Luzowanie dla ludzi, czyli jak skutecznie walczyć z deflacją

Roczne stopy inflacji w 2014 r., które zostaną opublikowane w styczniu, ujawnią przypuszczalnie, iż w strefie euro deflacja stała się rzeczywistością. EBC powinien w związku z tym rozważyć wdrożenie programu „luzowania ilościowego dla ludzi” poprzez wysłanie każdemu dorosłemu obywatelowi czeku na 500 euro – uważa John Muellbauer, profesor ekonomii z Uniwersytetu Oksfordzkiego.
Luzowanie dla ludzi, czyli jak skutecznie walczyć z deflacją

500 euro (CC BY tunguska)

Stany Zjednoczone pierwsze spróbowały programu luzowania ilościowego. O sukcesie tego rozwiązania przesądziły szczególne cechy amerykańskiego systemu finansowego. Fed na początku zapewnił wsparcie płynnościowe systemowi bankowemu i nabył obligacje skarbowe, aby obniżyć ich oprocentowanie i wprowadzić gotówkę do systemu finansowego. Jednocześnie błyskawicznie obniżono prawie do zera najważniejszą stopę procentową. Wystąpiły efekty rozlania, które wpłynęły na oprocentowanie obligacji przedsiębiorstw, ceny akcji i oprocentowanie kredytów hipotecznych, które są ściśle powiązane z rentownością obligacji skarbowych.

W późniejszych rundach luzowania Fed skupował olbrzymie ilości powiązanych z kredytami hipotecznymi papierów dłużnych, które emitowały Fannie Mae i Freddie Mac. To bezpośrednio spowodowało spadek oprocentowania kredytów hipotecznych i powiększyło przepływy kredytowe, które mogły być wykorzystane do finansowania kredytów hipotecznych. Jest bardzo prawdopodobne, że program luzowania spowodował również obniżkę kursu dolara, co zmusiło banki centralne państw całego świata do łagodzenia polityki pieniężnej, aby nie dopuścić do nadmiernej aprecjacji własnych walut w stosunku do dolara.

Kredyty hipoteczne w USA i skuteczność luzowania

W amerykańskim mechanizmie transmisji decydujące znaczenie mają kredyty hipoteczne, rynek nieruchomości mieszkalnych i sektor gospodarstw domowych, gdzie kryzys wywołany przez kredyty hipoteczne udzielone klientom o kiepskiej zdolności kredytowej (kredyty nazywane subprime) spowodował potężne siły kontrakcyjne. Tylko spadek inwestycji w budynki mieszkalne doprowadził do zmniejszenia PKB mniej więcej o 4 proc.

Spadki cen nieruchomości mieszkalnych bezpośrednio negatywnie wpłynęły na wydatki konsumpcyjne, ponieważ zmalała wartość zabezpieczeń wykorzystywanych przy zaciąganiu kredytów. Olbrzymi wzrost liczby zajęć komorniczych i przypadków niewypłacalności spowodowały drastyczne zmniejszenie bazy aktywów w systemie bankowym. Z tego powodu, a także przez znacznie większe marże od ryzyka przy pożyczkach pozabankowych, została gwałtownie ograniczona dostępność kredytów dla gospodarstw domowych, szczególnie na rynku kredytów mieszkaniowych.

Przez te dwa solidne uderzenia mocno zmalały wydatki konsumpcyjne. Zmiana tych tendencji oraz naprawa tej części mechanizmu transmisji była zasadniczym i z powodzeniem osiągniętym celem polityki pieniężnej amerykańskiego banku centralnego. Odbudowa rynku mieszkaniowego rozpoczęła się w 2012 r., delewarowanie gospodarstw domowych dobiegło końca i stopniowo zaczęło się poprawiać w budownictwie.

W naszych badaniach możemy prześledzić wpływ niższych cen nieruchomości mieszkalnych na wydatki konsumpcyjne, na mniejszą dostępność kredytów hipotecznych i konsumpcyjnych oraz na późniejszą odbudowę.

Możemy również ustalić, jaki wpływ wywierają wyższe ceny akcji na wydatki konsumpcyjne, oraz zmierzyć wpływ niższych stóp procentowych na wydatki. W USA bezpośredni wpływ niższych stóp procentowych na wydatki był znaczny, a do tego wystąpiły skutki pośrednie poprzez nieruchomości mieszkalne i akcje. Powodem jest to, że ogólne zadłużenie amerykańskich gospodarstw domowych jest olbrzymie w porównaniu ze wszystkimi płynnymi aktywami. W latach 2001-2008 zadłużenie przekraczało wartość płynnych aktywów, podobnie jak w Wielkiej Brytanii. Niższe stopy procentowe zapewniają korzyści kredytobiorcom, a tracą przez nie właściciele oszczędności.

Kolejnym ważnym elementem w procesie transmisji amerykańskiej polityki pieniężnej – pomimo tego, że stopy oprocentowania kredytów hipotecznych w większości są stałe – jest możliwość refinansowania przy typowym koszcie wynoszącym zaledwie ok. 1 proc., gdy spada oprocentowanie tych kredytów. Połączenie niskiej stopy procentowej i luzowania ilościowego przyniosło skutki w USA, chociaż początkowo konsekwencje kryzysu wywołanego przez kredyty hipoteczne udzielane klientom o słabej zdolności kredytowej były tak poważne, że w przekonaniu części obserwatorów ta polityka nie była skuteczna.

Dlaczego luzowanie podobne do amerykańskiego jest mniej skuteczne w strefie euro

W Niemczech, a w mniejszym stopniu również we Francji, łączna wartość płynnych aktywów w posiadaniu gospodarstw domowych znacznie przekracza ogólne zadłużenie tych gospodarstw. Do tego stopnia, że niższe najważniejsze stopy procentowe powodują obniżki oprocentowania wkładów bankowych i spadek łącznych wydatków gospodarstw domowych. Jest to przeciwieństwo tego, co się dzieje w USA i Wielkiej Brytanii.

Do tego należy dodać, że w państwach strefy euro gospodarstwa domowe posiadają znacznie pieniędzy mniej w akcjach w stosunku do dochodu niż amerykańskie, toteż ten wzrost wydatków konsumpcyjnych w następstwie wyższych notowań giełdowych, który dla nikogo nie ulega wątpliwości, jest mały w porównaniu ze wzrostem obserwowanym w USA.

W państwach centrum strefy euro nie działa kanał, którym są zabezpieczenia w postaci nieruchomości, a ograniczenie kredytowania hipotecznego przez wymóg wkładu własnego jest znacznie silniejsze niż w USA.

Wyniki naszych badań potwierdzają, że przez wyższe ceny nieruchomości mieszkalnych we Francji i Niemczech maleją łączne wydatki konsumpcyjne. (Sytuację we Francji omówiłem z Valerie Chauvin w przedstawionej w grudniu 2013 r. w Banku Francji analizie zatytułowanej: Consumption, household portfolios and the housing market: a flow of funds approach for France. Sytuację panującą w Niemczech ukazaliśmy z Feliksem Geigerem i Manuelem Rupprechtem w analizie The Housing Market, Household Portfolios and the German Consumer,

W Niemczech, Francji i Włoszech wyższe ceny takich nieruchomości zachęcają osoby nieposiadające domu czy mieszkania do zaoszczędzenia więcej na wkład własny przy zaciąganiu kredytu hipotecznego i budzą czujność najemców, którzy zakładają wzrost czynszów. A majątek istniejących właścicieli, mianowicie posiadane przez nich nieruchomości, nie powoduje znacznego zwiększenia wydatków w sytuacji, gdy nie ma dostępu do kredytów zaciąganych pod zastaw posiadanej nieruchomości ani do taniego refinansowania kredytów hipotecznych. W Wielkiej Brytanii – nawiasem mówiąc –  gdzie dominują kredyty hipoteczne o zmiennej stopie oprocentowania, polityka pieniężna miała jeszcze większe znaczenie niż w USA, ponieważ natychmiast poprawiły się przepływy gotówkowe od osób spłacających kredyty hipoteczne.

Dlatego EBC zasługuje na pochwałę za wyłączenie kredytów hipotecznych z programu ukierunkowanych długoterminowych operacji refinansowania (TLTRO), co jest przyjętą przez ten bank wersją realizowanego przez Bank Anglii programu „finansowania za pożyczanie” (Funding for Lending Scheme), który miał w pewnym stopniu złagodzić kryzys kredytowy wywołany przez zmniejszenie kredytowania przez banki.

Co do dopływu kredytowania, w strefie euro (gdzie banki mają większe znaczenie) rynki kapitałowe zapewniają go znacznie mniej niż w USA. Z tego powodu obniżka oprocentowania obligacji skarbowych i firmowych oraz papierów dłużnych zabezpieczanych aktywami ma w strefie euro mniejsze znaczenie. To istotna przyczyna tego, że interwencja podjęta przez EBC w celu zapewnienia wsparcia płynnościowego systemowi bankowemu – podjęta w sierpniu 2007 r. EBC pod tym względem przewodził na świecie – przyczyniła się do zwiększenia bilansu w znacznie większym stopniu niż w przypadku amerykańskiego banku centralnego.

Ostatnim z czynników ograniczających oddziaływanie luzowania ilościowego w strefie euro jest to, że w następstwie niskiej rentowności obligacji – przez którą wzrastają mierzone deficyty funduszów emerytalnych – część firm ubezpieczeniowych nie chce inwestować, wobec czego wzrasta prawdopodobieństwo podwyżek składek i zmniejszenia świadczeń emerytalnych.

W USA do obliczania pasywów funduszów emerytalnych stosuje się łagodniejsze założenia co do stawek dyskontowych.

Jednocześnie należy zadać pytanie, czy kurs euro – jedyny mechanizm umożliwiający to, aby obecna polityka pieniężna mogła mimo to spowodować jakąś znaczącą zmianę – można jeszcze znacznie obniżyć. Może to spowodować zdecydowany opór na całym świecie z powodu ogromnej nadwyżki strefy euro w handlu zagranicznym.

Dwa problemy powodowane przez każdą formę luzowania ilościowego

Jednym z występujących obecnie problemów wywoływanych przez każde luzowanie ilościowe w formie zakrojonego na wielką skalę wykupu obligacji w sytuacji, gdy stopy oprocentowania już są rekordowo niskie, jest to, że zwiększa się ryzyko dużych strat, które będzie musiał ponieść bank centralny, np. jeśli konieczne okaże się wycofanie z programu luzowania.

Drugi problem polega na tym, że jeśli maleje rentowność obligacji, na ogół powoduje to negatywne konsekwencje dystrybucyjne. Więcej pieniędzy trafia przez to do osób zamożnych, posiadających aktywa, których ceny wzrastają wskutek programu luzowania. Osoby te wykazują mniejszą skłonność do wydawania, przez co mniej ich spływa do osób uboższych, którzy wykorzystaliby pieniądze, aby zwiększyć konsumpcję.

Na marginesie tu dodam, że w listopadzie 2008 r. należałem do pierwszych entuzjastów luzowania ilościowego. Gdy dochodziło do krachów na rynkach i potęgowały się problemy z wypłacalnością oraz płynnością, a do tego występowały poważne zaburzenia przepływów kredytowych, luzowanie ilościowe było całkowicie sensownym programem. Zgodnie z moimi przewidywaniami, program okazał się bardzo zyskowny dla banków centralnych. Z tego powodu nie ma sprzeczności między moimi ówczesnymi przekonaniami a poglądami obecnymi.

W strefie euro sprawa dystrybucji to również kwestia dystrybucji między państwami członkowskimi, gdyż różnice instytucjonalne między państwami mogą wywoływać wrażenie dyskryminowania pewnych krajów. Np. przy wykupie obligacji przedsiębiorstw faworyzowano by państwa cechujące się olbrzymim zadłużeniem firm, np. Francję.

500 euro na obywatela

Nie ulega wątpliwości, że EBC musi opracować strategię, która sprawdzi się w szczególnym systemie strefy euro, zamiast próbować się kierować tym, co robi Fed. Taka strategia powinna mieć za podstawę twierdzenie Miltona Friedmana, że „zrzuty ze śmigłowca”, czyli dodruk wielkich ilości pieniędzy i rozdanie ich społeczeństwu, zawsze może pobudzić rozwój gospodarczy i zwalczać deflację. Aby zmaksymalizować skutek takiej operacji, EBC powinien jednak również znaleźć metodę zapewniającą uczciwą dystrybucję.

Pewnym prostym rozwiązaniem byłoby przekazanie funduszów rządom, które później mogłyby decydować, jak je najlepiej wykorzystać w swoich krajach. Jest to jednak uniemożliwione przez obowiązującą w strefie euro zasadę zabraniającą finansowania wydatków rządów państw członkowskich przez EBC. Rozsądniejszym wariantem byłoby przekazanie wszystkim zatrudnionym i emerytom objętym systemem świadczeń społecznych kwoty wypłaconej przez EBC, przy czym rządy tylko pomagałyby w dystrybucji.

Inna możliwość to wykorzystanie spisów wyborców, publicznej bazy danych, której EBC mógłby użyć niezależnie od władz poszczególnych państw. Z mniej więcej 275 mln dorosłych żyjących w państwach strefy euro ok. 90 proc. znajduje się na liście uprawnionych do głosowania w wyborach. Nie ma wśród przepisów obowiązujących w eurolandzie żadnego, który zabraniałby EBC takiego niezależnego działania.

Jest istotna różnica między przekazaniem przez EBC 500 euro każdemu dorosłemu obywatelowi, co byłoby elementem polityki pieniężnej, a taką samą wypłatą dokonaną przez rządy w ramach tradycyjnej polityki budżetowej. Ekonomistów od dawna niepokoją krótkowzroczni politycy, którzy np. tuż przed wyborami decydują się na nadmierne wydatki, aby wpłynąć na wyborców, powodując w ten sposób „polityczny” cykl koniunktury. Lub po prostu zawsze wydają zbyt dużo, co prowadzi do nadmiernego deficytu budżetowego.

To jeden z ważnych powodów tego, że EBC nie ma prawa bezpośrednio finansować wydatków rządów państw członkowskich. Jest jednak całkiem inaczej, gdy niezależny bank centralny, podlegający radzie zarządzającej i zasiadającym w niej przedstawicielom państw członkowskich, bezpośrednio przekazuje gotówkę gospodarstwom domowym, gdyż jest to elementem polityki mającej na celu osiągnięcie obranego celu inflacyjnego. Z tego powodu uznałbym to za politykę pieniężną, a nie wyłącznie za dziwaczną metodę ominięcia przepisów obowiązujących w strefie euro.

Czy takie rozwiązanie przyniosłoby skutki?

W latach 2001 i 2008 w USA obowiązywały przepisy o zwrocie nadpłaconego podatku. Ich skutki były uważnie analizowane przez ekonomistów. W opublikowanym przez „American Economic Review” w 2006 r. artykule zatytułowanym Household Expenditure and the Income Tax Rebates of 2001 David Johnson, Jonathan Parker i Nicholas Souleles analizowali konsekwencje zwrotów podatku dochodowego za 2001 r. Ustalili, że 20-40 proc. podatnicy wydali w kwartale, w którym otrzymali gotówkę, a w następnym kwartale jeszcze mniej więcej jedną trzecią, przy czym autorzy brali pod uwagę tylko wydatki na dobra nietrwałe.

W analizie (Consumer Spending and the Economic Stimulus Payments of 2008) skutków zwrotów podatku dochodowego za 2008 r. Jonathan Parker, Nicholas Souleles, David Johnson i Robert McClelland konkludowali następująco: „Gospodarstwa domowe wydały 12-30 proc. (w zależności od specyfikacji) otrzymanych wypłat na dobra nietrwałe w ciągu trzech miesięcy od otrzymania pieniędzy oraz znacznie więcej na dobra trwałe, przede wszystkim pojazdy; w sumie przeznaczono na te cele 50-90 proc. otrzymanych kwot”.

W analizie australijskiego zwrotu podatku (How Much Did the 2009 Australian Fiscal Stimulus Boost Demand? Evidence from Household-Reported Spending Effects), zwanego tam „premią” (bonus), obowiązującego w 2009 r. Andrew Leigh twierdził, że ok. 40 proc. wydano w ciągu kwartału od otrzymania gotówki.

Takie dowody przemawiają przeciwko prostym podręcznikowym wersjom hipotezy o wielkości konsumpcji zależnej od dochodu stałego. W opublikowanej w 2012 r. analizie, za którą przyznano nam nagrodę Kendrick Prize, Janine Aron, John Duca, Keiko Murata, Anthony Murphy i ja przedstawiamy dane z szeregów czasowych dotyczące Japonii, USA i Wielkiej Brytanii świadczące o tym, że krańcowa skłonność do wydawania pieniędzy ze stałego dochodu nie wynosi 100 proc., lecz mniej więcej od 40 proc. do 60 proc.

Jeśli chodzi o Niemcy, potwierdziliśmy to z Feliksem Geigerem i Manuelem Rupprechtem w analizie The Housing Market, Household Portfolios and the German Consumer przedstawionej podczas konferencji zatytułowanej „Housing markets and the macroeconomy: challenges for monetary policy and financial stability”, zorganizowanej 5 i 6 czerwca 2014 r. w Eltville przez Bundesbank, Niemiecką Wspólnotę Badawczą (Deutsche Forschungsgemeinschaft; DFG) i MFW.  Co do Francji, dowody przedstawiam z Valerie Chauvin w analizie zatytułowanej Consumption, household portfolios and the housing market: a flow of funds approach for France, przedstawionej w Banku Francji w grudniu 2013 r.

Z badań wynika, że od 40 proc. do 60 proc. niespodzianego transferu w wysokości 500 euro wydano by dość szybko. Jest w tym drobne uproszczenie. Z modeli wynika, że nie cały wpływ jest odczuwalny w tym samym kwartale, przez co potrzeba kilku kwartałów, aby efekt wystąpił w pełni. Należy jednak dodać, że gdy minie początkowy wpływ zaskoczenia, niewydane pieniądze zostają dodane do płynnych aktywów, w których przypadku krańcową skłonność do wydawania szacujemy na ok. 10 proc., z czego wynika dłuższy i nieco większy skutek ogólny.

Badania prowadzone w USA dowodzą zróżnicowania postępowania gospodarstw domowych. Gospodarstwa uboższe i spłacające kredyty hipoteczne cechują się większą skłonnością do wydawania.

Wynikałoby z tego, że w Niemczech, gdzie wiele gospodarstw już ma bardzo duże sumy na rachunkach oszczędnościowych, wpływ luzowania na wydatki być może byłby mniejszy niż w USA, ale w Hiszpanii, Portugalii i Grecji, gdzie dużo gospodarstw domowych ma niewiele gotówki, efekty byłyby równie poważne jak w USA, a być może nawet większe. Z tego powodu zakładałbym, że w Hiszpanii, Portugalii i Grecji efekty wyniosą od 1,1 proc. do 2 proc. PKB, natomiast w Niemczech przypuszczalnie zaledwie 0,5 proc. PKB.

Obliczenia te mają za podstawę następujące założenia. Przypuśćmy, że w Hiszpanii, Portugalii i Grecji 60 proc. z tych 500 euro wydano by w pierwszym roku. Ponieważ roczny PKB w przeliczeniu na dorosłą osobę wynosi ok. 28 tys. euro w Hiszpanii, 20 tys. euro w Portugalii i 15 tys. euro w Grecji, oznaczałoby to wzrost PKB o 1,1 proc. w Hiszpanii, 1,5 proc. w Portugalii i 2 proc. w Grecji. Przy założeniu, że w Niemczech w pierwszym roku wydano by 40 proc., a PKB w przeliczeniu na dorosłą osobę wynosi ok. 42 tys. euro, PKB wzrósłby mniej więcej o 0,5 proc.

Inicjatywa taka oprócz tego, że wyciągnęłaby gospodarkę strefy euro z deflacji, zapewniłaby olbrzymie korzyści polityczne, gdyż mniejszą niechęć budziłyby instytucje europejskie, szczególnie w państwach borykających się z problemami, np. Hiszpanii, Portugalii i Grecji, gdzie dodatkowe 500 euro byłyby szczególnie silnym bodźcem skłaniającym do wydatków konsumpcyjnych. EBC mógłby dzięki temu wykazać utyskującym obywatelom, a także inwestorom, że z zaangażowaniem dąży do osiągnięcia celu inflacyjnego, oraz mógłby przyczynić się do zahamowania tempa wzrostu poparcia dla partii nacjonalistycznych.

Argumenty wysuwane przeciwko takiej formie luzowania

Podobnie jak inne rodzaje pieniędzy zrzucanych ze śmigłowca, propozycja ta byłaby kosztowna z punktu widzenia bilansu sektora publicznego obejmującego rządy oraz EBC łącznie. Ponieważ gospodarstwa domowe będą to jasno widziały, zwiększą prywatne oszczędności, aby ten koszt zrównoważyć i zneutralizować dodruk pieniądza bazowego.

Po pierwsze, przytoczone wyżej argumenty za 500 eurowym czekiem, moglibyśmy zakwestionować jeśli, „gospodarstwa domowe nie widzą jasno” związku działaniami EBC a stanem finansów publicznych, z powodu swojej krótkowzroczności i tego, że przyszłość jest zawsze w pewnym stopniu niepewna. Argumenty przeciw 500 eurowym czekom nie są przekonujące także wtedy, gdy założymy pełną jasność widzenia u gospodarstw domowych, czego dowodzi Willem Buiter w artykule zatytułowanym The Simple Analytics of Helicopter Money: Why It Works — Always. Gdy pieniądz pełni funkcje transakcyjne czy funkcje zapewniania płynności, i gdy gospodarstwa domowe uważają proponowany dodruk za nieodwracalny, ich wydatki będą wzrastać. Taki zrzut ze śmigłowca poluźnia ograniczenie stwarzane przez budżet państwowy – chyba że jakiś nadgorliwy rząd dąży do zaostrzenia polityki budżetowej, aby ten zrzut zrównoważyć.

Dodatkowe wpływy z tytułu podatków należnych w następstwie początkowej rundy zwiększenia wydatków oraz efektów mnożnikowych wzrostu zatrudnienia, dochodu i wydatków, w gruncie rzeczy spowodują poprawę ograniczenia stwarzanego przez budżet państwowy. Można by w tym miejscu zadać pytanie, po co się uciekać do drukowania pieniędzy, gdy przyniosłaby skutki konwencjonalna ekspansja budżetowa.

Drugi argument wysuwany przeciwko takiemu luzowaniu to stwierdzenie, że rozwiązanie to może spowodować dwa rodzaje ryzyka nadużycia.

Po pierwsze, można się obawiać, że sektor prywatny, w którym stosowano zbyt dużą dźwignię finansową, poniecha działań prowadzących do delewarowania, oczekując, że dodruk pieniędzy zawsze ich będzie ratował przed konsekwencjami nierozwagi, a to spotęguje przyszłe zagrożenia.

Po drugie, rządy bardzo zadłużonych państw strefy euro wycofałyby się z niepopularnych reform budżetowych.

Najlepsza metoda delewarowania to przyspieszenie wzrostu gospodarczego, a bezpośrednim skutkiem tej polityki będzie poprawa bilansów obu sektorów – prywatnego i publicznego. Gdy prowadzi się bardzo zdyscyplinowaną politykę w celu osiągnięcia założonej stopy inflacji, niewielkie jest prawdopodobieństwo, że oczekiwania sektora prywatnego wzrosną bardziej, niż mogły wzrosnąć do tej pory wskutek wdrażanych wcześniej programów polityki pieniężnej. Reformy strukturalne rynków pracy i produktowych powinny być ważniejsze od rygorystycznej polityki budżetowej, ponieważ służą rozwiązaniu problemów konkurencyjności i rozwoju gospodarki. EBC mógłby zasadniczo uzależnić wypłatę 500 euro każdemu dorosłemu od wiarygodnych zobowiązań do wdrożenia reform.

Kolejny możliwy argument przeciwko propozycji można streścić w słowach: osłabnie przez to „zaufanie do waluty”. Może to oznaczać tylko tyle, że proponowane rozwiązanie jakoś spowoduje wyższą stopę inflacji. Ten argument nie ma wiele sensu w sytuacji, gdy jest zagrożenie deflacją, a państwa eurolandu są pogrążone w głębokiej stagnacji. Utrzymanie wiarygodności celu inflacyjnego obranego przez EBC z pewnością zagwarantuje, że ten bank uniknie takich zagrożeń.

Osłabnie motywacja do pracy – to następny argument przeciwko. Duże bezrobocie w strefie euro nie wynika jednak z tego, że ludzie po prostu nie chcą pracować, lecz znacznie bardziej z tego, że nie ma miejsc pracy.

Wreszcie – wypłaty dla ubogich, którzy „nie zasługują na nie”, są nieetyczne. Wysuwający ten argument nie biorą jednak pod uwagę tego, że konwencjonalna polityka pieniężna i luzowanie ilościowe prowadzą do wzrostu cen aktywów, co przynosi korzyści osobom posiadającym pewne mienie. Niektórzy przedstawiciele elit uważają to za korzyść „naturalną”, natomiast odrzucają możliwość zaproponowania tej samej korzyści ubogim. Wzrost poparcia dla populistycznych ugrupowań wrogo nastawionych wobec UE i strefy euro to jeden z przejawów reakcji społeczeństw na ten wypaczony punkt widzenia.

Po latach zaciskania pasa, kręcenia się w kółko i bezrobocia czas wdrożyć program luzowania, który da Europie to, czego ona potrzebuje.

John Muellbauer jest starszym członkiem zespołu badawczego Nuffield College, profesorem ekonomii wykładającym na Uniwersytecie Oksfordzkim, członkiem zespołu badawczego Institute for New Economic Thinking działającego przy Oxford Martin School

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w VoxEU.org (tam dostępna jest pełna bibliografia). Tłumaczenie i publikacja za zgodą wydawcy. W oryginale można go przeczytać tutaj.

500 euro (CC BY tunguska)

Tagi


Artykuły powiązane

Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wyniki prowadzonego w czasie pandemii badania, pokazują, że brytyjskie gospodarstwa domowe, obawiające się o swoją przyszłość finansową - w przypadku jednorazowej korzystnej zmiany dochodu -  zamierzają jednak wydać na konsumpcję więcej niż pozostałe.
Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce