Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

Jeszcze mniej pracy dla absolwentów

Sektor nowoczesnych usług biznesowych zapowiada, że do końca przyszłego roku zatrudni w Polsce jeszcze ponad 15 tys. osób. Wiele z tych firm będzie poszukiwało specjalistów z doświadczeniem, a to zła wiadomość dla absolwentów i studentów, którzy do tej pory w tym sektorze masowo znajdowali pierwszą pracę. Eksperci przekonują, że ten trend musi się na powrót odmienić.
Jeszcze mniej pracy dla absolwentów

Praca w call centre, to często pierwsze poważne zatrudnienie absolwentów szkół wyższysz (CC By-NC-ND rofanator)

State Street Polska w nowo otwartym polskim oddziale koncernu, który obsługuje kilkaset banków i funduszy inwestycyjnych na całym świecie, postawiła na młody narybek – absolwenci i studenci ostatnich lat studiów stanowią aż 80 proc. nowo zatrudnionych. To bardziej kosztowana inwestycja niż pozyskanie taniego pracownika – zanim młody pracownik jest dopuszczany do samodzielnej pracy przechodzi przez 2 – miesięczny kurs przygotowawczy opłacany w całości przez firmę.

To jednak coraz rzadsze zjawisko. Międzynarodowe centra usługowe zmieniły politykę zatrudniania. Już nie 27, jak było jeszcze kilka lat temu , ale 29-30 lat – tyle wynosi według najnowszego raportu Związku Liderów Sektora usług Biznesowych w Polsce (ABSL) średnia wieku pracowników w nowoczesnych centrach usług biznesowych.

W ciągu 10 lat funkcjonowania w Polsce centra usługowe przeszły poważną ewolucję – świadczą bardziej specjalistyczne usługi swoim klientom na całym świecie niż dotąd. Również nowe centra, które dopiero wchodzą do Polski podążają w kierunku zaawansowanej specjalizacji. A to oznacza, że mimo zapowiedzi, iż sektor do końca przyszłego roku zwiększy zatrudnienie w Polsce z obecnych 85 do 100 tys. osób, w centrach tych będzie mniej ofert pracy dla studentów i świeżo upieczonych absolwentów uczelni. Do tej pory młodzi ludzie stanowili w tych firmach najliczniejszą grupę pracowników – blisko 90 proc. To istotna zmiana na rynku pracy.

– Centra usług w Polsce realizują coraz bardziej zaawansowane procesy, stąd rosnące zapotrzebowanie na wykwalifikowanych specjalistów – mówi Agnieszka Jackowska, dyrektor zarządzająca w Infosys BPO Poland.

Jej firma zatrudnia w Polsce 1300 osób, spośród których 80 proc. ma wyższe wykształcenie uniwersyteckie, 18 proc. posiada certyfikaty z księgowości ACCA, stopnie naukowe, ukończyło MBA, albo studia podyplomowe.

– Nasi klienci przekazują nam do realizacji odpowiedzialne zadania i oczekują obsługi nie tylko na bardzo wysokim poziomie wiedzy eksperckiej, ale pracy w ich ojczystym języku. Stąd też szukamy głównie osób które biegle posługują się językami obcymi. W przypadku języka angielskiego nie jest to w Polsce trudne, ale znalezienie wystarczającej liczby pracowników mówiących po hiszpańsku czy holendersku i posiadających wiedzę merytoryczną z zakresu księgowości i finansów jest już olbrzymim wyzwaniem – przyznaje Agnieszka Jackowska.

Również Agnieszka Orłowska, prezes Globalnego Centrum Usług Biznesowych Hewlett – Packard we Wrocławiu (GCUB HP), potwierdza, że w ciągu 7 lat działalności w Polsce jej firma przeszła poważną transformację. Do prostych czynności jak np. skanowanie faktur, co było jednym z pierwszych procesów obsługiwanych przez Centrum, doszły procesy specjalistyczne, jak np. przygotowywanie deklaracji VAT dla firm z różnych państw, sporządzanie skomplikowanych analiz finansowych, usługi consultingowe, czy wsparcie procesów marketingowych.

– Tego nie mogą robić studenci czy nawet zdolni absolwenci uczelni. Do wykonywania tych usług potrzebni są nam fachowcy z co najmniej 5 letnim doświadczeniem – mówi wprost Agnieszka Orłowska.

Przeprofilowanie firmy przyniosło poważne zmiany kadrowe w koncernie. Aż 60 proc. aktualnych ofert pracy w GBC HP adresowanych jest do specjalistów, a tylko 40 proc. do osób z wyższym wykształceniem bez doświadczenia zawodowego.

– Czasy, kiedy w centrach biznesowych zatrudniani byli głównie absolwenci i studenci ostatnich lat studiów już minęły – podkreśla.

Absolwentom wyższych uczelni coraz trudniej wchodzi się na rynek pracy w Polsce. Zmiana profilu działalności centrów usług biznesowych to tylko jedna z przyczyn. Duże redukcje zatrudnienia i wstrzymanie nowych rekrutacji zapowiada w tym roku sektor bankowy oraz ubezpieczeń. Również pracodawcy z innych branż bardzo ostrożnie planują w tym roku zwiększanie zatrudnienia. Czekają na rozwój wydarzeń w gospodarce. Jeśli decydują się na nabór pracowników, to również są to głównie oferty dla specjalistów.

– Odstępstwem od tej zasady jest jedynie sektor IT, ale to bardzo specyficzne środowisko – mówi Krzysztof Zajkowski, dyrektor marketingu w firmie rekrutacyjnej Adecco Polska. Przyznaje, że wiele branż, jak spożywcza, czy chemiczna, a nawet firmy z sektora finansowego (głównie windykacyjne) poszukuje wciąż absolwentów i studentów, ale najczęściej do pracy tymczasowej.

To wynik nie tylko spowolnienia gospodarczego. Polski rynek pracy, pod wpływem procesów globalizacyjnych, przeobraża się. Przestajemy być postrzegani przez inwestorów zagranicznych tylko jako dostawca prostych usług, czy nieskomplikowanej produkcji i ewoluujemy w kierunku rynku bardziej zaawansowanych procesów. Centra usług wspólnych, są tego przykładem.

– Jeśli jakiś koncern decyduje się na outsoursowanie usług i oddaje pewne istotne działalności, jak księgowość, finanse, marketing, IT czy HR zewnętrznej, wydzielonej jednostce, to oczekiwania wobec takiej firmy są zwykle bardzo wysokie. Zatrudnieni tam ludzie muszą mieć najwyższe kwalifikacje zawodowe, bo obsługują oni wszystkie oddziały tej firmy rozsiane na całym świecie – tłumaczy Krzysztof Zajkowski.

Proste usługi trafiają zaś do państw, które mogą je realizować jeszcze taniej niż w Polsce: Indii, Egiptu, Malezji.

Na wzrost poziomu zaawansowania polskich centrów usługowych nakładają się coraz wyższe wymagania polskich przedsiębiorców wobec absolwentów uczelni. Firmy coraz głośniej skarżą się, że uczelnie nie przygotowują studentów w wystarczającym stopniu do podjęcia pierwszej pracy w biznesie. Andrzej Klesyk, prezes PZU, firmy zatrudniającej blisko 12 tys. osób, mówił niedawno w mediach, że polscy absolwenci nie mają kluczowych kompetencji, nie potrafią analizować i selekcjonować informacji, myślą schematycznie, nie potrafią podejmować samodzielnie decyzji. Jego zdaniem nie mają też tzw. kompetencji miękkich – zarządczych, przywódczych czy umiejętności pracy w zespole.

Problem ten dostrzega Małgorzata Rusewicz, dyrektor ds. rozwoju w Ingeus Polska, globalnej firmie pomagającej rządom i instytucjom publicznym w budowie nowoczesnego runku pracy. – Najbardziej pożądane obecnie od młodych ludzi kompetencje na Zachodzie to elastyczność, zarządzanie oraz umiejętność przeprofilownia się z jednego stanowiska na inne. Studenci w Polsce nie są oswajani ze stresem i wysiłkiem wynikającym z poszukiwania pracy. Myślą, że jak wyślą 2-3 aplikacje i żaden pracodawca przez miesiąc się do nich nie odezwie, to jest koniec świata. Na Zachodzie młodzi ludzie są uczeni stawiania pierwszych kroków na rynku pracy i nie poddawania się, gdy dotykają ich niepowodzenia – podkreśla Małgorzata Rusewicz.

Teoretycznie doradca zawodowy powinien być zatrudniony w każdej polskiej szkole, praktycznie jednak ekspertów tych ma tylko znikomy procent placówek, bo nikt tego wymogu od szkół nie egzekwuje.

(opr. D. Gąszczyk)

(opr. D. Gąszczyk)

Małgorzata Rusewicz podkreśla jednak, że odpowiedzialność za wysokie bezrobocie wśród młodych ludzi z wyższym wykształceniem (co 10 absolwent uczelni jest zarejestrowany obecnie w urzędzie pracy) ponosi nie tylko państwo, które nie wypracowało dotąd odpowiednich mechanizmów edukacyjnych. Samotnym winowajcą nie są także uczelnie, które w dalszym ciągu kształcą studentów w oderwaniu od realnych potrzeb rynku pracy i gospodarki.

Ciężar odpowiedzialności spoczywa również na samych zainteresowanych.

– Polacy za mało uczestniczą w szkoleniach podnoszących ich wartość na rynku pracy, praktykach, stażach zawodowych – wylicza Małgorzata Rusewicz.

W Polsce swoje kompetencje zawodowe podnosi zaledwie 5 proc. młodych ludzi, podczas gdy średnia europejska wynosi 9,3 proc. Efekt tego jest taki, że blisko 40 proc. polskich absolwentów podejmuje swoją pierwszą pracę nie w wyuczonym zawodzie, ale tam, gdzie ją dostaną. W Niemczech tylko 6 proc., ale obu państw nie można bezkrytycznie porównywać. W Polsce, w tym roku na podnoszenie kwalifikacji zawodowych poprzez kursy w urzędach pracy przeznaczono zaledwie 80 mln zł. W dodatku podniesiona została do 23 proc. stawka  VAT na szkolenia, a to znacząco ogranicza dostępność do niektórych kursów, choćby prawa jazdy, który dotąd był zwolniony z VAT.

– Studenci muszą mieć świadomość, że okres studiów wymaga od nich wiele własnej inicjatywy i samodzielnego poszukiwania możliwości rozwoju – mówi Dominik Antonowicz, adiunkt w Zakładzie Socjologii Nauki Uniwersytetu Kopernika w Toruniu, były doradca ministra nauki.

Dodaje, że jedną z nowych szans, które pojawiły się na uczelniach jest możliwość studiowania na wydziałach multidyscyplinarnych – często sponsorowanych przez duże koncerny i biznes. Podkreśla jednak, że oczekiwania pracodawców, by nawet po takich wydziałach absolwenci byli od razu efektywnymi pracownikami firm są nierealne.

– Uniwersytety i całe szkolnictwo wyższe ma przygotować ludzi do podejmowania różnych ról życiowych, a zwłaszcza zawodowych przez całe ich życie. Rolą kształcenia akademickiego nie jest zaspokajanie potrzeb pierwszego pracodawcy, u którego zwykle absolwent jedynie zdobywa doświadczenia, lecz przygotowanie młodych ludzi do długiej kariery zawodowej, gdzie pierwszy pracodawca jest choć ważnym, to tylko epizodem – mówi z naciskiem dr Dominik Antonowicz.

Jego zdaniem zachodzące dynamicznie na rynku pracy procesy demograficzne wymuszą na pracodawcach zmianę dotychczasowej postawy z roszczeniowej na bardziej elastyczną. W innym razie za kilka lat nie będą mogli znaleźć młodych ludzi do pracy. Deficyt ten, zdaniem ekspertów, może sięgnąć od 400 do nawet 600 tys. osób. Co roku na polski rynek pracy wchodzi o 100 tys. młodych ludzi – 19 – 24 lata – mniej.

Katarzyna Bartman

Praca w call centre, to często pierwsze poważne zatrudnienie absolwentów szkół wyższysz (CC By-NC-ND rofanator)
(opr. D. Gąszczyk)
Koszty-pracy-w-Europie-Środkowo---Wschodniej

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (09–13.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Uchodźcy na rynku pracy: bilans na plus i liczne wyzwania

Kategoria: Analizy
Napływ obywateli Ukrainy do Polski może się okazać zastrzykiem kapitału ludzkiego dla niektórych branż, borykających się z brakami kadrowymi. Jednak kobiety i dzieci nie wypełnią wakatów w budownictwie i przemyśle.
Uchodźcy na rynku pracy: bilans na plus i liczne wyzwania