Autor: Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Pogorszenie perspektyw wzrostu gospodarki ukraińskiej

Wzrost napięcia na Ukrainie odstraszył inwestorów zagranicznych, w przyszłości może też wywołać szereg innych niekorzystnych skutków — oceniają ekonomiści znad Dniepru.
Pogorszenie perspektyw wzrostu gospodarki ukraińskiej

Zdaniem ekonomistów na Ukrainie można spodziewać się odpływu inwestycji, zmniejszenia przychodów walutowych i znacznych podwyżek cen towarów importowanych (Roberto Maldeno, CC BY-NC-ND)

Po chwilowej panice na rynku walutowym gospodarka Ukrainy nieco się uspokoiła. Ekonomiści przestrzegają jednak: rząd powinien przygotować się na długofalowe konsekwencje dla gospodarki.

Szef rady ukraińskiego banku centralnego NBU Bohdan Danylyszyn sądzi, że władze i bank centralny powinny uwzględniać w swojej działalności zagrożenia związane z wprowadzeniem stanu wojennego. Jego zdaniem rozwój wydarzeń może obniżyć inwestycyjną atrakcyjność Ukrainy, dlatego konieczne jest prowadzenie konsultacji i wyjaśnianie sytuacji przedsiębiorcom rodzimym i zagranicznym, by zapobiec możliwym niekorzystnym zmianom ich planów dotyczących inwestowania nad Dnieprem.

Z powodu obecnych okoliczności i wzrostu ryzyka, które prowadzi do niwelowania korzystnych skutków porozumień z MFW i Unią Europejską, prawdopodobne jest utrzymanie wysokich kosztów pożyczek zagranicznych. Można spodziewać się zahamowania procesu prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych – z jednej strony wskutek spadku popytu na aktywa ukraińskie, a z drugiej ze względu na spadek cen, jakie potencjalni nabywcy byliby skłonni zapłacić.

Płonne nadzieje na miliardy

Zdaniem ekonomisty Ołeha Ustenki z Fundacji Blazera kluczowym problemem i niewiadomą jest obecnie zdolność Ukrainy do realizacji swoich zobowiązań z tytułu zadłużenia, znaczna część zasobów przeznaczana jest obecnie na cele związane z obronnością. Logiczna w tej sytuacji byłaby zmiana przyjętego budżetu na 2019 r. Bez zapewnienia finansowania zewnętrznego stabilność finansowa kraju będzie naruszona, a Ukraina może być zmuszona do zamrożenia wypłat. Nie ma też co liczyć na – oczekiwane wcześniej – 2 mld dolarów w przyszłym roku z tytułu inwestycji zagranicznych. Powód? Obecne ryzyko polityczne. Wzmogą się też, i tak już silne, tendencje emigracyjne. To z kolei odbije się na wpływach do odpowiednika ukraińskiego ZUS i budżetu — przestrzega Ustenko. Zdaniem ekonomisty można spodziewać się odpływu inwestycji, zmniejszenia przychodów walutowych i znacznych podwyżek cen towarów importowanych, a w konsekwencji i inflacji.

„Nasi oligarchowie, którzy odpowiadają za lwią część wpływów, będą starać się zatrzymywać je poza granicami kraju i wyprowadzać je do rajów podatkowych, a importerzy będą kształtować cenę towarów nie na podstawie aktualnego kursu dolara, ale swoich oczekiwań co do dewaluacji. Jedna czwarta naszej konsumpcji zależy od importu, przy dewaluacji rzędu 10 proc. daje to dodatkowy impuls inflacyjny 2,5 proc., a to znaczy, że zamiast zapisanych w budżecie 7,5 proc. będziemy mieli 10 proc. inflacji. Inwestorzy zagraniczni też nie będą skłonni wkładać pieniędzy w gospodarkę Ukrainy, skutkiem czego można oczekiwać spadku o 10-20 proc. w porównaniu do wstępnych szacunków mówiących o 2 mld dolarów inwestycji zagranicznych w 2019 r.” — przewiduje Ustenko.

„Z prawnego punktu widzenia wprowadzenie stanu wojennego na razie nie wpływa na rynek. Jednak ze strony psychologicznej sam fakt jego ogłoszenia oddziałuje na oczekiwania oraz nastroje konsumentów i inwestorów, co może doprowadzić do ograniczenia popytu i inwestycji” – ocenia analityk Natalia Koczergina.

Biznes ukraiński obawia się odległych w czasie skutków stanu wojennego dla gospodarki – przekonuje ekonomista Aleksiej Kuszcz w analizie na łamach kijowskiego „Focusa”. Wśród głównych obaw wymienia zwiększenie wpływu służb siłowych, które mogą zacząć odbierać intratne przedsiębiorstwa właścicielom. Jak zauważa, w warunkach niestabilności politycznej biznes ogranicza inwestycje i wyprowadza kapitał, a konsumenci zmniejszają wydatki do poziomu zapewniającego egzystencję i zaczynają odkładać „na czarną godzinę”. Według jego szacunków łączny dodatkowy odpływ kapitału z Ukrainy może sięgnąć w najbliższych kilku miesiącach miliarda dolarów.

„Dynamika rozwoju gospodarki nie zawsze jest pochodną matematycznych modeli wzrostu ekonomicznego i funkcji maksymalnej korzyści. Tendencje rozwoju średnioterminowego są określane modelami, w których na decyzje uczestników procesów gospodarczych wpływają czynniki społeczne, psychologiczne i związane z postrzeganiem sytuacji. Głównym ograniczeniem jest horyzont racjonalnych oczekiwań podmiotów — np. konsumentów czy inwestorów zagranicznych” – ocenia ekonomista. Jego zdaniem wprowadzenie stanu wojennego może uderzać w stabilność makroekonomiczną, której prywatny kapitał nie zechce, a państwo nie będzie w stanie zapewnić.

Tę ocenę potwierdzają pytani przez agencję Liga.net przedstawiciele firm inwestycyjnych zaangażowanych w ukraiński sektor IT. Ich zdaniem wprowadzenie stanu wojennego silnie uderzy w branżę. Przedsiębiorcy sądzą, że wzrost napięcia w pierwszej kolejności zahamuje napływ nowych inwestorów nad Dniepr. Zleceniodawcy zagraniczni w obawie o realność wykonania zamówień będą je kierować do konkurencji — np. do wyrastających na informatyczną potęgę Indii. Możliwe jest też przenoszenie za granicę całych zespołów roboczych.

Jak uważa Jurij Romanenko z think tanku Ukraiński Instytut Przyszłości, na poziomie lokalnym stan wojenny może posłużyć jako instrument wykorzystywany do wrogich przejęć przedsiębiorstw. „Myślę, że dla wszystkich już jest oczywiste, że stan wojenny okazał się kolejną symulacją, która ma służyć do załatwiania swoich spraw. W pierwszej kolejności wymuszania oddawania przedsiębiorstw” – komentował.

MFW tak, prywatyzacja nie

Tymczasem przedwczesne okazały się obawy o wstrzymanie współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. „Krajom w stanie wojny MFW nie daje pieniędzy. O tym nikt nie myśli, kiedy stawia kwestię o stanie wojennym” – przekonywał prezydent Ukrainy Petro Poroszenko latem 2014 r.

Jednak MFW już zapewnił, że wynegocjowany kilka tygodni temu program Stand-by będzie realizowany, niezależnie od wprowadzenia stanu wojennego.

„Nie ma formalnych zakazów prawnych uniemożliwiających kontynuację współpracy w warunkach stanu wojennego. Współpracowaliśmy z szeregiem krajów, na terenie których trwały konflikty zbrojne o różnym natężeniu” – poinformowało kijowskie biuro Funduszu.

Największym przegranym w obecnych okolicznościach jest, jak dotąd, ukraińska prywatyzacja. W połowie grudnia, na dwa dni przed wyznaczonym terminem, rząd odwołał przetarg na sprzedaż koncernu energetycznego Centrenergo. W warunkach konkursu prywatyzacyjnego był zapis mówiący o tym, że musi w nim uczestniczyć co najmniej dwóch chętnych, w tym minimum jeden podmiot z zagranicy. 78,3 proc. akcji wystawiono z ceną wywoławczą 5,98 mld hrywien. Ogłoszenie o przetargu ukazało się 29 października, a datę konkursu wyznaczono na 13 grudnia. Rząd miał nadzieję, że wprowadzenie stanu wojennego nie stanie na przeszkodzie prywatyzacji tej firmy. Chęć udziału w tej prywatyzacji wstępnie wyraziło bowiem sześciu inwestorów.

Do rządu ukraińskiego zgłaszali się przedstawiciele zachodnich firm energetycznych, m.in. francuskiej Engie, zainteresowani udziałem w prywatyzacji Centrenergo. Jednak ostatecznie zrezygnowali. „Publikować na miesiąc wcześniej warunki przetargu i dać miesiąc na zebranie ponad 200 mln dolarów na Ukrainie przed wyborami i ze stanem wojennym, to nierealne” – tłumaczył w wywiadzie dla „Ekonomicznej Prawdy” Andrij Faworow, szef występującej w roli partnera Francuzów firmy Energetyczne Zasoby Ukrainy.

Jego informacje potwierdził Serhij Leszczenko, deputowany ukraińskiego parlamentu, który na dzień przed datą przetargu informował o tym, że ze względu na stan wojenny zachodni inwestorzy zrezygnowali.

Do udziału w przetargu zgłosiła się wprawdzie firma z Białorusi, ale, jak się okazało, stał za nią kapitał rosyjski, więc ją wykluczono. Tym samym przetarg został odwołany.

Zdaniem ekonomistów na Ukrainie można spodziewać się odpływu inwestycji, zmniejszenia przychodów walutowych i znacznych podwyżek cen towarów importowanych (Roberto Maldeno, CC BY-NC-ND)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż

Ukraina - handel w cieniu wojny

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jednym z najważniejszych celów ukraińskiej polityki handlowej było uniezależnienie się od Rosji. Zadanie to zakończyło się sukcesem. Rosja utraciła praktycznie możliwość wykorzystywania handlu przeciwko Ukrainie.
Ukraina - handel w cieniu wojny