybko zmienić.
W czasach rewolucji frank nie zacznie słabnąć

(CC By-NC-ND leadenhall)

Szwajcarska waluta w czasie kryzysu zyskała względem europejskiej 26 proc. Szwajcarów to wcale nie cieszy. Umocnienie franka uderza przede wszystkim w konkurencyjność szwajcarskich firm na rynku europejskim. Nic dziwnego, że władze monetarne Szwajcarii próbowały przeciwdziałać tej aprecjacji. Interwencje SNB (Szwajcarski Bank Narodowy) pomagały jednak tylko na krótko. Szwajcaria stała się ofiarą własnego sukcesu. Frank zyskiwał na sile w ostatnich dwóch latach m.in. ze względu na stabilną sytuację gospodarczą w Szwajcarii. Marek Wołos, analityk TMS Brokers przypomina, że kraj ten nie ma kłopotów fiskalnych.

– Frank ma zdrowe fundamenty, Szwajcaria nie jest nadmiernie zadłużona, agencje ratingowe oceniają ją wysoko, ryzyko ataku spekulacyjnego na rynku finansowym też nie jest duże. To wszystko przyciąga inwestorów – mówi Marek Wołos, analityk TMS Brokers.

– Siła franka, choćby w ubiegłym roku, brała się z tego, że był on traktowany jako alternatywa dla euro. Zwłaszcza w czasach napięć w Eurolandzie, np. tych związanych z kryzysem greckim – mówi Marek Rogalski, analityk walutowy w DM BOŚ.

Silna waluta – według ocen SNB z końca 2010 roku – miała wyraźnie wyhamować wzrost gospodarczy Szwajcarii w 2011 roku. Bank informował, że według jego wyliczeń gospodarka znacznie zwolni – do 1,5 proc. PKB z 3,1 proc. w 2010 roku.

Czy SNB podniesie stopy?

Prognozy SNB – które pośrednio wskazywały na konieczność utrzymania niskich stóp procentowych – spowodowały osłabienie franka w styczniu.

– Inwestorzy chyba się zorientowali, że im mocniejszy frank, tym większe kłopoty gospodarki Szwajcarii – mówi Marek Rogalski. W efekcie kurs franka spadł z poziomu zbliżonego do 80 eurocentów na początku stycznia do około 76 eurocentów w połowie lutego.

Jednak postępująca rewolta w Afryce Północnej zatrzymała ten trend. Wahadło zaczęło szybciej wychylać się w drugą stronę, gdy się okazało, że ze szwajcarską gospodarką wcale nie musi być tak źle, jak to w grudniu oceniał SNB. W IV kwartale ubiegłego roku PKB Szwajcarii wzrosło o 0,9 proc. licząc kwartał do kwartału. To znacznie lepszy wynik od oczekiwanego przez ekonomistów, którzy spodziewali się 0,5-proc. wzrostu. Niektórzy eksperci już uznali, że to może być wstęp do solidnego wzrostu. Niezła dynamika PKB na nowo wywołała dyskusję na temat planów podwyżek stop procentowych w tym kraju. Analitycy szybko przypomnieli sobie wypowiedź prezesa SNB Philippa Hildebranda, który w połowie lutego przestrzegał przed ryzykiem narastania presji inflacyjnej związanej z drożejącymi paliwami. Szef Szwajcarskiego Banku Narodowego mówił wówczas, że rosnąca inflacja nie będzie problemem w najbliższym czasie, ale w dłuższej perspektywie nie ma co liczyć utrzymanie stóp na historyczne niskim poziomie. Marek Rogalski mówi, że dziś rynek w pełni wycenia podwyżkę stóp w Szwajcarii we wrześniu tego roku. Jednak już pojawiają się przewidywania, zgodnie z którymi SNB przystąpi do zacieśniania polityki pieniężnej już w czerwcu.

Analityk zwraca uwagę, że ostatnie umocnienie franka straciło nieco na dynamice po jastrzębim komentarzu ze strony przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego z początku marca, którzy wyraźnie zasygnalizowali możliwość podwyżek stóp w Eurolandzie już w kwietniu, gdyby presja inflacyjna nie osłabła. Wizja wyższych stóp w EBC umacnia euro wobec innych walut, również względem szwajcarskiej. Gdyby się jednak okazało, że EBC nie zmieni stóp choćby ze względu na napięcia na rynku pracy związane z dużą emigracją z krajów Afryki Północnej, które mogłyby zagrozić dynamice konsumpcji i w efekcie wzrostowi gospodarczemu – wówczas umacniający się frank względem euro znów będzie tematem numer jeden.

– EBC ma duży dylemat. Teoretycznie coraz wyższa inflacja powinna spowodować wzrost stóp. Jednak europejski bank musi tak działać, by pogodzić interesy np. gospodarki niemieckiej i hiszpańskiej. A one są diametralnie różne. Jeśli EBC będzie jednak wstrzymywał się z podwyżkami może się okazać, że SNB wyprzedzi go w tym procesie, co znów umocni franka – mówi Marek Rogalski.

Frank – bezpieczna przystań

Analitycy są jednak zgodni, że niezależnie od decyzji szwajcarskiego banku centralnego frank ma duży potencjał aprecjacyjny. Wynika to z bardzo dobrego postrzegania tej waluty na rynku. To tzw. safety heaven – inwestycja, którą się przeprowadza w niebezpiecznych czasach. Częściowo wynika to z powodów fundamentalnych. Ale w dużym stopniu frankowi pomaga historia.

– Rynek wierzy we franka. Choćby dlatego, że szwajcarski system bankowy jest uważany za szczelny i nadal anonimowy. Poza tym frank to walut bardzo płynna, łatwo w taką inwestycję wejść i szybko wyjść, gdyby działo się coś złego – mówi Marek Wołos.

Marek Rogalski dodaje, że m.in. dlatego frank jest tak czuły na napięcia geopolityczne. Im gorzej na świecie, tym zainteresowanie frankiem większe.

– Z tego punktu widzenia dla dalszych notowań franka najważniejsze jest to, co dalej będzie działo się w krajach arabskich – mówi. Jego zdaniem jeśli zapanuje spokój, to możemy mieć tzw. trend boczny, czyli stabilizację wobec euro i dolara. Na duże osłabienie szwajcarskiej waluty nie ma chyba co liczyć.

(CC By-NC-ND leadenhall)

Otwarta licencja


Tagi