Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Polska widzi Chiny w roli partnera w reindustrializacji

Przedstawiciele chińskich firm z sektorów ciężkich szukali ostatnio w Warszawie biznesowych partnerów. Były wśród nich i czołowe koncerny z branży energetycznej, i około setki firm z sektora małych i średnich.
Polska widzi Chiny w roli partnera w reindustrializacji

Sławomir Majman: "Nie boimy się chińskiego kapitału jak niektórzy nasi europejscy sąsiedzi" (Fot. PAP)

– Chcielibyśmy aby chiński przemysł uczestniczył w ponownej industrializacji Polski – powiedział już w czasie powitania chińskiej delegacji Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

Nie jest to jednak wcale tak oczywista możliwość, jak się często wydaje Europejczykom, którzy przez lata obawiali się chińskiej ekspansji, a od lat kilku wyczekują jej niemal z utęsknieniem.

– Chińskie firmy potrzebują trochę czasu, aby nauczyć się polskiego i europejskiego rynku. Liczymy, że w ciągu pięciu lat wartość wymiany wzrośnie o 100 proc. Chodzi o współpracę w dziedzinie infrastruktury, transportu lądowego i morskiego – powiedział Shi Yonghong, wiceprezydent Chińskiej Izby Gospodarczej Importerów i Eksporterów Maszyn i Produktów Elektronicznych (CCCME).

Najpierw powoli, jak żółw ociężale

Wiosenny cykl spotkań z reprezentantami chińskiego biznesu towarzyszącymi w Polsce delegacji Ministerstwa Handlu Chin (MOFCOM), to wynik zeszłorocznego szczytu Chiny – Europa Środkowo-Wschodnia w Bukareszcie, na którym premierzy 16 państw naszego regionu ustalili z szefem rządu Chin Li Keqiangiem, że ten rok będzie służył promocji wzajemnych inwestycji i współpracy gospodarczej.

Spotkania typu B2B w Warszawie miały też pomóc w zaprezentowaniu, co czeka chińskie firmy w Polsce, jaka jest specyfika naszego rynku oraz istniejące na nim, ewentualne, pułapki.

Jak dotąd, Chińczycy w Europie Środkowej i Wschodniej zainwestowali tyle, ile w jednym kraju Europy Zachodniej, np. w Szwecji – podaje PAIiIZ. Region jest też traktowany przez wielkie Chiny jako całość. Podczas szczytu w Bukareszcie w zeszłym roku Chiny zadeklarowały, że przyjmują wobec wszystkich 16 krajów podobną strategię współpracy gospodarczej i finansowej. To tzw. formuła 16+1.

Poszczególne kraje regionu Europy Środkowej i Wschodnie mają bowiem zbyt mały potencjał ekonomiczny, aby z każdym z nich z osobna układać plan współpracy i strategię działania. Zdaniem Chińczyków tylko największe gospodarki Europy, jak Niemcy czy Francja, zasługują na odrębne potraktowanie.

Przedstawiciele chińskich firm nastawionych na sprzedaż dóbr konsumpcyjnych, odwiedzając naszą część Europy zwykle nie różnicują oferty wychodząc z założenia, że to samo przypadnie do gustu klientom w Warszawie, co w Bukareszcie czy Tiranie. Do tego zakładają, że poziom zamożności w państwach w różnych krajach jest jednakowy, czyli niski, więc konsumenci poszukują głównie rzeczy tanich, przeciętnej jakości.

Sławomir Majman nie ukrywa, że Polska z takiego układu jest niezadowolona – sytuacja ekonomiczna Polski jest inna, zdecydowanie lepsza, aniżeli państw regionu, które do nie wstąpiły do UE.

– Przekonujemy Chińczyków, że mamy zupełnie inne potrzeby i możliwości aniżeli np. Ukraina, Macedonia czy Serbia i że warto uwzględniać potencjał oraz siłę poszczególnych gospodarek – mówi szef PAIiIZ.

Z punktu widzenia Chin Europa nie jest, aż tak ważna, jak nam się to wydaje.

– Do tego państwa środkowoeuropejskie nie mają Chinom zbyt wiele do zaoferowania, bo te potrzebują np. produktów zaawansowanych technologicznie i wysoko przetworzonych a w tym wypadku oferta, również polska, jest skromna. Nie możemy, jednak odrzucić tej formuły. To nam zależy bardziej na chińskich inwestycjach, niż im na polskich – mówi prezes Majman.

W stosunkach z Chinami nic nie dzieje się skokowo, proces decyzyjny jest tam inny niż w Europie. Francuzi doczekali się pierwszej wielkiej chińskiej inwestycji po 15 latach zawirowań, a Europę Środkową dopiero 2, 3 lata temu dostrzegły chińskie władze i chiński biznes.

Li Qiang, gubernator jednej z najszybciej rozwijających się chińskich prowincji Zhejiang (54 mln mieszkańców, 3,7 mln firm, 10-proc. udział w chińskim eksporcie, czyli ok. 200 mld dol.,  i wzrost gospodarczy na poziomie 8,2 proc.), z którą PAIiIZ podpisał porozumienie o współpracy, podkreślał w Warszawie, że priorytetem dla jego regionu są innowacyjne technologie i sektor nowoczesnych usług. Do Polski przywiózł ze sobą ponad setkę małych i średnich firm z branży spożywczej, maszynowej, elektronicznej, ochrony środowiska, farmaceutycznej, kosmetycznej i tekstylnej.

W obrotach między Chinami a Polską 5 proc. przypada na Zhejiang. W prowincji działają już 34 polskie firmy.

Remigiusz Chlewicki z Ernst&Young wskazuje trzy sektory mogące w najbliższych latach dać szansę na zarobienie w Polsce dużych pieniędzy:

– To inwestycje drogowe, zarówno centralne jak i lokalne (np. most we Wrocławiu, obwodnica Krakowa, tunel w Szczecinie), na które – ogółem – jest do wydania ok. 15 mld euro. Inwestycje kolejowe, gdzie oczekiwana jest fala bardzo dużych przetargów oraz sektor energetyczny.

Ruszyła maszyna po torach ospale

Polska jest największym partnerem handlowym Chin w tej części Europy, ale różnica we wzajemnych obrotach wynosi aż 91 mld dol. na korzyść naszego partnera. W I kw. tego roku (wg danych chińskich) nasz eksport do Państwa Środka wzrósł o 55 proc. (przed rokiem o 27 proc.). Chociaż jego wartość jest wciąż niska i wyniosła w I kw. 835 mln dol., to dynamika wzrostu budzi nadzieje.

Inwestycje Chin w Europie stanowią zaledwie 2,2 proc. ogółu chińskich inwestycji w świecie. W ostatnich dwóch latach udało się sprowadzić do Warszawy ok. 140 chińskich misji gospodarczych, naukowych, politycznych a także dziennikarzy.

– To dowodzi, że do Chin powoli dociera świadomość, że Polska to 1/3 całego potencjału Europy Środkowej i Wschodniej – dodaje Sławomir Majman.

>>zobacz film: Za chińskim biznesem zawsze stoi polityka

Polska jednak także postrzega Chiny często jednowymiarowo, nie umiejąc wybrać partnerów – zamiast budować strategie z poszczególnymi prowincjami, najlepiej w zachodniej części Chin, tym, gdzie jest jeszcze deficyt zagranicznych inwestorów, próbuje się przebijać w rozwiniętych miastach wschodniego wybrzeża, gdzie panuje wręcz ścisk oferentów.

W Chinach na świat otworzyła się nie tylko gospodarka, ale także sami Chińczycy coraz częściej wyjeżdżający za granicę i naśladują zachodni model konsumpcji. Rośnie dzięki temu w Państwie Środka świadomość obcych marek i tworzy się nowy konsumpcyjny nurt, w którym prym wiedzie bogacąca się klasa średnia. To, co jednak może się spodobać i na co stać jest mieszkańca Pekinu, Szanghaju albo Kantonu (gdzie na sklepowych półkach niczego nie brakuje), może zostać odrzucone przez biedniejsze i mniej otwarte rynki regionalne.

>> więcej o tym jak robić biznes w Chinach

OF

Sławomir Majman: "Nie boimy się chińskiego kapitału jak niektórzy nasi europejscy sąsiedzi" (Fot. PAP)

Otwarta licencja


Tagi