Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Koniec deflacji, ale inflacja wzrośnie powoli

Do końca roku powinniśmy zanotować pierwszy miesięczny odczyt inflacji z plusem na początku, ale trwały powrót do 1,5 proc. - dolnego pasma odchyleń od celu inflacyjnego nastąpi dopiero w 2018 r. Wzrost PKB w 2016 r. wyniesie tylko 3 proc., w 2017 r. 3,6 proc. – wynika z „Raportu o inflacji” IE NBP.
Koniec deflacji, ale inflacja wzrośnie powoli

„Reflacja” – to słowo powtarza się po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Inwestorzy na całym świecie skupili się na krótkim fragmencie jego przemówienia, w którym mówi on o potrzebie inwestycji infrastrukturalnych i stworzeniu tysięcy miejsc pracy. Ponieważ Republikanie zdobyli też większość w Kongresie to potraktowano ogólne deklaracje niemal jak pewnik. Miedź od 8 listopada podrożała o 10 proc., a przejściowo i więcej.

Nie znaczy to jednak, że ceny surowców dalej będą rosły, a nawet gdyby, to automatycznie wzrośnie przez to inflacja w USA i innych rozwiniętych gospodarkach.

– O tym planie nie wiadomo literalnie nic, więc ciężko się o nim wypowiadać – mówił prof. Andrzej Sławiński, dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP podczas prezentacji raportu.

– Coś takiego jak mocny wzrost inflacji w Stanach Zjednoczonych wydaje się bardzo mało prawdopodobny, w innych krajach wysokorozwiniętych też. Przez ostatnie 26 lat Japonia prowadziła nieprawdopodobnie ekspansywną politykę fiskalną, z deficytami budżetowymi od 6 do 10 proc. rocznie i nie przyczyniło się to do mocnej inflacji – dodawał.

Ekonomiści NBP podkreślali, że owszem inflacja i to nawet nadmierna występuje w Rosji i w niektórych krajach Ameryki Południowej, ale wysokorozwinięte gospodarki zmagają i będą się zmagać z sekularną stagnacją, obawiając się niskiego wzrostu gospodarczego i równie niskiej inflacji. We wszystkich krajach rozwiniętych ubywa też miejsc pracy w przemyśle a powstają gorzej płatne w usługach.

Pod tym względem Polsce zdecydowanie bliżej do krajów rozwiniętych niż rozwijających się. W listopadowej projekcji pojawia się na nowo inflacja 1,5 proc. – czyli w dolnym paśmie odchyleń od 2,5 proc. celu inflacyjnego, ale dopiero na koniec 2018 roku. Pod koniec horyzontu projekcji do zera dąży też luka popytowa, czyli względna różnica między rzeczywistym a potencjalnym PKB. Była ona ujemna od początku 2012 roku.

inflacja NBP, 2

Autorzy raportu podkreślają, że w polskiej gospodarce wciąż występuje ograniczona presja kosztowa wynikająca z niskiej dynamiki cen importu, niskich cen surowców i umiarkowanej dynamiki kosztów pracy. Co prawda rynek pracy bije kolejne rekordy, ale najwięcej etatów przybywa nie tam gdzie pensje są najwyższe.

W efekcie prognoza inflacji CPI to minus 0,6 proc. na koniec 2016 roku, a potem plus 1,3 proc. w 2017 roku i 1,5 proc. w 2018 roku. Od projekcji lipcowej niewiele się zmieniło.

– Myślę, że nauczyliśmy się żyć z niższą inflacją i zarówno firmy jak i gospodarstwa domowe spodziewają się tych góra 1,5 proc. i dobrze sobie radzą w tych warunkach – ocenia Piotr Soroczyński, główny ekonomista w Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE).

– Z prognozowaniem inflacji trzeba ostrożnie, bo dwa lata temu już odwoływaliśmy deflację, później ponownie rok temu, ale na przeszkodzie stawały niskie ceny paliw. Teraz jednak nie widać czynników, które nadejściu inflacji mogłyby przeszkodzić. Spodziewam się pierwszego odczytu miesięcznego z plusem z 50 proc. prawdopodobieństwem w listopadzie, a z nieco większym w grudniu – mówi Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.

Co ciekawe – nie widzi on liniowego wzrostu inflacji do 2018 roku, jak NBP, ale dopuszcza scenariusz w którym w drugiej połowie 2017 roku inflacja może wzrosnąć przejściowo nawet do 2 proc., a potem spaść do 1,5 proc. w 2018 roku.

Ekonomiści są za to zgodni co do prognozy wzrostu PKB – tak słaby rok jak 2016 już się nie powtórzy. Słaby bo w trzecim kwartale odczyt może być nawet poniżej 3 proc. Cały przyszły rok powinniśmy jednak zakończyć wzrostem 3,6 proc,. a 2018 rok 3,3 proc.

Prognozy te oparte są na założeniu, że najgorsze, szczególnie w inwestycjach współfinansowanych ze środków UE, już za nami. Wartość umów na tego typu inwestycje ostatnio rośnie, sytuacja finansowa przedsiębiorstw jest dobra, a ceny surowców nadal niskie.

– Inwestycje były niskie przejściowo, bo mieliśmy zmianę władzy i tu nie chodzi o władzę taką albo inną. Naturalne jest, że gdy zmieniają się kierownictwa resortów i urzędów to część spraw toczy się wolnej, a część spraw, która jest w toku, jest oglądana jeszcze raz. Można było tylko oczekiwać, że to opóźnienie potrwa jeden, góra dwa kwartały, a mamy już trzeci – mówi Piotr Soroczyński z KUKE.

– Nasza prognoza wzrostu PKB jest zbliżona do ścieżki centralnej w projekcji NBP i nie będzie pewnie niczym odkrywczym gdy powiem, że kluczem dla jej zrealizowania będzie przyśpieszenie inwestycji unijnych. To one wraz z rosnącą konsumpcją powinny zaowocować w przyszłym roku wzrostem zbliżonym do 3,5 proc. PKB – mówi Łukasz Tarnawa z BOŚ Banku.

Jacek Kotłowski zastępca dyrektora Instytutu Ekonomicznego NBP podczas prezentacji raportu mówił, że sam program „Rodzina 500 plus” zwiększa PKB o około 0,3 pkt. proc. a jego efekty zobaczymy w pełni właśnie w przyszłym roku.

Raport na stronie NBP

inflacja NBP, 2

Tagi


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?