Nowych obligacji ma być mniej

Podaż obligacji na rynku krajowym będzie niższa, niż zakładano w pierwotnym planie finansowania potrzeb pożyczkowych na ten rok. Dzięki temu mogą spaść rentowności papierów. To z kolei może pomóc w utrzymaniu dużego zainteresowania inwestorów zagranicznych polskimi papierami skarbowymi. Na koniec lutego inwestorzy zagraniczni mieli polskie papiery skarbowe warte 142,4 mld zł - to najwięcej w historii.
Nowych obligacji ma być mniej

Rentowność uzyskana przy amerykańskiej emisji naszych obligacji jest niższa niż dochodowość dziesięcioletniej obligacji krajowej. (CC BY-ND Markusram)

Potrzeby pożyczkowe w tym roku miały wynieść 167,5 mld zł. Dzięki zmniejszeniu transferów do OFE mają one spaść o 9 mld zł. Poza tym do budżetu trafią też dodatkowe 4 mld zł wpłaty z wyższego niż oczekiwano zysku Narodowego Banku Polskiego. W całości ma to zostać przeznaczone na zmniejszenie deficytu i długu. Pomoże też prywatyzacja: wpływy miały wynieść 15 mld zł i już dziś wiadomo, że uda się te założenia zrealizować. Wystarczy, że Ministerstwo Skarbu sprzeda – jak planuje – pakiet akcji PKO BP.

Finansowanie za granicą się opłaca

Niższe potrzeby pożyczkowe to automatycznie niższa podaż obligacji. Ministerstwo Finansów stara się ją ograniczyć w jeszcze jeden sposób: finansuje swoje potrzeby za granicą. Po to właśnie sprzedało ostatnio dziesięcioletnie papiery denominowane w dolarach o wartości 1 mld dolarów. Pieniądze na tegoroczne płatności z tytułu obsługi zagranicznej części długu resort pozyskał już w styczniu. Głównym źródłem były wpływy ze styczniowej emisji euroobligacji o wartości 1 mld euro, resztę stanowiły środki z rozliczeń transakcji walutowych FX-swap. To wystarczyło by zabezpieczyć płatności w wysokości niespełna 4 mld euro.

Wielkość obu największych emisji zagranicznych – tej ze stycznia w euro i dolarowej z ostatnich dni – nie imponuje, bo MF bez problemu sprzedawał większe pule obligacji na obu tych rynkach. Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego MF, tłumaczył w rozmowie z PAP, że resortowi nie zależy na dużych wartościach sprzedawanych obligacji. Priorytetem dla emisji zagranicznych stała się rentowność: im niższa, tym lepiej.

– Rentowność naszych obligacji wyniosła 5,277 proc., co oznaczało że była o 179 punktów bazowych wyższa od rentowności obligacji amerykańskich. Dla porównania ostatnia emisja Węgier miał rentowność wyższą od obligacji amerykańskich o 310 punktów bazowych – mówił PAP dyrektor Marczak.

Co więcej, rentowność uzyskana przy emisji amerykańskiej jest niższa niż dochodowość dziesięcioletniej obligacji krajowej. Dziś wynosi ona około 6,15 proc. I to też jest odpowiedź na pytanie, dlaczego MF szuka finansowania za granicą. Resort nie boi się przy tym ryzyka walutowego, bo wierzy w stabilizację złotego. Według ostatnich prognoz ministerstwa złoty będzie stopniowo umacniał się do dolara co najmniej przez najbliższe cztery lata. Średnioroczny kurs dolara ma w tym roku wynieść 2,85 zł (na początku roku za dolara płacono około 3 zł, obecny kurs rynkowy to 2,73 zł). W przyszłym roku zloty ma nadal zyskiwać, dolar średnio będzie kosztował 2,79 zł. MF prognozuje, że rok później będzie to już 2,73 zł. W 2014 roku średnioroczny kurs dolara ma spaść do 2,67 zł.

Liczy się niższa rentowność

MF szuka niskiej rentowności także na krajowych obligacjach o czym świadczą pojawiające się co jakiś czas tzw. werbalne interwencje ze strony resortu. Nie przez przypadek Dyrektor Marczak wiązał ostatnią emisję dolarową z finansowaniem potrzeb krajowych i „nie wykluczył” kolejnych tzw. emisji benchmarkowych (czyli denominowanych w euro lub dolarach), które pozwoliłyby na zmniejszenie podaży papierów na rynku krajowym. Zapowiedź mniejszych emisji zwykle wpływa mobilizująco inwestorów, którzy chętniej kupują obligacje na rynku wtórnym. A to przekłada się na wzrost ich cen i spadek rentowności.

Sygnalizowanie zmniejszenia podaży to nie jedyny pomysł MF na spadek kosztów obsługi długu. Już na początku roku resort zapowiedział, że rozważa skorzystanie z kontraktów IRS – czyli kontraktów zabezpieczających przed skutkami zmian stóp procentowych. Resort zamierzał zamienić część długu o stałym oprocentowaniu na dług zmiennoprocentowy, bo uznał, że wzrost stóp rynkowych na początku roku (nawet do 6,30 proc. na obligacjach dziesięcioletnich) był zbyt duży i wynikał przede wszystkim z przereagowania rynku. MF zdaje też sobie sprawę, że o niskie rentowności może być trudno w warunkach zaostrzania polityki pieniężnej. O ile perspektywy podwyżek stóp nie są głównym czynnikiem decydującym o notowaniach obligacji dziesięcioletnich, o tyle tzw. krótki koniec krzywej rentowności (czyli np. obligacje dwuletnie) reaguje na nie dość szybko. Przykład, to duży wzrost dochodowości „dwulatek” po ostatnich danych o inflacji. Spekulacje o szybkich podwyżkach stóp podniosły rentowność z około 5,03 proc. do 5,13 proc. Tymczasem MF szacuje, że Rada Polityki Pieniężnej będzie podnosiła stopy w tym i być może jeszcze w przyszłym roku. Według resortu finansów wielkość stopy referencyjnej NBP średnio w tym roku wyniesie 4 proc., a w przyszłym już 4,7 proc.

Inna informacja – o nowej roli Banku Gospodarstwa Krajowego, który w razie destabilizacji rynku miałby skupować obligacje skarbowe – miała z kolei działać na rentowności stabilizująco. BGK będzie kupował papiery wtedy, gdy na rynku pojawią się napięcia niezwiązane z fundamentalną oceną gospodarki. MF mogłoby gwarantować ich późniejszy odkup, gdyby zaszła taka potrzeba. Resort próbuje się w ten sposób zabezpieczyć przed skutkami gwałtownego odpływu inwestorów zagranicznych, których zaangażowanie jest obecnie wyjątkowo duże. Na koniec lutego inwestorzy zagraniczni mieli polskie papiery skarbowe warte 142,4 mld zł. Z tego 139,2 mld zł stanowiły obligacje. To najwięcej w historii. BGK ma też wypełnić lukę po otwartych funduszach emerytalnych. Świadomość, że na rynku jest ktoś taki jak OFE, które zawsze będą zgłaszały popyt na obligacje, działała uspokajająco na inwestorów. Po zmniejszeniu transferów do funduszy pozycja rynkowa OFE osłabnie. Pomysł z BGK prawdopodobnie ma to częściowo zrekompensować.

Rentowność uzyskana przy amerykańskiej emisji naszych obligacji jest niższa niż dochodowość dziesięcioletniej obligacji krajowej. (CC BY-ND Markusram)

Otwarta licencja


Tagi