Koniec ery konsumpcjonizmu

To Prezydent Barack Obama, a nie jego polityczny adwersarz, w swoim programie gospodarczym obiecywał m.in. redukcję deficytu i zrównoważenie budżetu. Gdy został wybrany realizował zupełnie inną politykę. Większość Amerykanów, choć w poprzednich latach zdawała się nie widzieć problemów wiszących nad gospodarką, dziś przejrzała na oczy. Politycy przeciwnie.

„W czasie tego kryzysu, rząd nie jest rozwiązaniem ponieważ to rząd stanowi problem”. Kiedy prezydent Ronald Reagan wypowiadał te słowa, niemal nikt ich w Ameryce nie kwestionował. „Gospodarka była zrujnowana wskutek rządów Jimmy’ego Cartera”- napisał historyk tamtego okresu Steve Hayward w swoim monumentalnym dziele „The Age of Reagan”. Politycy z Partii Demokratycznej wypróbowali wszystkie metody, by pobudzić gospodarkę: wprowadzili w życie trzy programy stymulacyjne, cła na import stali i i materiałów budowlanych, podwyższyli podatki, rozbudowali rząd o 12 nowych agencji, a Fed pod ich rządami dodrukował pieniądze. Na próżno. Ropa była horrendalnie droga, bezrobocie dwucyfrowe, najwyższa stopa podatkowa wynosiła 70 proc. a wzrost PKB najniższy w powojennych dziejach USA.

Nic dziwnego, że jak wykazał najważniejszy sondaż opinii publicznej, wybory, przeciętny Amerykanin marzył o ograniczonym rządzie i niskich podatkach. Taki program gospodarczy prezentował Ronald Reagan. Wydawało się, że jego najbliżsi doradcy Arthur Laffer, Richard Rahn, Larry Kudlow i Norman Bailey, jak mówi autor opracowania nt polityki gospodarczej Reagana dr Bruce Bartlett, doskonale wyczuwali czego oczekuje przeciętny wyborca.

To oni zauważyli, że od lat 60-tych do wyboru Reagana administracja zdawała się kompletnie ignorować fakty, iż kluczową rolę w gospodarce odgrywają producenci, inwestorzy i przedsiębiorcy a także, że potrzebny jest jej stabilny pieniądz i niska inflacja.

– Do lat 80 Waszyngton był zdominowany przez interwencjonistów, których podstawowym osiągnięciem było dwojakie zło: wysoka inflacja i równie wysoka stopa bezrobocia – mówi z przekąsem dr Arthur Laffer. Był zaszokowany gdy po raz pierwszy zobaczył pełny obraz gospodarki amerykańskiej. Była uwięziona w koleinach stagflacji. Istniało tylko jedno wyjście: kontrola monetarna inflacji za pomocą rezerwy Federalnej. Należało zmniejszyć też podatki w takim stopniu, by inwestorom opłacała się podaż kapitału, pracownikom podaż pracy a przedsiębiorcom ryzyko – tłumaczy. Nawet przeciwnicy polityki ekonomicznej Reagana przyznają, że jego zespołowi ds polityki gospodarczej udało się trafnie określić, co wówczas stanowiło niebezpieczeństwo. Ekonomista prof. Austan Goolsbie z University of Chicago, który obecnie jest doradcą prezydenta Baracka Obamy, wylicza: „protekcjonizm, wzrost podatków i nadmierne wydatki budżetowe oraz błędna polityka monetarna – te problemy były najpoważniejsze”.

Zespół Laffera zalecił więc Reaganowi, by zmniejszyć stopień regulacji finansowej i znieść większość barier w handlu. – Niemniej Reagan nie tylko nie spełnił obietnicy wyborczej – ograniczenia deficitu, ale ten deficyt podniósł – podkreśla dr Bartlett. Dlaczego więc jego polityka gospodarcza uzyskała takie poparcie , że pozwoliła Reaganowi na reelekcję? Dr Bartlett twierdzi, że Reagan położył fundament pod konsumpcjonizm, ktory przypadł Amerykanom do gustu: – O deficycie już się nie mówiło, bo przeciętny Amerykanin po czterech latach rządów Reagana mógł pozwolić sobie na kupno dóbr uważanych wcześniej za luksusowe takich jak np. zmywarka do naczyń, maszyna suszącą ubrania, kuchenka mikrofalowa, drugi samochód i co najważniejsze – własny dom. – To właśnie wtedy powstały regulacje, które spowodowały, że państwowi ubezpieczyciele kredytów hipotecznych Freddie Mac i Fannie Mae udzielali kredytów osobom niezdolnym do podjęcia tego ryzyka – podkreśla. Z tym poglądem jednak nie zgadza się prof. Norman Bailey, który osobiście przygotował w 1986 r. specjalną informację Departamentowi Skarbu i odpowiednim komisjom w Kongresie na temat konieczności sprywatyzowania Freddie i Fannie. – Byliśmy w pełni świadomi, że obie instytucje znajdują się na drodze do bankructwa i że psują one rynek kredytowy biorąc na siebie niemożliwe do spełnienia zobowiązania – mówi. Działalność Freddie i Fannie w latach 84-87 była ograniczona.

Mimo wszystkich ówczesnych problemów rozwój gospodarczy pozwolił Ameryce po 25 latach zrównoważyć budżet. A rozwój ten symbolizował m.in. gwałtowny skok indeksu Dow Jones Industrial Average z 800 pkt w 1982 r. do 12500 pkt. w 2008 r. Ponadto deficyt utrzymywał się na najniższym poziomie pod koniec lat 90. (oscylował wokół 40 mld dolarów ), gdy większość Republikańska w 1995 r zobowiązała się do systematycznego równoważenia. Amerykanie wybrali większość Republikanów do Kongresu, bo popierali program „Kontraktu z Ameryką” a w jego ramach postulat cięcia wydatków i ograniczonego rządu – tłumaczy dr Richard Rahn.  Ten pogląd uzupełnia ekonomista CATO Institute dr Stephen Moore: Nie wolno zapomnieć, że wskutek zakończenia Zimnej Wojny Ameryka zmniejszyła nakłady na zbrojenia.

Poglądy gospodarcze Amerykanów nie zmieniły się gdy większość republikanów zastąpili demokraci, a w fotelu Białego Domu zasiadł prezydent George W. Bush. Ten tandem nie okazał się zbyt szczęśliwy dla gospodarki. – Bush odrzucił model reaganowskiej ekonomii podaży nastawionej na producenta, inwestora i przedsiębiorcę, a poparł program, który skutkował dalszym zwiększeniem deficytu i bańką na rynku nieruchomości oraz nie podjął próby prywatyzacji Freddie i Fannie, jak zalecali mu doradcy- mówi prof. Norman Bailey. Zwłaszcza to ostatnie zaniechanie przyczyniło się także iż zaczęła się kręcić spirala kredytowa: Amerykanie kupowali nieruchomość, na kredyt gwarantowany de facto przez budżet federalny za pośrednictwem Freddie i Fannie, następnie zastawiali ją by wziąć kredyt na kolejną nieruchomość czasem ten cykl powtarzał się dwukrotnie. Jednak dr Bartlett zwraca uwagę na jeszcze element polityki reaganowskiej, który utrzymał się do czasu recesji: niskie stopy procentowe. – To jest może dyskusyjny pogląd, ale ja uważam, że one wyraźnie wymykały się spod kontroli już w drugiej kadencji prezydenta Reagana. Alan Greenspan jedynie pogłębił ten problem. To była polityka obarczona wielkim ryzykiem – dodaje.

W lipcu 2003 r. administracja prezydenta przyznała, że deficyt wynosi 455 mld. Był najwyższy w historii USA. W sondażu Gallupa 57 proc. Amerykanów uznało to za „najpoważniejszy problem” a 20 proc. opisało jako „kryzys”. Prócz znanych powszechnie wielobilionowych wydatków na wojny Bush i Demokraci rozbudowali program tanich kredytów hipotecznych subsydiowanych przez państwowych ubezpieczyli m.in. Freddie Mac i Fannie Mae. – Tak ustawiona gospodarka musiała się rozbić. Ale i po katastrofie zarówno prezydent Bush jak i jego następca Barack Obama wraz z Kongresem Demokratów zaaprobowali keynesowski program ratunkowy. A jego rezultat nie mógł być inny niż wzrost deficytu budżetowego – mówi dr Laffer. Jednak prof. Goolsbie nie zgadza się z tym poglądem. „Powszechnie wiadomo, że to m.in. niskie stopy procentowe i nadmierna deregulacja na rynku finansowym rozpoczęta właśnie w czasie prezydentury Reagana były przyczyną recesji 2007-2009” – podkreśla. – Gdyby nie interwencja państwa, przede wszystkim w formie funduszu TARP, jak wykazały symulacje przeprowadzone w 2009 r. na Uniwersytecie Columbia, bezrobocie byłoby co najmniej dwukrotnie wyższe i najprawdopodobniej upadłoby więcej instytucji finansowych. To była sytuacja bez wyjścia – dodaje.

Obecnie deficyt budżetowy sięga 1,29 bln dolarów (obliczony po zamknięciu roku fiskalnego 30 września). Jak zauważają ekonomiści nic dziwnego, że następuje renesans „reaganowskich wartości” przede wszystkim za sprawą coraz silniejszych Tea Parties (mimo wspólnie prowadzonych akcji każda organizacja stanowa dba o swoją odrębność). To właśnie jednym z ich najważniejszych postulatów jest zrównoważanie budżetu i mały, ograniczony rząd. – Ekonomia podażowa jest na nowo odkrywana przez Amerykanów – tłumaczy Larry Kudlow. Sceptyczny wobec tego poglądu jest dr Bartlett. – Ameryka jest dziś w zupełnie innej sytuacji. Zbiedniała. Potrzebny jest wzrost podatków, by umożliwić reperację budżetów stanowych – twierdzi.

Zdaniem Kudlowa w okresie 25 lat kiedy szanowano pryncypia ekonomii podaży, w tym niskie podatki i niską inflację, przez 95 proc. czasu gospodarka rozwijała się dynamicznie, a tylko w okresie 5 proc. przeżywała recesję. – Gospodarka stworzyła w tym okresie ponad 40 mln nowych miejsc pracy – podkreśla. I co więcej dzięki zliberalizowanemu prawu finansowemu więcej Amerykanów niż przed 1980 r. bezpośrednio i pośrednio jest posiadaczami akcji i papierów wartościowych. W latach 70-tych tylko co 10 gospodarstwo domowe posiadało akcje, a w 2009 r. ten stosunek zmniejszył się do 1,5. Wzrosła też siła nabywcza przeciętnej amerykańskiej rodziny: jej dochód roczny w 1980 wynosił 8228 dolarów a w 2004 – 54061 dolarów. Robert Fogel, ekonomista, laureat nagrody Nobla, napisał w 2004 r. w swoim eseju na temat polityki gospodarczej lat 80: – Pod względem standardu życiowego klasa średnia zyskała najwięcej spośród wszystkich warstw społecznych. Amerykanie w 2007 r. wydali ponad 1 mld dol. na wymianę dzwonków w swoich telefonach komórkowych.

– Zarówno w czasie prezydentury Reagana jak i Clintona wzrastały podatki i rosły wydatki budżetowe, ale trend gospodarczy tamtego okresu charakteryzowały stabilne ceny, wiarygodna i silna waluta, swobodniejszy handel. To pozwoliło realizować amerykańskie marzenie (American dream) – mówi dr Rahn. Prof. Robert Reich, który był doradcą ds. polityki finansowej prezydenta Clintona, nie zgadza się z tym poglądem. – Żaden polityk, ale także wielu Amerykanów nie chciało przyjąć do wiadomości, że rynek nieruchomości zaczyna stanowić poważny problem dla amerykańskiej gospodarki – podkreśla.

Jednak poglądy przeciętnych Amerykanów zmieniają się na bardziej konserwatywne ekonomicznie. Świadczy o tym niepełne zwycięstwo Republikanów w listopadowych wyborach do Kongresu. – Wyborca nie chce dać żadnej stronie decydującego głosu – ocenia analityk polityczny, były doradca prez. Clintona, Dick Morris. Ale zdaniem ekonomistów właśnie w listopadzie Amerykanie wybierając większość kandydatów związanych z Tea Parties stwierdzili, iż chcą ograniczenia deficytu, niskiej inflacji i niskich podatków. – Tea Parties widzą w wysokim deficycie niebezpieczeństwo socjalizmu i tyranii, w analogii do kryzysu weimerskiego – hiperinflacji w Niemczech po I wojnie światowej – tłumaczy Morris.

Prof. John Taylor zbadał w jaki sposób tzw. niezrównoważona polityka monetarna i przeciwstawna jej oparta na twardych zasadach rachunku ekonomicznego wpływały na stopę bezrobocia, inflację, stabilizację ekonomiczną i finansową a także częstotliwość występowania recesji. Jego zdaniem podstawowy problem stanowi polityka stóp procentowych: stopy były utrzymywane za długo na zbyt niskim poziomie. W efekcie problem roku 1970 gdy realna stopa procentowa była negatywna za długo powtórzył się w latach 2003-2005. Fed mylił się w prognozowaniu inflacji. Na liście problemów związanych z niezrównoważoną polityką znalazł się rabat podatkowy oraz ignorowanie zbyt poważnego ryzyka podejmowanego przez państwowych ubezpieczycieli kredytów hipotecznych Freddie Mac i Fannie Mae.

Zdaniem prof. Taylora te właśnie problemy skutkowały falą recesjii w latch 60-80. Takie też były przyczyny obecnej recesji, która zakończyła się 1,5 roku temu.

Spełniła się prognoza Miltona Friedmana z 1968 r., że ekspansywna polityka monetarna nie rozwiąże problemu bezrobocia i że prowadzi ona raczej od recesjii do recesji. Amerykanie na półmetku rządów Baracka Obamy, który zawrócił całkowicie gospodarkę z toru reaganowskiego, ekonomii podaży, chcą powrotu do niej. Jak podkreśla Dick Morris, to prezydent Obama, , a nie jego polityczny konkurent John McCain we wrześniu 2008 r. w Chicago w wywiadzie radiowym, obiecywał m.in. zrównoważenie budżetu. – Takie były oczekiwania większości Amerykanów – przypomina. Jednak rząd demokratycznego prezydenta dowiódł kolejny raz prawdziwości maksymy reaganowskiej – okazał się problemem, a nie rozwiązaniem.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej

Kategoria: Analizy
Po upadku systemu z Bretton Woods zwiększyła się skala dyskrecjonalności polityki pieniężnej. Rosnąca popularność kryptowalut wymusiła na bankach centralnych zainteresowanie pieniądzem cyfrowym, który ponownie może zmienić zasady rządzące polityką pieniężną.
System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej