Pochwała rozumu

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła właśnie przetarg na przeniesienie siedliska mikroślimaków. Trzymilimetrowe żyjątko mieszka na trasie obwodnicy Poznania i zablokowało jej dokończenie. W tej sytuacji pochwała książki Gary Beckera i Richarda Posnera „Nieoczywistości” mija się z celem. W naszym kraju reklamowanie rozumu jest bez sensu.
Pochwała rozumu

Gary Becker, Richard Posner "Nieoczywistości", Oficyna Wolters Kluwer

Noblista z ekonomii Becker i sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego Posner od prawie 10 lat prowadzą blog, w którym omawiają aktualne i istotne tematy dla życia społecznego i gospodarczego. Obaj są racjonalnymi zwolennikami wolności i wolnego rynku, więc nie ma w nim gwałtownych polemik, częściej dopowiadają argumenty za stanowiskiem drugiego z autorów, niż się z nim nie zgadzają. I nie jest to wcale nudne.

Przeciwnie, ogromna kultura starszych panów (Becker ma 83 lata, Posner 74), racjonalność poglądów idących pod prąd poprawności politycznej i ekonomicznej, precyzyjna argumentacja, uczciwość intelektualna nakazująca pokazywać różne strony zagadnienia, wszystko to sprawia, że co jakiś czas zdziwiony czytelnik odkrywa, że no tak, przecież na zdrowy rozum tak właśnie trzeba zrobić (albo tak właśnie robić nie należy).

Przykłady? Proszę bardzo. Popatrzmy na rozumowanie Beckera w sprawie hipermarketów. Rada Miejska Chicago wydała rozporządzenie nakładające na nie specjalne zobowiązania w zakresie płac i świadczeń dodatkowych. Rzecz jasna w trosce o pracujących tam Afroamerykanów i innych ubogich pracowników, bo wiadomo, że pieniądze w Walmarcie zarabia się niewielkie. Oczywiście – argumentuje Becker – będzie przez to mniej pracy dla osób gorzej wykształconych i niżej wykwalifikowanych, bo hipermarkety, które i tak w niewielkim stopniu obsługują centra miast, wyprowadzą się na peryferie, gdzie rozporządzenie nie obowiązuje.

Nadto wyższe płace przyciągną lepiej wykształconych, którzy dotychczas nie godzili się na niskie stawki, wypychając tych dziś pracujących – niżej wykwalifikowanych i wydedukowanych. Zaś te hipermarkety, które pozostaną jednak w centrum miasta, podniosą ceny, co z kolei uderzy w ubogich, którzy tam się zaopatrywali. Słowem najbardziej w kość dostana ci, którym rozporządzenie miało służyć.

Inny, mniej banalny przykład. Weźmy otyłość i propozycję opodatkowania tłuszczów nasyconych czyli „złych” tłuszczów. Becker ma istotne wątpliwości, czy taka polityka byłaby właściwa. Po pierwsze polityka publiczna nie powinna ignorować przyjemności, jaką daje zjedzenie cheeseburgera czy frytek. Pod drugie, wydaje się, że nie nadmierne spożywanie, lecz siedzący tryb życia (m.in. przez uwiązanie do komputera) ma większy wpływ na powstawanie otyłości. Nikt jednak nie wzywa, by opodatkować gry komputerowe.

Potem jest jeszcze kilka innych niebanalnych wątpliwości i finał: nawet jeśli nadwaga i zła dieta są niezdrowe, czy ignorowanie przez nastolatki zaleceń dietetyków jest nieracjonalne? Niekoniecznie – pisze Becker – jeśli młoda osoba dostrzega wybór między obecną przyjemnością i przyszłymi przykrościami. Może na przykład przypuszczać, że postęp medycyny w ciągu 20-30 lat, gdy nastolatki staną się podatne na choroby wieku średniego, ułatwi zwalczanie chorób związanych z otyłością.

Natomiast argument, że otyli korzystają częściej ze służby zdrowia na koszt szczupłych podatników Becker zbija tak: główny błąd tkwi w systemie opłat za leczenie, który bardzo poprawiłoby wprowadzenie silniejszych zachęt do oszczędzania na wydatkach zdrowotnych m.in. przez wprowadzenie obowiązkowego ubezpieczenia prywatnego na wypadek ciężkiej choroby.

Posner zaś dodaje: po opodatkowaniu tłuszczów „śmieciowe jedzenie” mogłoby się okazać pierwszym w świecie dobrem Giffena, na które popyt rośnie wraz ze wzrostem ceny, bo wysokie opodatkowanie wysokokalorycznej żywności zmniejszyłoby dochód rozporządzalny ubogich (a oni ją przede wszystkim spożywają). W związku z tym kupowaliby jej jeszcze więcej, jako że tłuste i nadal relatywnie tanie pokarmy wyparłyby z ich menu do reszty żywność zdrową i droższą.

Następnie autorzy omawiają sens wprowadzania zakazu tłuszczów trans do żywności podawanej w nowojorskich restauracjach. Oczywiście taki zakaz sprawi, że potrawy staną się droższe. Jeśli ludzie faktycznie są zainteresowani potrawami droższymi, ale bez tych tłuszczów – otrzymają je i bez zakazu, bo restauracje dostrzegą w tym interes. Natomiast zmuszanie wszystkich „żeby bulili więcej zamiast zostawienia im decyzji jest zbędnym paternalizmem”.

Po czym Posner przeprowadza ekonomiczną kalkulację, czy taki zakaz ma sens i z uczciwością intelektualną stwierdza, że wynik skłania go jednak do… poparcia go. Becker natomiast jest konsekwentnie przeciw, prowadzi inną kalkulację i tak podsumowuje: o spożyciu powinny decydować siły podaży i popytu. „Zbyt często bowiem próbuje się w nieprzemyślany sposób, w oparciu o słabe dowody, ingerować w prywatne decyzje o tym, co mamy jeść”.

Dość szczegółowo omówiłem ten przypadek, żeby pokazać metodę i sposób myślenia Beckera / Posnera. Na ogół pochwalają pozostawienie wolnego wyboru ludziom. Po drugie są przekonani, że zazwyczaj ludzie zachowują się racjonalnie i zgodnie swym interesem, choć pozornie czasami wygląda to inaczej. Po trzecie, często przeciwstawiają się poglądom, nazwijmy je, mainstreamowym. Zaś to, że w tym opisie metody używam słów często, na ogół i zazwyczaj, wynika z braku doktrynerstwa obu autorów i uczciwego ważenia racji i argumentów. Słowem to edukacja najwyższej próby.

Becker i Posner bronią np. rosnącego zróżnicowania dochodów, tłumacząc, dlaczego jest to pozytywne zjawisko. Wyższe dziś niż 30 lat temu nierówności dochodowe biorą się bowiem z premii za wiedzę, która bardzo wzrosła w wyniku postępu technicznego, ale i globalizacji, i skłoniła miliony Amerykanów do kształcenia się na poziomie wyższym.

W innym wpisie Becker i Posner zwracają uwagę, że pomoc po katastrofach żywiołowych uruchamia paradoks dobrego Samarytanina, to znaczy ludzie dotknięci katastrofą nie racjonalizują swojego postępowania (np. nadal budują się na terenach powodziowych), bo wiedzą, że otrzymają pomoc.

W kolejnych wpisach Becker i Posner przedstawiają np. argumenty stojące za utrzymaniem kary śmierci, podtrzymują opinię, że doping w sporcie powinien być zakazany, a jazda po pijanemu znacznie bardziej surowo karana. Piszą także o hazardzie on line (są za legalizacją i brakiem opodatkowania) i o wojnie prewencyjnej (są za ). Zestaw tematów i poglądów jest zatem bardzo zróżnicowany, ale argumenty zawsze dogłębnie przemyślane i nie podporządkowane jednej doktrynie, choć dominantą jest pochwała rozumu, wolności wyboru i odpowiedzialności.

Becker pisze: „Warto zauważyć, że urzędnicy, choćby mieli najlepsze zamiary podlegają takim samym ograniczeniom racjonalności i samokontroli, mogą być tak samo krótkowzroczni i cierpieć na takie same defekty poznawcze, jak te, które wpływają ponoć na wybory dokonywane przez nas, zwykłych ludzi. Czy są jakiekolwiek powody, by sądzić, że urzędnicy lepiej od nich zadbają o ich interesy?”

Sprawa podpoznańskich skorupiaków i przetargu GDDKiA (poczwarówka jajowata ujęta jest w Załączniku II Dyrektywy Siedliskowej i wpisana do „Polskiej czerwonej księgi zwierząt”) świadczy, że te defekty poznawcze mogą być nawet większe. I w Brukseli, i w Warszawie.

OF

Gary Becker, Richard Posner "Nieoczywistości", Oficyna Wolters Kluwer

Otwarta licencja